Dodany: 02.04.2013 15:52|Autor: danka-sz

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Ofiara 44
Smith Tom Rob

7 osób poleca ten tekst.

Czasy okrutniejsze niż zbrodnia


Nowe książki z gatunku "kryminał" w rączce nieodmiennie wywołują moją dziką radość, podobnie jak książki, których akcja rozgrywa się w XX wieku, najlepiej w jego pierwszej połowie, tudzież w realiach jakiejś totalitarnej dyktatury. Powieść o seryjnym mordercy osadzona w 1953 roku, w Związku Radzieckim? Chyba za piękne, by mogło być prawdziwe. A jednak! Panie i Panowie, niniejszym przedstawiam... "Ofiarę 44"!

Z czym właściwie mamy tu do czynienia? Przede wszystkim rzuca się w oczy bardzo solidne wydanie. Oprawa twarda. Strony nie klejone, a szyte. Niezwykła to staranność w dzisiejszych czasach, a jak na pozycję z gatunku "sensacja/kryminał" wręcz fenomen. O ile opis z tyłu książki wzbudził moje żywe zaciekawienie i chęć przeczytania jej tu, teraz, natychmiast, na miejscu, o tyle dane osobowe autora wywołały lekki niepokój i konsternację. Hmmm, no tak, Tom Rob Smith... Nazwisko angielskie, więc pisarz, było nie było, zachodni, zaś tacy często mają tendencję do patrzenia na sowiecką dyktaturę przez różowe okulary (by wspomnieć tu choćby Josepha Daviesa i jego sławetną "Mission to Moscow"). Do lektury przystąpiłam więc z pełną świadomością, że mogę się lekko "sparzyć" i niemałymi obawami...

...które dzięki Bogu szybko zostały rozwiane. Smith zadanie domowe odrobił i realia życia w ówczesnym Związku Radzieckim wykorzystuje z brutalną wręcz szczerością. Zaczyna od Wielkiego Głodu na Ukrainie, gdzie ludzie doszli już do etapu żywienia się pokarmem w zdrowych czasach absolutnie niejadalnym, największy przysmak stanowi kot i zaczyna już dochodzić do aktów kanibalizmu. Kilkadziesiąt stron i dwadzieścia lat później rosyjskie służby składają wizytę sąsiadom podejrzanego:

"Starszy z mężczyzn, dziadek, niewątpliwie doświadczony w ratowaniu się z podobnych opresji, natychmiast podał im wszystkie informacje na temat sąsiada, jakie miał. Używając takich samych słów jak Lew, zeznał, że zdrajca wyszedł dziś do pracy trochę wcześniej, z tą samą teczką co zwykle, w tym samym płaszczu i czapce. Aby potwierdzić szczerą chęć współpracy z władzą, dziadek podzielił się swoimi przypuszczeniami co do miejsca pobytu zdrajcy, ale Lew się zorientował, że to jedynie czcze domysły. Na koniec dziadek podkreślił, że jego rodzina odnosiła się do Brodskiego z wielką nieufnością i niechęcią, a jedyną osobą, która go lubiła, jest Zina Morozowa mieszkająca piętro niżej"*.

Urocze, prawda? I jakże prawdziwe.

W podobnym tonie ponurości i beznadziei autor jeszcze długo odmalowuje tamte czasy, nie stroniąc od żadnych historycznych okrucieństw (by przywołać chociażby naturalistyczne opisy tortur stosowanych na Łubiance), i co wrażliwszy czytelnik pewnie zniesmaczony odłoży książkę na półkę, by już nigdy do niej nie powrócić. Ci, którzy wytrwają do końca, przekonają się, że zakończenie jest znacznie bardziej optymistyczne, niż mogłoby się wydawać... Ale o tym za chwilę.

Głównym bohaterem powieści jest wspomniany już Lew Demidow, funkcjonariusz MGB (następczyni NKWD), do którego z racji wykonywanego przezeń zawodu raczej trudno zapałać sympatią. Ma wspaniałe jak na ówczesne standardy mieszkanie, piękną żonę, pracę... taką, jaką ma, a jeżeli od czasu do czasu nachodzą go pewne wątpliwości natury moralnej, skrzętnie je ignoruje. Czynienie z głównego bohatera potwora z ociekającymi krwią rękoma to posunięcie dość ryzykowne i Tom Rob Smith koniec końców tego ryzyka nie podjął. Nie będzie chyba wielkim uchybieniem, jeśli uchylę rąbka tajemnicy i napiszę, że w miarę rozwoju akcji Lew stopniowo przejrzy na oczy i postanowi zmienić swoje życie, co okaże się wcale nie takie proste. W ramach pokuty za całą dotychczasową "karierę" będzie miał okazję uczynić coś dobrego dla ludzkości i ująć szalonego mordercę rosyjskich dzieci. Zatem, przechodząc do "akcji właściwej", czyli kryminalnej zagadki...

No właśnie. Zagadka. Podobno historia oparta jest na faktach i w Związku Sowieckim rzeczywiście grasował swego czasu potwór-dzieciobójca. Co wnikliwszemu czytelnikowi pewnie nie sprawi problemu udzielenie sporo stron przed zakończeniem właściwej odpowiedzi na pytanie "Kto zabił" w literackiej wersji Smitha. Nie znajdzie tu też raczej błyskotliwej dedukcji à la Sherlock Holmes czy Hercules Poirot ani metod w stylu CSI, czyli wykrycia mordercy dzięki ćwierci odcisku palca albo grudce ziemi znalezionej na butach sprawcy, która występuje tylko w jednym miejscu na kuli ziemskiej i jest nim miejsce zbrodni. W Związku Radzieckim AD 1953 metody śledcze były, jakie były, czyli prawie żadne... I właśnie poznawanie ich za pomocą tej powieści jest tak diablo ciekawe. Jak śledczy poradzili sobie w sytuacji, gdy nie mieli dostępu do proszku daktyloskopijnego, kamer monitoringu i wszechstronnej bazy danych, w realiach, w których władze zamiast pomagać robiły wszystko, co w ich mocy, by uniemożliwić śledztwo?

Wspomniałam już o bezkompromisowym opisie życia w stalinowskiej Rosji, gdzie nadrzędnym celem bohaterów jest przeżycie, a wszystko inne - jak honor, odwaga, szlachetność - schodzi na dalszy plan. Nie jest obraz budujący, ale jest prawdziwy. I teraz mała uwaga. Budowany z taką skrupulatnością świat przedstawiony pod koniec powieści idzie w rozsypkę niczym domek z kart. Okazuje się, że rosyjska ludność pomimo terroru, czystek, głodu, łagrów i czego tam jeszcze nadal jest w stanie znaleźć w sobie siłę, by przeciwstawić się przerażającej, znienawidzonej władzy i przeciwstawia się jej nawet dosyć często... Co wydało mi się mało wiarygodne. Ale niech będzie, że się czepiam, w końcu przygotowując się do napisania "Ofiary 44" autor przeczytał zapewne więcej rozpraw historycznych niż ja, która o życiu w stalinowskiej Rosji nie wiem znowu tak wiele... (co wkrótce ulegnie zmianie, bo na półeczce na swoją kolej czeka już dzieło Sheili Fitzpatrick :)).

Cena okładkowa książki jest dość przerażająca, bo wynosi aż 42 zł, ale mnie udało się dorwać ją już za 16. Transakcja ta do dziś wydaje mi się jedną z moich najlepszych książkowych inwestycji.

Warto przeczytać - tym bardziej, że szykowana jest już ekranizacja, no a jak tu zadzierać nosa wśród znajomych, twierdząc, że "książka była lepsza", jeżeli się jej nie czytało? ;)



---
* Tom Rob Smith, "Ofiara 44", przeł. Łukasz Praski, wyd. Prószyński i S-ka, 2008, s. 49.


[recenzję opublikowałam również na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2840
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: Fiona54 13.10.2020 11:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Nowe książki z gatunku "k... | danka-sz
Wczoraj obejrzałam film na podstawie tej książki p.t. "System" z Tomem Hardym, Garym Oldmanem i całą plejadą gwiazd w obsadzie. Nie czytałam jeszcze książki, jestem ciekawa, jak oceniają ten film ludzie, którzy czytali. Moim zdaniem filmu o Rosji, Związku Sowieckim, szczególnie w okresie stalinizmu nikt nie zrobi i nie zagra tak dobrze jak Rosjanie właśnie.
Książka, którą oceniasz w powyższej recenzji też wydaje mi się zbyt "zachodnia". Dramat ludzi żyjących w okowach stalinizmu jest trudno wyobrażalny dla współczesnego człowieka. Moim zdaniem istotą filmu i jego głównym przesłaniem powinna być refleksja, jak okrutny system totalitarny kształtuje człowieka, może go uczynić nawet kanibalem, ale "w raju nie ma morderstw", jak mówi motto filmu.
Film nie pokazuje istoty problemu wystarczająco dobrze, nie wiem, jak jest to pokazane w książce.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: