Dodany: 31.03.2013 19:25|Autor: anek7

Czytatnik: Lektury wiejskiej nauczycielki

3 osoby polecają ten tekst.

Trzecia perełka z mojej biblioteczki:)


Wiele lat temu, jeszcze jako licealistka przeczytałam dwie niesamowite powieści "Wichrowe Wzgórza" oraz "Dziwne losy Jane Eyre" - szczególnie ta druga zapadła mi gdzieś głęboko w serce. Muszę z ogromnym wstydem przyznać, że przez długi czas byłam przekonana, że obydwie książki wyszły spod pióra jednej i tej samej osoby. Dopiero kiedy kilka lat później wzbogaciły one moją domową biblioteczkę dotarło do mnie, że pisarki są dwie, tylko noszą to samo nazwisko. Poszukałam informacji na ich temat (to były jeszcze czasy sprzed Wikipedii i Google'a) i dowiedziałam się, że Charlotta i Emilia były siostrami, oraz, że jest jeszcze jedna autorka nosząca to samo nazwisko Brontë - ich najmłodsza siostra Anna.
Później jeszcze kilkakrotnie wracałam i do "Jane Eyre" i do "Wichrowych Wzgórz" - w międzyczasie dotarła do mnie wielkość jedynego dzieła Emilii oraz obejrzałam jego ekranizację z niesamowitym Ralphem Fiennesem w roli Heathcliffa. Cały czas byłam jednak ciekawa jaka była rodzina w której wzrastały tak niezwykłe, jak na ich czasy, pisarki. Moja ciekawość została zaspokojona dopiero w ostatnich tygodniach, a to za sprawą biograficznej pracy Anny Przedpełskiej - Trzeciakowskiej pt. Na plebanii w Haworth (Przedpełska-Trzeciakowska Anna).

Miałam niejasne wrażenie, że już spotkałam się z nazwiskiem autorki, ale za nic w świecie nie mogłam sobie uprzytomnić w jakich to było okolicznościach. Ale od czego wujek Google - kilka kliknięć i już wiem: pani Anna przetłumaczyła na polski wiele powieści amerykańskich i angielskich, w tym wszystkie książki mojej ukochanej Jane Austen. To jeszcze bardziej wzmogło moją ciekawość - jak, świetna skądinąd, tłumaczka da sobie radę z biografią?

Od razu powiem - poszło jej doskonale. "Na plebanii w Haworth" to praca niezwykle drobiazgowa, oparta na materiale źródłowym, zawierająca masę informacji biografia, którą czyta się jak powieść. Autorka odwiedziła starą, położoną wśród wrzosowisk plebanię, która stała się jednym z najsłynniejszych (po szekspirowskim Stratfordzie) miejsc na literackiej mapie Wielkiej Brytanii, chodziła ścieżkami po których wędrowali jej lokatorzy, mogła zobaczyć pamiątki, listy, wiersze i inne rękopisy, które wyszły spod pióra utalentowanego rodzeństwa.

Przyszłe pisarki dotarły do Haworth kiedy Charlotta miała lat cztery, Emilia - dwa, a najmłodsza Anna zaledwie trzy miesiące. Ich ojciec objął tamtejszą plebanię i miał tam pozostać do końca swojego życia. Również jego dzieci przez większość życia nie opuszczały Haworth i wszyscy, za wyjątkiem Anny, spoczywają na miejscowym cmentarzu.
Dzieciństwo panien Brontë obfitowało w tragiczne wydarzenia - najpierw zmarła ich matka, a niedługo później dwie starsze siostry Maria i Elżbieta. Pozostała czwórka (dziewczynki miały jeszcze brata Branwella) była ze sobą niezwykle silnie związana, a ponieważ życie na plebanii było bardzo jednostajne więc nic dziwnego, że obdarzone niezwykłą wyobraźnią dzieci zaczęły tworzyć własne światy, które stanowiły odskocznie od nudy i codzienności.

Autorka biografii przedstawia życiowe drogi, które prowadzą Charlottę, Emilię i Annę do kanonu światowej literatury a ich niemniej utalentowanego brata do tragicznego końca, ukazuje przy okazji codzienne życie w wiktoriańskiej Anglii, oraz kreśli obraz angielskiego kościoła - religia była wszak niezwykle ważna w życiu córek anglikańskiego pastora.
Na szczególna uwagę zasługuje fakt, że siostry Brontë tworząc swoje dzieła opierały się na własnych przeżyciach i obserwacjach - zdecydowana większość postaci z ich dzieł miała swój realny prototyp. I chyba to jest najważniejszy powód, że powstałe przed ponad 150 laty książki zyskały sobie od razu uznanie i zachwyt czytelników, i że do dnia dzisiejszego ten zachwyt nie słabnie.

Ma ta książka jednak jedną zasadniczą wadę - aż się prosi o nieco większy materiał fotograficzny - te kilka zdjęć to zdecydowanie zbyt mało. Ale tu znowu na pomoc przyszedł nieoceniony wujek Google...

Ta książka to pozycja obowiązkowa dla wszystkich wielbicieli talentu sióstr Brontë. A i dla tych, którzy ich jeszcze nie znają też może być ciekawa - może zachęci do poznania dorobku córek prowincjonalnego pastora?

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2401
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 5
Użytkownik: Akrim 31.03.2013 20:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiele lat temu, jeszcze j... | anek7
Aniu, zajrzyj na ten bardzo ciekawy blog. Sporo zdjęć z uroczego Yoskshire (jest też Haworth) :)
http://miastoksiazek.blox.pl/2012/07/Literackie-Yorkshire.html#.UVh5SjdZjm2
Użytkownik: anek7 31.03.2013 20:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Aniu, zajrzyj na ten bard... | Akrim
To jeden z najlepszych blogów jakie znam i czytam:)

Tak z innej beczki - czyżbyś zawarła znajomość z rodziną Whiteoaków? Bardzo lubię ten cykl:)
Użytkownik: misiabela 31.03.2013 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: To jeden z najlepszych bl... | anek7
O, mój też :-)
Użytkownik: Akrim 31.03.2013 21:06 napisał(a):
Odpowiedź na: To jeden z najlepszych bl... | anek7
Och! :)) Mnie też się bardzo, bardzo podoba. :)

Czytam pierwszy tom Whiteoaków, jestem w połowie. Urzekające opisy przyrody, w ogóle świetnie się czyta. Tylko dialogi czasami kuleją, są takie jakieś bez polotu - tak mi się wydaje. I irytują mnie zaimki nagminnie występujące na końcu zdania...

- Nie podobają mi się takie domy. Wiec nie chciałabyś ładnej ciemnej cegły?
- Jeśli nic lepszego się nie znajdzie...
- A cóż mogłoby być lepszego? - zapytał ostro.
- Nie wiem.
- Więc po co sprzeciwiasz mi się?
- Nie sprzeciwiam ci się wcale.
- Przecież mówiłaś, że chciałabyś drewno.
- Mówiłam, że lubię drewno.
- Ale nie masz nic przeciw cegle?
- Nic - zupełnie! Filip - zaczęła, siadając mu na kolanach - przez cały dzień nie byliśmy ani chwili sami, we dwoje! Nie chce mi się wierzyć, ze jesteśmy rzeczywiście tutaj!
Użytkownik: anek7 31.03.2013 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Och! :)) Mnie też się bar... | Akrim
Faktycznie - te zaimki to tak trochę dziwnie umiejscowione. Ale to chyba wina tłumaczenia?
Bo nie wiem czy dobrze myślę, ale tłumacz chyba powinien stosować "nasz" szyk zdania przy przekładzie (za wyjątkiem poezji, bo to całkiem inna historia jest), nawet jeśli w oryginale jest inaczej.

Ale czyta się dobrze - ja cały cykl połknęłam w ciągu dwutygodniowej choroby:)

Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: