Dodany: 29.03.2013 17:39|Autor: AnnRK

Wypadek-nie-przypadek


Od początku było wiadomo, że to nie zwykły wypadek. Amanda Jane Quincy, Anonimowa Alkoholiczka, od pół roku była trzeźwa. W takim też stanie opuściła nad ranem towarzystwo przyjaciół. A jednak, gdy znaleziono ją trzy godziny później w rozbitym samochodzie, "we krwi miała dwa razy więcej alkoholu, niż dopuszczają przepisy"[1]. Zanim uderzyła w słup, rozpędzonym samochodem śmiertelnie potrąciła przypadkowego przechodnia wyprowadzającego psa na poranny spacer. Mandy nie zginęła na miejscu. Po wypadku zapadła w śpiączkę. Niespełna rok po tamtym tragicznym wydarzeniu, rodzice podjęli trudną decyzję. Amanda została odłączona od aparatury podtrzymującej ją przy życiu.

Wniosek śledczych był prosty: pijana kobieta straciła panowanie nad kierownicą. Żadnych śladów udziału osób trzecich, brak oznak hamowania. Zwykły wypadek. A jednak czytelnik wie, że było inaczej. I pewne podejrzenia ma też ojciec denatki, agent specjalny Pierce Quincy.

Ktoś był tego dnia w samochodzie z Amandą. Ktoś, kto najpierw dolewał dziewczynie szampana, następnie nie protestował, gdy usiadła za kierownicą, a w czasie jazdy szeptał "Wciśnij gaz jeszcze mocniej, a już nigdy nie będziesz samotna. Już nigdy nie będziesz za mną tęskniła. (...) Śmiało, Mandy. Przyśpiesz"[2]. Nie bał się. Gdy samochód jadący z prędkością sześćdziesięciu kilometrów na godzinę uderzył w drewniany słup, on miał zapięte pasy. W przeciwieństwie do niej. "Amanda wyleciała z fotela. Rzuciło ją na przednią szybę. Górna krawędź okna zmiażdżyła jej czubek głowy"[3]. Wysiadając z samochodu, przyjrzał się jej uważnie. Uśmiechnął się. Wiedział, że dziewczyna nie ma szans. Wiedział też, że to jeszcze nie koniec. "Mężczyzna pomyślał, że jeszcze nie wyrównał rachunków z Pierce'em Quincym, ale to był dobry początek"[4].

Gdy Pierce zlecił swojej przyjaciółce, byłej policjantce Rainie Corner, rozwikłanie zagadki śmierci córki, nie miał pojęcia, z jak trudnym przeciwnikiem przyjdzie mu się zmierzyć. Nie wiedział, że to nie on poluje na sprawcę wypadku, ale morderca zastawił pułapkę na niego. Nie domyślał się, jak bardzo zagrożone jest życie jego oraz bliskich mu osób. Nie podejrzewał, jak misterną intrygę uknuł jego przeciwnik, planując ją szczegółowo, stopniowo osaczając Quincy'ego.

Ostatnio coraz częściej sięgam po powieści kryminalne.Książki tego gatunku, które niedawno przeczytałam, są doskonałym przykładem, jak różne składowe opowiadanej historii autorzy uznają za najbardziej warte uwypuklenia. Na przykład Tess Gerritsen w "Autopsji" nie tylko opowiada o ciekawych wydarzeniach, ale i porusza niezwykle istotny temat handlu kobietami. Simon Beckett w "Chemii śmierci" dzieli się z czytelnikami wiedzą na temat tego, co dzieje się z ciałem po śmierci, zagłębiając się w kwestie procesów towarzyszących rozkładowi ludzkiego ciała. "Karaluchy" Jo Nesbø to przede wszystkim wspaniale wykreowane postaci, w tym oczywiście ta najważniejsza, czyli Harry Hole, typ cyniczny, ironiczny i niepokorny. Lisa Gardner w "Następnym wypadku" skupia się przede wszystkim na rozgrywce pomiędzy Pierce'em Quincym a tajemniczym przeciwnikiem, kimś ze złowrogim błyskiem zemsty w oczach, kto nie cofnie się przed niczym.

Quincy'emu nie będzie łatwo. Życie jego i kilku innych osób jest zagrożone. Wróg wie o nim zaskakująco dużo, a sam Pierce pojęcia nie ma, komu zalazł za skórę aż tak bardzo, że ten gotów jest w odwecie zniszczyć mu życie i wymordować bliskich. Na dodatek przeciwnik nie jest byle idiotą, któremu agent nieopatrznie depnął na odcisk na tyle mocno, że teraz ten miota się szaleńczo, rozdając nieskoordynowane ciosy. O nie, facet działa metodycznie, planuje skrupulatnie, niczym wytrawny szachista przewiduje kolejne ruchy rywala. Trudno będzie wygrać tę partię, a jeszcze trudniej zwyciężyć tracąc jak najmniej figur. Tym bardziej że podejrzanym o jedną ze zbrodni staje się też sam Quincy. Wskazuje na niego wiele dowodów, a znalezienie motywu nie jest trudne. Plan zniszczenia życia agenta wydaje się nie mieć słabych punktów.

"Następny wypadek" Lisy Gardner jest oparty na klasycznym motywie zemsty. Ktoś z poczuciem krzywdy, które narasta przez lata, w końcu postanawia dać upust emocjom. I choć może się to wydawać banalne, amerykańska pisarka stworzyła ciekawą, wciągającą opowieść. Bez wątpienia plusem tej historii jest pokazanie części wydarzeń od strony bohatera negatywnego, to pozwala na lepsze zapoznanie się z jego tokiem myślenia i metodami działań. Co nieco udało mi się przeczuć, więc zakończenie nie było aż tak zaskakujące, jak bym chciała, ale mimo wszystko kryminał Gardner czyta się nieźle, a jako wielbicielka czarnych charakterów nie mogłam nie docenić przebiegłości przedstawiciela ciemnej strony mocy.



---
[1] Lisa Gardner, "Nagły wypadek", przeł. Władysław Wojciechowski, wyd. Amber, 2001, s. 18.
[2] Tamże, s. 10.
[3] Tamże.
[4] Tamże, s. 11.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 911
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: