Styl życia geeka
Niedawno skończyłam czytać książkę autorstwa Ernesta Cline'a pt. "Player One". Jest to jego pierwsza powieść, a już podpisał umowę na jej ekranizację. Moim zdaniem świadczy to o książce bardzo dobrze. "Player One" to powieść science fiction i mimo że nie jestem fanką tego gatunku, bardzo mi się podobała.
Ale zacznijmy od początku... Akcja toczy się w roku 2045 - z wojnami nuklearnymi, zniszczeniem, powszechną niezgodą i podziałem. Alternatywą dla życia w rzeczywistości jest gra OASIS, która ma za zadanie symulować prawdziwe życie, ale nieco ulepszone i z setkami równoległych światów. Jest tam, między innymi, wirtualna szkoła, są także przeróżne gry - stare i nowe, są sklepy, pojazdy i tak dalej... W tejże grze, gdzieś między sektorami planet, ukryte zostało tzw. "wielkanocne jajo". Tenże - najznamienitszy ze wszystkich - artefakt nie tylko niesie ze sobą magiczną moc i różne geekowskie wartości - jest też czekiem na 120 miliardów dolarów. Ta kwota została ustanowiona przez autora OASIS jako spadek dla osoby, która pierwsza znajdzie jajo.
Nie zamierzam zdradzać dalszej części fabuły, gdyż byłoby to nie fair wobec osób, które zamierzają przeczytać "Player One". Ja polecam tę książkę przede wszystkim dlatego, że nie została napisana wyłącznie z myślą o młodzieży. Jest uniwersalna i porusza tematy, które dotyczą wszystkich ludzi niezależnie od wieku. W wirtualnym świecie mamy do czynienia z rasizmem, homofobią, podziałem na "plebs" i "patrycjuszy". Mamy komunistkę, idealistę, okrutną korporację i duże pieniądze,
Faktem jest, że literaci lubią w roli czarnego charakteru obsadzać korporacje. Tym razem nie mamy, jak to zwykle bywa, do czynienia z laudacją dla socjalistycznego modelu kształtowania rzeczywistości społeczno-politycznej, ale z pewnego rodzaju propozycją. "Player One" prezentuje swoiste rozdarcie w tej kwestii i pozwala czytelnikowi wybrać odpowiadający jego upodobaniom model rzeczywistości. Co więcej - pozwala mu stworzyć nowy.
Warto jeszcze podkreślić rolę, jaką pełni w powieści język. Otóż jest on bardzo plastyczny i nawet mnie, laikowi w sprawach gier, pozwala stworzyć sobie wizję wirtualnego świata, w którym odzwierciedleniem naszego ego jest awatar. Myślę, że to głównie język doprowadził do tego, że tak szybko Cline podpisał kontrakt na ekranizację tej powieści.
Wydaje mi się, że autor dobrze się bawił przy pisaniu. Umieścił bowiem w "Playerze One" wszystkie najbardziej kultowe symbole swojej młodości. I dzięki temu przypominamy sobie co nieco o zespole Rush, o grze "Dungeon & Dragons" i o wielu różnych rzeczach, które zaczynają powoli wracać do łask. Powieść jest modna, na czasie i po prostu fajna. Najzwyczajniej w świecie fajna.
Na sam koniec mojej minirecenzji zostawiłam fenomen głównego bohatera. W tej powieści jest on w pewnym sensie tradycyjny - wyróżnia się bowiem odwagą, pomysłowością, inteligencją i polotem. Jest jednak geekiem. Nerdem. Życiową ofiarą losu, mającą problemy z życiem w społeczeństwie. I właśnie to czyni go postacią na miarę naszych czasów.
[recenzję umieściłam również na swoim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.