Dodany: 03.12.2007 22:01|Autor: hburdon

Książki i okolice> Pisarze> Musierowicz Małgorzata

1 osoba poleca ten tekst.

"Małgorzata Musierowicz skacze przez rekina" - artykuł w GW


Link do artykułu, o którym wspomniała Monika w innym wątku:
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53581,4710458.html
Rzeczywiście ciekawy.
Wyświetleń: 23190
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 35
Użytkownik: joanna.syrenka 03.12.2007 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Link do artykułu, o który... | hburdon
Bardzo ciekawy, i potwierdza w dodatku moją żywiołową niechęć do czytelników "mądrzejszych" od Autora... Dlatego nie wchodzę na forum dotyczące Musierowicz.
Użytkownik: librarian 04.12.2007 12:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawy, i potwier... | joanna.syrenka
I ta chęć przerobienia autora na swoje kopyto, jest dla mnie jakaś wręcz niezdrowa. A piszcie sobie swoje własne powieści.
Użytkownik: hburdon 04.12.2007 12:48 napisał(a):
Odpowiedź na: I ta chęć przerobienia au... | librarian
Czy to znaczy, że czytelnik z zasady nie ma prawa do krytykowania książki - bo skoro coś mu się nie podoba, to może sobie sam napisać?
Użytkownik: Agis 04.12.2007 14:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy to znaczy, że czyteln... | hburdon
Zdaje się, że nie chodzi tu o krytykę tylko o ciąg zarzutów natury ideologicznej. Musierowicz ma taką wizję świata i ma przecież prawo o niej pisać, a nie tłumaczyć się z tego dlaczego Borejkowie są katolikami, dlaczego kobiety realizują się w macierzyństwie, dlaczego słuchają takiej a nie innej muzyki i noszą łapki w ciapki generalnie. Czasem mnie zdumiewa umiejętność wyszukiwania dziury w całym charakteryzująca forumowiczki.
Użytkownik: hburdon 04.12.2007 14:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdaje się, że nie chodzi ... | Agis
A czy krytyka nie może dotyczyć ideologii? Wydaje mi się naturalne, że autor ma prawo w swoich książkach propagować swoje poglądy i krytykować swoich przeciwników; ale jednakowo naturalne wydaje mi się to, że kiedy komuś się to nie podoba, to ma prawo również o tym napisać.

Zakaz krytykowania pisarzy źle mi się kojarzy ze szkolnym omawianiem lektur.
Użytkownik: Agis 04.12.2007 14:16 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy krytyka nie może do... | hburdon
Właśnie sobie zajrzałam na to forum i widzę, że aż wrze.
Wszyscy wzburzeni i list do WO piszą, zarzuty do artykułu długo by wymieniać, polecam :-).
Użytkownik: hburdon 04.12.2007 14:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie sobie zajrzałam n... | Agis
Chyba nie byłabym w stanie znieść takich emocji, dziękuję, postoję. :-)
Użytkownik: niebieski ptak 04.12.2007 14:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba nie byłabym w stani... | hburdon
Czytałam niniejszy artykuł w ubiegłą sobotę.Przyznam się że ja byłam zwolenniczką "starej Jeżycjady"nowych nie czytałam tomów,chyba moja przygoda zakończyła się na Nutrii i Nerwusie.Niejako czego żałuję zostałam zmuszona oddać moją serię bo uznano żem już za "stara" na takową{młodzieżową literaturę} a dodatkowym powodem było to że w moim domu przybywa książek a nigdy nie przestrzeni na nie!!
Trochę mnie dziwi to całe zamieszanie aż sobie zerknę na to forum na gazecie.
Żeby zaraz listy pisać a po co?
Każdy ma swoje zdanie, można je wyrażać, polemizować z autorem ale czy naprawdę ludzie wierzycie że jakikolwiek autor zmieni całą koncepcję swojej pracy bo WY macie takie a nie inne opinie na jej temat?
Owszem odmienne zdanie może być cenne etc ale naprawdę nie hiperbolizujmy roli czytelnika odnośnie pracy pisarza.
Zgadzam się tu z Hanią.PZDR
Użytkownik: niebieski ptak 04.12.2007 14:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam niniejszy artyku... | niebieski ptak
Jednym słowem dajcie sobie na luz ludziska.
Użytkownik: hburdon 04.12.2007 14:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam niniejszy artyku... | niebieski ptak
Nie wiem, gdzie się ze mną zgadzasz. :-) Ale jedną rzecz chciałabym uściślić, ad:
"Każdy ma swoje zdanie, można je wyrażać, polemizować z autorem ale czy naprawdę ludzie wierzycie że jakikolwiek autor zmieni całą koncepcję swojej pracy bo WY macie takie a nie inne opinie na jej temat?"

Ja jestem zwolenniczką dyskutowania z książkami, ale absolutnie przy tym nie oczekuję niczego od autora. Staram się raczej traktować ukończoną książkę jako dzieło oderwane od autora, o czym zresztą parokrotnie pisałam w Biblionetce w dyskusjach nt. "czy dzieło należy postrzegać przez pryzmat życiorysu twórcy". Kahlil Gibran pisał: "Wasze dzieci nie są waszymi dziećmi. Jesteście łukami, z których wyrzucane są wasze dzieci jak żywe strzały". Z książkami jest tak samo: autor strzela, czytelnik strzały nosi. ;-)
Użytkownik: niebieski ptak 04.12.2007 15:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie wiem, gdzie się ze mn... | hburdon
No to precyzuję ale nie co do określonych zdań, zgadzam się jeśli chodzi o Twe wypowiedzi co do tego że można/trzeba z tym co dany autor pisze nie zgadzać się i to Zdanie wyrażać.Aczkolwiek do tego co napisałaś teraz to bym zgłosiła veto a to dlatego że twórczość choćby Pana Dostojewskiego,Twaina Marka czy też Fuentesa,K.Mansfield nie Da się rozpatrywać w oderwaniu od ich biografii.Oczywiście można poczynić takowe próby ale to zawsze nie będzie "całościowy"obraz a fragmentaryczny.
Użytkownik: hburdon 04.12.2007 15:13 napisał(a):
Odpowiedź na: No to precyzuję ale nie c... | niebieski ptak
Ja ten pogląd rozumiem, chociaż się z nim nie zgadzam. :-) Wolę wyznawać barthesowską teorię "śmierci autora".

Ale cieszę się, że zgadzamy się co do pozwolenia na niezgodę. :-)
Użytkownik: Daszka 04.12.2007 15:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie sobie zajrzałam n... | Agis
Właśnie czytałam te zarzuty na forum i poiwierdziło to moje przypuszczenie, że artukuł był bardzo powierzchowny i jednostronny.
Użytkownik: aleutka 21.11.2008 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy krytyka nie może do... | hburdon
Chodzi chyba generalnie o coś innego. O to że pewien gatunek czytelników ma ochotę narzucić pisarzowi jak powinien pisać i o czym. Bo na przykład tylko pisanie o patologiach, narkotykach, pijaństwie itp, do tego rynsztokowym językiem jest "prawdziwe" i oddaje rzetelnie sytuację polskich nastolatków.

Ktoś, kto ma pretensje, że baśń kończy się "i żyli długo i szczęśliwie" po prostu nie rozumie konwencji i symboliki. Ktoś taki nie powinien czytać baśni, a nie domagać się, żeby wprowadzić wątek opieki społecznej, która interweniowałaby (lub nie) w sprawie Kopciuszka.
Użytkownik: hburdon 21.11.2008 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Chodzi chyba generalnie o... | aleutka
Ja bardzo chętnie narzuciłabym pisarzom, żeby pisali tak, jak mnie się podoba. Tylko, kurczę, nie mam takiej możliwości. Żaden czytelnik nie ma. Czytelnik może co najwyżej napisać: w tej książce to mi się nie podobało; podobałoby mi się bardziej, gdyby było tak a tak. Czyli na przykład: w książce "Jaś i Małgosia" nie podoba mi się, że dzieci wracają do tatusia, który zostawił je w lesie; podobałoby mi się bardziej, gdyby się usamodzielniły i założyły piekarnię z dostawą pierników do domu klienta. Możesz naturalnie stwierdzić, że w takim razie nie powinnam czytać baśni, ale gdzie w takim moje prawo do wyrażania opinii?

Możliwość narzucania ma natomiast redakcja i w przypadku książek Musierowicz mam wrażenie, że korzysta z niego w zbyt małym zakresie. W "Tym razem serio" Musierowicz pisze, jak redaktorki kazały jej wielokrotnie przepisywać zupełnie od nowa "Szóstą klepkę" czy "Opium w rosole"; to ostatnie pisała zresztą kilka lat. Jestem przekonana, że gdyby każdą książkę pisała dłużej niż kilka miesięcy, biorąc pod rozwagę rady kompetentnych redaktorek, to wyszłoby jej na zdrowie.

Jednak w tymże "Tym razem serio" Musierowicz pisze, że profesor Raszewski kazał jej ignorować krytykę i pisać, jak jej serce dyktuje. No niestety, nie dam się przekonać, że sercem dyktowana "Czarna polewka" jest równie dobra jak poddana konstruktywnej krytyce "Szósta klepka" czy "Opium". Dla mnie to wręcz zupełnie inna liga.
Użytkownik: aleutka 23.11.2008 00:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja bardzo chętnie narzuci... | hburdon
Profesor Raszewski kazał jej ignorować krytyków, ale nie redakcję, przeciwnie, pisał wręcz że uwagi redaktorek bodajże Brulionu Bebe są bardzo przytomne. O ile pamiętam w przypadku Szóstej klepki redaktorki wydarły maszynopis autorce, bo ona gotowa była poprawiać w nieskończoność, ciągle jej się coś nie podobało:) Opium powstało z opóźnieniem wskutek zawirowań w życiu osobistym Musierowicz i sytuacji politycznej kraju.

I ta rada o ignorowaniu krytyków raczej dobra była moim zdaniem. Krytycy - pewien rodzaj krytyków - wiedzą znacznie lepiej od autorki, jak jej powieści powinny wyglądać, przy czym każdy ma inną wizję. I nie próbują nawet czytać powieści na jej własnych prawach, oceniając czy świat prezentowany jest spójny wewnętrznie, logiczny i psychologicznie prawdziwy. Nie, to nie ma znaczenia. Ta książka musi pasować do naszego światopoglądu i już, a jak nie pasuje to jest z definicji kiepska. Wiadomo, że u Musierowicz nie znajdzie się naturalizmu. Jeśli lubi się naturalizm to czyta się inne książki, a nie przycina jej literaturę do własnego obrazu świata i ma pretensje, że nie wszystko pasuje. Z definicji nie wszystko będzie pasować. I nie należy przycinać. Cały urok w różnorodności - ktoś kto tego nie rozumie nie powinien się brać za krytykę literacką.

Widzisz w podanym przez ciebie przykładzie nadal zakładasz jakiś tam happy end tej historii Jasia i Małgosi. Twoje pojęcie happy endu jest inne, ale nie żądasz żeby baśń była traktatem o wyzysku dzieci z dokładnymi danymi osobowymi i statystycznymi i żeby się to wszystko kończyło turpistycznie (bo tylko to jest prawdziwe). To jest baśń. To naturalne, że baśń kończy się happy endem. Można na motywy baśniowe spojrzeć z innej perspektywy, sparafrazować, przetłumaczyć na współczesne realia, kontestować, itp - dopóki nie traci się z oka zasadniczej kwestii - że to baśń i rozgrywa się na prawach baśni. Można napisać antybaśń, owszem. Ale domagać się żeby baśń była antybaśnią, albo na przykład raportem socjologicznym - to nieporozumienie. Bardzo głupie, ale przerażająco częste.

Zdumiewająco wielu krytyków - w momencie gdy w grę wchodzi jakieś ważne dla nich lustro ideologiczne - zaczyna widzieć literaturę wykrzywioną. Musierowicz nie powinna pisać happy endów (nawet jeśli jej powieści są do pewnego stopnia baśniowe). Musierowicz powinna pisać o narkotykach i innych tego typu bolączkach społecznych. Bo inaczej jej książki są bezwartościowe jako obraz polskich nastolatków. Przecież Musierowicz nie ma ambicji stworzenia panoramicznego raportu o wszystkich bolączkach współczesnej młodzieży. To niezrozumienie właśnie zdumiewa wciąż na nowo. I ten artykuł to po prostu lista takich żądań. Kretyństwo, moim zdaniem.
Użytkownik: Karolcia84 20.12.2008 07:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Zdaje się, że nie chodzi ... | Agis
No cóż, cykl jest naprawdę sympatyczny: urzeka ciepłem, humorem i pełnym swady, bezpretensjonalnym stylem narracji. Musierowicz dorobiła się statusu pisarki kultowej, nic więc dziwnego, że większość z Czytelniczek i Fanek chciałby Ją widzieć po,, swojej stronie płota". Sama przy czytaniu tej skądinąd uroczej serii często przyłapuję się na gorzkiej refleksji, że ze swoim światopoglądem, pomysłem na siebie, życiowymi wyborami itp. raczej nie wpisuję się w świat przedstawiony. Podejrzewam, że gdyby podobna do mnie bohaterka jakimś cudem przyplątała się do rodziny Borejków (może jako jedna z grupy studentek wynajmujących mieszkanie po sąsiedzku) nie zostałaby tam powitana z otwartymi ramionami. Właśnie ze względu na wyżej wymienione różnice natury ideologicznej (czy Borejkowie potrafiliby zrozumieć, że uważam mojego dziadka-komunistę za przyzwoitego człowieka? że dobrze mi się mieszka ze znajomymi i nie spieszę się do zamążpójścia? że nie chodzę do kościoła?). Trochę mi się to kłóci z deklarowanym przez całą rodzinkę postulatem otwartości, zaufania do ludzi i serdeczności wobec wszystkich istot. Borejkowie są, owszem, mili, ale dla,, swoich", natomiast całą resztę świata rozkosznie ignorują.

Nie chodzi mi o to, żeby bohaterki jak jeden mąż (żona?) zamiast w rodzinie i macierzyństwie realizowały się w organizowaniu Manify, słuchały Marii Peszek i nosiły łapki w moje ciapki. Niech sobie chodzą do dominikanów na dwunastkę, pieką drożdżówki i nie rozmawiają z latoroślami o seksie, jeśli taki mają pomysł na udane życie rodzinne. Studiuję w konserwatywnym Krakowie i gros moich znajomych żyje właśnie tak jak Borejkowie. Mimo to potrafimy wyjść razem na piwo i dyskutować, nieraz na bardzo trudne i drażliwe tematy. Zdarza im się wrąbać mi prosto w twarz, że ich zdaniem takie czy inne moje zachowanie jest grzechem, ale nie są to nigdy personalne ataki. Mam wrażenie, że część z nich nawet mnie lubi :). I vice versa. I właśnie takiej asertywnej, otwartej, ufnej postawy bardzo mi u Borejków brakuje. Wygląda to trochę tak, jakby pani Musierowicz sama nie bardzo wierzyła, że w realnym świecie można żyć w zgodzie z wyznawanymi przez Nią wartościami i musiała stworzyć sobie kompensacyjnie wirtualną Borejkolandię. Takie hmmm... opium dla mas, jakby ;).
Użytkownik: Karolcia84 20.12.2008 10:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo ciekawy, i potwier... | joanna.syrenka
O walorach Jeżycjady pisałam już w jednej wypowiedzi na tym forum, nie będę się więc powtarzać :). Mogę tylko zapewnić, że jeśli chodzi o,, starą" część serii (gdzieś tak do Brulionu) Pani Musierowicz ma we mnie wierną, stałą i oddaną fankę.

Tekst w WO czytałam i muszę przyznać, że rzeczywiście jest dość tendencyjny. Zdarza mi się przejrzeć forum fanów na portalu gazety pl. i wiem, że żadna z Czytelniczek nie oczekuje od Autorki epatowania brutalizmem ani pisania pod jakąkolwiek konkretną opcję polityczną. Musierowicz wypracowała pewną konwencję, za którą jest ceniona i nikt rozsądny nie wymaga od niej, żeby podrabiała Shutego albo Masłowską.

Mimo to muszę zgodzić się z główną myślą artykułu. Nowe części sagi o Borejkach nie umywają się do starych. I to nie dlatego, że tata Borejko gada po łacinie, a nastoletnie bohaterki nie podchodzą pod patologię społeczną. Problem moim zdaniem leży w tym, że Autorka nie bardzo potrafi zdecydować, kto jest głównym adresatem Jej serii. Wcześniejsze powieści były wyraźnie przeznaczone dla nastoletnich dziewcząt. Oczywiście dojrzalsze Czytelniczki mogły także powspominać ten okres w życiu sięgając po którąś z części borejkowskiej sagi. Kiedy Autorka opisywała świat z perspektywy nastolatki, naiwność, uproszczenia i przemilczanie pewnych tematów można było wziąć za dobrą monetę. Młode osoby właśnie tak a nie inaczej odbierają otaczającą je rzeczywistość.

W nowych częściach Jeżycjady rzecz wygląda już troszeczkę inaczej. Nastoletnie bohaterki z pierwszych tomów pojawiają się tutaj jako dojrzałe kobiety i matki dorastających dzieci. Autorka pisząc nowe odcinki Jeżycjady miała do wyboru dwie opcje. Albo w dalszym ciągu pokazywać losy rodziny Borejków z perspektywy nowego pokolenia młodzieży. Albo tym razem opisać życie domowe z punktu widzenia matek nastoletnich dzieci, z którymi dawne Fanki zdążyły się już zżyć i zaprzyjaźnić. Rzecz jasna wtedy saga musiałaby,, dorastać" razem z Czytelniczkami, bo to chyba oczywiste, że inaczej patrzymy na świat jako nastolatki a inaczej jako dojrzałe kobiety. Obie wersje miałyby swoje zalety. Autorka wybrała jednak rozwiązanie pośrednie: moim zdaniem najgorsze z możliwych. Opisuje rzeczywistość z punktu widzenia dorosłych kobiet tak jakby widziała to nastolatka.

Weźmy przykład Gabrysi i Pyziaka (notabene szeroko komentowany na forum). Gdyby ukazano Pyziaka jako ostatniego drania z perspektywy jego nastoletnich córek (mój stary to drań! zostawił taką cudowną, dzielną kobietę jak mama) byłoby to spójne i psychologicznie wiarygodne. Jednak kiedy dorosła, wykształcona, inteligentna kobieta zachowuje się jak siedemnastoletnie dziewczę wystawione przez chłopaka do wiatru na dzień przed imprezą, coś mi tu zgrzyta.

Oczywiście zamiast bezproduktywnie czepiać się na forum mogę po prostu przestać czytać kolejne powieści z cyklu. Tyle tylko że nie bardzo wiem, czym zapełnić powstałą lukę. Zagraniczni pisarze dla młodzieży to jednak nie to, a w Polsce pisarza albo pisarki, która przejmie schedę po Musierowiczowej chwilowo brak. Jedyne co mi pozostało, to wywalanie moich frustracji po forach wszelakich w idiotycznej nadziei, że może zainspiruję Autorkę do jakichś konstruktywnych zmian na lepsze.
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 04.12.2007 16:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Link do artykułu, o który... | hburdon
Nie zdziwił mnie ten tekst specjalnie, bo "Wysokie Obcasy" generalnie preferują zupełnie inną wizję świata, niż powieści Musierowicz. Co zresztą widać, gdy autorka artykułu raczej z aprobatą, niż dezaprobatą cytuje wypowiedź K.Szczuki z wywiadu zamieszczonego rok czy dwa lata wcześniej w tymże czasopiśmie, że "Jeżycjada" to "prorodzinny grzmot".
Święte prawo autora wybrać sobie charaktery postaci i nakreślić koleje ich losu, a skoro niezadowolone pseudo-fanki pragną czytać o bezpruderyjnym seksie i "nieślubnym dziecku z przedmałżeńskiego romansu z księdzem", mają wszak do wyboru setki innych powieści...
Użytkownik: kot 04.12.2007 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Link do artykułu, o który... | hburdon
Uważam, że artykuł jest ciekawy, choć faktycznie w wielu momentach autorka "nagina" treści zawarte w książkach do swojej teorii, zbyt serio i kazuistycznie traktując zdarzenia i postaci. Wiadomo przecież, że powieści te traktują tylko o jakimś fragmencie rzeczywistości i nie muszą poruszać wszystkich kwestii, chociażby takich jak poglądy polityczne bohaterów.

Nie ma co tu kryć, książki Musierowicz stwarzają świat dość wyidealizowany, kiedyś, w 8 klasie podstawówki napisałam nawet rozprawkę o tym, jakoby Musierowicz tworzyła nowy gatunek: family fiction :) Gdy byłam młodsza, to dość mnie to wkurzało - najpierw pożerałam powieści Musierowicz, a potem wpadałam we frustrację, że u mnie w domu tak nie ma jak u Borejków. Teraz patrzę na to trochę inaczej (mimo ze Musierowicz już zbytnio nie czytam), jako na pozytywny wzorzec, który może kiedyś uda mi się w pewnym zakresie zrealizować (chodzi mi tu o "domowe ciepło" i pozytywną energię, która przebija z książek, nie o poszczególne kwestie światopoglądowe przebijające z książek).

A swoją drogą, zastanowiła mnie teza autorki, że współczesne nastolatki już nie czytają Musierowicz. Czy to prawda?
Użytkownik: Agis 04.12.2007 19:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Uważam, że artykuł jest c... | kot
Jakieś cztery lata temu pracowałam w podstawówce i wtedy popularnością Jeżycjadę przewyższał tylko Harry Potter. Szóstoklasistki to czytały. Zresztą na tej stronie www.jezycjada.jedyna.com to też chyba większość nastolatek.
Użytkownik: niebieski ptak 04.12.2007 19:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Uważam, że artykuł jest c... | kot
Ja się np nauczyłam łaciny tak mnie wciągało że Tata Borejko zna ten język:}}}}
Planuję sobie od nowa całą serię skompletować,to wtedy będę mogła +/- nowszych książek z tej serii zauważyć.
Wiem że nastolatki a i starsze od nich osoby czytają - moja 15 kuzynka np choć to oczywiście niekoniecznie musi stanowić potwierdzenie,że seria jest czytana przez rzesze młodzieży.Jednak zauważ wznowienia tych książek są.To w jakiś sposób potwierdza Twoje zapytanie,bo chyba u nas na naszym rynku wydawniczym "nie opłaca"się wznawiać czegoś co się "nie sprzeda".Oczywiście to już temat osobny.
Użytkownik: hburdon 04.12.2007 20:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Uważam, że artykuł jest c... | kot
"Family fiction", świetny termin i bardzo dobrze pasuje! :-)
Użytkownik: nisha 04.12.2007 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Uważam, że artykuł jest c... | kot
Nie, chyba nieprawda. Ja czytam, spora część moich koleżanek też, nawet spośród tych, które do książek zaglądają rzadko. Znam nawet parę przypadków uwielbienia Jeżycjady wśród płci męskiej.
Użytkownik: gajda 15.12.2007 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, chyba nieprawda. Ja ... | nisha
Wyskoczę jak diabeł z pudełka i pochwalę się, że Nisha myślała między innymi o mnie.:-)
Użytkownik: nisha 24.12.2007 21:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Wyskoczę jak diabeł z pud... | gajda
Pochwal się, pochwal - nie tylko o Tobie, ale owszem. :P
Użytkownik: bogna 04.12.2007 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Link do artykułu, o który... | hburdon
We czwartek w Warszawie spotkanie z panią Małgorzatą Musierowicz - informacja w wiadomościach.
Użytkownik: xenofontpompka 04.12.2007 20:11 napisał(a):
Odpowiedź na: We czwartek w Warszawie s... | bogna
a gdzie dokładnie i o której???
Użytkownik: hburdon 04.12.2007 20:20 napisał(a):
Odpowiedź na: a gdzie dokładnie i o któ... | xenofontpompka
No przecież mówi Bogna, że szczegóły w wiadomościach. :-)
[artykuł niedostępny]
"Spotkanie z Małgorzatą Musierowicz i promocja jej książki "Na gwiazdkę".
godz.17:00 EMPiK Megastore, ul. Nowy Świat 15/17"
Użytkownik: xenofontpompka 04.12.2007 20:45 napisał(a):
Odpowiedź na: No przecież mówi Bogna, ż... | hburdon
no tak, ale myślałam, że wiadomości już były.... ;D
dziękuję bardzo. wybiera się ktoś?
Użytkownik: xenofontpompka 05.12.2007 12:45 napisał(a):
Odpowiedź na: no tak, ale myślałam, że ... | xenofontpompka
aa...chodziło o wiadomości w serwisie, nie telewizyjne....ale ze mnie młotek X)
Użytkownik: aguszka 05.12.2007 13:09 napisał(a):
Odpowiedź na: aa...chodziło o wiadomośc... | xenofontpompka
Tak to bywa, kiedy się jeszcze dobrze nie zna serwisu. Miłego zapoznawania się z BiblioNETką. :)
Użytkownik: mika_p 05.12.2007 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Link do artykułu, o który... | hburdon
Syrenko, Librarianko, Agis.
Naprawdę warto zajrzeć na forum miłośników M.Musierowicz. To nie jest tak, że forumowicze próbuja przerobić autorkę na własne ideologiczne kopyto, tylko - ponieważ są to w większosci ludzie dorośli - omawiają niekonsekwencje w kreowaniu bohaterów.

Na przykład realizacja w macierzyństwie - z jednej strony deklarowana, z drugiej strony w Jezycjadzie podkreślane sa sukcesy zawodowe Mili i Gabrysi, których pracę zawodową nie bardzo widac w ksiazkach. Może ten wątek będzie służył za dobry przykład:
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=25788&w=4​7538611&v=2&s=0

Albo inny przykład: Gabriela kreowana przez autorkę i zinterpretowana na podstawie czynów, też swietna dyskusja:
http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=25788&w=4​5171767&v=2&s=0

Burza mózgów po "Czarnej polewce", po "Musierowicz na Gwiazdkę" też jest warta uwagi :)


A co do artykułu - autorka skupiła się na krytyce, która wyłowiła, ale nie "odhaczyła", że krytykują ludzie, którzy przeczytają wszystko, co M.Musierowicz napisze, niezależnie od późniejszych opinii.
Użytkownik: hburdon 06.12.2007 00:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Syrenko, Librarianko, Agi... | mika_p
Myślę, że "czytanie wszystkiego" samo w sobie to nie jest aż taka zasługa. :-) Moim zdaniem należy raczej pamiętać o tym, z czego Musierowicz na pewno świetnie zdaje sobie sprawę, chyba nawet mówiła o tym: trzeba prawdziwych wielbicieli, żeby prowadzić dyskusje operując taką znajomością szczegółów tak długiego, jakby nie patrzeć, cyklu. Chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie katuje się uczeniem Jeżycjady na pamięć, jeśli jej autentycznie nie znosi. :-)
Użytkownik: Agis 06.12.2007 07:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Syrenko, Librarianko, Agi... | mika_p
Zaglądam. Nawet w tym wątku napisałam, że zajrzałam.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: