Dodany: 24.03.2013 19:34|Autor: AnnRK

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Karaluchy
Nesbø Jo

3 osoby polecają ten tekst.

Opium i prostytucja, czyli witamy w Bangkoku


Tajlandia. Niegdyś Syjam.
Azjatyckie państwo położone na Półwyspie Indochińskim.
Kraj hucznych festiwali, wspaniałych świątyń i aromatycznych potraw.
Miejsce, gdzie zaspokoić można nawet najdziksze seksualne perwersje.

Tajlandia.
Dla jednych raj. Dla innych piekło.

W Bangkoku, w pokoju jednego z licznych domów publicznych (w oficjalnej wersji nazywanych hotelami), prostytutka znajduje ciało klienta. "Człowiek znaleziony z wbitym w plecy nożem, którego ostrze weszło z lewej strony tuż przy kręgosłupie, przebiło lewe płuco i dotarło do serca (...)"*, to Atle Molnes, norweski ambasador. Skandal wisi w powietrzu. Z jednej strony jak najszybciej trzeba ustalić i schwytać mordercę, z drugiej - należy to zrobić w białych rękawiczkach. Władza, polityka, powiązania i twarde reguły gry - to nie jest prosty świat. Dlatego do tego zadania został skierowany Harry Hole, śledczy, któremu raz już udało się rozwikłać skomplikowaną sprawę.

Trzydniowy zarost, delikatna siwizna, prawie dwa metry wzrostu i "drobny" problem z nadużywaniem alkoholu - oto i nasz bohater. Wysłać go do Bangkoku to jak wpuścić lisa do kurnika. Będzie tam miał jak w raju. A jednak Harry nie daje się skusić rozrywkowej ofercie Tajlandii. Skupia się na pracy, omijając przybytki rozpusty i nie wykazując zainteresowania kuszącym światem seksu. Jest w tym trochę rozsądku, wszak nigdy nie wiadomo, czy ponętna Tajka nie okaże się hojnie wyposażonym przez naturę mężczyzną. Mimo wszystko Hole pozna mroczną naturę miasta, gdzie między bajecznymi świątyniami a podupadłymi burdelami przemyka napędzane pożądaniem czyste zło. W tle majaczą sylwetki tancerek go-go, prostytutki spełniające najdziksze fantazje, kobiece katoey, których prawdziwą płeć zdradza jedynie jabłko Adama. Na wierzch wypływają bulwersujące fotografie, świadczące o rozkwicie dziecięcej prostytucji. To wszystko tonie w oparach opium. Takiego Bangkoku nie znajdziecie w folderach z biur podróży.

Na planie pojawiają się kolejni podejrzani. Na jaw wychodzą różne ciemne sprawki i niekiedy aż włos się jeży na głowie, gdy pojawia się myśl, że takie rzeczy dzieją się naprawdę. Harry węszy, wypytuje, drąży. Wydaje mu się, że jest już blisko rozwiązania. Jeszcze nie wie, jak bardzo się myli i jaką cenę zapłaci za to on, jaką cenę zapłacą inni.

"Karaluchy" norweskiego pisarza Jo Nesbø intrygują stopniowo odsłanianą mroczną atmosferą Bangkoku. Tu ulicami chodzą małe dzieci sprzedające gumę do żucia. Mało kto nie wie, co tak naprawdę jest na sprzedaż... Branża porno kwitnie, przyciągając turystów może nawet bardziej niż świątynie, pieczona szarańcza czy plaże Phuket. Hole staje przed niełatwym zadaniem. Jak w takim miejscu znaleźć człowieka odpowiedzialnego za śmierć ambasadora? Co mogło być motywem? Seks, polityka, szantaż? Po cichu przyznaję, że mimo wielu zaskoczeń trafnie udało mi się wytypować mordercę, a jeszcze ciszej, że niekiedy, gdy akcja zwalnia, robi się nieco nudnawo. Nie zmienia to faktu, że thriller Norwega częściej jednak ciekawi, a w końcu najzwyczajniej świecie wciąga. Ma w tym swój udział intrygująca postać ironicznego głównego bohatera. Hole swym męskim, szorstkim sposobem bycia przypomina mi nieco swojego imiennika Harry'ego Callahana. Obok Kurta Wallandera i Lincolna Rhymesa powoli staje się jednym z moich ulubionych detektywów ze współczesnych kryminałów literackich.

Harry nie jest jedynym interesującym bohaterem tej książki. Nesbø potrafi wykreować nietuzinkowe postaci, jak choćby Løken, walczący ze swoimi niepokojącymi skłonnościami w dość specyficzny sposób, czy Liz Crumley, potężnie zbudowana pani komisarz z Wydziału Zabójstw, która pomoże głównemu bohaterowi w prowadzeniu śledztwa.

"Karaluchy" nie są thrillerem idealnym. Tempo niekiedy spada, mordercę udało mi się wytypować nieco zbyt szybko. A jednak mroczny Bangkok, choć niewiele w nim tajskiej egzotyki, intryguje i niepokojąco wciąga. Właśnie dlatego warto przeczytać tę powieść.


---
*Jo Nesbø, "Karaluchy", przeł. Iwona Zimnicka, Wydawnictwo Dolnośląskie, 2011, s. 16.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3242
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: citimini 05.01.2014 09:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Tajlandia. Niegdyś Syjam.... | AnnRK
""Karaluchy" nie są thrillerem idealnym. Tempo niekiedy spada, mordercę udało mi się wytypować nieco zbyt szybko. A jednak mroczny Bangkok, choć niewiele w nim tajskiej egzotyki, intryguje i niepokojąco wciąga. Właśnie dlatego warto przeczytać tę powieść. "

Udało się wytypowac morderce w ktorym rozdziale jezeli moge zapytać ?
Użytkownik: AnnRK 06.01.2014 16:17 napisał(a):
Odpowiedź na: ""Karaluchy" nie są thril... | citimini
Oj, żebym ja jeszcze pamiętała takie rzeczy...
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: