Dodany: 01.12.2007 20:02|Autor: k_ret
Sobota na Wrocławskich Promocjach Dobrych Książek
Trzeci dzień tegorocznych Wrocławskich Promocji Dobrych Książek upłynął pod znakiem spotkań z autorami, którzy od lat przyciągają rzesze swoich czytelników.
Przed południem Duży Salon Literacki wypełnił się m.in. za sprawą Hanny Krall, która podpisywała książkę-wywiad Reporterka. Zapytana po zakończeniu spotkania o wrażenia powiedziała: „Była bardzo dobra atmosfera, jestem zadowolona. Zadziałała jakaś dobra energia między mną a czytelnikami”.
Fragmenty książki czytała aktorka Teatru Polskiego Ewa Skibińska. Zapytana o to, jakim przeżyciem było dla niej spotkanie z Hanną Krall, powiedziała: „To było nasze pierwsze spotkanie. Miałam ogromną tremę. Ale okazało się, że łączy nas wiele, choćby osoba Krzysztofa Kieślowskiego. Poza tym bliskie mi są jej książki. Spotkanie przeszło więc z toru służbowego na prywatny. Ponadto, gdy byłam bardzo młoda, w Łódzkiej Wytwórni Filmów Fabularnych ktoś podsumował mnie >>a to taka Krallowa z uśmiechu<<”.
Mariusz Szczygieł, autor Gottlandu, był zaskoczony sporym zainteresowaniem wrocławskich czytelników. Zapytany o wrażenia z Promocji z rozbrajającą szczerością przyznał, że nie miał czasu się jeszcze rozejrzeć, bo od razu po przyjściu zasiadł do podpisywania książek. Gdy zadowolił już długi łańcuszek oczekujących na wpis, znalazł jednak chwilkę, by zaspokoić i swój czytelniczy apetyt.
Jednym z ostatnich punktów dzisiejszego programu było spotkanie z Markiem Krajewskim, który powiedział, że czytelnicy zadawali mu bardzo wnikliwe pytania. Ucieszył się także z tego, że od dziś już wie, co odpowiadać ludziom, zarzucającym mu zbytnią makabryczność jego powieści – spotkał bowiem czytelników, dla których są za łagodne.
Zapytany o wrażenia z Promocji, odpowiedział: „Było wspaniale – jak zawsze”. „A szczerze?” „Szczerze? Jest duszno, ale cóż, tak bywa”.
Jak zawsze ogromne rzesze wiernych czytelników czekały na Małgorzatę Musierowicz. Autorka Jeżycjady przyznała, że najbardziej ceni serdeczność swych wrocławskich odbiorców i to, że corocznie można spotkać się z tymi samymi osobami. „Jedna dziewczyna przychodziła tu, gdy była w liceum, później na studiach, a dziś przyszła z chłopakiem. Jest rodzina, która zawsze przynosi mi coś słodkiego. Czyż to nie jest fantastyczne? – spytała. „Właśnie dlatego uwielbiam tu przyjeżdżać…. Jakby się przyjeżdżało do rodziny”.