Dodany: 16.03.2013 17:51|Autor: AnnRK

W poszukiwaniu lepszego życia


O Tess Gerritsen słyszał już pewnie każdy wielbiciel kryminałów. Ostatnio nazwisko autorki, tytuły jej powieści, okładki i recenzje jakoś wyjątkowo wpadały mi w oczy. Na dodatek wszystkie opinie były nad wyraz zachęcające, a ponieważ do dobrego thrillera nie trzeba mnie długo namawiać, na wierzchu czytelniczego stosu wylądowała "Autopsja".

Mila jest Białorusinką. Ma siedemnaście lat i właśnie rozpoczyna nowe życie. W towarzystwie pięciu innych kobiet wyrusza do Meksyku, by stamtąd przedostać się do USA, gdzie na znającą angielski dziewczynę ma czekać praca i lepsza przyszłość. Nietrudno się domyślić, że rzeczywistość nijak będzie się miała do obietnic.

Doktor Maura Isles, lekarz sądowy, na co dzień wykonuje autopsje. Zwykle jej pacjenci nie sprawiają wielkich kłopotów, nie krzyczą z bólu, nie wiercą się, nie marudzą. Nawet nie drgną, gdy kobieta zbliża się do nich ze skalpelem. Tym większe zaskoczenie wzbudza szelest dobiegający z jednego z worków z ciałami.

Agentka FBI Jane Rizzoli znajduje się na sali sądowej w roli świadka. W pewnym momencie proces wymyka się spod kontroli. Dochodzi do szarpaniny. Agentka trafia do szpitala. Zwykle nie jest to miejsce szczególnie niebezpieczne, ten dzień jest jednak inny. Jane staje się jednym z zakładników przetrzymywanych przez uzbrojoną kobietę.

Trzy kobiety. Trzy historie, które łączą się ze sobą w przerażającą całość.

Tess Gerritsen pisząc "Autopsję" dotknęła niełatwych, ale i istotnych tematów. Handel kobietami, wykorzystywanie naiwności dziewcząt marzących o lepszym życiu, przymusowa prostytucja, bezlitosne traktowanie kobiet jako narzędzi służących do zaspokajania męskich potrzeb. W tym świecie nie ma litości, a główną zasadą jest ślepe posłuszeństwo. Dziewczyny nie mogą liczyć na pomoc, nie mają szans na ucieczkę. Mogą się tylko modlić o klienta, którego fantazją nie jest zadawanie bólu. Co to za świat, w którym "zwykły" gwałt jest witany oddechem ulgi? Co to za miejsce, w którym przy życiu utrzymują nienawiść i narkotyki?

"Musisz nauczyć się odlatywać["1] - taką radę dają sobie dziewczyny. "Staram się osiągnąć ten stan, kiedy zdzierają ze mnie lalczyną sukienkę, kiedy ich szorstkie ręce zaciskają się na moich przegubach, kiedy zmuszają mnie do uległości. Kupili mój ból, więc nie czują się usatysfakcjonowani, dopóki nie zaczynam krzyczeć, dopóki moja twarz nie spływa potem i łzami"[2] - opowiada jedna z dziewczyn. Zwykła dziewczęca sukienka jest symbolem największego zła, wzbudza najsilniejszy strach. "Kiedy każą ci udawać dziecko (...), to znaczy, że chcą, żebyś się bała. Chcą, żebyś krzyczała. A już najbardziej, żeby pokazała się krew"[3] Trudno nie zacisnąć w tym momencie pięści. Ze złości, z bezsilności, z nienawiści do tych, którzy kobiety traktują przedmiotowo, dla których gwałt jest przyjemnością, a morderstwo niekiedy koniecznym zabiegiem mogącym uchronić przed skandalem. Tajemnicą poliszynela jest fakt, że wielu wysoko postawionych ludzi korzysta z usług takich kobiet, że podnieceni kobiecym strachem, bólem, uległością niszczą cudze życie, a następnie jak gdyby nigdy nic wracają do swych żon i dzieci, publicznie rozdają śnieżnobiałe uśmiechy, uściski dłoni, udzielają się społecznie i robią oszałamiające kariery. A gdy tacy ludzie poczują się zagrożeni, gotowi są zrobić wszystko, by tajemnica nie wyszła na jaw.

Trudno ująć w statystykach liczbę kobiet, które stały się przedmiotem handlu, które w poszukiwaniu lepszego życia trafiły do piekła, o jakim im się nie śniło. Wiele z tych przypadków nigdy nie zostało odnotowanych, losy niezliczonej liczby kobiet nie są znane. Coraz więcej ofiar to kobiety z Europy Środkowo-Wschodniej. Takie jak Mila i Olena, bohaterki "Autopsji", jak Mariola z "Masz na imię Justine" w reżyserii Franca de Peña, jak wiele innych kobiet - z książek, filmów i życia.

O handlu kobietami mówi się coraz więcej. Powstają takie fundacje, jak La Strada - Fundacja Przeciwko Handlowi Ludzi i Niewolnictwu. To jednak nadal kropla w morzu potrzeb. To wciąż zbyt mało, by kobiety porzucające dotychczasowe życie, wyruszające w poszukiwaniu pracy za granicę, mogły poczuć się bezpiecznie. Niewolnictwo XXI wieku, bardzo dochodowa działalność przestępcza, stale się rozwija, a powstrzymanie tego nieludzkiego procederu jest wyzwaniem, któremu niełatwo będzie sprostać.

Tess Gerritsen napisała powieść ważną i ciekawą. Wciągającą od pierwszych stron, trzymającą w napięciu aż do finału. Autorka umiejętnie wplotła w fabułę istotny problem, jakim jest handel kobietami. Rzeczywistość, którą opisuje, jest przerażająco realistyczna. I choćby się chciało powtarzać, że to tylko fikcja literacka, nie można sobie wmawiać, że takie historie się nie zdarzają.



---
[1] Tess Gerritsen, "Autopsja", przeł. Zygmunt Halka, wyd. Albatros, 2007, s. 90.
[2] Tamże.
[3] Tamże, s. 89.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1006
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: