Dodany: 14.03.2013 22:16|Autor:
z okładki
Twarze bohaterów Mikołaja Grynberga, od lat fotografowane przez niego i składane w albumach, po raz pierwszy przemówiły. Językiem, który w nich tylko żyje i z nimi odejdzie. Mówią o żydowskim losie splątanym z polskością, uwięzionym we wspólnej - ale nie symetrycznie sprawiedliwej w cierpieniu - historii.
"Są rzeczy - mówi Grynbergowi Jurek Rabiner - które, jak się działy, to ja ich nie rozumiałem, a teraz nie wierzę, że się zdarzyły". Jurek miał 7 lat, gdy uciekł z getta.
"One - uprzedza czeska Żydówka Cypora Laaden (więźniarka Auschwitz, numer A-16606) - nie zrobią pana życia lepszym. (...) Trzeba już zapomnieć".
Ale trzeba też, aby te historie nie zginęły. Grynberg przed zaginięciem uratował kolejnych dwadzieścia pięć, bo tyle osób podzieliło się z nim swoimi wspomnieniami, od których nie potrafili się uwolnić* przez 70 lat.
"Po nas nikt już nie opowie, najwyżej ktoś przeczyta".
"I po przeczytaniu - jestem pewna - nie zapomni".
Teresa Torańska
Mikołaj Grynberg, z wykształcenia psycholog, od 20 lat zajmuje się fotografią, a od niedawna autorskimi projektami, w których za pomocą fotografii i tekstu opisuje ludzkie losy wplecione w wielką historię. Jest autorem książki "AUSCHWITZ. Co ja tu robię?", która ukazała się w 2010 roku nakładem wydawnictwa Muzeum Auschwitz-Birkenau.
[Wydawnictwo Świat Książki, 2012]
---
* "tyle osób (...) nie potrafili": tak jest na okładce książki (przyp. - Jabłonka).
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.