Dodany: 11.03.2013 22:47|Autor: Literadar

Książka: Ostatnia sprawa
Child Lee (właśc. Grant Jim)

2 osoby polecają ten tekst.

Ostatnia sprawa


Okładka

Rec. Dorota Tukaj
Ocena: 5/6

Ostatnia sprawa Jacka Reachera? Czy to możliwe?

Ależ nie ekscytujmy się przedwcześnie! Jeszcze gdy ten tytuł był znany tylko z zapowiedzi, co dociekliwsi fani cyklu powieściowego Lee Childa mogli byli sprawdzić na anglojęzycznych stronach, że oryginalna jego wersja The Affair (z roku 2011) żadnych ostatecznych rozwiązań nie sugeruje, a także, że autor już po niej opublikował kolejną część cyklu i na rok 2013 zapowiedział wydanie następnej. Tak więc można spać spokojnie – nie żegnamy się jeszcze z pełnym swoistego uroku byłym żandarmem wojskowym, który za nic ma normy obowiązujące w amerykańskim społeczeństwie i zawsze gotów jest nadstawić karku (a przy okazji, jeśli trzeba, to i przetrącić lub przynajmniej nadwerężyć cudzy) w obronie słabszych, niesłusznie prześladowanych, skrzywdzonych. Paradoksalnie jednak, Ostatnia sprawa rzeczywiście jest w pewnym sensie ostatnią. Dlaczego? Pomyślmy: na pewno znamy już na pamięć treść zamieszczonego na początku każdej powieści CV naszego bohatera – „Ostatni adres: Nieznany; Czego nie ma: Prawa jazdy; prawa do zasiłku federalnego (…)” etc. – wiemy więc również, że został „zwolniony do cywila w randze majora w 1997 roku”. A no właśnie! Czy nie zastanowiło nas podczas lektury poprzednich przygód Reachera, że zupełnie nie wiemy, jak to było z tym jego odejściem z wojska? Któraś ze spraw prowadzonych przez niego podczas służby w 396 Pułku Żandarmerii Wojskowej musiała być przecież ostatnią…

Jej historię opowiada sam Jack z perspektywy kilku, czy może już kilkunastu lat. Opowiada w sposób niechronologiczny, zaczynając od chwili, gdy po powrocie z miejsca wydarzeń zjawił się w Pentagonie, a dopiero potem powracając do powodów, które nakazały mu rozpętać drobną burzę w miasteczku o nazwie Carter Crossing. Licho wie, co kierowało jego bezpośrednim przełożonym, znanym nam już z paru poprzednich tomów pułkownikiem Leonem Garberem, gdy postanowił wysłać swojego zadziornego pupila jako „cywilnego” obserwatora w miejsce, gdzie popełniono morderstwo (tak jakby nie wiedział, że Reacher zaraz wetknie kij w mrowisko!). Co prawda niewiasty znane ze swobodnych obyczajów nierzadko padają ofiarą czynów przestępczych, a w celu wykrycia sprawcy niekoniecznie trzeba angażować żandarmerię, sęk w tym, że zgon ofiary niefortunnie zbiegł się w czasie z powrotem kompanii specjalnej US Army z zagranicznej misji do bazy znajdującej się nieopodal miasteczka. Jednak Jack działający incognito to nienajlepsza koncepcja – konia z rzędem temu, kto nie zauważy prawie dwumetrowego olbrzyma niuchającego po okolicy, a jeśli zauważy, weźmie go za przypadkowego turystę! I w dodatku nikt go nie uprzedził, że szef miejscowych stróżów porządku to nie jakiś gnuśny i ciężko myślący chłopina – jak to na głębokiej prowincji bywa – lecz diabelnie urodziwa i bystra kobieta. A gdy przecięły się drogi Jacka Reachera i Elizabeth Deveraux, nie mogło to nie przynieść żadnych reperkusji. Tyle, że ani on, ani ona nie byli w stanie przewidzieć, jakie demony uwolnią i co trzeba będzie zrobić, by je okiełznać…

Cóż, Child i jego bohater nadal są w świetnej formie – i oby tak pozostało! Choć w gruncie rzeczy zdajemy sobie sprawę, że Jack notorycznie łamie prawo i wykracza przeciwko co najmniej dwu z dziesięciu przykazań, choć przeraża nas łatwość, z jaką potrafi skręcić kark lub odstrzelić pół czaszki (co prawda zawsze osobnikowi, którego i tak czekałoby ze trzysta lat pozbawienia wolności) – nieustannie go podziwiamy. Bo póki (przynajmniej w teorii) są na świecie tacy Reacherowie, póty istnieje jakaś szansa, że sprawiedliwości stanie się zadość. Ale podziwiać trzeba i autora, który w kilkunastym z rzędu tomie cyklu mimo pewnej stereotypowości wydarzeń (Reacher musi wdać się w bójkę z jakimiś oprychami, których w nierównej walce – czterech czy sześciu na jednego – i tak położy na łopatki, musi narazić się jakiemuś przedstawicielowi organów prawa i sprawiedliwości oraz wylądować w łóżku z jakąś atrakcyjną damą), wciąż potrafi poprowadzić akcję w taki sposób, by czytelnikowi nie chciało się odkładać książki, nim nie dojdzie do finału, a sceny erotyczne przedstawiać ze sześć razy subtelniej, niż co poniektóre piszące niewiasty (co nie znaczy, że mało sugestywnie). A skoro tak – w zasadzie zbędne jest zapewnienie, że z pewną taką niecierpliwością czekamy na następnego w kolejce Poszukiwanego…


Więcej recenzji Doroty Tukaj znaleźć można na www.ksiazki.wp.pl/kuid,44,nick,Dorota-Tukaj,profil.html

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4277
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: alicja225 13.03.2013 12:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Rec. Dorota Tukaj ... | Literadar
Nie ma jak chwytliwy tytuł. Byłam już lekko przerażona, że więcej książek nie będzie. Sporo mi jeszcze zostało do przeczytania, ale jakże miło będzie czytać ze świadomością, że Reacher dalej zbawia świat:)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 13.03.2013 13:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie ma jak chwytliwy tytu... | alicja225
Mniemam, że będziesz ucieszona, gdy Jack cierpliwie zaczeka u mnie do okazji następnego naszego spotkania?
Użytkownik: alicja225 13.03.2013 13:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Mniemam, że będziesz ucie... | dot59Opiekun BiblioNETki
Dobrze mniemasz:) I to był kluczowy argument, który przeważył szalę mojego przyjazdu do Katowic;)
Użytkownik: Marylek 13.03.2013 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Dobrze mniemasz:) I to by... | alicja225
Bdziesz 23? :)
Użytkownik: alicja225 13.03.2013 13:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Bdziesz 23? :) | Marylek
Postaram się. Jak masz jakiego Reachera dla mnie nie krępuj się;)
Użytkownik: alicja225 04.06.2013 13:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Rec. Dorota Tukaj ... | Literadar
Jestem zadowolona, że poznałam sprawę przez którą Reacher pożegnał się z wojskiem. Lubię gościa, ale musiałam obniżyć ocenę. Rozumiem wszystko - umiejętności radzenia sobie z oprychami, mijanie się z prawdą, łamanie prawa, romanse itd. Jednego znieść nie mogłam- wewnętrznego zegara Reachera, który odmierzał czas z dokładnością co do sekundy. Dla mnie w tym momencie bohater ma zadatki na Chucka Norrisa:)
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: