Królowa Kryminału to pisarka, której twórczość uwielbiam. Przeczytałam już wiele jej powieści, a kolejne wciąż mnie zaskakują. Tym razem, mimo iż jest marzec, liczyłam na atmosferę Bożego Narodzenia. Jakże się myliłam, szukając jej w tym kryminale...

Agata Christie w początkowych rozdziałach przedstawia głównych bohaterów świątecznych wydarzeń, nie do końca wyjaśniając, kto jest kim dla rodziny Lee. Miejsce akcji to rezydencja Gorston Hall, do której senior rodu, Simeon Lee zaprosił całą rodzinę na Boże Narodzenie. Zaproszenie spowodowało niemało emocji i pytań wśród jego dzieci. Synowie, którzy od wielu lat nie widzieli się z ojcem ani nie mieli z nim kontaktu, również decydują się przyjechać. Spore zdziwienie wywołuje pojawienie się w Gorston Hall pewnej młodej damy oraz syna martnotrawnego.

Czy będą to rodzinne i spokojne święta? Ależ nie! Przecież Agatha Christie jest genialną autorką kryminałów. Simeon nie zamierza siadać z rodziną do stołu, chce tylko wprowadzać chaos, drwić i wywoływać kłótnie. Jednak to mu się nie całkiem uda, gdyż... zostanie zamordowany.

Mam nadzieję, że czujecie się zachęceni i zaintrygowani. Nie? To dodam jeszcze, że drzwi pokoju zamordowanego były zamknięte, okna również nie mogły być drogą ucieczki, nikt do domu nie wszedł i z niego nie wyszedł w czasie, gdy zbrodnia postawiła wszystkich na nogi. Kto i dlaczego zabił? Hercules Poirot prawdę Wam powie :).

Przeczytałam już tyle powieści Pani Agathy, przeanalizowałam tyle różnych toków jej myślenia i nie udało mi się odkryć tożsamości mordercy w tej książce. Myślę, że autorka miała tyle pomysłów, że czytelnikom trudno jest podążać tropem jej rozumowania... Genialna!


[Recenzję opublikowałam wcześniej również na moim blogu]