Dodany: 04.03.2013 17:00|Autor: norge

Barwny portret


Obrodziły nam w ostatnich latach znakomite biografie polskich poetów i pisarzy. Po lekturze Inne życie: Biografia Jarosława Iwaszkiewicza: Tom 1 (Romaniuk Radosław) sądziłam, że na równie dobrą pozycję z tego gatunku przyjdzie mi czekać latami. A tu, proszę! Przeczytałam wydaną w 2011 roku biografię Czesława Miłosza i mam trudności z określeniem, która z nich jest lepsza. Obydwie napisane piękną polszczyzną, obszerne i rzetelne, potrafiły mnie zainteresować do tego stopnia, że mimo kilkusetstronicowej objętości, pochłaniałam je jak zaczarowana...

O Czesławie Miłoszu sporo słyszałam, ale moja wiedza była nieuporządkowana i wyrywkowa. Jak większość Polaków, z jego nazwiskiem zetknęłam się dopiero wtedy, gdy dostał Nagrodę Nobla. Dawno temu przeczytałam "Dolinę Issy", zachowały mi się też w pamięci fragmenty najbardziej znanych wierszy. Wiedziałam, że w ostatnich latach życia zamieszkał w Krakowie i tam w 2004 roku zmarł. Dochodziły mnie pogłoski o kontrowersjach związanych z jego pogrzebem: że niby nie był "prawdziwym Polakiem", że mówił jakieś niepochlebne rzeczy o polskim patriotyzmie, że do takiej krytyki nie miał moralnego prawa i że nie należało mu się w związku z tym miejsce w krypcie kościoła na Skałce. Hm, ciekawe, pomyślałam, spojrzawszy na sympatyczną twarz noblisty na okładce, a następnie zagłębiłam się w jego biografię.

Zafascynowały mnie mało znane etapy życia Miłosza. Chodzi tu zwłaszcza o okres wojenny: ucieczkę z Warszawy po klęsce 1939 roku do Rumunii i dramatyczny powrót do kraju po przeprawie przez Rosję, a potem ponure lata okupacji oraz powstanie warszawskie. Młody Czesław nie angażował się czynnie w konspirację i nie brał udziału w zbrojnej walce. Nie chciał być kolejnym "kamieniem na szaniec". Oczywiście jak wszyscy warszawiacy zmagał się z prozą codziennego życia, uczestniczył w nielegalnych wieczorkach literackich, nie raz i nie dwa otarł się o śmierć. I pisał, cały czas pisał...

Autor biografii tak to komentuje: "Pytania, które sobie zadawali, można rozstrzygnąć tylko własną, najbardziej osobistą decyzją. Bo któż ośmieli się orzec, czy wielki pisarz w bitwie (w której celowość i powodzenie nie wierzy) winien biec na barykadę po śmierć, czy też chronić się na tyłach, a potem nieść rzeczywiste wsparcie i pociechę setkom tysięcy czytelników"[1]. Myślę, ze podobna pokora przydałaby się tym, którzy nigdy przed tego rodzaju dylematami nie stanęli i raczej nie staną, a orzekać się ośmielają.

Książka jest dokładnie taka, jak lubię. Szczera, niepomijająca spraw drażliwych i bolesnych, absolutnie nie czołobitna, a jednocześnie wyważona, delikatna i nieprzekraczająca granic, których przekraczać nie należy. Dyskretny komentarz autora niczego nie przesądza, nie narzuca, nie stawia ocen. "Łatwo odnaleźć potknięcia, jak jednak oddać geniusz? Ten moment, gdy nad niepewnością, udręką, pokusami zawisa niedosiężna nuta, linia słów? Może nie da się go opisać, można tylko odkrywać na własną rękę. Także dlatego jak najobficiej starałem się cytować utwory Miłosza"[2]. I słusznie, bo dzięki temu, że budulcem książki są liczne i doskonale dobrane fragmenty dzieła artysty oraz jego korespondencji, miałam wrażenie, że wsłuchuję się w głos samego poety:

"Gdziekolwiek jestem, na jakimkolwiek miejscu na ziemi,
ukrywam przed ludźmi przekonanie, że  n i e  j e s t e m  s t ą d.
Jakbym był posłany, żeby wchłonąć jak najwięcej barw, smaków, dźwięków, zapachów,
doświadczyć wszystkiego, co jest udziałem człowieka, przemienić co doznane w czarodziejski rejestr
i zanieść tam, skąd przyszedłem"[3].

Do całej tej beczki miodowych pochwał muszę jednak dorzucić i łyżkę dziegciu. Niedużą, ale zawsze. Mam zastrzeżenia co do objętości książki. Nie chodzi o to, że czytanie tych 900 stron wydało mi się nudne, ale o sprawy praktyczne. Niewygodne było trzymanie takiej "cegły" na kolanach, jej podnoszenie, przewracanie kartek. Ostatnia część biografii sprawiała wrażenie powierzchownej, tak jakby Franaszek przyspieszył pisanie. Nie poruszył w ogóle stosunku Miłosza do niepodległej Polski, do nowego układu sił, do europejskiej wspólnoty, do modelu naszej kultury itd. itd. Nie ma nic na temat jego podróży na Litwę w 1992 i w 1995 roku.

Mimo że lektura pozostawiła mi pewien niedosyt, oceniam tę pozycję wysoko. Wszystkich wielbicieli Kapuściński non-fiction (Domosławski Artur), którzy podziwiają bezkompromisowość Domosławskiego i jego sposób opisywania "prawdy", zachęcam do przeczytania tej biografii albo do sięgnięcia po "Inne życie", opowiadające o Iwaszkiewiczu. Choćby tylko po to, aby przekonać się, jak można i jak godzi się pisać o człowieku, którego biograf bierze na swój warsztat. Nadgorliwym (i, moim zdaniem, niebezpiecznym) wyznawcom moralnej jednoznaczności przyznaję rację - tak, zdemaskować można każdego. Ale po co? Przecież chyba nam, czytelnikom biografii, nie o to chodzi?


---
[1] Andrzej Franaszek, "Miłosz. Biografia", wyd. Znak. 2011, s. 365.
[2] Tamże, s. 737.
[3] Tamże, s. 708.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3893
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 8
Użytkownik: mikesz 05.03.2013 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Obrodziły nam w ostatnich... | norge
Ja również jestem po lekturze „Biografii” i mimo wszystko mam mieszane uczucia po przeczytaniu Twojej recenzji.
Przede wszystkim trochę dziwnie brzmi zarzut mówiący o rozmiarach książki i związanymi z nimi niedogodnościami podczas zajmującej lektury w kontekście zarzutu jakoby autor nieco poszedł na skróty opisując ostatnie lata życia Miłosza.
Gdyby autor uwzględnił ten ostatni Twój zarzut, to mogę sobie wyobrazić larum, że po książkę stojącą na regale muszę podchodzić z całą rodziną, albo dźwig z pobliskiej budowy wynajmować.
Czuję się wywołanym do tablicy przy okazji wspomnienia Kapuścińskiego non-fiction . Należałem do tych którzy stawali w obronie autora i dalej twierdzę, że Domosławski swoją książką nie przekroczył granicy dobrego smaku.
Śmiem twierdzić, ze w porównaniu z tym co napisał Franaszek i ekscesach miłosnych Miłosza( zrobił między innymi dziecko jednej ze swoich znajomych i nie poczuł się do jakiegokolwiek moralnego obowiązku wobec kobiety i dziecka) Domosławski ze swoją bezkompromisowością to jest naprawdę "cienki Bolek". Proszę w tym miejscu nie czynić żadnych politycznych skojarzeń.
Po prostu żona Kapuścińskiego żyła i żyje ,a wszystkie osoby które mogłyby zająć podobną postawę co pani Kapuścińska już nie żyją. I w tym tkwi cała przyczyna rozgłosu jaki nadano rzekomym niegodziwościom Domosławskiego.
Inny zarzut wprowadzający uczucie niedosytu pominięcia niektórych wątków szczególnie najnowszej historii tłumaczyć można tym, że Franaszek pisząc biografię i przechodzą przez poszczególne okresy życia Miłosza posiłkował się w przeważającej części na tekstach Noblisty, czy to przywołując je, czy tez po prostu je cytując.
Tak się złożyło ,że pozycji literackich odnoszących się stricte do ostatniego okresu nie było już tak dużo ( Miłosz ograniczył się w ostatnich latach do tekstów raczej poetyckich, historiozoficznych, czy wręcz metafizycznych) i stąd być może takie wrażenie.
Zresztą znając namiętne rozpolitykowanie Polaków już widzę teksty zarzucające rzekomą obrazoburczość fraz w wypowiedziach poety i lepiej może, że Miłosz zwolnił Franaszka z tego właśnie obowiązku.
Wydaje się jednak, że CI wszyscy którzy przynajmniej pobieżnie wiedzą z jakimi poglądami kojarzyć Miłosza z czasów wcześniejszych oczami wyobraźni dopiszą sobie brakujące fragmenty.
Otóż podczas słynnej kajakowej eskapady do Paryża ( rok chyba 1932,a więc do wojny jeszcze ho, ho) dostrzegając zachowanie niemieckich kibiców doznaje młody Milosz proroczych wizji na temat niedalekiej przyszłości. Co widząc zachowanie dzisiejszych młodocianych sympatyków futbolu ...
A dyskusje w sprawie praw gejów w kontekście bliskich relacji z Iwaszkiewiczem, czy Andrzejewskim...
Czy obecne ekscesy na warszawskim uniwersytecie porównując z podobnymi zajściami na UW z lat 30-tych...

Myślę, że każdy ,w zastępstwie Andrzeja Franaszka powinien zadać sobie trochę trudu i wyciągnąć w miarę oczywiste wnioski.
Użytkownik: norge 05.03.2013 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również jestem po lekt... | mikesz
"Przede wszystkim trochę dziwnie brzmi zarzut mówiący o rozmiarach książki i związanymi z nimi niedogodnościami podczas zajmującej lektury w kontekście zarzutu jakoby autor nieco poszedł na skróty opisując ostatnie lata życia Miłosza."

Dlaczego dziwnie? Co ma piernik do wiatraka? Książkę o objętości 900 stron po prostu źle mi się czyta. Zawsze. A moja krytyka dotycząca pójścia autora "na skróty" w ostatniej części w ogóle nie ma nic wspólnego z rozmiarami książki! Franaszek mógł podzielić biografie na 2 tomy, tak jak zrobił to Radosław Romaniuk. Abo mógł tak ułożyć materiał biograficzny (np. coś skrócić w pierwszych 3/4 książki), żeby nie sprawiało to wrażenia, że opowieść o ostatnich latach życia Miłosza jest niedopracowana. Nie mam zamiaru - tak, jak ty - dopisywać sobie oczami wyobraźni brakujących fragmentów. Mam nadzieję, że zrozumiałeś moje wyjaśnienia.

Użytkownik: mikesz 05.03.2013 20:50 napisał(a):
Odpowiedź na: "Przede wszystkim trochę ... | norge
Rozumiem zdziwienie moimi uwagami i pochylam sie nisko nad Twoimi sugestiami.
Rzeczywiście rozwiązaniem może być podział książki na określoną ilość części( w tym przypadku tomów),ale ta uwaga powinna być kierowana raczej pd adresem wydawcy książki i to jego sugestia ,czy ostateczna decyzja po rozmowie z autorem powinna rozwiązać tę kwestię.
Druga propozycja :" np. coś skrócić w pierwszych 3/4 książki " również robi wrażenie.
Na przykład do 300 strony wyrzucamy co 2 rozdział,a między 301 a 450 tylko co trzeci.Oczywiście jeżeli zostaje 19/24 tekstu usuwamy jeszcze rozdział między stronami 450 a 500-ną.

A jeżeli chodzi o ostanie lata życia związane z tym poczucie niedosytu w zastępstwie zapodaje fragment z "Pieska przydrożnego". Rok wydania 1998.


OŚMIOLETNIA ASIA W TORUNIU

"Ja Pana po prostu uwielbiam i szalenie dziękuje za "Przypowieść o maku" i "Tak mało" ( kocham je tak jak moje koty)

Asia

Przepraszam za porównanie,ale tak jest"



Z tego fragmentu wynika,że Miłosz był również miłośnikiem zwierząt.

Szczególnie w ostatnim okresie życia.

Użytkownik: norge 05.03.2013 21:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Rozumiem zdziwienie moimi... | mikesz
Czy to nie ty się zdziwiłeś moimi uwagami odnośnie zbyt dużej objętości tej biografii? Więc to nie do wydawcy, ani nie do autora kieruje moje w tym względzie wyjaśnienia, tylko do ciebie właśnie.

A wiesz, rzeczywiście, gdybyś zabrał się do pisania jakiejkolwiek książki (o co cię raczej nie podejrzewam) i zaczął ją skracać w ten przemyślny sposób, o którym powyżej wspominasz, to wyszedłby z tego niezły pasztet. Na szczęście ci, co pisać potrafią stosują inne metody skracania, czy wyrzucania zbędnych części tekstu, jeśli uznają to za stosowne.
Użytkownik: mikesz 06.03.2013 08:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy to nie ty się zdziwił... | norge
Yes, yes, yes!!!
Oczywiście chodzi o rzecz która będzie odpowiedzią na okazywane uczucie niedosytu po lekturze Biografii. Mam na myśli półgębkiem potraktowany (twoim zdaniem oczywiście)schyłkowy okres życia Czesława Milosza.
I na przeciw wychodzi wspaniała i monumentalna pozycja książkowa :
Czesław Miłosz"Rozmowy polskie 1999- 2004. Dzieła zebrane "
Oczywiście nigdy nie jest tak dobrze żeby nie mogło być lepiej. Książka liczy bowiem 1054 stron.
Życzę przyjemnej lektury i wielu wspaniałych estetyczno-poznawczych doznań.
Użytkownik: norge 22.03.2013 10:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Yes, yes, yes!!! Oczywiś... | mikesz
Biorąc pod uwagę ton twoich komentarzy, które zamieściłeś pod moją recenzją, sądzę, że jesteś ostatnią osobą, której "polecanka" mogłaby mnie skłonić do lektury.
Użytkownik: mikesz 23.03.2013 08:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Biorąc pod uwagę ton twoi... | norge
Jak mawiał klasyk:

"Nigdy nie mów nigdy"

Ale na dzisiaj z pokorą przyjąłem do wiadomości Twoje stanowisko.
Użytkownik: joanna.syrenka 31.03.2013 23:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Obrodziły nam w ostatnich... | norge
Bardzo mądre słowa padły w Twojej recenzji, Diano! I tak samo format książki nieco mnie z początku przerażał, na szczęście się przyzwyczaiłam (ale uparcie twierdzę, że do przypisów na końcu nie da się przyzwyczaić ;D).
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: