Dodany: 25.02.2013 19:06|Autor: Derbeth
Nieudane podejście do horroru
Książka jest reklamowana jako horror stworzony przez popularną autorkę kryminałów. Niestety, moim zdaniem „Pamiętam cię” ani nie potrafi dobrze straszyć, ani nie odsłania misternie skonstruowanej intrygi. Gwoździem do trumny są irytujące potknięcia polskiego tłumaczenia*.
Na fabułę składają się opowiadane na przemian dwie historie. W jednej z nich obserwujemy poczynania trójki znajomych, którzy przybywają na odludzie z zamiarem remontu opuszczonego domu i zaczynają być niepokojeni przez dziwne zdarzenia. W drugiej psychiatra z małego miasta borykający się z problemami osobistymi pomaga policji w śledztwie w sprawie aktu wandalizmu w przedszkolu i napotyka coraz trudniejsze do zrozumienia fakty. Początkowo nie widać elementów łączących oba wątki, w miarę rozwoju akcji czytelnik zaczyna dostrzegać ich związek.
Miejscem akcji jest Islandia - bohaterowie trafiający na odludzie są naprawdę zdani sami na siebie, nawet gdy akcja przenosi się do miasta, tempo nie staje się gorączkowe, bo brakuje tłoku i anonimowości wielkich metropolii. Odmienność tego świata widać choćby w tym, że bohaterowie nawet od nieznajomych mogą spodziewać się przyjaznego przyjęcia, a na małej wyspie wszyscy zdają się znać wszystkich.
Kupując książkę liczyłem na interesujące połączenie powieści grozy z kryminałem. Rozczarowałem się podwójnie. Nie ma tu nic z nowoczesnego horroru ani tym bardziej klasyki literatury grozy – autorka próbuje czytelnika straszyć niezbyt wyszukanymi środkami, które są dobrze znane każdemu, kto obejrzał choć trochę „horrorów” taśmowo produkowanych przez Hollywood. Bo czy to pierwszy raz, gdy można śledzić historię grupy młodych ludzi trafiających do domu z dala od cywilizacji, podskakujących na dźwięk skrzypiącej podłogi, a następnie prześladowanych czy to przez psychopatycznego mordercę, czy to przez duchy albo potwory? Nie jest tak, że ta powieść nie daje się czytać jako horror, ale ja nie czerpałem z tego dużej przyjemności.
Nie miałem styczności z kryminałami pani Sigurðardóttir, ale elementy tego gatunku użyte w „Pamiętam cię” nie powalają na kolana – mam wrażenie, że autorka stwierdziła, iż nie musi dbać o szczegóły ani spójność wątku sensacyjnego, bo „to przecież horror”. Owszem, jest śledztwo, przesłuchiwanie świadków, badanie starych dokumentów, wymyślanie hipotez o możliwym przebiegu wypadków w niewyjaśnionych sytuacjach. Dochodząc do zakończenia czytelnik widzi jednak, że wyjaśnienie niektórych spraw nie jest specjalnie wyszukane, jakby autorka stwierdziła, że najważniejsze jest, by rozwiązać główną zagadkę, a konsekwencja i spójność całości nie są tak ważne. Jak to bywa w kryminale, bohaterowie mają swoje tajemnice i brudne sprawy – to dobrze, ale mimo wszystko brakowało mi trochę głębi; nie byłem w stanie w pełni przekonać się do żadnej z postaci i „kibicować” jej. Pokazana historia nie ma głównego bohatera, każdy jest w pewien sposób ułomny i niepewny w swoich decyzjach.
Ostatnia kwestia – polski przekład. Mój egzemplarz jest oznaczony jako wydanie pierwsze – nie wiem, czy coś się poprawiło od tego czasu, ale opiszę, z czym się spotkałem. Po pierwsze: niedostateczna korekta. Nie raz i nie dwa spotkałem się z tym, że w zdaniu pojawia się część informacji ze zdania następnego, jakby tłumacz przełożył coś na jeden sposób, po czym wpadł na inny pomysł, przeniósł część do nowego zdania, ale nie usunął wszystkiego ze starego. Po drugie: irytująca maniera tłumacza, próbującego na siłę uczynić język dialogów „młodzieżowym” i „slangowym”. W efekcie bohaterowie zdziwienie wyrażają okrzykiem „dżizas” (pisownia z książki**) oraz zapisują „fajl na dysk”. Pamiętam też jedno miejsce, gdzie aparat fotograficzny został na kilka akapitów mianowany kamerą, po czym bohaterowie wrócili do posiadania urządzenia do robienia zdjęć.
Podsumowując: powieść „Pamiętam cię” nie jest zła, ale nie porwała mnie, nie zadziwiła niczym i raczej nie będę jej długo pamiętał. Co gorsza, wrażenie ciągle psuła nie najlepsza jakość polskiego przekładu. Od książki, na którą wydaję pieniądze, oczekuję czegoś więcej, niż żeby dawała się czytać. Dla mnie rozczarowanie.
---
* Yrsa Sigurðardóttir, „Pamiętam cię”, przeł. Jacek Godek, wyd. Muza SA, 2012.
** Tamże; pierwszy przykład udało mi się znaleźć na stronie 36, ostatni na stronie 273.
[Recenzję opublikowałem wcześniej na stronie księgarni internetowej]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.