Dodany: 18.02.2013 21:06|Autor: anek7

Każdy z nas ma w sobie coś z modliszki


Co robić kiedy mężczyzna, z którym planowałyśmy się wspólnie zestarzeć, dorobić wnuków i wreszcie odpocząć na emeryturze wymieni nas na młodszy model? To pytanie oraz rozmaite odpowiedzi na niego to tematyka obecna w literaturze już od dawna. Chociaż odnoszę wrażenie, że dopiero ostatnimi czasy, jakoś tak od "Rozlewiska" Małgorzaty Kalicińskiej, nastąpił u nas prawdziwy wysyp książek z takim właśnie wątkiem głównym.
I taki też problem podejmuje Irena Matuszkiewicz w swojej najnowszej powieści pt. Modliszka (Matuszkiewicz Irena).

Główną bohaterką jest Milena Płoszyńska - wiek 44 lata, technik protetyk z własną pracownią, żona Lucjana, właściciela hurtowni budowlanej, matka Radka, studenta Politechniki Gdańskiej.
Milena i Lucjan mają za sobą ponad 20 lat małżeństwa, sporo wzlotów, trochę upadków - jak to w życiu. Mają niewielkie grono przyjaciół, dom, samochód, całkiem niezłą sytuację finansową, nie targają nimi jakieś wielkie namiętności ale Milena uważa swój związek za szczęśliwy. Dlatego też wiadomość, że mąż ją zdradza, a owoc tej zdrady za kilka miesięcy pojawi się na świecie stanowi dla niej ogromny szok. Lucjan przyznaje się do winy, ale ma nadzieję, że uda się jeszcze uratować jego związek z Mileną - żona jest jednak bezwzględna, nie chce słuchać żadnych argumentów i wyrzuca go tak z mieszkania jak i ze swojego życia.
I tak oto pani Płoszyńska rozpoczyna nowy rozdział. Szybko okazuje się że los był dla niej o wiele łaskawszy niż dla Lucjana, a ona sama znakomicie odnajduje się w roli samodzielnej i niezależnej kobiety - rozwija się zawodowo, robi prawo jazdy, spotyka z przyjaciółmi, zaprzyjaźnia się z nową sąsiadką Laurą Widacką, a ponieważ syn zafundował jej niespodziankę w postaci wnuczki oraz synowej nie ma zbyt wiele czasu na rozpamiętywanie tego co było...

Irena Matuszkiewicz pisząc swoją książkę nie poszła na szczęście utartym schematem - Milena nie szuka nowej miłości, nie wpada w kolejne męskie ramiona (chociaż takowe chętnie by się przed nią otwarły), wybiera samodzielność i jest to wybór przemyślany.
Czytając książkę zastanawiałam się właściwie cały czas kto jest tą tytułową modliszką. I doszłam do zaskakującego odkrycia, że nieomal każdy z bohaterów ma w sobie coś z tego owada. Oczywiście na czoło wysuwa się Irmina, nowa partnerka Lucjana, kobieta interesowna i wyrachowana, dzielnie sekunduje jej pani Laura Widacka, choć akurat ona potrafi się świetnie maskować, bezwzględną modliszką jest również przedstawiona w epizodzie Wisia, właścicielka pracowni protetycznej z Płocka. Ale i Milena nie jest bez winy, i babka Zosia, bezradna zdawałoby się staruszka, i Monika Jordankowa, i... No, nie będę wymieniać wszystkich bohaterów, kto ciekawy to sam sobie znajdzie.

Powieść napisana jest prostym językiem, nie ma w nim jakichś rażących błędów stylistycznych czy potknięć gramatycznych - czyta się całkiem przyjemnie, chociaż bez większych emocji. Bohaterowie dosyć wyraziści, zróżnicowani - moją największą sympatię zyskali sobie pani Loda i... Lucjan. Chyba dlatego, że to najsmutniejsza, najbardziej (przepraszam za górnolotność) tragiczna postać w tej książce. I to jemu kibicowałam a nie wzorowej (czy aby na pewno?) Milenie.

Powieść Ireny Matuszkiewicz to historia jakich wiele dzieje się na naszych oczach, być może w naszym najbliższym otoczeniu. I to stanowi jej siłę - jest po prostu prawdziwa...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 2308
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 6
Użytkownik: misiak297 18.02.2013 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Co robić kiedy mężczyzna,... | anek7
Ja również kibicowałem Lucjanowi - szkoda, że autorka nie pokusiła się o równorzędne przedstawienie tej postaci - znacznie moim zdaniem ciekawszej niż Milena i, tak jak piszesz, tragicznej.

I właśnie to, że "Modliszka" przy całej wadze poruszanego problemu nie wzbudza emocji jest, moim zdaniem, jej największą wadą. Matuszkiewicz po prostu z jednej strony gna z akcją, a z drugiej po prostu nudzi, pozostawia obojętnym, choć cała historia pełna jest dramatyzmu. Miałem też wrażenie, że autorka za dużo chciała upchnąć w tej historii - wątek z Laurą był zupełnie niepotrzebny. Ot, taki zapychacz.
Użytkownik: anek7 19.02.2013 06:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja również kibicowałem Lu... | misiak297
Może to za daleko idące skojarzenie, ale mnie państwo Płoszyńscy przypominali miejscami... Dulskich. Oczywiście nie tyle chodzi o to co potocznie nazywamy dulszczyzną (zakłamanie, zamiatanie wszystkiego "pod dywan", itd.) ale o stosunki panujące w ich domu - ona przebojowa, stawia na swoim, decyduje za niego (chociażby sprawa studiów), unika niewygodnych dla niej rozmów, natomiast on zawsze w cieniu, podporządkowany i milczący.

I wiesz, tak myślę, że może to dobrze, że mu się ta Irmina przydarzyła? Bo co prawda przeżył nielichy koszmar z tym babskiem, ale dzięki tej historii był zmuszony się usamodzielnić i pokazać co potrafi...

Ta Widacka to z całkiem innej bajki jest... I sam powiedz - to też ciekawy pomysł na całkiem osobną książkę.
Użytkownik: misiak297 19.02.2013 17:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Może to za daleko idące s... | anek7
Masz rację, oni mają w sobie coś z Dulskich. A Milena mierzi mnie tak samo jak pani Aniela:)

Szkoda tylko, że sprawa z Irminą to materiał na osobną powieść - szkoda, że Matuszkiewicz włożyła tyle grzybów w barszcz. To samo z Widacką - może to i byłaby dobra historia, ale nie do tej powieści...
Użytkownik: alicja225 04.04.2013 14:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Może to za daleko idące s... | anek7
"I wiesz, tak myślę, że może to dobrze, że mu się ta Irmina przydarzyła?" Myślę, że gdybyś zapytała Lucjana, czy to dobrze odpowiedziałby, że dobrym było jedynie to co mu po Irminie zostało:)
Użytkownik: anek7 04.04.2013 16:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "I wiesz, tak myślę, że m... | alicja225
To taki skrót myślowy był;)

O to właśnie chodzi, że gdyby nie ta historia z Irminą to Lucjan dalej tkwiłby w miejscu. Żeby było jasne - nie jestem w żadnym wypadku zwolenniczką rozbijania cudzych związków ani tym bardziej nie popieram zdrady małżeńskiej, ale w tym akurat wypadku z bezwolnego safanduły zrobił się odpowiedzialny i całkiem rozsądny facet...
Użytkownik: alicja225 04.04.2013 17:22 napisał(a):
Odpowiedź na: To taki skrót myślowy był... | anek7
To jest jakiś plus tego co się stało:)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: