Dodany: 13.02.2013 13:53|Autor: beatrixCenci

Stare nie zawsze jare


"Czerwony błazen" to przedwojenny kryminał mocno skrzyżowany z melodramatem, który zaludniają anioły w ludzkiej skórze i straszliwi degeneraci, już samym wyglądem zdolni straszyć przyzwoitych ludzi na ulicy, nie wspominając o marzeniach sennych. Emocji kryje się w nim kopa, praktycznie na każdej stronie ktoś omdlewa lub zalewa się łzami, niezależnie od płci, lub też cierpi straszliwe męki duchowe, najchętniej w milczeniu i z bladym obliczem. Niestety, zawarta w nim zagadka kryminalna zupełnie nie jest interesująca, przez większą część powieści występuje jeden podejrzany, do tego umieszczony błyskawicznie w areszcie, a żadnych wątpliwości czy innych możliwych wątków autor po prostu nie wprowadza, mnożąc tylko opisy somatyczno-psychicznych cierpień rodzinnych osadzonego. I choć Błażejewski napomyka w którymś momencie o Conan Doyle'u, najwyraźniej z tej znajomości żadnych konstruktywnych wniosków nie wyciągnął.

W notce na okładce (wyd. Ciekawe Miejsca, 2012) zapewniają, że książka ta była w PRL-u zakazana, a z autorem rozprawiło się NKWD, nie należy jednak wysnuwać z tego wniosku o jakichkolwiek kontrowersyjnych treściach w niej zawartych, pomijając antysemityzm przebłyskujący tu i ówdzie. Bez wątpienia jedynym powodem zakazu publikacji był tytuł utworu. Ponieważ jednak nawet Mniszkówna cieszy się aż do dziś niejaką popularnością, z pewnością i ta powieść, o ileż cieńsza od "Trędowatej", znajdzie swych admiratorów.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 874
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: J 07.11.2015 14:56 napisał(a):
Odpowiedź na: "Czerwony błazen" to prze... | beatrixCenci
A mnie wciągnął początek, ten klimat przedwojennej Warszawki w zimowej scenerii, jej nocnego życia, ploteczek, balów, rautów i teatrzyków, opisy damskich wdzięków. I teksty w rodzaju: "Perukę przyondulowano tak fatalnie, że wyglądała jak poirytowany pinczerek." To było bardzo obiecujące.

Potem niestety, następuje to, o czym piszesz: egzaltowany opis choroby brata, cierpień siotry aresztowanego. Postacie karykaturalne, chyba wszystkie mądre, dobre i ckliwe, nie wyłączając zdradzającej męża pięknej bankierowej. Okropność.

Że zagadka nieciekawa? Podejrzany, owszem, jeden, ale przecież niesłusznie! Na szczęście sędzia śledczy (też mądry i dobry) odkrył prawdę. Wpierw wydawało mi się, że podejrzanych puszcza wolno, bo im dobrze z oczu patrzy. Jednak, kiedy już straciłem zupełnie nadzieję, melodramat się skończył a sędzia opisał przebieg swojego drobiazgowego śledztwa, które doprowadziło do ujęcia prawdziwego mordercy.

Antysemityzm jakoś przeoczyłem, natomiast uderzyło mnie coś innego. Otóż Wiktor w młodym wieku był już poważanym urzędnikiem MSZ. Dwukrotnie jest mowa o tym, że do tej s ł u ż b y musiał (właściwie to jego brat) dokładać, bo koszty przekraczały pobory! Jeśli tak faktycznie bywało, to doprawdy, wiele od tamtych czasów się zmieniło...

W sumie oceniłem sobie na trójczynę. Myślałem, że po tutejszych patronatach można się jednak czegoś więcej spodziewać.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: