Dodany: 15.11.2007 11:52|Autor: krzyniu
Satyr czy moralista?
Moja miłość do Vonneguta zaczęła się, kiedy miałem kilkanaście lat. Od tamtego czasu ścigałem kolejne jego powieści i zdaje się, że przeczytałem nieomal wszystkie. Zupełnie inna sprawa, że nie wszystkie pamiętam...
Jednak nawet dziś nie umiem jednoznacznie odpowiedzieć, czy Kurt to prześmiewca czy kompletny sceptyk. Momentami zdaje mi się, że z jego powieści można mimo wszystko wyciągnąć wniosek, że nadal jest szansa dla ludzkości, że są wciąż na świecie ludzie dobrzy i normalni, że Vonnegut nadal wierzy w człowieka, ale próbuje mu wytknąć głupotę... Ale skoro ci dobrzy, normalni ludzie to najczęściej świry, wyrzutki, menele, kończący żywot pisarze, to może jednak nie ma nadziei? Może jednak Vonnegut mówi nam, że ostatni normalni ludzie są na wymarciu i szansa odejdzie wraz z nimi?
Jak sądzicie, czy Vonnegut jeszcze wierzy w ludzkość?