Dodany: 15.11.2007 10:51|Autor: alojz
Mało odkrywcze treści
"Władca much" to książka, którą powinien poznać każdy. O jej popularności mogą świadczyć chociażby ostatnio wydane w kolekcji "Gazety Wyborczej" oraz "Dziennika" egzemplarze powieści, która w subiektywnej opinii redaktorów tych gazet jest jednym z największych osiągnięć literatury XX wieku. na podstawie ocen w Biblionetce również można dojść do wniosku, że książka ta jest powszechnie znana, chętnie czytana, a co najważniejsze - wysoko ceniona, o czym świadczą pochlebne recenzje tejże pozycji. Po takim rozgłosie trudno mi było samemu nie spróbować przekonać się, ile w tych opiniach jest prawdy i czy również będę podzielał zachwyty nad dziełem angielskiego noblisty.
Nie chcę streszczać fabuły powieści, aby nie psuć zabawy z czytania i odpowiedzi na pytanie, co dalej się wydarzy. Wspomnę tylko, że książka opowiada o grupie chłopców, którzy na skutek katastrofy samolotu lądują na bezludnej wyspie. Następnie próbują sobie jakoś radzić z trudnościami życia na takiej wyspie, próbują ucywilizować swoją grupę wybierając wodza, myśliwych, którzy będą zdobywać pokarm oraz budują szałasy i rozpalają ognisko, które ma dawać sygnały dymne w przypadku, gdyby w okolicy przepływał jakiś okręt. Tworzą coś na wzór demokracji, bowiem wódz, którego wybrali, nie ma decydującego słowa, a wypowiedzieć swoje zdanie może każdy, do czego na zebraniu uprawnia go trzymanie konchy - muszli znalezionej na plaży przez dwóch chłopców na początku powieści. Szybko okazuje się jednak, że żądza władzy, szczególnie ujawniająca się w przywódcy myśliwych, jest bardzo duża i ona ostatecznie bierze górę nad cywilizacyjnymi pomysłami Ralfa, który nawołuje do podtrzymywania ognia przez społeczność wyspy. Zwycięża zwierzęcość, żądza krwi, chęć polowania na zwierza i dominacja nad słabszymi.
Powieść Goldinga niczego nowego nie mówi - od dawna bowiem wiadomo, że w człowieku jest duża doza zwierzęcości i instynkty te są bardzo silne, dlatego ludzie tworzą społeczeństwo, nad którym czuwa system praw i zasad, aby je poskromić i aby nie zdominowały całości jego poczynań. Książka pokazuje, że bez tego cywilizowane życie jest niemożliwe i smutnie konstatuje fakt, że zwierzęce instynkty są silniejsze od tych człowieczych i w końcu je zwyciężają, o czym już niejednokrotnie mogliśmy się zresztą przekonać w historii ludzkości.
Kiedy powstała ta książka, świat był świeżo po okrucieństwach dwóch bestialskich systemów totalitarnych, z czego jeden nadal funkcjonował za żelazną kurtyną. Postawa Jacka może symbolizować również chęć autorytarnej, wodzowskiej władzy, nieprzyjmującej sprzeciwu, stworzonej na bazie strachu i przemocy. W tamtym okresie na pewno była to przestroga dla świata. Zachowanie chłopców na wyspie pokazuje, jak łatwo może dojść do nieszczęścia i uświadamia nam, że ciągle musimy stać na straży praw i zasad człowieczeństwa.
Reasumując - czy po przeczytaniu tej książki dowiedziałem się czegoś nowego? Nie, autor nie prezentuje odkrywczych treści, dodatkowo podaje je w mało wyszukanej formie i bez wyraźnego stylu (chodzi mi tutaj o język, jakim napisana jest ta książka). Pomysł z wyspą może jest ciekawy, ale odnoszę wrażenie, że czegoś mi tutaj brakowało i wszystko było za oczywiste. Wypada znać, dlatego po nią sięgnąłem i tylko dlatego mogę ją polecić; na jeden wieczór.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.