Dodany: 01.02.2013 12:49|Autor: anek7

Czytatnik: Lektury wiejskiej nauczycielki

1 osoba poleca ten tekst.

Garść informacji z Królewskiego Traktu i okolic


W Winterfell się tłuką, pod Riverun się tłuką, w Królewskiej Przystani co prawda się nie tłuką, ale intrygują aż drzazgi lecą. Za Murem dzicy, którzy nazywają siebie Wolnymi Ludźmi szukają sposobu aby dostać się na teren Siedmiu Królestw - zbliża się przecież zima, a poza tym pojawia się coraz więcej Innych. Daenerys wędruje wzdłuż Zatoki Niewolniczej i, co za niespodzianka, zajmuje kolejne miasta tłukąc aż miło ich mieszkańców - no, tym to się chociaż należy, bo handel niewolnikami to bardzo niedobra rzecz jest...

Przeczytałam trzecią część "Pieśni lodu i ognia" George'a R.R. Martina czyli "Nawałnicę mieczy". Dla tych co może jeszcze nie wiedzą - na "Nawałnicę" składają sie dwa tomy Nawałnica mieczy: Stal i śnieg (Martin George R. R.) oraz Nawałnica mieczy: Krew i złoto (Martin George R. R.) - lekko licząc ponad 1100 stron fabuły i prawie 50 stron dodatku, w którym autor uporządkował bohaterów pierwszo-, drugo- i trzecioplanowych ze względu na przynależność do poszczególnych rodów i dworów. I niniejszym chwała mu za to, bo momentami miałam wrażenie, że jeden Balon przebywa równocześnie w dwóch miejscach, a po przestudiowaniu dodatku okazało się, że ich dwóch jest. Balonów znaczy się jest dwóch - jeden na Północy a drugi w Królewskiej Przystani.

Kolejne tomy sagi, pomimo, że nadzwyczaj obszerne nie przynoszą rozwiązań właściwie żadnego problemu. Walki pomiędzy Lannisterami a Robbem Starkiem trwają w najlepsze, Stannis szuka sprzymierzeńców, bo zdaje sobie sprawę z tego, że jego siły są bardziej niż nikłe, Arya dalej się pęta po lasach i bezdrożach, zmieniając tylko co jakiś czas towarzystwo, Bran szuka swojego przeznaczenia, a Jon staje przed największym jak do tej pory wyzwaniem. Wyzwaniem, które zmieni chłopaka w mężczyznę, które będzie od niego wymagało niezwykłej odwagi, sprytu i siły woli. Jaime uwolniony z niewoli w Riverun w czasie powrotu do Królewskiej Przystani rozpocznie coś na kształt przemiany - w każdym razie ja widzę to tak, że gdzieś w głębi swojej duszy ma ukryte zasady, honor rycerski, prawość, które próbują "wybić się na niepodległość". Jakby nie było to już nie ten sam Jaime, którego pamiętam z "Gry o tron" czy "Starcia królów". Cersei dalej knuje i ... no, robi to co najlepiej potrafi, a Tyrion po raz kolejny udowadnia, że pomimo kalectwa jest najnormalniejszym i najinteligentniejszym członkiem klanu Lannisterów. Czyli nic (z wyjątkiem Jaimego) nowego pod słońcem...

Jako, że wszędzie trwają walki to i część bohaterów, nawet tych pierwszoplanowych traci życie, zarówno po jednej jak i po drugiej stronie konfliktu. Odbywają się pogrzeby, zawierane są małżeństwa (szczególnie one są ważne ze względu na trwającą wojnę i szukanie najlepszych sojuszników), wesela nie zawsze kończą się pomyślnie i to nie tylko dla gości, ale i dla nowożeńców - tu szczególnego pecha ma pewna Tyrellówna, która w wieku 15 lat po raz drugi zostaje wdową...

Czytając te wywody można pewnie odnieść wrażenie, że mi się książka nie podobała - nic bardziej mylnego. To swoją drogą jakiś fenomen jest, że takie potężne tomiszcza, że właściwie przez cały czas się to samo dzieje, a człowiek czyta i z zapartym tchem czeka co będzie dalej. Jako, że to już kolejny tom to normalną rzeczą jest, że pewnych bohaterów lubię bardziej a innych mniej - jak na razie wszyscy ci, których darzę sympatią (Arya, Tyrion, Jon, Bran i Daenerys) żyją i mają się nie najgorzej, biorąc pod uwagę warunki w których przyszło im egzystować. Nie potrafię się jakoś przełamać jeśli chodzi o Sansę - pomimo tylu różnych przejść i tragedii jakie ją spotkały nic a nic nie zmądrzała. Zupełnie nie rozumiem skąd się u Starków taka idiotka wzięła... A jeszcze Robb mnie bardzo in minus zaskoczył - syn Neda Starka, praworządnego aż do bólu, beztrosko łamie dane Freyom królewskie słowo... Może z niego i świetny żołnierz, ale na dobrego władcę się raczej nie nadaje - król ma obowiązek stawiać dobro kraju przed korzyściami osobistymi.

I na koniec jeszcze kilka słów o magii, której dotąd zbyt dużo u Martina nie było, może z wyjątkiem smoków, które jak wiadomo magicznymi stworzeniami są oraz umiejętności niektórych dzieci Neda Starka do wcielania się w skórę swoich wilkorów. W tym tomie pojawia się więcej magii, a to za sprawą kapłanów R'hllora, Pana Światła, Boga Płomieni i Cienia. I używając popularnego określenia jest to "czarna magia", czasami wręcz nekromancja, w wyniku której po Westeros wędrują jakieś zombie... I to rozwiązanie mi się niezbyt podobało.

Kończę już to ględzenie, które w żaden sposób nie można nazwać recenzją, ale jakoś nie potrafię ogarnąć i wypunktować fenomenu tej książki. I czekam kiedy będę mogła przeczytać kolejne tomy - znając życie w dalszym ciągu nic się nie wyjaśni, dalej będą się tłuc, zamki będą przechodzić z rąk do rąk, Tyrellówna pewnie po raz trzeci wyjdzie za mąż (ciekawe jak długo potrwa ten związek), a Arya, Tyrion, Jon, Bran będą robić to co dotychczas, czyli rutyna...

Ale jak opisana!

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3503
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: Teanka 03.02.2013 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: W Winterfell się tłuką, ... | anek7
To jest tom, po którym odechciało mi się czytać dalej cykl Martina. Według mnie nagromadzenie nieprawdopodobnych i nieprawdziwych charakterologicznie wydarzeń osiągnęło poziom, po którym losy bohaterów przestały mnie interesować. Choćby właśnie wymieniona tutaj postać Robba - według mnie do tej pory pokazał się już jako świetny młody władca i wódz, fakt że złamał dane Freyom słowo wg mnie nie pasuje do tego co wiemy o tej postaci. Podobnie ulubiony przeze mnie do tej pory Tyrion - ostatnia bodaj scena w której robi wiadomo co, jest po prostu straszna a Tyrion przecież potworem nie był. Był najwrażliwszy z Lannisterów. Sansa może i jest głupia, ale ma to po mamie - Catelyn to chyba najbardziej denerwująca postać jak do tej pory. Nie podoba mi się też ani magia Stannisa ani zombie. Akcja nie posuwa się naprzód i nie wydaje mi się, żeby miała posunąć się dalej. Zaczęłam czytać te książki gdy w ogóle nie były specjalnie popularne - 2 pierwsze tomy w 2000 , potem trzeci tuż po wydaniu w 2005 - autor pisał go pięć lat! - i niedawno chciałam przeczytać cały cykl tak jak ukazał się do tej pory. Nie dałam rady, po 3 tomie znów mi się odechciało. Muszę tu zaznaczyć, że przeczytałam bardzo wiele epickich cykli fantasy i jest to jeden z moich ulubionych gatunków. Właśnie skończyłam czytać naraz 14- tomowe Koło Czasu Roberta Jordana (ostatnie 2 tomy po angielsku), również po kilkunastu latach. Byłam pozytywnie zaskoczona, bo również kiedyś mnie zirytował rozwlekłością, jednak czytany naraz wiele zyskuje. Nie lubię jednak głupich bohaterów i wydarzeń opartych na irytacji, a na tym Martin w gruncie rzeczy bazuje. Wiem , że jestem w mniejszości, ale zdecydowanie preferuję choćby Stevena Eriksona i jego Malazańską Księgę Poległych. Ciekawe, czy kiedyś dojdę do 4. tomu .
Użytkownik: anek7 04.02.2013 21:09 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest tom, po którym od... | Teanka
Co do Robba to się zgadzam w całej rozciągłości - niezwykle dojrzały, świetny materiał na władcę, rozumiejący, że król ma najpierw obowiązki a dopiero potem przyjemności, na okoliczność Freyów zachował się jak bezmyślny dzieciak.
Co do Tyriona to mam trochę inne zdanie - fakt, jest wrażliwy i w żadnym wypadku nie jest potworem. Ale nawet on, jakże często wyśmiewany i poniżany, ma jakieś granice cierpliwości i rodzinnej lojalności. I wydaje mi się, że te granice po prostu zostały przekroczone o jeden raz za dużo... Rewelacje Jaimiego na temat pierwszej żony Tyriona, cała ta sytuacja z Sansą a potem jeszcze sprawa z Jeffreyem w połączeniu z tym co zastał w wieży namiestnika to było za dużo, nawet jak na niego... A poza tym Lannisterowie zawsze płacą swoje długi;)

Sansa i Catelyn - nie lubię obydwu. Ale o ile Catelyn jest niesympatyczna (najbardziej chyba poprzez swój stosunek do Jona) ale inteligentna, o tyle Sansa jest głupia i naiwna. Nie dociera do niej, że życie to nie ballada minstrela, że wokół toczy się walka, w której stawką może być jej życie, a sojuszników dobiera się nie ze względu na urodę czy znajomość dworskich manier. Związek, który zaaranżowała dla Sansy Cersei miał ją upokorzyć (pomijając wszystkie powody polityczne), ale z drugiej strony stanowił dla niej ogromną szansę w miarę bezpiecznego i spokojnego życia - ale cóż, panna wielbicielka romantycznych rycerzy nie potrafiła tej szansy docenić... Arya, pomimo, że młodsza znacznie lepiej niż Sansa rozumie sytuację w której się znalazła, nie da się złapać na piękne słówka, a w razie potrzeby będzie współdziałać nawet z kimś, kogo normalnie uważa za wroga.

Ja sobie na razie robię krótką przerwę od Martina, ale już mam umówioną pożyczkę kolejnych tomów:)
Użytkownik: Teanka 06.02.2013 21:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do Robba to się zgadza... | anek7
Co do Tyriona: tak, zgadzam się, że mógłby popełnić zbrodnię w afekcie. Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Co do Sansy i Catelyn: ja już bardziej 'lubię' Sansę, bo jednak jest młoda i w ciężkiej sytuacji, choć w sumie w niczym jej to nie usprawiedliwia. Wkurzała mnie zawsze niemiłosiernie od czasu incydentu z wilkorami. Jak dla mnie Catelyn jest wyjątkowo głupia a nie inteligentna, już choćby ta jej decyzja żeby zostawić na tak długo Winterfell a w nim synów 7 letniego kalekę i 3-latka ... jej miejsce było tam, a nie u boku Robba, któremu nie potrafiła dobrze doradzić.

Ja pożyczki bym nie musiała robić, tomy mam w domu, już czytane ale nie przeze mnie :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: