Dodany: 31.01.2013 20:01|Autor: Literadar

Tylko jedno spojrzenie


Okładka

Rec. Roksana Krysa
Ocena: 3/6

Nazwisko zobowiązuje. Szczególnie takie, jak Coben. Harlan Coben. Bo przecież to megagwiazda gatunku, jeden z najchętniej czytanych autorów powieści sensacyjnych, ikona współczesnej literatury. A więc przygoda z powieścią sygnowaną jego nazwiskiem powinna być niemalże mistycznym doświadczeniem, nieważne czy dla początkujących, czy cobenomaniaków. Cóż, zdecydowanie przygodą była, ale czy godną aż takich pochwał? Wątpliwe. Nie taki bowiem Coben doskonały, jak o nim mówią. Tylko jak skrytykować mistrza…?

Tylko jedno spojrzenie to pełen zakrętów, wątków i bohaterów thriller, którego bohaterką jest Grace Lawson, szczęśliwa żona i matka, której w jednej chwili życie zamienia się w koszmar i pogoń za prawdą. Wśród świeżo wywołanych zdjęć znajduje fotografię sprzed lat, na której rozpoznaje swojego męża. Obok niego stoi kilka osób, których Grace nie zna. Jedna z nich jest przekreślona. Jej mąż utrzymuje, że zdjęcie jest mu zupełnie obce, a wkrótce potem znika wraz z nim. Zrozpaczona i zdezorientowana kobieta za wszelką cenę próbuje odnaleźć męża, odrywając przy tym tajemnicę dziwnego zdjęcia. Jaki ma ono związek z wydarzeniami sprzed wielu lat, z których Grace cudem uszła z życiem?

Brzmi ciekawie? A jakże, Coben doskonale wie, jak zainteresować i – przede wszystkim – zatrzymać przy sobie czytelnika. Stopniuje napięcie, sprowadza na manowce, zmusza na wytężenia umysłu w poszukiwaniu prawdy, która… często okazuje się fałszywa, a do tego sprytnie plecie sieć trudnych do rozwiązania intryg. To wszystko to składniki dobrej, ba, świetnej powieści. A przynajmniej tak się wydaje, brakuje bowiem kilku czynników, które dopełniłyby jej mistrzostwo.

Przede wszystkim, choć sądząc po sukcesie pisarza w ogóle nie powinno być o tym mowy, może razić jego styl. Bezpośrednie zwroty do czytelnika na zasadzie „You know what I mean” nieprzyjemnie sprowadzają go na ziemię i z uczestnika wydarzeń, którym przecież tak łatwo stać się podczas dobrej lektury, zmieniają go na zwykłego odbiorcę, „słuchacza” historii, którą w każdej chwili można przerwać. Znacznie zwiększa dystans między lekturą a jej adresatem, dodając do tego jeszcze autora, który nie pozwala o sobie zapomnieć. A powinien, by dać dojść do głosu wyłącznie bohaterom powieści, nawet jako jej narrator. Sami bohaterowie zaś wydają się być płascy, jednowymiarowi, mało interesujący. Choć mają mnóstwo cech charakterystycznych, zdaje się, że wpływają one nieco na przerysowanie postaci, co paradoksalnie wcale nie czyni ich ciekawszymi. Starania, by nie były one stereotypowe, przynoszą inny skutek. Jeśli zaś chodzi o samą fabułę – zagmatwanie, jakby naciąganie, robienie wszystkiego, by powieść pogłębić, uczynić ją jeszcze bardziej interesującą, nie dają dobrego efektu. Sama historia jest prostsza niż się wydaje i aż dziwi fakt, że rozwiązuje się i kończy w taki sposób. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że wiele hałasu o nic…

Jak to bywało w przypadku innych powieści Cobena, do głosu dochodzi przeszłość, która pewnego zwykłego dnia nagle zjawia się ”u progu”. Był już niewyjaśniony, tajemniczy mail, były listy z żądaniem okupu po czasie, były tajemnicze zniknięcia. I choć każdy pomysł jest inny – idea jest ta sama, a więc można się domyślać, w jakim tonie powieść będzie utrzymana. Nie ma wątpliwości, że wielu urzekł właśnie taki bezpośredni styl pisania, prosty, mocny i sugestywny, jednak daje się w nim wyczuć pewną nonszalancję (nie mylić ze swobodą!), zadufanie, jakby samo nazwisko na okładce sprawiało, że powieść i tak będzie hitem. Można spojrzeć na to z innej strony – autor doskonały, najpoczytniejszy, laureat wielu nagród, w tym prestiżowej Edgar Poe Award, nie bywa dla wszystkich ideałem. I nie chodzi tu o uprawiany przez niego gatunek, przeciwnie. Dla wielbicieli thrillerów i powieści sensacyjnych, tych, którzy zaczytują się w Tess Gerritsen czy Jamesie Pattersonie, a więc autorach z górnych półek, którzy tak samo jak Coben są w bogaci w osiągnięcia i grono wielbicieli, może on być najsłabszym ogniwem.

Tylko jedno spojrzenie, gdyby spojrzeć przez pryzmat ogółu powieści kryminalnych właśnie z teki innych, równie poczytnych autorów, wypada dosyć blado. Jest w niej coś drażniącego, nawet nużącego, choć Cobenowi nie można odmówić wyobraźni. Zdaje się jednak, że powiela on pewne schematy, które wypierają powieść z elementów zaskoczenia… A może właśnie to jest tajemnicą jego sukcesu? Fakt, że na niego zawsze można liczyć…? Cóż, jeśli tak jest w istocie, to powieść warto polecić. A w innym wypadku…trzeba przyznać, że wcale nie tak łatwo ulec czarowi Harlana Cobena.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1809
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: