Świat jest piękny
Przeżywając intelektualną ekscytację, a więc z wielką przyjemnością, przeczytałem książkę Dawkinsa. Znalazłem w niej potwierdzenie wielu moich własnych wniosków i spostrzeżeń, znalazłem myśli dla mnie nowe, które, wiem o tym, będą mi pomocne w pogłębianiu własnego obrazu świata i mojego w nim miejsca.
Apolinary napisał tak dobry tekst o "Bogu urojonym" ["Bóg znikomo prawdopodobny"], że nowy byłby w znacznej mierze dublowaniem, ograniczę się więc do dwóch cytatów wziętych z tej książki, cytatów nawiązujących do dwóch różnych, ale równie ważnych i równie pięknych dróg naszego ziemskiego bytowania, obu istniejących niezależnie od wiary: drogi serca i drogi rozumu.
"»Dziwna jest nasza sytuacja tu, na Ziemi. Każdy z nas pojawia się z krótka wizytą, nie wiedząc po co, choć czasem może się nam zdawać, że potrafimy odgadnąć jej cel. Z perspektywy codziennego życia jednakże pewnej rzeczy możemy być pewni: człowiek jest tutaj dla dobra innych ludzi, przede wszystkim tych, od których uśmiechu i dobrostanu zależy nasze własne szczęście«.
Albert Einstein"[1].
"»Czy jest coś, co może bardziej wstrząsnąć naszą duszą, niż przyglądanie się odległym galaktykom przez teleskop o trzymetrowej średnicy albo dotyk skamieniałości sprzed stu milionów lat lub kamiennego narzędzia sprzed lat pięciuset tysięcy, niż widok ścian Wielkiego Kanionu, prawdziwego pomnika potęgi czasu i przestrzeni, albo wreszcie słuchanie uczonego, który zdołał spojrzeć na początek Wszechświata, i nie oślepł od tego widoku.
Oto sacrum nauki!«
Michel Shermer"[2].
Jeszcze parę słów à propos.
GPS zaprowadził mnie labiryntem uliczek małego miasteczka do przemysłowej dzielnicy, pod ogromną ścianę magazynu, i swoim kobiecym głosem oznajmił, iż jestem u celu podróży.
Dzięki, śliczna. Aż głupio mi cię wyłączać.
Wewnątrz zobaczyłem wielometrowej wysokości regały, żółte błyski ostrzegawczych świateł dziwacznych wózków widłowych wznoszących dwa swoje pazury aż pod dach, i stamtąd zdejmujących kolejne palety. Dostałem taką jedną, stos samoprzylepnych nalepek z adresami, stół, koperty i uśmiech od supervisor życzącej mi miłej roboty.
Gdy rozciąłem folię ochronną ładunku palety, na chwilę stanąłem zdumiony ilością identycznych książek: w jednej warstwie było ich 26, a przy trzydziestej warstwie zgubiłem rachubę.
Stos książek Richarda Dawkinsa "The God Delusion".
Gruba, sztywna koperta, książka, rachunek (25 funtów, albo 40 dolarów USA, albo 50 dolarów australijskich), nalepki adresowe... Jej! Tutaj, czytając je, po raz drugi zdziwiłem się.
Johannesburg, South Africa.
Kyoto, Japan.
Kingston, Jamaica.
Jakarta, Indonesia.
Grand Cayman.
Taipei, Taiwan.
Birdgetown, Barbados.
Reykjavik, Iceland.
Sao Paulo, Brazil... zaraz zaraz, adresat: Mr Novak. Z którą falą emigracji znalazłeś się na tym krańcu świata, panie Nowak?
Bangkok, Thailand;
Sydney, Australia,
ale i nasza, chociaż tutaj inaczej brzmiąca Warsaw, Poland. Witaj, kolego.
Widząc te adresy, tak odległe, tak egzotyczne, poczułem się jak ten mały chłopiec, nad atlasem odbywający pierwsze swoje niezapomniane podróże.
Świat jest mały, i czarujący urokiem swoich nazw. Świat jest piękny, pachnący egzotyką, kuszący podróżami.
Świat jest fascynacją.
"Czy nie starczy, że ogród jest piękny?
Czy muszą w nim jeszcze mieszkać wróżki?"[3].
----
[1] Richard Dawkins, "Bóg urojony", tłum. Piotr J. Szwajcer, Wydawnictwo CiS, Warszawa 2007, str. 287.
[2] Tamże, str. 461.
[3] Tamże, str. 5.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.