Dodany: 18.01.2013 19:50|Autor: ka.ja

Książka: Mój brat i jego brat
Lindquist Håkan

2 osoby polecają ten tekst.

Jego brat


Jonas ma zaledwie kilka lat, kiedy zadaje pierwsze pytanie o swojego nieobecnego brata; z czasem pytań jest coraz więcej, ale odpowiedź pozostaje ta sama – Paul umarł, zanim się urodziłeś, był takim miłym, serdecznym chłopcem. I nie byłoby nic do dodania, gdyby nie znaleziona na strychu kurtka, a w kurtce list, a w liście wyznanie, a w wyznaniu zagadka. Stopniowo chłopiec poznaje brata lepiej niż ktokolwiek inny, spotyka się z nim w snach, rozmawia z bliskimi na jawie, czyta listy i zapiski. Przygląda się też samemu sobie, bo nieżyjący brat jest trochę jak magiczne lustro, w którym Jonas może zobaczyć siebie i innych.

Ogromną zaletą książki jest oryginalny pomysł i bardzo ciekawie naszkicowane postaci Jonasa oraz przyjaciela rodziny – Daniela. Zwłaszcza Daniel, choć jest bohaterem drugoplanowym, został wyraziście sportretowany. Ciekawe wydaje się absolutne skupienie na relacji między braćmi i pominięcie tła; Jonas jest dla czytelnika widoczny tylko w tych sytuacjach, które mają związek z kolejnymi odkryciami na temat Paula.

Lekturę zepsuły mi naprawdę liczne potknięcia warsztatowe, irytujące naiwności i niekonsekwencje. Nie podobają mi się dialogi i nadużywanie w nich wołacza. To absolutnie poprawne językowo, ale jednak niezręczne, zwłaszcza w takim nagromadzeniu. Pierwsza rozmowa Jonasa z Danielem rozpoczyna się od „Cześć, Jonasie”* i ten wołacz występuje w niej jeszcze pięć razy. Miałam nawet ochotę policzyć, ile razy „Jonasie” pada w całej książce, ale poddałam się po dwudziestu, nie dotarłszy nawet do połowy. A to jest cieniuteńka i malutka książczyna. Uśmiałam się też nad karteczką zostawioną Jonasowi w kuchni przez rodziców. Ta karteczka także zaczyna się cytowanym już „Cześć, Jonasie!”, więc aż dziwne, że nie kończy się jakimś nieadekwatnie rozbudowanym podpisem w stylu „Zawsze kochający Cię rodzice, Sara i Stefan”.

Dziwnie manieryczne jest nagromadzenie nagich scen. Jedne z nich są dla akcji kluczowe i ważne - mam tu na myśli na przykład sceny miłosne; inne kompletnie z niczego nie wynikają – tu mam na myśli choćby pierwsze spotkanie Jonasa i Petra. Dlaczego Petr musi występować w samym ręczniku? Czego nie zrozumiałam? Kompletnie przeszarżowana wydaje mi się też scena pozowania na lekcji rysunku. Jaki nauczyciel namówiłby swojego podopiecznego, żeby wystąpił zupełnie nagi przed rówieśnikami? Gdyby to się zdarzyło w mojej szkole, wywołałoby skandal z udziałem kuratorium, telewizji i prokuratury. A dla potrzeb fabuły zupełnie wystarczyłoby samo pozowanie, ostatecznie z odkrytą klatką piersiową. To dałoby zarówno okazję do kontemplacji, jak i do nawiązania kontaktu, a nie kłóciłoby się z realiami europejskich placówek oświatowych w XX wieku. Nie mam nic przeciwko dowolnie odważnym opisom erotycznym, pod warunkiem, że są wiarygodne i że wnoszą coś istotnego do treści. Wzmiankowany Petr owinięty w ręcznik nie wnosi niczego. Czytałam tę scenę trzy razy i nadal nie znajduję żadnego uzasadnienia.

Niezręczne jest wprowadzanie niektórych wątków – autor jakby przesadnie je uzasadniał i rysował za grubą kreską. Kiedy Jonas poszukuje skrytki, w której ma nadzieję znaleźć pamiętnik brata, ojciec niemal mu ją pokazuje palcem, w tym celu wkracza specjalnie do pokoju syna i prowadzi z nim rozmowę o niebieskim samochodziku. Cała powieść jest maksymalnie skupiona na poszukiwaniu Paula, nie ma więc żadnych opisów szkoły, domu, codziennych czynności, tylko ten samochodzik jest taki wyraźny, jakby miał znaczenie symboliczne. A nie ma, jest tylko pretekstem; jak na pretekst, zdecydowanie za bardzo wyeksponowanym.

Podoba mi się ta opowieść, ale chętnie poprosiłabym Håkana Lindquista, żeby napisał ją ponownie, próbując tym razem ożywić trochę drewniane dialogi i pozbyć się tych, które dają niezamierzony efekt komiczny. „Wyglądasz, jakbyś chciał coś zrobić”** - mówi do Jonasa jego mama. To znaczy jak? Moja wyobraźnia podsuwa mi same bardzo niepoważne obrazki.

Poprosiłabym też autora o to, żeby zamiast pisać „branżową” powieść dla gejów, napisał po prostu dobrą, starannie skonstruowaną powieść, bez ulegania stereotypom i utartym sposobom przedstawiania wątków homoseksualnych. W tym wypadku im bardziej uniwersalnie, tym lepiej, bo historia, czy tego chcieć, czy nie, jest uniwersalna i dotyczy dojrzewania, przeżywania żałoby, nawiązywania porozumienia z bliskimi i odkrywania samego siebie.


---
* Håkan Lindquist, „Mój brat i jego brat”, przeł. Justyna Cechowska, wyd. AdPublik, 2012, str. 22.
** Tamże, str. 66.


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1374
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 1
Użytkownik: reniferze 02.04.2013 19:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Jonas ma zaledwie kilka l... | ka.ja
Zdecydowanie się zgadzam - ciekawy pomysł, słabiutkie wykonanie.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: