Dodany: 15.01.2013 13:14|Autor: Malita

Toksycznie


Zdarzało mi się czytać różne cudzoziemskie relacje o Kraju Wschodzącego Słońca, niemniej literaturę japońską znam dość powierzchownie – gdzieś tam w odmętach pamięci niknie Yukio Mishima, była i „Ballada o Narayamie”, był Murakami… Przeczuwam jednak zmiany, bo czeka mnie na studiach kurs zatytułowany „Literatura japońska”. A w międzyczasie Aniołek przyniósł pod choinkę najnowszą powieść Natsuo Kirino.

Rzecz dzieje się na wyspie; chciałoby się powiedzieć, że rajskiej – ciepło, mnóstwo owoców, plaża, morze, cisza i spokój. Ale to tylko pozory. Wskakujemy niejako w środek akcji: na wyspie zwanej Tokio od prawie pięciu lat mieszka grupa rozbitków, Japończyków i Chińczyków. Jako pierwsi wylądowali tam Kiyoko i Takashi, małżeństwo ocalone z tajfunu. Później u brzegów wyspy rozbija się grupa młodych Japończyków, którzy uciekli z wysepki w okolicy Okinawy. Dołączają do nich po pewnym czasie Chińczycy, z bliżej nieznanych przyczyn wyrzuceni z przepływającego w pobliżu statku. Rozbitkowie organizują się z lepszym lub gorszym skutkiem – dzielą się wyspą, budują chaty i tworzą dziwaczną społeczność. Powoli godzą się z myślą, że nikt nigdy ich nie uratuje. Wkrótce umiera Takashi i Kiyoko zostaje sama. Jedyna kobieta pośród trzydziestu mężczyzn…

Nie mogę się pozbierać po tej książce. Taka była dziwna, okropna, obsceniczna. Żadna z postaci nie budzi sympatii. Wszystkie są małostkowe, troszkę podłe, troszkę wstrętne. W ogóle mi nie żal bohaterów, że znaleźli się w takiej sytuacji. Natsuo Kirino kreśli frapujący obraz niewielkiej zbiorowości, ba, zbieraniny bardzo różnych typów. Czy to odwzorowanie japońskiego społeczeństwa? Jeśli tak, to strach o tym myśleć.

Tym, którzy zdecydują się zmierzyć z ponurą rzeczywistością wyspy Tokio, zalecam doczytanie do końca. Ja gdzieś tak w połowie miałam serdecznie dość tej toksycznej atmosfery, ale wytrwałam i nie żałuję – dwa ostatnie rozdziały są po prostu wstrząsające. Zupełnie redefiniują fabułę… i sprawiły, że inaczej spojrzałam na całokształt. Ale nie powiem już ani słowa, żeby nie zdradzić zakończenia. Pozostawiam je Waszej ocenie.


[recenzja ukazała się na moim blogu czytelniczo-literackim]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 683
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: