Dodany: 15.01.2013 01:27|Autor: Pok
Nie taki wilk straszny, jak go malują
Wilki od tysiącleci zajmują jedno z czołowych miejsc w ludzkiej kulturze. Stały się motywem mitów, legend, pieśni i książek. Jednak mimo tej zażyłości kulturowej, mimo strachu i podziwu, jaki budzili w nas zawsze nasi czworonożni bracia, prawdziwa natura wilka dla większości z nas wciąż pozostaje tajemnicą. Nawet naukowcy i badacze nie są jednogłośnie zgodni co do cech, zachowań oraz charakteru tych pięknych stworzeń.
Shaun Ellis urodził się na wsi, w biednej angielskiej rodzinie. Żyjącym w okolicy ludziom się nie przelewało, często musieli dbać głównie o przetrwanie. Brakowało wygód i zabaw, a dziecko przecież musi coś robić, dlatego Ellis szybko nauczył się zastawiać sidła, tropić zwierzynę i nasłuchiwać dźwięków lasu. Prędko także zaprzyjaźnił się z psami gospodarskim mieszkającymi w stodole. Chodził czasem nocą spać z nimi na sianie, a one traktowały go jak członka stada.
"Byłem samotnikiem; psy uważałem za moich najlepszych kolegów i traktowałem je prawie jak rodzeństwo"[1].
Czas mijał, Ellis stawał się coraz starszy i musiał zacząć sam dbać o swoje życie. Wykonywał wiele różnych prac, w końcu wstąpił do wojska, gdzie przeszedł szkolenie na komandosa. Nauczył się tam technik survivalu, a w międzyczasie trenował psy i opiekował się zagrodą dla wilków. Ale i tak było mu za mało. Postanowił, że wszystko rzuci i zacznie nowe życie. Wydał ostatnie pieniądze na bilet do USA, dołączył do rdzennych mieszkańców, Nez Percé, by razem z nimi i innym badaczami studiować zachowanie wilków żyjących na wolności.
"Nie miałem pojęcia, w co się pakuję. Żeby uciułać pieniądze na bilet, sprzedałem samochód, noże i odznaki z wojska, większość ubrań i wyposażenia. Jeśli coś poszłoby nie tak, nie miałem dokąd wracać"[2].
Jednak będąc już na miejscu, szybko się zaaklimatyzował (chociaż przez miesiąc jadł wyłącznie żelki - były strasznie tanie i mógł je kupować na kilogramy; na nic innego nie było go stać) i tylko wzmocnił w sobie obraz celu, do jakiego zdążał. Podczas następnego przyjazdu, po długich przygotowaniach, wyruszył sam w dzicz. Pomysł był szalony - miał zamiar dołączyć do stada wilków żyjących na wolności. Miesiące buszowania po leśnej gęstwinie, żywienie się miejscowymi gryzoniami, owocami i korzonkami, opłaciło się. Został w końcu przyjęty do dzikiej wilczej watahy (jako najsłabszy osobnik w stadzie, oczywiście).
"Czasem tak sobie myślałem: gdyby ktoś powiedział mi rok temu albo wcześniej, że nie będę jadł przez trzy dni i mało mnie to obejdzie, bo na widok stada dzikich wilków wpadnę w szał radości i polecę jak głupi lizać je po pyskach, wyśmiałbym go, że takie brednie mu w głowie. Ale teraz te wilki były najważniejsze w moim życiu. Kochałem je wszystkie i każdego z osobna, jak własną rodzinę. Ale wiedziałem, że muszę pozwolić im odejść"[3].
Do cywilizacji powrócił - z wielką niechęcią - dopiero ponad pół roku później, gdy zauważył, że zaczyna podupadać na zdrowiu. Przez ten okres jadł i myślał jak wilk. Poznawał zwyczaje swej nowej rodziny. Nabawił się wielu blizn po ugryzieniach i zadrapaniach. Czasem z wyczerpania odchodził od zmysłów (gdy musiał biec przez wiele kilometrów lub gdy stał się postronnym świadkiem wilczych walk o względy w okresie rozrodczym). Ale nauczył się zasad i szacunku dla natury. Doznał wielu ran, lecz także opieki, miłości i troski.
Opis życia wśród dzikiej watahy wilków jest bardzo sugestywny, lecz stanowi właściwie tylko wstęp do dalszych losów Ellisa i jego życiowego powołania: poznania i zrozumienia wilka, który postrzegany jest często jako bezmyślny i przerażający drapieżca, stanowiący poważne zagrożenie dla ludzkiego bezpieczeństwa, oraz odmalowanie jego prawdziwego wizerunku.
Shaun Ellis nie jest naukowcem ani pisarzem, dlatego potrzebował kogoś, kto pomógłby mu przelać myśli na papier. Dziennikarka Penny Junor poradziła sobie lepiej niż dobrze. Książkę czyta się szybko i z zapałem. Została napisana przejrzyście, a jednocześnie żywo i obrazowo.
Nacisk tematyczny położony został na wilki i ich reakcje, ale jest tu też sporo o życiu prywatnym Ellisa (ma pięcioro dzieci, choć o nich akurat się zbytnio nie rozpisał) i o konflikcie, w jakim znajduje się człowiek żyjący na skraju dwóch różnych światów (natury i cywilizacji). Jest także mowa o kręceniu programów dla Animal Planet (które okazało się zadaniem bardziej wyniszczającym, niż z początku się może wydawać - terminy gonią, a kontrakt to kontrakt), o podróżach autora do Polski, o szkoleniu psów dla wojska, o treningu na komandosa oraz o kilku jeszcze innych rzeczach. Shaun Ellis jest, bez dwóch zdań, nietypowym człowiekiem, więc i jego autobiografia nie jest zupełnie normalna, a już na pewno nie przeciętna.
"Żyjący z wilkami" będzie książką szczególnie wartościową dla osób interesujących się wilkami, psami (bo i o tych jest co nieco) czy po prostu zwierzętami, ponieważ jest chyba jedyną (albo przynajmniej jedną z niewielu) relacją przygód człowieka, który wszedł w tak bliski kontakt z dziko żyjącymi drapieżnikami. Jest ona jednak tak ciekawie i barwnie napisana, że powinna przypaść do gustu każdemu. Nawet tym oczekującym od literatury tylko odrobiny relaksu przy fascynującej historii.
---
[1] Shaun Ellis, Penny Junor, "Żyjący z wilkami", przeł. Dorota Kozińska, wyd. W.A.B., Warszawa 2011, s. 13.
[2] Tamże, s. 84.
[3] Tamże, s. 146.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.