Dodany: 11.01.2013 21:57|Autor: FiloBook

Książka specjalnie dla...


Jeżeli lubisz powieści science fiction i fantasy, umiesz odróżniać fikcję od rzeczywistości oraz masz nietypowe poczucie humoru - to jest książka dla ciebie. Natomiast jeżeli szukasz cennych i unikatowych porad, prawdy, nauki itp. - nie znajdziesz tego tutaj.

Książka od początku do końca mami pięknem pisanym, ślicznymi ilustracjami oraz "teoriami" niemającymi potwierdzenia w literaturze naukowej, aby stworzyć złudzenie, że jest nie tylko piękna, ale również naukowa i wiarygodna.

Przed przystąpieniem do uzasadnienia tych stwierdzeń wyjaśnię, czym jest tzw. prawo przyciągania, stanowiące temat przewodni tej pozycji.

Prawo przyciągania zakłada, że myśli "są wysyłane we wszechświat i magnetycznie przyciągają wszystko, co podobne i odznaczają się taką samą częstotliwością"[1]. Oznacza to, że dzięki samemu myśleniu dosłownie przyciągamy przedmioty, zdarzenia i stany rzeczy które "odznaczają się taką samą częstotliwością"[1]. Jeżeli więc (zgodnie z tym prawem) będziemy intensywnie myśleć np. o pieniądzach, dobrej sylwetce, zaliczeniu egzaminu, zdrowiu, szczęściu, karierze zawodowej - wszechświat nam to bezwzględnie i bezwarunkowo przyniesie. Nie wiadomo jednak, czy należy zacząć robić coś w tym kierunku, czy nie (np. uczyć się, szukać pracy itd).

"Prawo przyciągania to prawo natury"[2];
"Podobnie jak w przypadku wszystkich praw natury, prawo to odznacza się najwyższą doskonałością"[3];
"Jest równie bezosobowe i bezstronne jak prawo grawitacji. Jest precyzyjne i jednocześnie dokładne"[4];
"Prawo jest absolutne i nie ma mowy o żadnych błędach"[5].

Jak widać w przytoczonych fragmentach, autorka porównuje prawo przyciągania do prawa grawitacji, ale nie podaje argumentów wystarczająco uzasadniających nadanie tak wysokiej rangi naukowej temu "prawu" ("Petitio principii"). "Prawo" to nie zostało nawet poddane "procesowi falsyfikacji" - bardzo istotnemu w metodologi naukowej. To karygodne, zwłaszcza że metody badań psychologicznych są zdecydowanie bardziej skomplikowane (m.in. z powodu efektu placebo i wysokiej złożoności organizmu człowieka) od stosowanych w badaniach przyrodniczych.

Gdy autorka opowiada historie osób, które odniosły sukces, tłumaczy, że jest to efekt stosowania prawa przyciągania ("circulus vitiosus"), podczas gdy co najmniej część można bez trudu wyjaśnić nie wkraczając w metafizykę. Jedyne, co robi, to korzysta z błędnych rozumowań i wielokrotnych powtórzeń w tekście - czyli, innymi słowy, posługuje się praniem mózgu.

Poza tym znajdziesz tutaj mnóstwo pozytywnych wypowiedzi osób propagujących machinę komercyjną "the secret", "prawa przyciągania" i innych spokrewnionych i nieudowodnionych naukowo kwestii, zachęcających ludzi do wyrzucania w błoto pieniędzy na kolejne książki, treningi i szkolenia (Bob Proctor, John Assaraf, Bob Doyle, "Dr" Joe Vitale, Lisa Nichols i inni), którym w książce nadano tytuły takie jak "wizjoner", "uzdrowiciel", "specjalista od szkolenia w dziedzinie potencjału umysłowego", "doktor nauk metafizycznych" itd. Jest to jeden z zabiegów ("Argumentum ad numerum" i "Argumentum ad verecundiam") mających na celu uczynienie poglądów zawartych w tej książce bardziej prawdopodobnymi w oczach osób naiwnych i łatwowiernych, które nie weryfikują informacji.

Rhonda Byrne mistrzowsko manipuluje faktami, żerując na naiwności czytelników. Próbuje łatać swoją teorię między innymi opierając się na mechanice kwantowej, zmodyfikowanej tak, aby pasowała do przedstawianych wywodów - i niemającej niemal nic wspólnego z prawdziwą mechaniką kwantową. Twierdzi, że "Fizyka kwantowa mówi nam, że świat wynurzył się z myśli!"[6]; "Zdumiewające dzieło i odkrycia fizyków kwantowych w ciągu ostatnich osiemdziesięciu lat przybliżyły nas do lepszego zrozumienia niezmierzonej siły twórczej umysłu"[7] oraz że "odkrycia fizyki kwantowej i nowej nauki są absolutnie zgodne z naukami Sekretu i z tym, co wiedzieli wszyscy nauczyciele na przestrzeni dziejów"[8].

Tymczasem fizyka kwantowa nie ma jakiegokolwiek bezpośredniego związku z psychologią, metafizyką, a tym bardziej z prawem przyciągania, więc nie potwierdza "Sekretu". Autorka próbuje uzasadnić swoją "tezę", tłumacząc, że:

"[...] wszelka energia wibruje z określoną częstotliwością. Będąc energią, Ty także wibrujesz z określoną częstotliwością, a w każdym momencie jest ona określona przez to, co myślisz i czujesz. [...] Kiedy myślisz o tym, czego chcesz, i emitujesz tę częstotliwość, sprawiasz, że energia Twojego pragnienia wibruje na tej właśnie częstotliwości i sam przyciągasz przedmiot swojego pragnienia! Kiedy koncentrujesz się na tym, czego chcesz, zmieniasz wibrację atomów tej rzeczy i sprawiasz, że wibruje ku Tobie"[9].

Trzeba powiedzieć, że mózg - w zależności od wykonywanych czynności i biologii danej osoby - emituje nie jedną zgodną częstotliwość, a wiele różnych, wychodzących z różnych partii mózgu jako fale elektromagnetyczne. Ten i wiele innych faktów sprawia, że powiedzenie, iż myśli da się opisać na podstawie wysyłanej częstotliwości może być mylące - działanie mózgu jest zdecydowanie bardziej skomplikowane. Byrne mówi też, że "energia wibruje", podczas gdy to cząsteczki posiadające energię wibrują - pozornie niewielkie, ale istotne uchybienie. Przypisuje też całości (człowiek) cechę (wibracja) elementów, z których się ona składa (cząsteczki) - to błąd logiczny zwany "błędem złożenia". Nie jest też prawdą, że podobne drgania cząsteczek przyciągają się (byłoby to sprzeczne z drugą zasadą termodynamiki), a tym samym nie można przyciągać przedmiotów emitując tę samą częstotliwość ("Sofizmat").

Podobnie jest z innymi kwestiami fizycznymi, które autorka interpretuje lub których używa jako metafor wprowadzających w błąd. Cytuje też słynne osoby (między innymi Alberta Einsteina, Roosevelta, Thomasa Edisona - "Argumentum ad verecundiam"), nie ma jednak dowodów, że te osoby rzeczywiście są autorami przytaczanych wypowiedzi, lub wyrywa z kontekstu ich słowa, a nawet stwierdza, że ludzie ci żyli w zgodzie z "sekretem", na co również nie ma dowodów. Oto jeden z przykładów:

"Czas jest iluzją, powiedział Einstein. [...] fizyka kwantowa i Einstein mówią nam, że wszystko dzieje się jednocześnie. Jeżeli potrafisz zrozumieć, że czas nie istnieje, i zaakceptować tę koncepcję, to się przekonasz, że wszystko czego pragniesz w przyszłości już istnieje"[10].

Świadczy to jedynie o niezrozumieniu szczególnej i ogólnej teorii względności ("Paralogizm") lub o czystej i perfidnej manipulacji ("Sofizmat").

Problemem odnośnie do książki "The Secret" jest nie tylko jej pseudonaukowy bełkot, lecz również to, że można w niej zauważyć akcent religiotwórczy lub, jak kto woli, sekciarski, co widać najlepiej we fragmencie wmawiającym czytelnikom:

"Jesteś Bogiem w fizycznej postaci. Jesteś Duchem w ciele. Jesteś Wiecznym Życiem, wyrażającym się jako Ty. [...] Cały jesteś Mocą. Cały jesteś mądrością. Cały jesteś inteligencją. Jesteś doskonałością. Jesteś wspaniałością. Jesteś twórcą i tworzysz samego siebie na tej planecie"[11].

Łudząc czytelników, że mogą zyskać dzięki "sekretowi" zdrowie, szczęście, pieniądze, luksusowe samochody czy cokolwiek innego, Rhonda Byrne ogranicza się do podania kilku zasad znanych wielu psychologom (np. że pozytywne myślenie i pewność siebie wpływają na psychikę, stres obniża odporność organizmu itp.) i kilku innych - opartych na dziwacznych w swej wymowie teoriach, które śmiało można zaliczyć do grona pseudonaukowych. Jak widać, w książce stosowane są zagrywki pod pewnymi względami analogiczne do tych używanych przez iluzjonistów, udających, że mają magiczne moce.

Jeśli pominiesz metafizyczne teorie i rozumowania oraz wątpliwe fakty oraz jeżeli od czasu od czasu czytasz książki i artykuły psychologiczne lub poradniki, to nie dowiesz się z "Sekretu" niczego nowego ani wartościowego.

Wielka szkoda, że ludzie dają się nabrać i stosując się po przeczytaniu tej książki do wskazówek w niej zawartych, zaczynają "widzieć" pozytywne rezultaty, nie mając jednak pojęcia, że w psychologii i psychiatrii są terminy takie jak "efekt potwierdzenia" i "myślenie magiczne".



---
[1] Rhonda Byrne, "Sekret", przeł. Kabat Jan, wyd. Nowa Proza, 2007, s. 10.
[2] Tamże, s. 13.
[3] Tamże, s. 17.
[4] Tamże, s. 27.
[5] Tamże, s. 12.
[6] Tamże, s. 15.
[7] Tamże, s. 21.
[8] Tamże, s. 156.
[9] Tamże.
[10] Tamże, s. 62.
[11] Tamże, s. 164.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1139
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: