Dodany: 29.10.2007 17:58|Autor: pinkwart

Pozazdrościć Havla


Gdy po aksamitnej rewolucji Czechosłowacja kierowała się na nowe tory, pragnienie, by Václav Havel został prezydentem Republiki, było powszechne. Jeden z czołowych opozycjonistów czeskich, współtwórca Karty 77 i Porozumienia Obywatelskiego, ale przede wszystkim wielki pisarz, dramaturg i filozof, jednak się wahał. Po Pradze przechodziły wielkie demonstracje, skandujące "Vaško na Hrad!" (na praskim Zamku znajduje się siedziba prezydenta), a pisane pół żartem, pół serio artykuły polskich opozycjonistów rozważały możliwość, by Havel został także polskim prezydentem... Na ulicach polskich miast pojawiły się hasła "Vaško na Wawel!" – no bo Belweder był jeszcze zajęty przez generała. Presja czeskiej ulicy przemogła opory i 29 grudnia 1989 roku Václav Havel został prezydentem Czechosłowacji, potem wybrano go ponownie na prezydenta Czech, którą to funkcję sprawował przez dwie kadencje. W 2003 roku następcą Havla został Václav Klaus – jeden z największych jego przeciwników.

A my cały czas mogliśmy Czechom zazdrościć Havla: mieli bowiem na Hradzie człowieka dobrego, zwyczajnego, myślącego i twórczego, cenionego na świecie jak mało kto, polityka-intelektualistę. Myśmy mieli różnych ludzi na tym urzędzie: głównych eksponentów reżimu, z których ostatni ten reżim pomagał rozmontować, skaczącego przez płot elektryka, który okazał się wielkim językotwórcą, omc-magistra z piękną żoną i słabą głową, trafił się nawet profesor prawa z żoną jak z bajki i wielkim bratem małego wzrostu. Ale o intelektualiście mogliśmy tylko marzyć.

Wspomnienia polityków najczęściej piszą za nich dziennikarze, zaś ich treść zwykle służy za oręż w bieżącej walce politycznej. Książka Havla "Tylko krótko, proszę" także powstała przy udziale dziennikarza, ale w gruncie rzeczy to były prezydent Czech robił w niej wszystko to, co związane jest z literaturą i merytoryczną redakcją. Ten dziennikarz to Karel Hvížďala, autor wielu książek–wywiadów z politykami (m.in. z Havlem jeszcze w czasach komuny – wydanych w 1886 na emigracji "Zaocznych przesłuchań"). Hvížďala pisał pytania i wysłał je Havlowi. Ten odpowiadał na nie sam, niekiedy całkowicie je zmieniając – wychodząc z założenia, że to znacznie uprości sprawę, bowiem zapisywanie odpowiedzi przez dziennikarza, a następnie żmudna autoryzacja zajmie więcej czasu i będzie jeszcze mniej spontaniczna.

Książka powstawała w 2005 roku, a więc w kilka lat po odejściu Hávla z urzędu. To wspaniała retrospekcja czasów, w których kształtowała się rzeczywistość postkomunistycznej Europy i owo kształtowanie się przedstawia człowiek, który – obok Gorbaczowa, Wałęsy, Kwaśniewskiego i Gönca – jest głównym współtwórcą nowych czasów. Oczywiście, najwięcej dowiemy się z niej o samych Czechach, ale i o Polsce niemało, a przede wszystkim – o mechanizmach tworzenia polityki przez człowieka, który potrafił to wszystko – także siebie – obserwować z pewnym dystansem. Zachwyca mnie taka naturalna zwyczajność Hávla, który będąc głową państwa nie waha się opisywać swoich słabości i błędów, a także – co najrzadziej spotykane – niepewności, czy w ogóle dobrze zrobił, że zgodził się być prezydentem... W tym patrzeniu z dystansu na samego siebie wydaje się rewelacyjnie oryginalny – jako człowiek, który pokonał słynny dylemat Filozofa z "Rejsu" Marka Piwowskiego: "Nie mogę być równocześnie twórcą i tworzywem. Mam chyba prawo wyboru".

Hável w zasadzie nie miał wyboru, ale pisząc swoją książkę wybrał dla niej kapitalną formułę. Głównym wątkiem jest prowadzony przy pomocy pytań Hvížďala mniej więcej chronologiczny przegląd wydarzeń i opinii na temat działalności prezydenta, od czasów opozycji do odejścia z urzędu. Nie stroni tu Hável od spraw osobistych, choć na przykład o jego fatalnych przypadłościach chorobowych jest dość mało, niezbyt wiele też o kłótniach wśród czeskich najwybitniejszych polityków i trudnej sytuacji prezydenta – znacznie bardziej cenionego za granicą niż w kraju... Równolegle z tym wątkiem Hável wprowadza w książce dwa przeciwstawne kontrapunkty: jeden to komentarz, pisany równolegle do odpowiadania na pytania Hvížďali, w nowojorskiej Bibliotece Kongresowej, między oficjalnymi spotkaniami a prywatnymi kolacyjkami z Clintonami i Madeleine Albright, na Helu, w rezydencji prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i w prywatnym domu Hávla w Czechach. Drugi kontrapunkt tworzą wyimki z notatek prezydenta, przeznaczonych dla pracowników kancelarii prezydenckiej. Notatki te podobno odnalazł Hável przypadkiem na twardym dysku swojego komputera (z którym, nawiasem mówiąc, miał mnóstwo kłopotów), a dotyczą one kulis sprawowania najwyższego urzędu: od przygotowywania wizyt dostojników światowej polityki (jak ta o konieczności znalezienia spokojnej knajpki z tolerancyjnymi muzykami, z którymi Bill Cilnton mógłby sobie pograć na saksofonie), przez skomplikowaną dyplomację rozmów z kłócącymi się wiecznie czeskimi politykami, po uwagi na temat długości węża ogrodniczego czy mieszkającego w szafie nietoperza...

Główne odczucie wynikłe z lektury tej książki to ogromne ciepło emanujące z jej kart, szczerość i bezpretensjonalność – cechy rzadko spotykane u polityków. Hávlowi się ufa – bo ma zmęczony uśmiech człowieka, który wiele w życiu przeszedł, bo ma dystans do siebie i do tego, co robi, bo nie ma poczucia misji, tylko poczucie przyzwoitości i wreszcie – bo potrafi mówić o swoich błędach, niekiedy o bezradności, czasem o irytacji – za którą umie przeprosić najbliższych, nawet gdy wie, że była uzasadniona.

Dziś, gdy na niemal każdym portalu internetowym można czytać blogi polskich polityków, niekiedy przypominające mi sławne konferencje prasowe Jerzego Urbana w stanie wojennym, podczas których w powodzi oskarżycielskich pomyj staraliśmy się wyławiać nieserwowane nigdzie indziej okruchy informacji – książka Hávla pokazuje nam sposób na opowiadanie o sobie i swoim kraju taki, jakiego możemy tylko pozazdrościć sąsiadom zza Olzy.

A skąd taki tytuł? Nie, to bynajmniej nie wypowiedź samego Hávla do petenta. To nawiązanie do jakiegoś redaktorka telewizyjnego, który zaprasza do swojego programu ludzi mogących się poszczycić jakimiś ciekawymi i niekiedy ważnymi osiągnięciami życiowymi i na samym wstępie upomina ich, żeby mówili krótko, bo on nie ma czasu. To po co ich zapraszał? Żeby wykazać, że to on jest ważny, a nie oni i ich osiągnięcia? Hável nie podaje jego nazwiska – ale dla ukarania go nadaje swojej książce (która właśnie niczego niepotrzebnie nie skraca) tytuł będący cytatem z jego wypowiedzi...

W jednym z pierwszych numerów „Tygodnika Podhalańskiego” (18 II 1990) opublikowałem artykuł „Sugestie dla Vaszka”, w którym pisałem m.in. o potrzebie otwarcia granicy Polski ze Słowacją i Czechami. Wówczas, gdy oba nasze kraje wkraczały na drogę demokratycznych przemian, wydawało się to bardzo bliskie i łatwe do osiągnięcia. A tymczasem minął Hável na urzędzie, demokracji przychodzi nam wciąż od nowa bronić – a granica wciąż jest i straszy. Na szczęście, już niedługo – wstąpienie naszych krajów do strefy Schengen ma podobno nastąpić już za dwa miesiące. I oby nie trzeba było na to czekać dłużej. Tylko krótko, proszę...

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4103
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 4
Użytkownik: verdiana 30.10.2007 21:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy po aksamitnej rewoluc... | pinkwart
Havel na mnie dybie w bnetce to tu, to tam...
Dziękuję za tę recenzję. I cieszę się, że znowu jesteś, Maćku.
Użytkownik: joanna.syrenka 31.10.2007 08:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy po aksamitnej rewoluc... | pinkwart
Piękna recenzja. Tylko wzmogła mój apetyt na tę książkę.
Użytkownik: Krzysztof 31.10.2007 13:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy po aksamitnej rewoluc... | pinkwart
Czechom i ja zazdrościłem prezydenta.
Można powiedzieć, że starożytna, grecka myśl o kierowaniu państwem przez filozofów, nadal jest aktualna...
Dziękuję za przyjemność czytania Twojego tekstu.
Użytkownik: Monika.W 28.08.2019 19:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Gdy po aksamitnej rewoluc... | pinkwart
Ciepło i bezpretensjonalność - tak. Dodałabym jeszcze brak pychy.
Dziękuję za ten tekst. Bardzo dobrze oddaje charakter książki Havla.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: