"Pigułki" na moralnego kaca
Lektura książek takich, jak "Pigułki" Janusza Minkiewicza jest obnażeniem prawdy o ludziach zanurzonych w oparach absurdu propagandy komunistycznej. Takie swoiste świadectwo upadku i wpływu reżimu na myślenie ludzi inteligentnych i krytycznych (satyryków nie można uważać przecież za ludzi pozbawionych takich przymiotów umysłu) w sposób nieuchronny wystawia się samo. Jako usprawiedliwienie można podać jedynie to, że uleganie zarazie jest rzeczą ludzką.
Książka jest także świadectwem niezaprzeczalnego talentu satyrycznego, talentu użytego do realizacji niecnych celów przez system totalitarny. Nie wiemy, co skłoniło autora do napisania wierszy, których pewnie po latach musiał się wstydzić, doczekawszy jeszcze roku 1981 (Janusz Minkiewicz urodził się w roku 1914, zmarł w 1981, a w latach 1940-41 kierował teatrem satyrycznym w okupowanym przez „Sowietów” Wilnie). W zbiorku znaleźć możemy wiersz „Głos”* o Marianie Hemarze, w którym Autor przedwojennego swego kolegę wspomina tylko po to, aby wygnańca pozbawić prawa do uważania się za Polaka. Równie tajemniczą motywację musiało mieć napisanie wiersza „Bańka mydlana”**, dedykowanego „Pamięci Stefana Kisielewskiego”, choć w tym przypadku kompromitację osładza przynajmniej aluzja do osobistej niechęci.
Narzuca się w trakcie lektury nieodparte wrażenie, jak by układ zbioru został zaplanowany tak, aby na początku uśpić czujność cenzora wierszami satyrycznymi o bardzo „zaangażowanej” treści, piętnującymi cechy „wrogów ludu” oraz obyczaje imperialistyczne prezydenta Trumana, z ornamentyką wszechobecnej idei pokoju światowego, na straży którego dzielnie stała Armia Czerwona ze słonecznym i dobrodusznym Wodzem w Moskwie. Taki początek zapewniał, być może, satyrykowi prawo do natrząsania się z cech charakterystycznych systemowego „dobrobytu”: wszechobecnych kolejek (jak te do wejścia na plażę) i braków (np. w sklepach odzieżowych, które nie pozwalają Dygatowi kupić spodni).
Wnioski po lekturze są, niestety, smutne: służba reżimowi, nawet służba satyryka, zabija poczucie przyzwoitości. Nawet jeśli można to ukryć przed współczesnymi, to jednak potomni poznają tę tajemnicę. Historia jest weryfikatorską wieczną, która niekiedy zamienia śmiech w grymas ubolewania nad ludzkimi słabościami charakteru.
---
* Janusz Minkiewicz, "Pigułki", Spółdzielnia Wydawniczo-Oświatowa „Czytelnik”, 1951, s. 14.
** Tamże, s. 72.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.