Lustra miasta (
Shafak Elif (Şafak Elif))
Zachęcona pozytywnymi opiniami na temat "Bękarta ze Stambułu" Elif Şafak, postanowiłam poszukać tej powieści w bibliotece. Niestety, ktoś inny był szybszy, więc na pocieszenie wzięłam inną książkę tureckiej autorki, a mianowicie "Lustra miasta". Kilka dni później zadowolona usiadłam do lektury.
Byłam twarda. Pierwszego wieczoru stwierdziłam, że pewnie jestem już zbyt zmęczona po całym dniu i to dlatego nie potrafię się wciągnąć w fabułę. Odłożyłam książkę, by powrócić do niej nazajutrz. Tym razem zmęczona byłam jakby mniej, co tylko pogorszyło sprawę. Po ok. 150. stronach musiałam się poddać i zrobić coś, czego staram się unikać. Zwrócić niedoczytaną lekturę do biblioteki.
Miało być ciekawie, czasy Świętej Inkwizycji, Madryt, rodzinne tajemnice, podejrzenia o czary, inkwizytor wsłuchany w podszepty pewnego Głosu... Miało być, ale nie było. Język powieści męczył mnie od pierwszych stron, by w końcu zirytować na tyle, że postanowiłam nie marnować więcej czasu. Początkowo, gdy jeszcze wierzyłam, że dotrę do końca powieści, zaznaczałam ołówkiem co dziwniejsze treści. Szybko okazało się, że nie ma to większego sensu, bo musiałabym podkreślić większość tekstu...
"Wstydliwy uśmiech, który od rana gościł na jego wargach, nabrał nagle śmiałości, jak małe kocię, które znalazło schronienie w czyichś ciepłych ramionach; już się szykował, by wybuchnąć kaskadą radosnego śmiechu, lecz nie mógł tego zrobić, skierował więc siłę do wewnątrz, jak krzyk zduszony dłońmi przyciśniętymi do ust. Antionio Pereira nie był bowiem przyzwyczajony do tak gwałtownych reakcji, dlatego - choć uśmiech nie rezygnował i ponawiał próby - mężczyzna stawiał mu opór, starając się zapanować nad wargami i zachować choćby resztki powagi.[1]
"Ślad po cięciu nożem na lewym policzku skorzystał z okazji - i zabolał. Drugi zaś, któremu nie w smak była litość, rozzłościł się i zganił swego towarzysza. Podczas gdy obie blizny się kłóciły, starucha postanowiła dać młodej klientce drobny upominek.[2]
Tak, wiem co to jest personifikacja. Jednak gadający sztylet ("choć ten mówił powoli i wyraźnie"[3]) czy blizna na czole, która "siedziała naburmuszona"[4] chyba przerosły moją wyobraźnię. Na co dzień rzadko dyskutuję ze sztućcami, a od "strzelania fochów" w domu jestem ja, a nie moje blizny i taki stan rzeczy jak najbardziej mi odpowiada.
Gdybym zacisnęła zęby (chyba, że miałyby one inne plany), może i zniosłabym styl pisarki, a nawet zdołałabym się do niego przyzwyczaić na tyle, by przynajmniej podjąć próbę doczytania powieści do końca, pomimo scen wyrywania włosów łonowych w celu poderwania amanta czy tańca pary znad talerza zupy, co samo w sobie byłoby jeszcze do przełknięcia, gdyby owa para nie rzucała uwodzicielskich spojrzeń. Powiedzenie "przez żołądek do serca" nabiera w tym kontekście nowego znaczenia...
Niestety oprócz wielkiej kumulacji metafor, ozdobników i wszelkich innych poetyckich zabiegów, pojawiały się w powieści takie oto osobliwe scenki rodzajowe.
"Skoro dziecko uparcie nie chciało się odwrócić, Stara sama musiała się tym zająć. Nie tracąc czasu, wsunęła ręce w łono rodzącej i obróciła je. Stało się to tak szybko, że dziecko nie zdążyło się zorientować, co się dzieje, i stawić oporu.[5]
Tak, tak, jest to scena porodu. I pozwolicie, że jej nie skomentuję.
Co można napisać po przeczytaniu 150 stron, gdy powieść liczy 400? Że ten fragment był męczący, przegadany, przestylizowany, nieciekawy i kompletnie nie zachęcający do dalszej lektury. Jednego autorce odmówić nie można, wielkiej wyobraźni. Niestety forma w jakiej wytwory fantazji przedstawiła, dla mnie okazała się kompletnie niestrawna. W książce panuje chaos, metafora goni metaforę i całość przez to staje się niezrozumiała.
"Milczenie wody udzieliło się wszystkiemu wokół"[6]. I ja lepiej już zamilknę. Brak mi wprawy w językowej ekwilibrystyce, brak wyobraźni autorki, by słowami oddać wszystkie moje myśli.
---
[1]Elif Şafak, "Lustra miasta", przeł. Anna Akbike Sulimowicz, Wydawnictwo Literackie, 2011, s. 41.
[2]Tamże, s. 93.
[3]Tamże, s. 122.
[4]Tamże, s. 96.
[5]Tamże, s. 56.
[6]Tamże, s. 136.
(Wcześniej opublikowane na blogu ;)
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.