Dodany: 01.01.2013 22:12|Autor: misiak297

Książki i okolice> Akcje i wyzwania czytelnicze

4 osoby polecają ten tekst.

Akcja "Wróćmy do Forsyte'ów"


Witajcie,

początek roku chciałem zainicjować nową akcją czytelniczą. Chodzi o czytanie Saga rodu Forsyte'ów (Galsworthy John), monumentalnej powieści, już dzisiaj nieco zapomnianej (choć patrząc na lektury Biblionetkowiczów, można stwierdzić, że dzieło Galsworthy'ego nieśmiało wraca do łask). Sam jako nastolatek z zachwytem czytałem o perypetiach statecznej rodziny, nieco później miałem przyjemność oglądania obu dostępnych w Polsce seriali. Ta książka wzbudziła we mnie ogromne emocje, zachwyciła mnóstwem pełnokrwistych postaci i brakiem banalności, który w tego rodzaju pozycjach łatwo dostrzec. Podejrzewam, że dziś - znając dobrze fabułę - mogę dostrzec w tej książce nieco więcej niż przy pierwszym czytaniu. Chcę zatem sięgnąć po pierwszy tryptyk. Wrażeniami będę się dzielił na bieżąco.

Kto się dołączy? Kto chce poznać lub odnowić znajomość z członkami pewnego rodu, który stopniowo chyli się ku upadkowi?

A na zachętę świetna recenzja Dot:

Miłość i posiadanie

Zapraszam!
Wyświetleń: 30009
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 116
Użytkownik: Matylda. 01.01.2013 22:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Średnio raz w miesiącu sięgam po "Sagę.." i czytam swoje ulubione fragmenty. Ach, kocham tę książkę!
Będę obserwować akcję!
Użytkownik: misiak297 02.01.2013 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Średnio raz w miesiącu si... | Matylda.
Twój obecny podpis, Matyldo, cieszy moje oczy:) Choć muszę przyznać, że ja - jak większość mężczyzn w "Sadze..." - byłem raczej pod urokiem Ireny. Ta słabość do niej przetrwała całe lata. Soamesa nigdy nie lubiłem.

A swoją drogą po pierwszych dwóch rozdziałach sagi jestem zachwycony - przede wszystkim wnikliwością psychologiczną, osiągniętą (może paradoksalnie) - przy jednoczesnej oszczędności opisu. Wiedziałem też, że ponowna lektura sprawi, że zauważę coś innego w tej książce. I nie mogę się nazachwycać subtelnym angielskim humorem, który teraz dostrzegłem i który ogromnie mnie bawi.
Użytkownik: Matylda. 02.01.2013 23:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Twój obecny podpis, Matyl... | misiak297
Naprawdę? Ja natomiast szczególną antypatią darzyłam Irenę, która, nie wiedząc dlaczego, zawsze kojarzyła mi się z nieco gorszą wersją Gerdy Buddenbrook. Możliwe, że moja drobna niechęć do Ireny ma związek z jej nieudanym związkiem z Soamesem. No cóż, nie będę ukrywać, Soames to mój ulubiony bohater sagi i będę go darzyć uwielbieniem aż do grobowej deski. Od pierwszego czytania "Sagi" minęło już trochę czasu i do teraz nie jestem w stanie wyjść z podziwu, jak udało się Galsworthy'emu skonstruować tak "krwistych" bohaterów. Boża iskra i wspaniały zmysł obserwacji!
Tak sobie myślę, że "Saga" obok powieści Manna i Prousta to chyba najlepiej napisana książka, którą miałam okazję przeczytać. Po "Rozważnej i Romantycznej" ( która idzie mi jak krew z nosa ) biorę w obroty "Na giełdzie Foresytów". Uczta dla oczu i duszy.

Pozdrowienia!
Użytkownik: misiabela 02.01.2013 23:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę? Ja natomiast sz... | Matylda.
Kurczę, aż Wam zazdroszczę, że już się delektujecie. Ja - wedle moich obliczeń - zacznę dopiero w połowie lutego, a i to jak dobrze pójdzie...
Ale fajnie wiedzieć, że Forsytowie mają tylu wielbicieli :-)
Użytkownik: misiabela 30.01.2013 08:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Kurczę, aż Wam zazdroszcz... | misiabela
A jednak udało się wcześniej. Właśnie zaczęłam przygodę z Forsyte'ami i już jestem zachwycona. Myślę, że ponad dwadzieścia lat temu, czytając Forsyte'ów po raz pierwszy nie czułam tej wspaniałej ironii i mistrzowsko oddanego klimatu epoki, a raczej skupiałam się na warstwie obyczajowej, czyli kto, z kim i dlaczego :-) Dzięki Misiaku za mobilizację do (ponownej) lektury .
Użytkownik: misiak297 30.01.2013 09:22 napisał(a):
Odpowiedź na: A jednak udało się wcześn... | misiabela
"Myślę, że ponad dwadzieścia lat temu, czytając Forsyte'ów po raz pierwszy nie czułam tej wspaniałej ironii i mistrzowsko oddanego klimatu epoki, a raczej skupiałam się na warstwie obyczajowej, czyli kto, z kim i dlaczego" - to zupełnie tak jak ja! Tylko czytałem dziesięć lat temu:)

Świetną zabawą jest obserwowanie Twoich nicków - wiem, w którym rozdziale jesteś:)
Użytkownik: misiak297 03.01.2013 11:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę? Ja natomiast sz... | Matylda.
To jesteśmy po dwóch stronach barykady, bo ja takie same uczucia jak Ty do Soamesa żywię dla Ireny:) Dobrze, Irena nie kochała Soamesa, ale on nie tylko nie kochał Ireny (Forsyte'owie nie byli zbyt uczuciowi, jak nam wiadomo), a wręcz traktował ją jak rzecz, chciał ją zaszczuć.

"Zabrać Irenę z Londynu, pozbawić ją możliwości stykania się z ludźmi, widywania przyjaciół i osób, które podsuwały jej rozmaite niepotrzebne myśli!... O to właśnie szło."

I ta późniejsza scena gwałtu... okropność! Soames potem się co prawda zmienia, ale mojej sympatii raczej nie odzyskał.
Użytkownik: misiak297 03.01.2013 21:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę? Ja natomiast sz... | Matylda.
A dorzucę kamyczek do Soamesowego ogródka.

"Soames doświadczył też jedynie uczucia gniewu graniczącego z bólem, że nie posiada tej kobiety w tym stopniu, w jakim ma do tego prawo, że nie może, wyciągnąwszy rękę po tę różę, zerwać jej i wywąchać najgłębszych tajemnic jej serca.
Inne będące w jego posiadaniu rzeczy, wszystkie zgromadzone przez niego przedmioty (srebra, obrazy, domy, lokaty) dawały mu skryte, głębokie poczucie własności; posiadanie Ireny nie darzyło go niczym podobnym.
Na każdej ze ścian jego domu wypisane było groźne memento. Kupiecka trzeźwość Soamesa protestowała jednak przeciwko tajemnemu głosowi ostrzegającemu go, że Irena nie jest dla niego stworzona. Poślubił tę kobietę, zdobył ją, uczynił z niej swoją własność, toteż wydawało mu się zaprzeczeniem najbardziej zasadniczego ze wszystkich praw: prawa własności, że posiadł jedynie jej ciało, i nic więcej - o ile zresztą posiadał i to nawet, o czym zaczynał wątpić. Gdyby ktokolwiek zapytał go, czy pragnie posiąść także i jej duszę, pytanie takie wydałoby się równie śmieszne, jak sentymentalne. W gruncie rzeczy pragnął tego, a groźne memento mówiło mu, że to się nigdy nie stanie". (s. 73)

Czy muszę to komentować?

Jak wybronisz swojego ulubieńca? Jak ja lubię takie dyskusje:)

Swoją drogą, mam wrażenie, że o ile Galsworthy Soamesa na początku nie lubił, już w "Nowoczesnej komedii" zmienił do niego stosunek. Soames wtedy zaczął być dla mnie bardziej przystępny jako człowiek.
Użytkownik: Matylda. 03.01.2013 21:11 napisał(a):
Odpowiedź na: A dorzucę kamyczek do Soa... | misiak297
Misiaku, pozwól, że odpowiem Ci jutro, bo dzisiaj zupełnie nie mam głowy do Soamesa ani reszty Foresytów :-) Mam dzisiaj tyle do roboty, że zupełnie nie wiem, za co się zabrać.

Pozdrawiam, życzę miłego wieczoru i do jutra! :))
Użytkownik: Matylda. 12.01.2013 09:56 napisał(a):
Odpowiedź na: A dorzucę kamyczek do Soa... | misiak297
Soames - ogarnięty namiętnościami romantyk:
"Przywarłszy do słupa latarni Soames stał nieruchomo, spragniony jej widoku. Zasłonił płaszczem bielejący gors koszuli, zdjął szapoklak i przycisnął go do siebie. Teraz z twarzą opartą o słup, tak że nie było jej wcale widać, wyglądał na jakiegoś rannego spacerowicza lub na powracającego birbanta. Ale spoza żelaznego słupa nie spuszczał oka z podłużnego kształtu okna, gdzie firanka chwiała się lekko w powiewie bliskiego świtu. I nagle zadrżał. Spojrzenie jego pochwyciło białe po łokieć ramię i Soames zobaczył, jak wsparłszy na ręku twarz utkwiła wzrok poprzez dachy w rozświetlającym się niebie. Ogarnięty namiętnością zmrużył oczy, by móc dojrzeć wyraz jej twarzy. Ale nie zdołał — była za daleko, daleko jak zawsze, lecz jak nie powinna była, nie mogła pozostać zawsze. O czym myślała? O nim? O tych białych wełniastych barankach płynących ze wschodu? O chłodnym powietrzu? O sobie samej? O czym? Przyciskając się do słupa Soames stał w śmiertehiym bezwładzie, bo gdyby zauważyła ona jakąś postać, znikłaby natychmiast. Szyja jej i włosy odgarnięte w tył ginęły pośród fałd firanek, widać było tylko białe i okrągłe ramię, owal wzniesionej w górę twarzy, tak znieruchomiałej, że Soames, oddalony od niej o sto stóp, taił w piersi dech. Wtem zaczęły świergotać wróble, buchnęło jasnością niebo. Ona się podniosła. Przez jedną chwilę Soames widział jej postać w nocnej koszuli, widział, jak wyciągnęły się naprzód długie,, białe ramiona i zasunęły firanki! Jakiś szał przeniknął jego ciało, porwał go z miejsca i głusząc swe kroki Soames podążył na Victoria Street. Ale nie wrócił do domu, rzucił się w przeciwną stronę. Raj był dlań jeszcze zamknięty! Nie sposób spać!"

Spójrz tylko jaki zakochany:

"Pierwsze promienie słońca wędrowały skośnie od pnia do pnia, ptaki nie śpiewały jeszcze, lecz ćwierkały, gdzieś na drzewie gruchał gołąb leśny. Soames przymknął oczy i natychmiast wyobraźnia zaczęła mu malować jej obraz. Jej obraz —jak stała nieruchomo w sukni sięgającej falbanami lśniącej posadzki, podczas gdy on kreślił swe inicjały w jej karnecie balowym. Jej obraz
— jak długimi palcami w rękawiczkach przytwierdzała do gorsu kamelię, a potem odwróciła się ku niemu, by jej pomógł włożyć płaszcz. Obrazy, obrazy bez liku, a zawsze dziwne, malujące mu jej oblicze to promieniujące, to zadumane lub niechętne. Albo jak nachyla policzek do jego pocałunku, jak odwraca usta od jego ust, jak oczy jej patrzą z zapytaniem, na które jakby brakło odpowiedzi, jak ciemne i łagodne oczy wpatrują się w kota, mruczącego w jej ramionach. I jej widok rozpuszczonych kasztanowatych włosów, jak jeszcze nigdy ich nie widział, ale niebawem już, niebawem ujrzy! I jakby w odpowiedzi na zew jego wyobraźni zabrzmiał krzyk — przeciągły, nie ostry ani ściśle mówiąc szorstki, ale tak przejmujący, że napędził Soamesowi krew do serca. Skądś tam w rannej ciszy rozległ się i ponawiał długotrwały, namiętny krzyk pawia, rzekłbyś: krzyk duszy zatraconej. I wraz z tym krzykiem z głębi jego istoty dźwignął się obraz, który pozostał już w nim na zawsze: Irena z rozplecionymi włosami, blada i powolna, osuwająca się w jego ramiona. Obraz ten napełnił go rozkoszą, zbladł i rozpłynął się. Soames otworzył oczy. Przez Row przejeżdżał wóz do polewania. Soames wstał i ruszył szybko pod osłoną drzew usiłując odzyskać panowanie nad sobą."

Och, wiem, że Soames nie jest typowym pozytywnym bohaterem, ale nie zaprzeczysz, że jest wspaniale skonstruowany! Jak żywy człowiek!:)
Użytkownik: misiak297 12.01.2013 17:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Soames - ogarnięty namięt... | Matylda.
"Och, wiem, że Soames nie jest typowym pozytywnym bohaterem, ale nie zaprzeczysz, że jest wspaniale skonstruowany! Jak żywy człowiek!:)"

A tego to mu nigdy nie odmawiałem:) Zresztą to samo dałoby się powiedzieć o wszystkich bohaterach zaludniających "Sagę...".
Użytkownik: Matylda. 12.01.2013 19:15 napisał(a):
Odpowiedź na: "Och, wiem, że Soames nie... | misiak297
Zgadzam się w całej rozciągłości. A Fleur! Co za niesamowita kobieta! :))
Użytkownik: misiak297 13.01.2013 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w całej rozci... | Matylda.
I znów staniemy w kontrze! Ja jej nie lubię - choć jej konstrukcji jako postaci nie mogę nic zarzucić.

Czytam właśnie trzeci tom "Sagi..." i zastanawiam się, czy ona naprawdę była zakochana w Jonie, czy była to pewnego rodzaju młodzieńcza zabawa. Póki co dochodzę do przekonania, że nie miłość, a instynkt posiadania (właściwy Soamesowi) dał tu o sobie znać. Niedaleko pada jabłko od jabłoni...
Użytkownik: Marylek 13.01.2013 22:24 napisał(a):
Odpowiedź na: I znów staniemy w kontrze... | misiak297
A Soames się bardzo ładnie rozwinął... :)
Użytkownik: misiak297 13.01.2013 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A Soames się bardzo ładni... | Marylek
A swoją drogą, ktoś pamięta seriale nakręcone na podstawie "Sagi rodu Forsyte'ów"? Ja na początku widziałem ten współczesny. Świetnie się go oglądało (gra Damiana Lewisa jako Soamesa i Giny McKnee jako Ireny była fenomenalna!), ale bohaterowie się nie starzeli (zmienili im tylko fryzury).

Jakiś czas później dorwałem tę słynną "Sagę rodu Forsyte'ów", która zachwycała pokolenie moich rodziców. Cóż, moją mamę zachwyciła na nowo - mnie i siostrę, bynajmniej. Oboje docenialiśmy sposób nakręcenia, idealne odwzorowanie postaci - a jednak to wszystko było zbyt flegmatyczne. I właściwie tylko mama bawiła się świetnie, a słowa: "Może [obejrzymy] odcineczek?" stały się moją zmorą na dwa tygodnie.
Użytkownik: misiak297 13.01.2013 22:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się w całej rozci... | Matylda.
No tak! To nie była z jej strony miłość - to kaprys! Nie mogę mieć zakazanego owocu - a i tak go zerwę. Oj, stanowczo nie lubię tej kokietki...
Użytkownik: Firmin 20.02.2013 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: No tak! To nie była z jej... | misiak297
Mimo całej niechęci jaką wywoływał we mnie Soames i jego rodzina, to odniosłam wrażenie, że Fleur naprawdę kochała Jona. Jakby nie było Fleur i Jon należeli do tego pokolenia, u którego pewne typowe cechy Forsyte'ów jak właśnie żądza posiadania, już wygasały.
Użytkownik: misiak297 20.02.2013 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Mimo całej niechęci jaką ... | Firmin
Chyba się z Tobą nie zgodzę. Według mnie, jeśli Fleur pokochała Jona, to dopiero wtedy, gdy zrozumiała, jak trudno będzie go posiąść. To jest ten sam mechanizm, dzięki któremu Odeta u Prousta rozkochała w sobie Swanna - kiedy Swann zorientował się, że nagle stała się niedostępna, pokochał ją szalenie.

No, ale nie mam monopolu na interpretację:)
Użytkownik: misiabela 21.02.2013 09:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Chyba się z Tobą nie zgod... | misiak297
I tu się z Tobą zgodzę :-) Dla mnie to nie była miłość, a jedynie jakieś pierwsze, młodzieńcze zauroczenie, podsycone potem u Fleur świadomością niespełnienia i przeciwstawienia się jej woli.
Użytkownik: olka76 12.01.2013 23:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Naprawdę? Ja natomiast sz... | Matylda.
Ja też najbardziej lubię Soamesa!! A Ireny niestety w ogóle nie zdołałam polubić. I tak się niedawno zastanawiałam, czy tylko ja jedna tak mam, ale teraz widzę, że nie!:D

Użytkownik: misiak297 13.01.2013 00:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też najbardziej lubię ... | olka76
A mnie Soames wydał się odrażający przy pierwszym czytaniu i teraz też go nie lubię:) W sumie niektórzy bohaterowie Galsworthy'ego by się ze mną zgodzili...:)
Użytkownik: olka76 13.01.2013 18:47 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie Soames wydał się o... | misiak297
No wiesz, Misiak, nie spodziewałam się ani trochę, że cokolwiek innego od Ciebie usłyszę (tzn. przeczytam). A zgodzić to by się z Tobą zgodzili pewnie niemal wszyscy tutaj, nie tylko niektórzy bohaterowie Galsworthy'ego... (choć myślę, że sam Galworthy raczej nie). Widzisz, ja nie z jakiejś przekory piszę, że lubię Soamesa, a dlatego, że mimo wszystkich swoich plusów i minusów, zalet i wad, nadal jest to jak dla mnie najciekawsza postać spośród Forsyte'ów. Jak dla mnie Soames to taka brytyjska wersja Aleksego Karenina (którego też lubię).
Ireny za to nie znoszę. Aż tak odrażająca mi się nie wydaje, ale niepotrzebnie zagmatwała życie sobie i innym. Nie jest tak, że ona jest tam jedyną, która ma uczucia i którą można zranić. Nie lubię takich postaci. Rujnują życie innych, praktycznie nic takiego nie robiąc, a i wszyscy tylko im współczują.
Użytkownik: misiak297 13.01.2013 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: No wiesz, Misiak, nie spo... | olka76
Ja nie umiałbym powiedzieć, kto jest dla mnie najciekawszą postacią w Forsyte'ach - wszystkie są fascynujące, wszystkie są jak żywe - i, jak żywi ludzie, bardzo skomplikowane!

A widzisz, mnie zawsze fascynowały Anna Karenina, Emma Bovary, Rebeka Sharp i właśnie Irena itp. - trochę takie famme fatale, a trochę ćmy, co lecą do światła, aby zniszczyć siebie bądź innych.

Irena odrażająca? Nie powiedziałbym. Oczywiście zraniła Soamesa, sama uważa, że małżeństwo bez miłości było zbrodnią - ale przecież wychodząc za Soamesa miała nadzieję, że takie uczucie się pojawi. Jak czytamy w pierwszym tomie: "Irena należy do owego niezbyt często spotykanego wśród rasy anglosaskiej typu kobiety stworzonej, by kochać i być kochaną, kobiety, która nie mogąc kochać, nie może żyć" (s. 61). A nie była szczęśliwa, oj, nie. Małżeństwo z człowiekiem, który traktował ją jak udaną inwestycję (sam Soames tak twierdzi, a jego drugie małżeństwo również nie było niczym więcej!), niemal równoczesne gwałt i śmierć kochanka, który pozwala jej się wyrwać ze skorupy, w jakiej się schroniła. A potem jeszcze prześladowania... Tak, ta kobieta cierpiała. Cierpiał też Soames, cierpiała June - oczywiście - wydaje mi się, że cała trójka jest godna współczucia. A jednak najmniej tego współczucia mam dla "posiadacza".

Irena jest postacią szczególną - trochę nieziemską. Sam Galsworthy widział ją jako uosobienie piękna, które zarazem fascynuje i burzy skostniały, mieszczański porządek. I nie zgodzę się, że Galsworthy lubił Soamesa - bodaj w jego biografii wyczytałem, że spojrzał na niego łaskawiej dopiero przy pisaniu "Nowoczesnej komedii" (tam Soames rzeczywiście wzbudza więcej sympatii).

Użytkownik: aleutka 14.01.2013 00:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie umiałbym powiedzie... | misiak297
Nie przeczytalam calosci Forsytow wiec sie nie moge wypowiadac wiazaco, ale to co przeczytalam o Irenie (w pierwszym tomie) w zyciu nie pozwoliloby mi nazwac jej odrazajaca. Mialam dla niej duzo wspolczucia, podobnie jak dla Soamesa zreszta. To jest klasyczna sytuacja bez dobrego wyjscia, obie strony musza ucierpiec.

Jest uderzajace, ze Irena nigdy nie jest opisana bezposrednio, zawsze jest widziana czyimis oczami (przynajmniej w pierwszym tomie) i przez to strasznie sie wymyka. Czlowiek nie wie, jaka jest naprawde, bo zawsze jest to filtrowane przez cudze oczekiwania/wyobrazenia/oceny itp. W pewnym sensie Irena jest w pulapce ludzkich oczekiwan. To rodzaj klatki z pewnoscia.

Wlasnie jej postac pomogla mi sformulowac pewna rzecz o zyciu, ktora zawsze mi umykala bo nie moglam jej ujac w slowa. Otoz wydaje mi sie, ze czesto najglupsze rzeczy, rzeczy ktorych najbardziej zalujemy w zyciu - to te, ktore robimy dla swietego spokoju. Jestesmy juz zmeczeni walka, zagubieni, nie rozumiemy wlasnych uczuc, po raz kolejny na rozdrozu - i mamy po prostu dosyc. Wydaje mi sie, ze Irena zrobila wlasnie cos takiego poslubiajac Soamesa. O ile dobrze pamietam Soames adorowal ja wytrwale i w koncu Irena powiedziala nie tyle "tak" co "dlaczego nie". Przy tym warunki byly omowione dosc otwarcie przynajmniej ze strony Ireny i znowu o ile pamietam - probowala sie zabezpieczyc przez umowe, ze w razie gdyby sie nie udalo beda mogli sie rozejsc, umowe, ktorej Soames nigdy nie zamierzal uszanowac. Nie wiem, jak to sie dalej potoczylo, moze sprawdze...
Użytkownik: olka76 14.01.2013 19:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie przeczytalam calosci ... | aleutka
Aleutko, nie napisałam, że uważam Irenę za odrażającą, użyłam tego słowa w odniesieniu do wcześniejszej wypowiedzi Misiaka, który uznał Soamesa za odrażającego.
Ireny po prostu nie lubię. Nie ja jedna, zresztą.
Użytkownik: misiak297 15.01.2013 00:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie przeczytalam calosci ... | aleutka
Jest dokładnie tak jak mówisz. Irena była w fatalnej sytuacji materialnej, jej macocha była bliska "biblijnej Jezebel" i w końcu, zmęczona natarczywością Soamesa, zgodziła się na małżeństwo, zastrzegając warunki. I cóż, jeśli Soames ich nie dotrzymał?

A do dalszych tomów "Sagi..." naprawdę warto zajrzeć. Współcześnie mało jest książek z tak wyrazistymi postaciami.
Użytkownik: aleutka 15.01.2013 12:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest dokładnie tak jak mó... | misiak297
To prawda. Dopiero teraz kiedy zajrzalam do Posiadacza zauwazylam, ze styl jest w sumie bardzo Austenowski w opisie ludzkich slabostek i przywar, podobnie pozbawiony zludzen i zabarwiony kostycznym humorem.

Ale zajrzalam na youtube aby zobaczyc jakies fragmenty serialu i jeden z komentarzy glosil ze ksiazka jest "sucha". I ze podobniez film wprowadzil duze zmiany. No coz, w takiej sytuacji - niezaleznie od tego jak bardzo lubie ogladac Damiana Lewisa i Ruperta Gravesa - musze poczekac az przeczytam :)
Użytkownik: misiak297 15.01.2013 19:53 napisał(a):
Odpowiedź na: To prawda. Dopiero teraz ... | aleutka
W pewnym sensie fakt, książka jest sucha - bo też Forsyte'owie nie wywlekają swych emocji na wierzch. Taka przypadłość rodzinna. Trochę też angielskiego dystansu. Dla mnie w tym nie ma nic złego. Jest tak jak piszesz - trochę to Austenowski sposób opisu, choć dramat jest tu bardziej otwarty, mniej przykryty humorem (choć i tego w "Sadze..." nie brakuje).

Serial... to osobna kategoria. Zacznijmy od tego, że książka zaczyna się w 1887 roku od zaręczyn June z Bossineyem. Jolyon, ojciec June, już wtedy dawno został wyklęty. porzuciwszy żonę dla kochanki, a Irena i Soames męczą się ze sobą kilka lat, tak jak Winnifreda i Monty Dartie. Oba seriale zaczynają się zaś romansem Jolyona (znacznie bardziej rozbudowanym niż w wersji książkowej - Galsworthy poskąpił szczegółów i dobrze - dla mnie ten romans typowo "romansowy" w serialu był naprawdę niestrawny), ślubem Winifredy i konkurami Soamesa. To co w książce jest wspomniane, zyskuje w serialu odrębną rangę. Trzeba przyznać, że kilka drobnych zmian w scenariuszu (mówię o nowszej wersji, tej z fenomenalnym (!) Lewisem) przydało serialowi dramatyzmu. Natomiast to, co zrobiono z trzecim tomem Sagi (znów mówię o nowszej wersji) zakrawało dla mnie na barbarzyństwo...:(
Użytkownik: aleutka 14.01.2013 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie umiałbym powiedzie... | misiak297
Teraz dopiero widze - wszystkiego najksiazkowszego misiaku!
Użytkownik: margines 14.01.2013 00:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie umiałbym powiedzie... | misiak297
Najserdeczniejsze życzenia
marzeń spełnienia:)
Byś miał wiele wolnego czasu,
o to co czytać by nie było hałasu:)
Lektury świetne tylko by ci się zdarzały,
radochy pełno i ubaw ci dały;)
Zgrzytać zębami być nie miał okazji,
a po kiepskich książkach by ci nie brakło fantazji
do świetnych wspomnień pisania,
nam wszystkim radości dawania:)

Oddanych ci czytelników
też byś miał bez liku.
Na spotkania raźno ganiał,
wielu sprawdzonych znajomych miał
(nie tylko tych, co mówią „miau!”:P)
Użytkownik: misiak297 15.01.2013 00:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Najserdeczniejsze życzeni... | margines
Bardzo wszystkim dziękuję za życzenia!
Użytkownik: sowa 15.01.2013 02:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo wszystkim dziękuję... | misiak297
No i popatrz, odpisując na PW zauważyłam wiadomy torcik przy Twoim nicku i miałam zamiar natychmiast życzyć Ci wielu, wielu lat miłego biblionetkowania, ale coś odwróciło moją uwagę, tak że robię to teraz - z niewielkim opóźnieniem, ale z równym przekonaniem, i życzenia nadal są pierwszej świeżości!
Użytkownik: olka76 14.01.2013 20:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie umiałbym powiedzie... | misiak297
Ależ właśnie ja również nie powiedziałam, że Irena jest odrażająca, to Ty, Misiaku, użyłeś tego określenia, ja je tylko powtórzyłam, to taka gra słów li jedynie...
Oczywiście, że Galsworthy stworzył przepyszną galerię postaci i każda z nich jest na swój sposób interesująca. Ale jak dla mnie Soames spośród nich się wybitnie wyróżnia, i to nie ja go tak wyróżniłam, a sam autor. Ja go tylko najbardziej z nich wszystkich polubiłam (ale żebyśmy się jednak dobrze zrozumieli - też uważam, że w paru momentach zachował się paskudnie).
Tak jak lubię Soamesa, tak lubię i Fleur; tak jak nie lubię Ireny, tak jej syn też nie wzbudził we mnie jakiejś szczególnej sympatii.
Szkoda, że tak dawno ostatnio czytałam Forsyte'ów, a w chwili obecnej mam jakiś czytelniczy zastój i nastrój zupełnie nie do czytania...

Przy okazji, Misiaku, wszystkiego najlepszego z okazji biblionetkowych urodzin:)
Użytkownik: jolekp 21.06.2021 09:19 napisał(a):
Odpowiedź na: No wiesz, Misiak, nie spo... | olka76
Przepraszam za odkopywanie dyskusji niemal sprzed dekady, ale nikt tak idealnie nie oddał tego, co mnie drażni w Irenie:

"Ireny za to nie znoszę. Aż tak odrażająca mi się nie wydaje, ale niepotrzebnie zagmatwała życie sobie i innym. Nie jest tak, że ona jest tam jedyną, która ma uczucia i którą można zranić. Nie lubię takich postaci. Rujnują życie innych, praktycznie nic takiego nie robiąc, a i wszyscy tylko im współczują."

Otóż to! Tylko uczucia Ireny się liczą, tylko o jej samopoczucie trzeba dbać i nikt inny nie jest ważny, wszyscy muszą się podporządkować, żeby tylko Irena była zadowolona.
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu

Gdyby ktoś miał wątpliwości: tak, nie cierpię Ireny jak morowej zarazy i wcale mi nie wstyd.

Poza tym, Irena jest postacią tak niemożliwie wyidealizowaną, że aż nieprawdziwą. Nie mogę powiedzieć, żebym jakoś szczególnie lubiła Soamesa, ale on w odróżnieniu od swojej żony jest człowiekiem. Irena jest niemal robotem, a jej jedyną definiującą cechą jest uroda.
Użytkownik: misiabela 01.01.2013 22:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Z tym zamiarem noszę się od dłuższego już czasu. Kocham Forsyte'ów miłością absolutną i celem przypomnienia sobie ich losów nabyłam całe 9 tomów. Ale wiesz jak to jest, ciągle coś się wpycha. A teraz nie wypada się wykręcić :-) Przyłączam się tym bardziej, że miło będzie konfrontować własne odczucia z Twoimi. Niestety, muszę najpierw wykończyć swoją kolejkę, więc dołączę dopiero za ok. 3-4 tygodnie.
Użytkownik: misiabela 01.01.2013 22:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tym zamiarem noszę się ... | misiabela
I jeszcze jedno pytanie: masz zamiar przeczytać całość, czy tylko pierwsze 3 części?
Użytkownik: misiak297 07.01.2013 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze jedno pytanie: ... | misiabela
Tutaj dzielę się wrażeniami po pierwszej części Forsyte'ów - jeśli ktoś byłby ciekaw, to zapraszam:

Upadku Forsyte'ów część pierwsza

Użytkownik: misiabela 07.01.2013 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Tutaj dzielę się wrażenia... | misiak297
Nie, nie, nie! Nie czytam. Czekam do lutego.
Ależ Ty potrafisz podkręcić, już się nie mogę doczekać :-)
Użytkownik: misiak297 03.02.2013 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie, nie! Nie czytam... | misiabela
Misiabelo, po nicku widzę, że siedzisz już z Soamesem i Ireną w tomie II. Jak oceniasz pierwszą część?:) Liczę na dyskusję:)
Użytkownik: misiabela 03.02.2013 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiabelo, po nicku widzę... | misiak297
Tak, zaczęłam kolejny tom. Cieszę się, że zainicjowałeś tę akcję powtórkową, bo w przeciwnym razie nie wiem, kiedy by mi się to udało. Nabyłam wprawdzie całe 9 tomów z zamiarem ponownej lektury, ale zawsze wskakiwało coś pilniejszego :-)
Cóż można odpowiedzieć na Twoje pytanie? To Wielka Literatura. Pod każdym względem zachwycająca. Warsztat literacki doskonały, obraz psychologiczny bohaterów także, humor i ironia takie, jakie lubię, czyli subtelne i nienachalne. Podnoszę swoją ocenę na 6 już teraz.
A co do bohaterów, to ani Soames ani Irena nie wzbudzili we mnie sympatii. On to typowy wytwór swojej epoki i pochodzenia, posiadacz, który jakoś nie pokazał swojej pozytywnej strony. Zimny, wyrachowany, nawet w momencie rozpaczy myślał raczej o swoich zranionych uczuciach "posiadacza" i skandalu niż o traconej kobiecie.
Wobec Ireny też pozostałam obojętna. Nie dowiadujemy się, co skłoniło ją ostatecznie do tego małżeństwa bez miłości, a skoro już podjęła taką decyzję, to dlaczego nie starała się choćby w minimalny sposób zbliżyć się do Soamesa?
Moją sympatię zyskał jedynie stary Jolyon, który zdobył się na odwagę, aby przełamać pewne schematy, pogodzić się z synem i jego nową rodziną, żyć w zgodzie ze sobą.
Oj, dużo można by pisać... Mam ochotę po lekturze sięgnąć po film. Pamiętam szczątkowo wersję z lat bodajże 70-tych. A w ogóle, to myślę, że powroty do dawno czytanych dzieł, to świetna sprawa. Córka zaczyna wkrótce pozytywizm i już teraz zacieram łapki na nowele Prusa, Lalkę i inne pozycje :-)
Użytkownik: misiabela 14.02.2013 10:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, zaczęłam kolejny tom... | misiabela
No cóż, pora opuścić Anglię. Spotkanie z Forsyte'ami zakończone, przynajmniej na razie, bo zamierzam czytać kolejną trylogię, ale już nie tak intensywnie. Podniosłam swoją ocenę na 6, bo po tylu latach zachwyciłam się ponownie, choć pewnie trochę inaczej. Wydanie Videografu zawiera mnóstwo literówek, ale i to nie przeszkodziło mi w delektowaniu się. Polecam wszystkim, którzy jeszcze nie znają.
Użytkownik: misiak297 01.01.2013 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Z tym zamiarem noszę się ... | misiabela
Forsyte'owie na pewno poczekają:)

Mam w planach tylko 3 pierwsze części - te mnie szczerze zachwyciły. "Nowoczesną komedię" czytałem znacznie dłużej i oceniłem słabiej. Ale to pewnie kwestia zmiany czasów, a może mojej niedojrzałości, a może jednego i drugiego, nie wiem. Słyszałem, że w "Końcu rozdziału" samych Forsyte'ów jest co kot napłakał, więc sobie odpuściłem. Z przyjemnością czytałem jeszcze "Na giełdzie Forsyte'ów", a także kontynuację (całkiem zgrabną, choć bez szału) "Forsyte'owie" pióra Sulejki Dawson. W ramach akcji zakładam pierwsze trzy tomy - być może wrócę do kolejnych.

Przypomniała mi się taka zabawna anegdotka. Moja siostra zwykle stroniła od klasyki, bojąc się, że to stare i nudne będzie. Kiedyś wybrałem moment, w którym była zakochana na zabój i zaczęła kupować katalogi z suknami ślubnymi, przekonana o rychłym zamęściu (chłopaka rzuciła 2 miesiące później). I mówię siostrze: "Przeczytaj pierwszy rozdział tej książki, tam jest bal zaręczynowy, może sobie taki będziesz chciała wyprawić". Wróciłem po kilku godzinach, a siostra zachwycona kończyła pierwszy tom sagi. Trzy pierwsze części + Nowoczesną komedię przeczytała w dwa tygodnie.
Użytkownik: Marylek 01.01.2013 22:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Forsyte'owie na pewno poc... | misiak297
Ja też "Nowoczesną komedię" oceniłam słabiej.
"Na giełdzie Forsythe'ów" mam swoje więc poczeka. "Sagę" też, wolałabym ten "Koniec", bo nigdy nie czytałam.
Przyłączam się nierestrykcyjnie! :)
Użytkownik: misiabela 01.01.2013 22:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Forsyte'owie na pewno poc... | misiak297
Ja swoje pierwsze spotkanie z Forsytami miałam krótko przed maturą i pamiętam, że nawet groźba egzaminu nie mogła mnie od lektury oderwać, a czytałam książkę pod zeszytem do biologii - tak na wszelki wypadek, gdyby mama weszła sprawdzić jak mi idzie nauka ;-)
Użytkownik: Marylek 01.01.2013 22:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja swoje pierwsze spotkan... | misiabela
Hehe! Ja tak czytałam "Potop" przed egzaminem do liceum. :)
Użytkownik: misiabela 01.01.2013 22:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Hehe! Ja tak czytałam "Po... | Marylek
O matko! "Potopu" to ja bym używała jako kamuflażu dla innych książek ;-)
Użytkownik: Marylek 01.01.2013 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: O matko! "Potopu" to ja b... | misiabela
Ale ja miałam wtedy 14 lat! A na wierzchu - podręcznik do geografii. Przegrywał ten podręcznik, powiadam Ci... ;)
Użytkownik: misiabela 01.01.2013 22:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale ja miałam wtedy 14 la... | Marylek
:-))
Użytkownik: anek7 01.01.2013 22:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Czytałam Forsyte'ów dawno temu - tzn. te pierwsze tomy, ale bez szału - może za młoda byłam...

Powtórka planowana była już dosyć dawno, ale w tej chwili ledwie mnie widać zza stosów nieprzeczytanych książek. Tak więc nie obiecuję, że od razu i teraz dam radę, ale się postaram:)
Użytkownik: Marylek 01.01.2013 22:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Misiaku, masz świetne pomysły! "Sagę" i "Nowoczesną komedię" czytałam stosunkowo niedawno, ale mam pożyczony "Koniec rozdziału" (też trzy tomy). Czy to się będzie kwalifikować? I czy jest jakiś termin? Bo ja nie obiecuję, że w styczniu...
Użytkownik: misiak297 01.01.2013 22:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, masz świetne pom... | Marylek
Kochani, tu apel do wszystkich. Ja jestem bardzo mało restrykcyjny. Ja zaczynam dziś i czytam pierwszy tryptyk. Przyłączajcie się, kiedy chcecie i czytajcie, co chcecie:) Wszak zawsze chodzi o przyjemność z lektury, prawda?:)
Użytkownik: Firmin 02.01.2013 19:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Czytanie "Sagi..." idealnie wpisuje się w moje postanowienie czytania klasyki. Szczególnie, że akurat pożyczyłam książkę na ostatnim spotkaniu. Także nie trzeba mnie namawiać :) tyle tylko, że najpierw muszę się uporać z kilkoma innymi lekturami, a póki co mierzę się z "Panią Bovary".
Użytkownik: misiak297 02.01.2013 22:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytanie "Sagi..." idealn... | Firmin
Chyba nasze powtórki biegną tym samym trybem - mam ochotę na ponowne spotkanie z Emmą Bovary, jeśli tylko starczy mi czasu w tym roku.
Użytkownik: Monika.W 02.01.2013 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Proszę, proszę - akurat końcem 2012 roku rozmawiałyśmy sobie z Paren o konieczności powtórzenia Sagi. To jakaś telepatia... Albo po prostu miłość do świetnej literatury. Jak tylko skończę Parnickiego z Krawczukiem - sięgam. Mam piękne wydanie w płótnie, kupione na Allegro, którego nie czytałam jeszcze.
Użytkownik: misiak297 02.01.2013 22:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę, proszę - akurat k... | Monika.W
Wspaniale! A czy masz może wydanie z drzewem genealogicznym? Ciekaw jestem, czy umieszczono w nim postać Helen, drugiej żony Jolyona. Z tego co pamiętam z pierwszej lektury, jej imię w książce nie padało - za to w obu ekranizacjach owszem.
Użytkownik: Monika.W 04.01.2013 11:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniale! A czy masz moż... | misiak297
Nie mam pojęcia, czy mam drzewo. Obiecuję donieść, jak tylko zacznę lekturę. Z lektury pamiętam tylko ogólne wrażenie, szczegółow żadnych. To było 20 lat temu gdzieś.
Użytkownik: mariolawiki1 04.01.2013 20:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Wspaniale! A czy masz moż... | misiak297
Posiadam wydanie z 1960 r. z drzewem genealogicznym. Helen jest w nim wspomniana. Cytuję: "W r. 1880 zaśl. Helenę Himler (zm. 1894) półkrwi Austriaczkę".

Mnie ogarnęła zgroza, gdyż niewiele pamiętam z sagi. Żałuję nawet, że książkę mam ocenioną w BiblioNETce, ponieważ staram się unikać wystawiania ocen książkom, które czytałam przed wiekami.
Mam dość napięty grafik i część pozycji książkowych czeka na mnie w kolejce od dawna, ale myślę, że pod koniec stycznia zabiorę się za czytanie powieści od nowa oraz kolejnych jej części, które również posiadam - spadek po dziadku, który kochał książki tak samo jak ja, a może nawet bardziej. Szkoda, że część z nich przepadła, jak choćby całość Balzaca. Nigdy tego nie odżałuję :(
Użytkownik: misiak297 30.01.2013 12:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Posiadam wydanie z 1960 r... | mariolawiki1
I jak przebiega Wasza przygoda z Forsyte'ami, drodzy biblionetkowicze?:)
Użytkownik: mariolawiki1 31.01.2013 00:05 napisał(a):
Odpowiedź na: I jak przebiega Wasza prz... | misiak297
Na razie nie przebiega, ponieważ zaległości mnie gonią. Uważam jednak, że w nadchodzącym miesiącu sprężę się i przynajmniej zacznę powtórkę.
Obecnie zauroczył mnie Proust Marcel, od którego ciężko mi się oderwać, wsiąkłam w klimat i trudno mi przestać go czytać. Poza tym na nieszczęście (dla przygody z Forsyte'ami) odkryłam Roberta Musila i jakoś tak dziwnym trafem jego Trzy kobiety (Musil Robert) zgrały się wyjątkowo z Proustem i mam ogromny dylemat, co czytać, gdyż zaczęłam ( w sumie jestem sporo po połówce) także duńską antologię (nota bene kocham skandynawskie klimaty!!!) Anegdoty losu: Antologia nowel i opowiadań duńskich (antologia; Blicher Steen Steensen, Andersen Hans Christian, Kierkegaard Søren i inni), która jest świetna i gdyby nie Proust i Musil już dawno bym ją ukończyła - ogromnie mi się podoba!!
Najlepiej by było, abym pogodziła się z tym, że spanie to przeżytek :)
Użytkownik: Monika.W 02.02.2013 10:35 napisał(a):
Odpowiedź na: I jak przebiega Wasza prz... | misiak297
Donoszę, że się rozpoczęła. Wczoraj w nocy. Czyli pięknie - 1 lutego. Na razie drzewa genealogicznego nie odkryłam. Ale poza I tom nie wyszłam.
Jestem totalnie zauroczona. To chyba tak, jak przy pierwszej powtórce Lalki - nie pamiętałam, że książka jest aż tak rewelacyjna. A może też - skoro znam już akcję, skoro wiem, jak to się skończy, skoro nie musze rozdrabniać się na myślenie, co będzie dalej - to już tylko smakowanie i zachwyt pozostał.
Pierwszy rozdział - przyjęcie zaręczynowe June - rzucił mnie na kolana. Taki język, taki stykl i klasa, subtelny dowcip, bardzo brytyjski. Świetnie aluzje i komentarze. To nie pisanie wprost, ale pisanie subtelne - acz wszystko jasne.
Podsumowując - absolutna rewelacja.
Użytkownik: misiabela 02.02.2013 10:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Donoszę, że się rozpoczęł... | Monika.W
Nie wiem, jakie masz wydanie, ale u mnie drzewo jest na końcu trzeciego tomu.
Użytkownik: misiak297 03.01.2013 21:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Proszę, proszę - akurat k... | Monika.W
Nie no, po prostu czytam i zaśmiewam się do niemożliwości! Muszę się z Wami tym podzielić. Oto kilka smaczków:

"Tak jak u większości ludzi jego pokolenia z zamiłowaniem czytających powieści (a Soames był wielkim miłośnikiem takiej lektury), beletrystyka nadawała specyficzne zabarwienie jego światopoglądowi i jej też zawdzięczał wiarę, że ten stan rzeczy [tj. niechęć żony do niego] jest jedynie kwestią czasu. Zawsze w końcu mąż zdobywa miłość żony. Nawet w tych wypadkach, gdy książka kończy się tragicznie - Soames nie lubił zresztą tego rodzaju książek - żona umiera zawsze z wyrazami gorącej skruchy na ustach, jeżeli zaś umiera mąż - myśl zupełnie nieprzyjemna - żona w przystępie spóźnionego żalu rzuca się z łkaniem na jego martwe ciało. Chodził często z Ireną do teatru, wybierając instynktownie obyczajowe sztuki współczesne, poruszające nowoczesne zagadnienia małżeństkie, tak szczęśliwie różne od małżeńskich problemów rzeczywistego życia. Okazało się, że i te sztuki kończą się zawsze w zmiankowany powyżej sposób" (s. 73).

"Posiadając tak zdrowy organizm, że kiedy zabolało go ucho, pewien był, że umiera, uważał chwilowe niedomagania żony i dzieci za krzywdę osobistą i szczególną złośliwość opatrzności, mającą na celu zakłócenie spokoju jego ducha; natomiast zupełnie nie wierzył w choroby jakichkolwiek bądź ludzi poza najbliższym kołem rodzinnym i zapewniał każdego, że to wszystko to skutki zaniedbania stanu wątroby" (s. 81).

"[James] Wrócił do domu i od razu, wszedłszy do sypialni, zbudził żonę z pierwszego snu, jakiego zaznała od dwudziestu czterech godzin, aby jej powiedzieć, że jego zdaniem u Soamesów zaczyna dziać się niedobrze; rozwodził się na ten temat jeszcze przez pół godziny, aż wreszcie oświadczył, że nie zmruży na pewno oka ani na chwilę, odwrócił się na drugi bok i zaraz potem zaczął donośnie chrapać" (s. 85)

Ta książka aż kipi od tego rodzaju humoru. Ale obok ma prawdziwy dramat, rzeczywiste problemy i grono z prawdziwą wnikliwością scharakteryzowanych postaci. Coś wspaniałego!
Użytkownik: misiabela 03.01.2013 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie no, po prostu czytam ... | misiak297
Kurczę, podkręcasz apetyt! Cieszę się, że Twoja akcja przyspieszyła moją decyzję, bo nie wiem, kiedy bym się zdecydowała bez takiej motywacji :-)
Użytkownik: misiabela 30.01.2013 12:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie no, po prostu czytam ... | misiak297
Tak, tu praktycznie każde zdanie skrzy się delikatną ironią i humorem, np. "Ktokolwiek (...) posiadał dar analizy psychologicznej (talent pozbawiony wartości pieniężnej, tym samym obcy Forsyte'om)..." albo "Każdy z trzech braci patrząc na obu pozostałych przybierał pogrzebowo ponurą minę, wiedząc z doświadczenia, że będą go obaj usiłowali zaćmić opisem własnych dolegliwości", albo: "Siedząc teraz (...) tłusty, gładki i lśniący niczym uklepana osełka masła, nie myślał o niczym". Uwielbiam takie nienachalne poczucie humoru :-)
Użytkownik: misiak297 30.01.2013 12:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, tu praktycznie każde... | misiabela
A ten fragment z niewłaściwym kapeluszem architekta w pierwszym rozdziale! No po prostu bezcenne!
Użytkownik: Monika.W 02.02.2013 10:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, tu praktycznie każde... | misiabela
To zdanie z osełką masła - też mnie wczoraj zachwyciło. Biedny Swithin.
Po kilka razy na jednej stronie mam ochotę peany wykrzykiwać. I ze wszystkimi dookoła dzielić się tymi cudami.
Użytkownik: misiabela 02.02.2013 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: To zdanie z osełką masła ... | Monika.W
Właściwie, to można by cytować co drugie zdanie :-) Np. "Sześć kobiet i jedyny mężczyzna (...), każde z nich żywiło całkowitą pewność, że nigdy nie powtarza plotek, każde jednak wiedziało, że powtarza je pozostała szóstka." :-)

A rozdział "Definicja Forsyte'a" - mistrzostwo.
Użytkownik: god_squad 03.01.2013 14:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
To mi pasuje do noblistów, więc dołączam :)
Użytkownik: mariolawiki1 03.01.2013 21:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Mogę się przyłączyć? Czytałam powieść tak dawno, chyba jeszcze w szkole średniej, czyli niemal ćwierć wieku temu!!!
A mam własne pięknę wydanie, które kusi mnie od jakiegoś czasu.
Ciekawe, jaki teraz będzie mój odbiór???
Użytkownik: midori. 03.01.2013 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Ah, ja dopiero w wakacje czytałam "Sagę" (po raz pierwszy!), więc za wcześnie mi na powtórkę, ale na pewno do niej wrócę. To jeden z hitów roku 2012! Bardzo chętnie popatrzę sobie jakie odczucia towarzyszą Wam podczas czytania :)

Do tej pory nie podjęłam decyzji czy zabrać się za "Nowoczesną komedię"...
Użytkownik: Pani_Wu 03.01.2013 22:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Już wcześniej narobiłeś mi ochoty na tę sagę, swoją wypowiedzią na forum. A teraz to nie mam wyjścia!
Wydaje się taka obszerna, wielotomowa, ale co to jest przy obecnych, opasłych tomiskach fantasy?
Zatem do dzieła! W grupie raźniej!
Użytkownik: misiak297 03.01.2013 22:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Już wcześniej narobiłeś m... | Pani_Wu
Objętość niestraszna - czyta się prędziutko z miłym wrażeniem, że obcuje się z naprawdę Wielką Literaturą:)
Użytkownik: Pani_Wu 04.01.2013 00:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Objętość niestraszna - cz... | misiak297
Mam taka refleksję, że od chwili rozpowszechnienia się komputerów, książki stają się coraz grubsze. Nie zawsze oznacza to, że lepsze. Ale można sobie dłużej pobyć w klimacie świata przedstawionego :)
Użytkownik: misiak297 03.01.2013 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Już wcześniej narobiłeś m... | Pani_Wu
A właśnie - dla tych, którzy dopiero pierwszy raz spotykają się z Forsyte'ami - nie czytajcie przedmowy Galsworthy'ego. Z tego co pamiętam z jednej strony jest niezrozumiała bez znajomości treści, a z drugiej zdradza tej treści stanowczo zbyt dużo.
Użytkownik: Pani_Wu 03.01.2013 23:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A właśnie - dla tych, któ... | misiak297
Dobrze, dzięki :)
Użytkownik: McAgnes 03.01.2013 23:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Właśnie to czytam! :)
Użytkownik: misiak297 06.01.2013 19:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie to czytam! :) | McAgnes
I jak Twoje wrażenia?

Ja skończyłem właśnie pierwszy tom sagi.
Użytkownik: McAgnes 13.01.2013 00:39 napisał(a):
Odpowiedź na: I jak Twoje wrażenia? ... | misiak297
Skończyłam trzecią część pierwszego tomu, tym samym przestałam odczuwać wyrzuty sumienia, że zaznaczyłam Saga rodu Forsyte'ów (Galsworthy John) jako przeczytaną po przeczytaniu zaledwie części pierwszej, czyli "Posiadacza".
Całość jest wysoce dystyngowana, żartobliwa miejscami, wzruszająca też miejscami. Nostalgiczna i przekrojowa.
Użytkownik: misiak297 13.01.2013 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Skończyłam trzecią część ... | McAgnes
A zamierzasz sięgnąć po kolejne tomy?
Użytkownik: McAgnes 13.01.2013 21:58 napisał(a):
Odpowiedź na: A zamierzasz sięgnąć po k... | misiak297
Na pewno po "Giełdę", bo ją mam na półce od ktryi :)
Użytkownik: misiak297 13.01.2013 22:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno po "Giełdę", bo ... | McAgnes
A co z drugim i trzecim tomem "Sagi"?:)
Użytkownik: McAgnes 13.01.2013 22:04 napisał(a):
Odpowiedź na: A co z drugim i trzecim t... | misiak297
Och, tak, z pewnością, jak tylko uda mi się od kogoś pożyczyć, ale na razie muszę trochę odrobić się w pożyczkach :)
Użytkownik: McAgnes 13.01.2013 22:02 napisał(a):
Odpowiedź na: A zamierzasz sięgnąć po k... | misiak297
Co do bohaterów - Soamesa nie znoszę, ponieważ mimo niewątpliwej klasy brak mu wrażliwości. Lubię to starsze pokolenie - Jamesa, Jolyona, Tymoteusza. I jeśli chodzi o tego ostatniego, wynotowałam sobie paradny fragmencik dotyczący książek :)
Użytkownik: misiak297 13.01.2013 22:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Co do bohaterów - Soamesa... | McAgnes
Podzielisz się tym fragmencikiem tutaj, na forum?:)
Użytkownik: McAgnes 13.01.2013 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Podzielisz się tym fragme... | misiak297
Misiaku, oczywiście! Teraz zaraz, bo mam pod ręką. Gwoli wprowadzenia - Tymoteusz był wydawcą.

"Z pokoju jadalnego przeszedł do gabinetu Tymoteusza. Nie przypominał sobie, by kiedykolwiek zdarzyło mu się być w tym pokoju, i z zaciekawieniem patrzył na książki, stojące szeregami na półkach od podłogi po sam sufit. Jedna ściana była, zdaje się, przeznaczona wyłącznie dla dzieł treści wychowawczej, wydanych przez firmę Tymoteusza jeszcze dwa pokolenia temu - bo czasem stało tu po dwadzieścia egzemplarzy jednej książki. [...]
Do trzeciej ściany zbliżył się z większym zaciekawieniem. Był pewny, że tutaj znajdzie coś, co powie mu o osobistych upodobaniach Tymoteusza. Nie omylił się. Stały tu tylko na pokaz puste oprawy książek".
Użytkownik: misiak297 13.01.2013 22:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiaku, oczywiście! Tera... | McAgnes
Dziękuję, McAgnes!

Chyba Cię źle zrozumiałem - ten fragment pochodzi z tomu "Do wynajęcia", który właśnie czytam (wczoraj trafiłem na ten fragment). Czyli przeczytałaś całą "Sagę...", a nie tylko pierwszy tom?
Użytkownik: McAgnes 13.01.2013 23:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziękuję, McAgnes! Ch... | misiak297
No bo tu jest zamieszanie. Jest Saga rodu Forsyte'ów (Galsworthy John) - jako oddzielna książka - to właśnie skończyłam czytać; i jest cykl Saga rodu Forsyte'ów - to się może mieszać, nie? :)
Użytkownik: misiak297 13.01.2013 23:09 napisał(a):
Odpowiedź na: No bo tu jest zamieszanie... | McAgnes
Tak, rozumiem. Mnie chodziło o książkę:)
Użytkownik: alicja225 14.01.2013 10:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak, rozumiem. Mnie chodz... | misiak297
Zastanawiam się jak wyglądałaby Biblionetka, gdyby Ciebie nie było i nie umiem sobie tego wyobrazić. Dobrze, że jesteś Misiaku. Tort będzie już bez wisienki;)
Użytkownik: Czajka 14.01.2013 04:32 napisał(a):
Odpowiedź na: No bo tu jest zamieszanie... | McAgnes
Teraz dopiero mi namieszaliście, aż wyciągnęłam z półki. Nie oddzielna książka, ale właśnie trzy części razem. Czytałaś książkę, w której są trzy części Sagi (pierwszej części cyklu o tym samym tytule), czyli Posiadacz, W matni i Do wynajęcia?
W ogóle jesteście niemożliwi z tymi rozmowami, mam teraz ogromną ochotę po raz kolejny wrócić do sagi, ech. :)
Użytkownik: McAgnes 14.01.2013 10:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Teraz dopiero mi namiesza... | Czajka
Dokładnie tak, Czajko, właśnie to czytałam :)
I nie krępuj się, jak już masz wyciągnięte z półki.... ;)
Użytkownik: Monika.W 02.02.2013 10:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Teraz dopiero mi namiesza... | Czajka
Wracaj!!!!! MNie wprawił początek powtórki w taki zachwyt, że od wczoraj wieczora właściwie nie mogę dojść do siebie. Żeby TAK pisać....

PS. i od razu nostalgia i smutek. Czemu teraz nikt tak nie pisze?
Użytkownik: misiak297 02.02.2013 11:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Wracaj!!!!! MNie wprawił ... | Monika.W
Miałem dokładnie te same refleksje - wypisz wymaluj. Cieszę się, że dołączyłaś do tej akcji.

W ogóle muszę Wam powiedzieć, że odkrywam radość z powtórek. Dotychczas tylko powtarzałem sobie co jakiś czas ukochane opowiadania Iwaszkiewicza. Bałem się, że powrót mnie znudzi (znam już akcję) albo rozczaruje. Nic bardziej mylnego. Tak jak piszesz - znając akcję można się rozsmakować w innych płaszczyznach, nie musząc się zastanawiać "co będzie dalej".

Moje dwie tegoroczne rewelacje jak do tej pory to właśnie powtórki: "Saga rodu Forsyte'ów" i "Siedem szklanek" Magdaleny Zych, które właśnie skończyłem.

A teraz będę powtarzał Muminki.
Użytkownik: cysiau 07.01.2013 22:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Miło mi dołączyć do akcji:)
Kilka dni temu skończyłam pierwszy tom, a dopiero teraz widzę, że nie jestem osamotniona w czytaniu. Muszę się przyznać, że do tego pierwszego tomu zostałam zmuszona listą lektur obowiązkowych na studiach, ale po kolejne sięgnę już z własnej woli (niestety dopiero w lutym, bo na razie gonią mnie inne lekturki).
Co do moich wrażeń - na początku niezbyt mi się podobało, zwłaszcza te dziwne imiona, ale tak od połowy zaczęło mnie wciągać. Więcej będę mogła napisać po kolejnych tomach.
Użytkownik: misiak297 09.01.2013 09:50 napisał(a):
Odpowiedź na: Miło mi dołączyć do akcji... | cysiau
A ja z perspektywy drugiego tomu ("W matni") mogę powiedzieć, że saga im dalej tym jest bardziej wciągająca. Poza tym Galsworthy świetnie portretuje przemiany czasowe i pokoleniowe. Czytanie tej pozycji to prawdziwa przyjemność - nawet jeśli przekład trochę trąci myszką.
Użytkownik: yeltet 09.01.2013 11:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Pewnie dopiero w lutym,ale dołączę się do tej akcji. Od dawna,ta Saga spogląda na mnie z półki,więc dziękuję za zachęcenie mnie do przeczytania:)
Użytkownik: aniask13 10.01.2013 08:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Chętnie się dołączę! Dziękuję za inspirację na nowy rok:)
Użytkownik: misiak297 12.01.2013 17:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
A tutaj mały, Forsyte'owski fragment w Jeżycjadzie. Kobiety z rodu Borejków typują bohaterów literackich, za którymi będą tęsknić w zaświatach. Mila Borejko vel Babi wysuwa kandydaturę Soamesa:

"I przede wszystkim - za Soamesem Forsythem.
- Co?! Za nim?! No, coś ty - raczej za Ireną Heron!
- Irena - oświadczyła babcia gniewnie - była zimna. Trudno za nią tęsknić. Skrzywdziła Soamesa, zraniła go na zawsze. On miał w sobie jednak wiele szlachetności. Zawsze mi go było żal."

(fragment z "Tygrysa i Róży" Małgorzaty Musierowicz)
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 14.01.2013 07:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Trochę nie na temat, ale skoro już dojrzałam ten tort, a mam wolną chwilę :
na siódme urodzinki 77 razy więcej, niż dotychczas, doskonałych lektur, czasu na ich czytanie i na pisanie recenzji, oraz na spotkania śląskie, krakowskie i jakie tylko się da!
Użytkownik: misiak297 15.01.2013 00:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Trochę nie na temat, ale ... | dot59Opiekun BiblioNETki
Kochani, moja ponowna przygoda z Forsyte'ami dobiegła końca. A myślałem, że potrwa do marca! Tymczasem wszystkie trzy tomy pochłonąłem zachłannie w dwa tygodnie. Oczywiście nie oznacza to końca akcji - czytajcie, cieszcie się towarzystwem Forsyte'ów, dzielcie się wrażeniami, dyskutujmy!

Jeśli ktoś byłby ciekaw moich wrażeń, znajdzie je w tych recenzjach, zapraszam:

Upadku Forsyte'ów część pierwsza
Wyrwać się z matni
Ostateczny upadek Forsyte'ów

Jak była szóstka, tak pozostaje szóstka. I tylko mój zachwyt dużo dojrzalszy.
Użytkownik: Magi 16.01.2013 10:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Ja również dołączam. Wczoraj zaczęłam czytać :)
Użytkownik: alva 16.01.2013 15:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Okazało się, że również mam w planach "sagę", i to nawet na ten rok! (muszę dokładniej przejrzeć schowek, sama nie wiem, co w nim poupychałem:)) Ale to raczej na później, teraz zakopałam się w książkach rosyjskich i o Rosji, na dodatek z przełomu wieków, mam wrażenie, że przejście do Galsworthy'ego byłoby w tym wypadku nieco za gwałtowne i mogłabym go nie ocenić adekwatnie.
Użytkownik: mariolawiki1 01.03.2013 03:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Właśnie zaczęłam, tzn. jakiś czas temu i twierdzę, że moja ocena (poprzednia) była mocno zaniżona. Za młoda byłam, interesowałam się głównie samą akcją, nie doceniłam kunsztu pisarskiego, "żywotności" i namacalności postaci, całej otoczki psychologicznej, itp. Uważam, że dużo racji jest w tym, że książki, których nie mamy ochoty przeczytać po raz kolejny, w ogóle nie były warte czytania. Borges poszedł nawet dalej - uważał, że warto przeczytać jedną książkę (o ile mnie pamięć nie myli).
Zważywszy na porę, jutro będę wyglądać jak nie-ja :). Miałam plan, aby czytać jeden tom miesięcznie, ale z planu nici. MUSZĘ przeczytać całość sagi od razu, w marcu!
Użytkownik: mariolawiki1 03.03.2013 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Pierwszy tom za mną. Długo wahałam się, jaką ocenę postawić - czy 5,5, czy też 6,0. Zabrakło mi po prostu narracji samej Ireny. Oczywiście, że oglądanie jej oczami innych ma swój niezaprzeczalny urok, pozostawia również szerokie pole do popisu naszej własnej wyobraźni i wrażliwości, ale chciałabym wiedzieć dokładnie i jasno, czemu sama sobie tak utrudniła życie, zniszczyła tyle możliwości? Nie wiem jak bywało u innych kobiet, ale ja również kiedyś, dawno, dawno temu miałam pokusę wyjścia za mąż za bardzo bogatego człowieka. Co więcej z perspektywy czasu wiem, że ówcześnie byłam bardzo niedojrzałym i głupiutkim stworzonkiem. Pomimo to naszła mnie refleksja, co się stanie, jeśli już po spotkam kogoś, kogo pokocham? Jak w ogóle dorosły człowiek może nie zakładać takiej ewentualności zwłaszcza w czasach, które opisuje autor? Irena doskonale wiedziała "w co się pakuje", w jaką rodzinę wchodzi, musiała sobie zdawać sprawę, że pomimo deklaracji męża nie dostanie wolności chociażby z tego powodu, że wzięła z nim ślub kościelny w obecnośni całej rodziny, nie była więc to tylko ich prywatna umowa bez ewentualnych konsekwencji w przypadku, kiedy im nie wyjdzie.

Poza samym wątkiem miłosnym urzekł mnie styl wypowiedzi - elegancki, obrazotwórczy, sprawiający, że bohaterowie ożyli i wyszli z kart mojej starej książki.
Nie należy zapominać również o humorze, opisy Forsyt'ów, ich "właściwości", wad, zachowania, zasad i reguł rządzących ich światem przyprawiały mnie o ataki śmiechu.

Nie dostrzegłam podczas pierwszego czytania wiele lat temu nawet odrobiny tego, co zauważyłam obecnie. Na pewno zmnienia sią nasza percepcja wraz z wiekiem. Szkoda, że nie mam czasu, aby powtórzyć lekturę wszystkich przeczytanych przeze mnie książek.

Z radością sięgnę po kolejny tom. Już nie mogę się doczekać!
Użytkownik: misiak297 15.03.2013 20:09 napisał(a):
Odpowiedź na: Pierwszy tom za mną. Dług... | mariolawiki1
Zerknąłem na Twój profil - cieszę się, że tak wysoko oceniasz Galsworthy'ego:) Motywację Ireny można nieznacznie poznać w trzecim tomie, ale sam Galsworthy celowo nie oddał jej głosu, jako postaci symbolicznej, będącej uosobieniem czystego, niszczycielskiego piękna (pisał o tym bodaj we wstępie, który powinien być posłowiem).
Użytkownik: Monika.W 15.03.2013 20:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Zerknąłem na Twój profil ... | misiak297
A ja jestem w połowie 2 tomu. Czytam powolutku. Natomiast muszę wyrazić zachwyt pierwszą częścią 2 tomu - Babie lato. Jakie to piękne opowiadanie. Wprawiło mnie w nastrój nostalgiczno-marzycielski. Zmusiło do rozważań o tym, czym jest szczęście. Rewelacja zupełna. Nie pamiętałam uroku tego fragmentu z pierwszej lektury. Choć akurat pamiętam go świetnie z serialu BBC (starego).
Pod wpływem Babiego lata - wyjęłam z półki O szczęściu Tatarkiewicza.
Użytkownik: exilvia 15.03.2013 20:40 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja jestem w połowie 2 t... | Monika.W
Na mnie Babie lato też zrobiło wielkie wrażenie!
Użytkownik: misiak297 15.03.2013 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Na mnie Babie lato też zr... | exilvia
I na mnie również! Mogłoby funkcjonować zupełnie dobrze jako odrębne opowiadanie - a to chyba jak najlepiej świadczy o cyklu.
Użytkownik: mamuśka 11.04.2013 19:18 napisał(a):
Odpowiedź na: I na mnie również! Mogłob... | misiak297
Niestety nigdy nie miałam okazji poznać tej sagi .Po przeczytaniu waszych wpisów postanowiłam wypożyczyć pierwszy tom i przeżyć moje pierwsze spotkanie z tą rodzinką.
Użytkownik: misiak297 11.04.2013 19:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety nigdy nie miałam... | mamuśka
Bardzo się cieszę! Zazdroszczę - koniecznie podziel się wrażeniami po lekturze pierwszego tomu.
Użytkownik: Marylek 11.04.2013 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety nigdy nie miałam... | mamuśka
To ja przyłączę się do grona osób polecających Sagę - to świetna książka, naprawdę warto!
Użytkownik: mariolawiki1 15.03.2013 20:52 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja jestem w połowie 2 t... | Monika.W
Widzę, że jest nas więcej zakochanych w interludium :)
Napisałam nawet część czytatki dotyczącą tej właśnie części - na razie na brudno - umieszczę ją, gdy zakończę ponowną lekturę III części.
Użytkownik: mariolawiki1 15.03.2013 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Zerknąłem na Twój profil ... | misiak297
Nauczona nieciekawymi doświadczeniami okładkowymi wstępu nie czytałam, chyba słusznie. Przeczytam, kiedy zakończę całość.
Irena - w drugim tomie spodobała mi się znacznie bardziej.
Właściwie nie wiem, czemu oznaczyłam Sagę jako przeczytaną. Moja wcześniejsza ocena była zlepkiem wspomnień z lektury i starszej wersji filmu. Mnóstwo rzeczy mi umknęło!!!
Użytkownik: Chilly 27.03.2013 13:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Ja sobie też powtarzam, ale tym razem mam wersję w audiobooku. Słucha się mi tak samo dobrze jak czyta :)
Użytkownik: Prosdokia 23.01.2014 09:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Na początku ubiegłego roku nie przyłączyłam się do akcji ale książkę umieściłam w kategorii "Planuję przeczytać". W tym roku się przyłączam i wypożyczam sagę podczas najbliższej wizyty w bibliotece, a więc za kilka dni. Wasze komentarze są bardzo zachęcające.
Użytkownik: LouriOpiekun BiblioNETki 12.04.2016 09:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Witajcie, początek rok... | misiak297
Dawno nikt tu nie pisał - a ja właśnie przeczytałem pierwszy rozdział "Forsyte'ów"! Mam nadzieję, że skończę wszystkie 3 tomy do końca kwietnia ;) Ale zbierałem się dłuuugo - niech wyjdzie Akcji na zdrowie.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: