Dodany: 27.12.2012 20:52|Autor: Alos

Tym razem mniej Cthulhu


Lovecraft to bez dwóch zdań twórca kultowy. W kraju nad Wisłą za jedne z głównych wydawnictw zawierających jego opowiadania uznaje się „Zew Cthulhu” i właśnie „Coś na progu”. Z pierwsza pozycją miałem styczność już jakiś czas temu i oczarowany twórczością Samotnika z Providence sięgnąłem po właśnie „Coś…”.

Pisarz kojarzony jest głównie ze stworzoną przez siebie mitologia Cthulhu i wokół niej krążyła tematyka poprzedniego zbioru. Tym razem było inaczej. W książce na dwanaście opowiadań zaledwie trzy dotykają bezpośrednio tematyki wielkich przedwiecznych, a historie nie są ze sobą w żaden sposób powiązane.

Na zbiór składa się dwanaście opowiadań. Są to: Ogar, Piekielna ilustracja, Coś na progu, W grobowcu, Świątynia, Przyczajona groza, Grobowiec, Przybysz, Przeklęty Dom, Zimno, On i Sny w domu wiedźmy. Historiami ściśle dotykającymi mitologii stworzonej przez Lovecrafta są tytułowe „Coś na progu”, „Świątynia” i zamykające wydawnictwo „Sny w domu wiedźmy”. Jako ciekawostkę dodam, że na podstawie „Przyczajonej grozy” postał luźno oparty film z 1994 roku, a „Sny w domu wiedźmy” przedstawione były w serialu „Mistrzowie horroru”.

Już pierwsze kilka zdań spowodowało moje zadowolenie. Tak samo jak w „Zewie Cthulhu” tak i tutaj mamy do czynienia z narracją pierwszoosobową. Ubóstwiam wręcz taki sposób przedstawiania akcja. Pozwala dużo bardziej wczuć się w postać bohatera i zdecydowanie podkreśla nastrój grozy. Jest to zabieg nie tyle obowiązkowy co bardzo przeze mnie pożądany. Szczególnie w przypadku horrorów nastawionych głównie na klimat do jakich bez wątpienia zaliczają się opowiadania Lovecrafta.

Wyjątkiem jest ostatnia historia. Tutaj mamy klasyczną narrację. Nie wiem czym spowodowany był taki zabieg. Fakt, pierwszoosobowe pokazanie akcji jest trudniejsze niż trzecioosobowe, ale opowiadanie nie uniemożliwiało tego. Traci na tym, bo jest naprawdę dobre.

Tematyka opowieści jest przeróżna. Nie skupia się na jednej postaci, motywie czy miejscu. Dostajemy więc historię walki o życie, starcia z demonami czy, zahaczającą o najbardziej znany lęk Poego – pogrzebania żywcem – opowieść o zatrzaśnięciu w grobowcu.

Poziom historii jest naprawdę dobry. Na szczególną uwagę zasługują przede wszystkim: Coś na progu, Świątynia, Grobowiec i Zimno. Dwie pierwsze to świetne historie oparte na mitologii Lvecrafta nie ustępujące w niczym tym znajdującym się w „Zewie”. Dwie ostatnie natomiast – pomimo tego, że przewidywalne – oparte są na całkiem ciekawych pomysłach. Zwłaszcza „Grobowiec”.

Zbiór jest niestety krótki. Większość opowiadań to około dziesięciu-piętnastu stron, a całość mieści się w zaledwie 241 stronach. Genialnie prowadzona narracja, świetnie budowany klimat grozy, ciekawa mitologia i interesujące pomysły to główne zalety książki „Coś na progu”. Czyta się praktycznie jednym tchem. Trudno dogonić coś tak dobrego jak „Zew Cthulhu” jednak ta książka stara się to zrobić i nawet jej to wychodzi. Fakt, jest słabsza, ale w niczym jej to nie ujmuje.

Oceniam na 8 w skali dziesiętnej i już rozglądam się za następną pozycją autorstwa Lovecrafta.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 985
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: