Dodany: 27.12.2012 18:35|Autor: Malita

Książka: Niuch
Pratchett Terry

2 osoby polecają ten tekst.

Ave Pratchett! I Samuel Vimes też


Świat Dysku sir Terry’ego Pratchetta już od dawna nie jest li i jedynie zabawnym a humorystycznym światem fantasy. Niebywale wnikliwa parodia, która pojawia się na kartach kolejnych książek cyklu, obejmuje najróżniejsze aspekty naszego świata. Od intertekstualnych nawiązań („Makbet” w tomie „Trzy wiedźmy”), przez satyrę okołoakademicką (ach, Niewidoczny Uniwersytet i banda magów…), po parodię przemysłu filmowego Hollywoodu („Ruchome obrazki”)… wymieniać można bez końca. Uczciwszy bujną wyobraźnię, trzeba powiedzieć, że sposób, w jaki sir Terry podaje swoje opowieści, jest po prostu cudny. Nikt nie potrafi lepiej niż on ująć w słowa dowcipne a złośliwe najprostszych prawd życia:

„Wieloletnie małżeństwa mają swój kod. Klasycznie – istnieje hasło, jakiego żona może użyć w uprzejmej rozmowie, by ostrzec męża, iż wskutek pośpiechu czy roztargnienia stał się odsłonięty w rejonie krocza. U Vimesa i lady Sybil dowolne wspomnienie o [fikcyjnej – Malita] pani Wainwright stanowiło frazę kodową oznaczającą: »Samie Vimes, jeśli natychmiast nie przestaniesz denerwować ludzi, to później wieczorem czekają cię pewne małżeńskie dysonanse«”*.

Choć moje dyskowe serce należy do Śmierci i Czarownic z Lancre, zwłaszcza Babci Weatherwax, to jednak sir Samuel Vimes, jego łaskawość diuk Ankh-Morpork, komendant Straży Miejskiej, może liczyć na niekłamaną Malitową sympatię. Oto ostoja prawości i sprawiedliwości, niekoniecznie taktu i dobrych manier, ale z pewnością dobry małżonek, ojciec i… budzący postrach kapitan Straży, oczywiście. Cyniczny i nieprzekupny, ewoluował przez kilka tomów cyklu, by stać się chodzącą legendą. Ale nawet chodząca legenda potrzebuje urlopu… a przynajmniej tak uważa lady Sybil, żona Vimesa. Mówiąc mniej delikatnie, lady Sybil (o obfitych kształtach i niebywałych zdolnościach negocjacyjnych) bierze pana małżonka za fraki i wywozi go do swojej rodzinnej posiadłości, na wieś. Towarzyszy im kamerdyner Willikins, przy którym Rambo, Chuck Norris i Rocky razem wzięci to zwykłe cieniasy, jak również potomek, sześcioletni Młody Sam. Chłopiec jest akurat na etapie eksplorowania wytworów defekacji różnych zwierząt i kolekcjonuje najrozmaitsze eksponaty (to zapewne rezultat czytania mu przed snem książeczek typu „Siuś ludzi”, „Geoffrey i Kraina Kupek” czy „Radość woskowiny”. Ich autorka, panna Felicity Beedle, odegra zresztą w „Niuchu” znaczącą rolę). Radosny wypoczynek w wiejskiej rezydencji Ramkinów nie wzbudza w Vimesie entuzjazmu, trudno mu rozstać się z pracą na dwa tygodnie i odgrywać rolę zblazowanego arystokraty. Na szczęście – nieszczęście? – już wkrótce zostaje aresztowany pod zarzutem morderstwa. Nie, to nie on je popełnił… ale skoro zbrodnia została dokonana, sir Samuel Vimes dojdzie prawdy i sprawiedliwości stanie się zadość. Przy czym okaże się, że jedna śmierć może prowadzić do dużo bardziej skomplikowanej intrygi, związanej z narkotykami i przestępstwem na tle, cóż, rasowym. Innymi słowy, będzie się działo.

Swego czasu połykałam kolejne części „Świata Dysku” zbyt zachłannie – bodajże jeszcze w gimnazjum – teraz więc czytam rozsądniej, powoli, dawkuję sobie przyjemność, żeby mi się nie przejadła. Fascynuje mnie oczytanie Autora, jego błyskotliwość i cudowna umiejętność tworzenia aforyzmów. Podziwiam go też za upór i konsekwencję – Pratchett od kilku lat jest ciężko chory na Alzheimera, a swoje najnowsze książki dyktował lub zapisywał dzięki urządzeniom rozpoznawania mowy. Mam wrażenie, że jest trochę jak Samuel Vimes – wierny aż do końca temu, co sobie wyznaczył. Chwała mu za to.



---
* Terry Pratchett, „Niuch”, przeł. Piotr W. Cholewa, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa 2012, s. 91.

[recenzję opublikowałam też na moim blogu czytelniczo-literackim]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 693
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: