Dodany: 19.12.2012 20:26|Autor: mastrangelo

Na statku szalonym


Większość nacjonalizmów i uprzedzeń, niemal każdy stereotyp i akt etnicznej nienawiści biorą się z całkowitego niezrozumienia i odwiecznej kategoryzacji: swój - obcy. Pół biedy, jeśli ludzie chcą przyswoić sobie kulturowe wzorce i zgłębić mentalność „tych drugich” – wówczas najczęściej efektem zderzenia jest co najwyżej faux pas. Gorzej, gdy niezrozumienie jest umiejętnie i celowo podsycane, lub gdy ludziom brak chęci przełamania niebezpiecznego impasu. Szczęśliwie żyjemy w zglobalizowanym wieku XXI, więc możliwości rozumowego poznania mamy wiele. Mimo to wciąż nie znikła jeszcze kategoria nienawiści międzykulturowej. Skoro jesteśmy w uprzywilejowanej pozycji i nie potrafimy zrozumieć - jak trudne musiało to być w belle époque?

W Paryżu ginie, brutalnie zamordowany, brytyjski lord, archeolog-amator i kolekcjoner wartościowych antyków. Zabity zostaje ciosem w głowę zadanym z potworną siłą najcenniejszym eksponatem z własnej kolekcji – złotą figurką hinduskiego bóstwa. Figurka znika, więc wszystko wskazuje, że zabójstwo miało charakter rabunkowy. Zbrodnia jest jednak bardziej złożona i przerażająca – morderca, aby ułatwić sobie dostęp do kolekcji lorda, otruł dziewięć innych osób przebywających w willi. Paryskie brukowce piszą o zbrodni stulecia. Zadanie wytropienia zabójcy otrzymuje gwiazda stołecznej policji, doświadczony posokowiec Gauche. Wpada na trop, który wiedzie go na elegancki transatlantyk „Lewiatan”. Gauche ma zamiar rozwiązać sprawę przed przybyciem do Gibraltaru, jednak ta zamiast się rozplątywać, coraz mocniej się supła. Na szczęście na statku na pomoc Francuzowi przybywa młody rosyjski dyplomata – Erast Fandorin.

Wstęp tej recenzji i streszczenie pozornie nie mają ze sobą najmniejszego związku. Nic bardziej mylnego. Akunin, twórca poczytnych, tłumaczonych w wielu krajach kryminałów, zabiera nas nie tylko w podróż po niezrozumiałych meandrach zbrodni. Zaprasza również na przygodę z historią, a także sentymentalnie wspomina piękne strony XIX wieku.

Opisywanie niezwykłych pomysłów fabularnych, którymi raczy swoich wiernych czytelników Akunin, nie ma większego sensu, gdyż te są w jego utworach regułą i oczywistością. Niewątpliwie kryminał łączący elementy powieści epistolograficznej z tradycyjną narracją przyciąga uwagę. Po tę książkę jednak warto sięgnąć z innych powodów.

1.
Akunin urodził się za późno. O jakieś sto pięćdziesiąt lat. Można sobie łatwo wyobrazić, jak bardzo byłby szczęśliwy, gdyby jego powieści mogły zachwycać publiczność w czasach Dostojewskiego, Flauberta, Zoli, Dickensa czy, by zachować transoceaniczną harmonię, Walta Whitmana i Marka Twaina. Tam, gdzie inni załamaliby ręce, Akunin dostrzega szansę. Szansę na złożenie wspaniałego hołdu wiekowi pary, wynalazków, teorii Darwina, postępu, ale również literatury. Wykorzystuje ograne już schematy – zamkniętą przestrzeń (Poe), akcję na statku (Christie, Verne i wielu innych), międzynarodową bogatą socjetę próżnującą w upale (Marks? Engels?). Przyczyną nieodpartej chęci przerzucania kolejnych stron nie jest jedynie konieczność poznania zabójcy, ale także tęsknota za czasami Restauracji.

2.
„Gdzie ci mężczyźni”, pytała w tekście swej najsłynniejszej pieśni Danuta Rinn. Akunin i jego wierny czytelnik pytają: „Gdzie ci mordercy, orły, sokoły, herosi?”. Zamordowanie dziesięciu osób już jako koncepcja może być przerażające. Jakąż kanalią trzeba być i szumowiną? Nic bardziej mylnego. Nawet jeśli otrułeś dziewięć osób, a jedną zatłukłeś złotym cielcem, nie zwalnia cię to z towarzyskiej odpowiedzialności. Spokojnie siedzisz z węszącym śledczym nad partią nardów, ostrożny lub ostrożna, a fular musisz zawiązywać bez cienia zdenerwowania. Gdy cię wykryją, honorowo schylisz głowę. A przedstawiciel władzy nie skoczy ci do oczu, nie skuje i nie zadręczy psychicznie, lecz z równą kurtuazją przeprowadzi eleganckie śledztwo.

3.
Jak pięknie było w belle époque! Nazwa zobowiązuje. Świat malał, możliwości otwierały się coraz wspanialsze, a przywiązanie do ziemi stało się przeżytkiem. Połowa biednej, zapitej Irlandii w trzewiach transatlantyków przedostała się do Nowego Świata i zmieniła w połowę zapitego, mafijnego Nowego Jorku. Słońce nie zachodziło nad królestwem Wiktorii, a Francuzi, liżąc rany po wojnie w 1871 roku, z niechęcią spoglądali na siwe wąsy Bismarcka i Franciszka Józefa. Matka Rosja drzemała po wojnie krymskiej i kampanii bałkańskiej, a Stambuł próbował pokonać kryzys. Ileż jeszcze się wydarzyło, jak pięknie było! A ile niezrozumienia tkwiło w tych kontaktach? Japonia i Chiny otwarły się na Europę, ruch antyizolacjonistyczny rozdzierał Stany Zjednoczone, buntowały się stłamszone narody. Wielka Wojna była kwestią czasu, a oczekiwanie - pełne entuzjazmu, nie strachu. Akunin przedstawia zminiaturyzowany świat - nawet nie w skali statku, lecz w małej kajucie; wybierając kilku bohaterów, uzyskuje rozbieżne punkty widzenia.

Wtedy w szaleństwie nie było metody. Żyjemy w analogicznej sytuacji. Dziś, w okresie zderzeń i przesileń, musimy zrozumieć drugą półkulę, przytulić biedne Południe. Akunin puszcza do nas ostrzegawcze oko. Fandorinowi nie udało się ostrzec współpasażerów, czy uda się to jego twórcy? Historia przecież lubi się powtarzać i kołem się toczy. Może nie tym razem?

Akunin mógłby zupełnie nie zadbać o suspens, o niewiarygodne i emocjonujące zakończenie. Historia zbrodni rozwikłana na „Lewiatanie” mogłaby być równie oczywista jak zakończenie powieści produkcyjnej z 1938 roku (klasa robotnicza zawsze zwycięża) i równie banalna jak „Alchemik”. Nie obraziłbym się. Kunszt tego pisarza polega na stworzeniu serii powieści z dreszczykiem, które są głęboko inspirujące; wątek kryminalny jest tylko jednym z tworzących je elementów.


[Recenzję opublikowałem także na blogu]


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 975
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: