W
Przebudzenie (
Matuszkiewicz Irena)
mieszkająca w domu opieki prowadzonym przez zakonnice Jadwiga Jastańska to ponad stuletnia staruszka z postępującą chorobą Alzheimera. Spotkanie z kimś, kogo bierze za dawną przyjaciółkę uruchamia lawinę wspomnień... A ta kobieta ma co wspominać. Urodzona w 1909 roku w Tucholi w licznej rodzinie Jaskólskich, przeżyła dwie wojny światowe, obserwowała rozmaite przemiany społeczne, odchodzenie starego porządku, nowe zapotrzebowania (oj, nie przydały jej się w wojennej i powojennej Polsce dobre rady wyniesione z ekskluzywnej pensji dla panien z dobrego domu!), a w końcu śmierć najbliższych. Dodajmy do tego problemy z tożsamością narodową - Jadwiga wychowana w polskiej rodzinie, ale w zgermanizowanym domu (jej ojciec - posłuszny pruskiemu zaborcy - zakazał mówienia w rodzinie po polsku, wierząc, że tak będzie najlepiej). Przez to Jadwidze czasem trudno się odnaleźć - czasem jest uznawana (pogardliwie) za "Niemrę", a czasem (z równą pogardą) za "Polaczkę". Jednak Jadwiga Jaskólska to silna kobieta - niezależnie od okoliczności potrafi się odnaleźć i walczyć o swoje dobro.
To materiał na fascynującą powieść (dodajmy, że - wedle słów samej autorki - Jadwiga jest postacią autentyczną, a jej losy nieco tylko zbeletryzowano) i Irena Matuszkiewicz ten materiał do pewnego stopnia wykorzystuje, wspomagając się - co chwalebne - wieloma źródłami, traktującymi o historii Tucholi. Matuszkiewicz umiejętnie potrafi ukazać wspomniane przemiany społeczne - choćby w wyglądzie panien w ich edukacji (okazuje się, że wiedza nabyta na pensji prowadzonej przez zakonnice nie znajduje zastosowania w zawirowaniach XX wieku), ogólnej kulturze (Jadwiga dziwi się, że kiedyś zwracano się do rodziców: "proszę mamy", "proszę ojca", podczas gdy jej syn będzie mówił do niej "mamo"), odmiennych zapotrzebowaniach (Jadwiga - ta, która była chowana na dobrą gospodynię, klejnot domowego ogniska! - aby utrzymać rodzinę zatrudnia się jako bufetowa). Lata mijają, kolejni członkowie rodziny umierają, a kolejni przychodzą na świat. Życie toczy się swoim trybem. Marysia, bratowa Jadwigi, powie u kresu swego życia:
"Najpierw były nasze wesela, potem chrzciny, a teraz jak zaczęły się nam pogrzeby, to nie ustaną dopóki i my nie odejdziemy" (s. 335).
Sama Jadwiga coraz mniej rozumie z otaczającej jej rzeczywistości... W końcu zostaje jej tylko ucieczka w chorobę i przeszłość.
"Była już stara, lecz nie tak bardzo, żeby nie odróżniać dobra od zła, przynajmniej w sensie ogólnym. Na jej oczach świat wyraźnie wariował. Kobiety nie myślały o rodzinie i dzieciach, rwały się do pracy, za nic miały śluby. Kim byli ci, jacyś tam, chłopcy? Nie narzeczonymi, to pewne. W takim świecie, gdzie wszystko stanęło na głowie, Jadwiga nie widziała już dla siebie miejsca" (s. 345).
I wiecie co? Był to materiał na powieść formatu "Nocy i dni" w wersji współczesnej, bo akcja zahacza przecież aż po wiek XXI i nawet pojawiają się problemy ekonomiczne współczesnej Polski (kolejne pokolenie Jaskólskich emigruje za pracą i odpowiednim poziomem życia. Wnuczka Jadwigi wyjedzie do Szwecji, gdyż "Tam bardziej cenią ludzi za wiedzę niż w Polsce i lepiej wynagradzają" (s. 353). Tylko że do "Nocy i dni" "Przebudzeniu" - niestety - daleko.
Tak jak pisałem, świetnie przedstawione przemiany społeczne, ciekawe postaci (z główną bohaterką na czele), pogmatwana historia, którą niósł ze sobą wiek XX... To - powtórzę - daje ogromny potencjał. Ale cóż z tego, kiedy akcja gna do przodu? Lata - ba! Dziesięciolecia całe! - lecą, ani się czytelnik spostrzeże. Po dość wnikliwym pochyleniu się nad dzieciństwem Jadwigi, jej dorosłość bywa traktowana pobieżnie (a już szczyt tego - i pisarskiej fuszerki - to przedstawienie
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu. Wygląda to tak, jakby wraz z kolejnymi rozdziałami autorka coraz usilniej chciała postawić ostatnie zdanie. Zatem po większości wątków prześlizguje się z karygodną powierzchownością - a szkoda.
Drugim mankamentem jest zakończenie - właściwie nijakie. Jadwiga
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu, a jeśli już nawet
Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu samo zakończenie powinno być jakby bardziej wyraziste, mocniejsze - niestety nie jest. Wygląda to tak, jakby autorka goniła za ostatnią kropką. A szkoda.
"Przebudzeniu" postawiłem czwórkę - bo to dobra książka, niegłupia, szybko i przyjemnie się czyta. No ale właśnie... mogło być coś naprawdę wielkiego, a w obecnym kształcie pozostaje po prostu pospolitym czytadłem. Szkoda. I naprawdę mnie jako czytelnikowi jest zwyczajnie przykro.
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.