Dodany: 15.12.2012 21:56|Autor: lutek01
Po mini-spotkaniu w Katowicach
Zachęcony przez damy (czyt. przyparty do muru), jako że byłem jak ten rodzynek w świątecznym serniku, zdaję sprawozdanie z przedświątecznego mini-spotkania biblionetkowego w Katowicach. Liczebność biblionetkowiczów na spotkaniu przedstawiała się, jak na warunki katowickie, skromnie, jako że było nas całe 4 osoby:
- Epa,
- Milikki,
- Olimpia,
- Lutek.
SMS-owo pozdrawiał nas Misiak, który w domu ciężko pracował.
Na spotkaniu podnoszono mniej lub bardziej ważkie kwestie:
- psioczono na system szkolnictwa wyższego i niższego, jak też edukacji przedszkolnej.
- W ogóle było sporo o szkole. Wyznawaliśmy, dlaczego (nie) czytaliśmy lektur(y), jak często i dlaczego oraz z jakimi skutkami chodziliśmy na wagary oraz jak dramatycznie zdawaliśmy niektóre egzaminy. Okazuje się, że Olimpia bywała mądrzejsza od pewnego Pana Wykładowcy, a Lutek nie lubił ryć literaturoznawstwa. Był też humor z zeszytów szkolnych (dowiedzieliśmy się na przykład, że według mniej pojętnych gimnazjalistów Orszula była kochanką Kochanowskiego - skoro Kochanowski, to wiadomo, że miał kochankę - logiczne, nie)
- Rozprawiano o tym, jak to niedobrze być studentem w Krakowie a dobrze być w Poznaniu.
- Wspominano stan wojenny. Epa ze zgrozą opowiadała jak mieszkała w akademiku naprzeciwko posterunku ZOMO.
- Dyskutowano zawzięcie o sposobach udoskonalania naszej Biblionetki oraz o forach "konkurencyjnych".
- Chwalono mobilność biblionetkowych Krakusów oraz integrację śląsko-krakowską.
- Mielikki na chwilę zabawiła się w Mikołaja, przynosząc każdemu z obecnych (i nie tylko) piękny książkowy prezent. Dziękujemy.
Więcej grzechów nie pamiętam. Jeśli damom jeszcze coś przyjdzie do głowy, proszę o dopisanie. :-)