Dodany: 14.12.2012 20:32|Autor: Literadar

SZOPKA


Okładka


PATRONAT BIBLIONETKI

Rec. Michał Paweł Urbaniak
Ocena: 5,5 / 6

Źle się dzieje tradycyjnej rodzinie w państwie polskim. Jej ostoją jest już chyba tylko Jeżycjada Małgorzaty Musierowicz (choć po lekturze niedawno wydanego dziewiętnastego tomu można stwierdzić, że i Borejkom trudno wyjść cało z konfrontacji z dzisiejszym światem). Współcześnie nasza literatura może się poszczycić wieloma wybitnymi piórami krytykującymi tradycyjne relacje rodzinne. Można tu wymienić m.in. Kuczoka (Gnój, Senność, niektóre opowiadania), Odiję (Kronika umarłych), Białkowskiego (Zmarzlina, Teoria ruchów Vorbla), Dunin (Tabu, Obciach), Kowalewską (cykl o Zawrociu, Julita i huśtawki) czy nieżyjące już pisarki Terakowską (Ono, Poczwarka) i Ostrowską (Abonent czasowo niedostępny, Co słychać za tymi drzwiami). Teraz do tej plejady świetnych twórców podejmujących temat rozpadu rodziny dołącza Zośka Papużanka z zaskakująco dobrym debiutem: Szopka.

Tytuł można rozumieć rozmaicie. Odwołując się do fabuły: to właśnie dzięki szopce, zbudowanej na początku powieści w ramach słynnego krakowskiego konkursu, małoletni Maciuś odnosi sukces (jeden z niewielu w życiu). Jednak szopka to również przedstawienie Świętej Rodziny, a także element potocznego wyrażenia „odstawiać szopkę”, oznaczającego odgrywanie komedii, błazenadę. Te wszystkie znaczenia łączą się ze sobą, bo wspaniałość wyróżnionego dzieła Maciusia jest niejako oszukańcza (idealna kopuła to podkradziona matce chochelka do zupy), a bohaterowie tej swoistej sagi tworzą rodzinę karykaturalną, jak najdalszą od świętości.

Co zadziwiające, tę rodzinę można na pierwszy (albo pobieżny) rzut oka uznać za modelową (mąż, żona, dwójka dzieci), zresztą tak samo jak wspólne celebrowanie scalających rytuałów, właściwe dla wielu domów (uczestnictwo w niedzielnej mszy, huczne obchodzenie imienin, spożywanie obiadów przy jednym stole). Tu nawet postaci czy elementy świata przedstawionego są do pewnego stopnia podporządkowane społecznym wyobrażeniom o idealnej rodzinie (dziś już niby odchodzącym do lamusa, ale w wielu środowiskach nadal aktualnym!). Jest tu i matka-karmicielka (której swoistymi artefaktami są pierogi, sznycle czy rosół), i ojciec zarabiający pieniądze, a także grzeczna, ułożona córka i stale rozrabiający syn. Tylko że to wszystko to jedynie pozór – wydaje się wręcz, że powieść Papużanki z takich pozorów się składa. Matka (w naszej kulturze to wszak świętość!) jest tu apodyktyczną, wiecznie niezadowoloną heterą, która znajduje niekłamaną (choć może nie do końca uświadomioną) przyjemność w psychicznym tyranizowaniu rodziny (znaczące, że przyrządza regularnie rosół, którego jej najbliżsi nie znoszą). Z kolei jej mąż stale usuwa się w cień, byle tylko mieć święty spokój. Wydaje się, że tę dwójkę łączy tylko wzajemna nienawiść. W atmosferze wrzasku, wiecznych pretensji i frustracji wyrastają dzieci – Maciuś na życiowego nieudacznika, a Wanda na okaleczoną psychicznie, niedowartościowaną kobietę. Nigdy nie wyzwolą się spod wpływu toksycznej rodzicielki (dawno dorosły Maciej w końcu z nią zamieszka, a jego siostra nadal będzie regularnie odwiedzać rodzinny dom i poddawać się matczynej dyktaturze i manipulacjom). Tutaj nie ma miejsca na kompromisy, więzy rodzinne są zbyt silne, nie sposób ich zerwać.

Szopka to przede wszystkim powieść o tym, jak zamiatane pod rodzinny dywan uczucia i konflikty między najbliższymi nieustannie wpływają na życie jednostki. Dom (wszak zwyczajowo w kulturze nacechowany pozytywnie!) jest tu ukazany jako miejsce nieustannej walki, a sama rodzina to potężna siła tłamsząca słabszych i mniej wytrwałych. Jednak – co ważne – prezentując tę przygnębiającą sagę ludzi okaleczonych, Papużanka nie wpada w pułapkę patosu. Wszystko przedstawia z dużą dozą czarnego humoru (który staje się coraz bardziej charakterystyczny dla tego typu literatury – by wspomnieć choćby powieści Kuczoka czy Teorię ruchów Vorbla Białkowskiego), z użyciem wyrafinowanych gier językowych i zabawy uznanymi tekstami kultury (tu znów ukłon w stronę Kuczoka). Nie sposób pozostać obojętnym. W gruncie rzeczy Szopka zwyczajnie złości, a jeśli nawet odbiorcy zdarzy się śmiać, to wyłącznie przez łzy.

Nie ma co się łudzić – Papużanka literackiej Ameryki nie odkryła. To wszystko już było: mniej lub bardziej otwarcie, mniej lub bardziej brutalnie, mniej lub bardziej tragikomicznie (odsyłam do listy nazwisk z początku recenzji). A jednak jest wielką sztuką przedstawić znane motywy i wciąż aktualne problemy w sposób, który może nie poraża świeżością, ale przecież potrafi sprawić, że odbiorca się wciąga i zachwyca. Wtórność nie jest pisarskim grzechem, jeśli pisarz potrafi być umiejętnie wtórny, a Zośce Papużance tej zdolności odmówić nie można. Nic dziwnego, że jej interesujący i gruntownie przemyślany debiut znalazł się wśród książek nominowanych do Paszportów Polityki – na pewno zasługuje na takie wyróżnienie.


Michał Paweł Urbaniak jest krytykiem literackim, prozaikiem i współautorem tomu opowiadań „Zemsta jest kobietą”.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 11897
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 19
Użytkownik: gosiaw 14.12.2012 21:02 napisał(a):
Odpowiedź na: PATRONAT BIBLIONE... | Literadar
Książkę chciałam przeczytać tak czy siak, bo opis wydawcy mnie zaciekawił. Nominacja do Paszportów Polityki to kolejny powód, no a po lekturze tej recenzji to już zdecydowanie "muszę, bo się uduszę". ;)
Użytkownik: ka.ja 14.12.2012 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Książkę chciałam przeczyt... | gosiaw
Właśnie czytam i tak mi jakoś nie idzie. Nastawiłam się entuzjastycznie po kilku recenzjach i poleceniach, chyba zbyt entuzjastycznie, bo teraz ani mnie ta książka bawi, ani wciąga, ani bohaterów jakoś nie polubiłam. To dopiero 40 stron, więc może się jeszcze rozkręci, może mnie coś zaskoczy bardziej, niż ta kopuła z chochelki.
Użytkownik: gosiaw 14.12.2012 21:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie czytam i tak mi j... | ka.ja
No to zmartwiłaś mnie z lekka, chociaż książkę mimo wszystko spróbuję zdobyć i przeczytać. O Gnój (Kuczok Wojciech) też różnie mówią, a mnie to się akurat dosyć podobało, o ile to dobre słowo jest w ogóle. :)
Użytkownik: ka.ja 14.12.2012 21:49 napisał(a):
Odpowiedź na: No to zmartwiłaś mnie z l... | gosiaw
Możliwe, że ja po prostu zbyt wiele się po tej książce spodziewałam.
Użytkownik: miłośniczka 15.12.2012 01:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Możliwe, że ja po prostu ... | ka.ja
No, to wreszcie poznałam kogoś, kto ma podobne odczucia! :-)
Ja "Szopce" wystawiłam ocenę dobrą, bo też i dobra to jest powieść... w zasadzie. Mocno zastanawiałam się nad 3 i 4. Ostatecznie pomyślałam, że za erudycję należy się autorce to 4. A teraz nie jestem taka pewna. Do czwórek zazwyczaj mam ochotę wracać, choćby myślami, a do "Szopki" nie chcę. I nie chodzi o to, że ci cali bohaterowie i tworzone przez nich sytuacje są męczące. Do świata "Dzieci Arbatu" wróciłabym natychmiast, od ręki, a tam też nie było kolorowo. I pomimo tego, że ze świeczką szukać tam na wskroś pozytywnych bohaterów, to z ludźmi, jacy żyją na kartach tej powieści, bardzo mocno się zżyłam. W "Szopce" nie zżyłam się z nikim, nawet z Wandzią, której przydałaby się, moim skromnym zdaniem, wizyta u psychoterapeuty. ;-)
W ogóle to wszystko jakieś takie brudne, niefajne, trochę zbyt mądre (na zasadzie: powiem coś o zupie kartoflanej, ale przy okazji dodam o Michale Aniele, żeby wszyscy wiedzieli, jaka jestem mądra), no i O ZGROZO brak indywidualizacji języka bohaterów! Brrr.
Nie, nie, nie!
I nie wiem, czy nie zmienię oceny, czym częściej myślę o "Szopce" albo muszę się wypowiadać na jej temat przy okazji jakiejś dyskusji, tym bardziej mi ona brzydnie.
Użytkownik: miłośniczka 15.12.2012 01:50 napisał(a):
Odpowiedź na: PATRONAT BIBLIONE... | Literadar
Misiak.
Recenzja świetna!
Ale to i tak mojego poglądu na "Szopkę" nie zmieni.
Hm. Pomyślałam sobie właśnie, że musiałeś być pewien tego, że się wypowiem, jak Ty napiszesz o "Szopce". Mam rację? :)

A propos listy nazwisk z początku powieści - niezmiennie chylę czoła przed panią Ostrowską, która opisywany problem tak niesamowicie przedstawiła w "Co słychać za tymi drzwiami?", w której to powieści zło goni dobro a dobro zło, nieustannie, w kółko, a jedna przemiana zaczyna płynnie przechodzić w drugą zanim jeszcze zdąży się całkiem dokonać. Coś niesamowitego.
Użytkownik: misiak297 15.12.2012 10:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiak. Recenzja świetna... | miłośniczka
Cieszę się, że się wypowiedziałaś, na to liczyłem:) Polemika jest wskazana.

Widzisz, piszesz wyżej, że zastanawiasz się nad zaniżeniem oceny. Cóż, ja zastanawiam się nad jej zawyżeniem (przed napisaniem recenzji jeszcze raz przejrzałem "Szopkę" i uznałem, że gdybym ją czytał na świeżo dałbym jej 5). Choćby za postaci, którym papierowości zarzucić nie można - one są jak z życia wzięte.
Użytkownik: Agis 21.12.2012 14:51 napisał(a):
Odpowiedź na: PATRONAT BIBLIONE... | Literadar
Tak sobie czytam i myślę, że po książkach Joanny Bator zupełnie straciłam apetyt na opisy patologicznych rodzin. Dlaczego? Bo Bator, jako jedyna znana mi autorka, nie zostawiła swoich bohaterów w znajomym bagienku lecz pozwoliła im pójść dalej, pozwoliła nawet zmienić się Jadzi, ze zdaniem raz ustalonym i nie wymagającym poprawek, pod wpływem córki fiksum-dyrdum Dominiki...
Użytkownik: misiak297 21.12.2012 15:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak sobie czytam i myślę,... | Agis
Ale co w tym złego, jeśli się bohaterom nie daje wyrwać z piekła? Taka koncepcja autorska:) Zresztą chyba frustracje z domu dzieciństwa często przenosi się na dorosłe życie - nawet poza granicami danego środowiska.

A jak Ci się ogólnie podoba "Szopka"?
Użytkownik: Agis 04.01.2013 08:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale co w tym złego, jeśli... | misiak297
No, niby nic w tym złego, ale pozwolę sobie zacytować librariankę, która przy okazji dyskusji na temat innej książki, pisała:

"Nie neguję potrzeby takich bolesnych książek, one są ważne. Opisanie i analiza negatywnych postaw, empatia dla bohaterek, wejście w ich świat - to wszystko bardzo ważne, potrzebne i pożyteczne, ale ja oczekuję jeszcze czegoś, jakiejś iskierki, jakiejś niteczki której można się złapać żeby uwierzyć, że zmiana jest możliwa."

No właśnie. Nie czytałam "Szopki", trochę się boję, że mogłaby mnie pozbawić tej nadziei, którą dała mi "Piaskowa Góra", że nawet Jadzia Chmura może się zmienić :-).
Użytkownik: Agis 06.04.2013 09:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale co w tym złego, jeśli... | misiak297
A jednak przeczytałam, książka jest znakomita! Czytałam wiele opisów, recenzji tej pozycji i w zasadzie żadna mnie nie przygotowała na to, co będzie w środku. Myślałam, że wiem, ale jednak sposób pisania był niespodzianką i bardzo pracował na korzyść książki.
Użytkownik: ka.ja 23.12.2012 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: PATRONAT BIBLIONE... | Literadar
Tydzień temu skończyłam czytać "Szopkę" i chyba już na spokojnie mogę napisać, czemu czytało mi się źle. Pierwszy zarzut mam taki, że zwyczajnie nie mogłam znieść matki z jej agresją. Może łatwiej by mi było, gdyby ona miała jakieś imię i choć odrobinę uzasadnienia dla tego, jaka była. Domyślam się, że to celowy zabieg autorki - prztyczek wymierzony literackim analizom ludzkich zachowań do siódmego pokolenia wstecz. Mojej sympatii tym sobie nie zaskarbiła. Maciuś nie do wytrzymania - gdyby nie ta szopka z kopułą z chochelki, byłby równie odrażający, co jego matka, chociaż przynajmniej z jakimś uzasadnieniem. Zwróciłam też uwagę na to, o czym pisała Miłośniczka - chwilami trudno się zorientować, kto jest narratorem, bo style narracji prawie się nie różnią. Doczytałam do końca, nie pirzgnęłam w kąt, bo to jednak całkiem niezła książka, tylko taka jakaś antypatyczna i irytująca. Trudno wystawić ocenę, kiedy warsztat, mimo wad, zdecydowanie przerasta fabułę, ale zdecydowałam się na czwórkę.
Użytkownik: gosiaw 23.12.2012 13:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Tydzień temu skończyłam c... | ka.ja
Ja właśnie czytam, oceny jeszcze nie wystawię, bo do zakończenia trochę mi zostało i co nieco może się zmienić, ale czyta mi się bardzo dobrze, o dziwo. Postacie piekielnie irytujące, przyznaję. Mamusia z Maciusiem do zgładzenia najchętniej, rozmamłana Wandzia i bierny ojciec też mojej sympatii zanadto nie wzbudzają, ale to nie ma wpływu na to czy czyta mi się dobrze albo niedobrze. Językowo książka podoba mi się bardzo. Jestem bardzo ciekawa następnych książek autorki, o ile takowe będą, a mam nadzieję że tak.
Użytkownik: misiak297 23.12.2012 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Tydzień temu skończyłam c... | ka.ja
Czekałem na Twój głos w tej dyskusji.

Pytanie tylko, czy można czynić zarzut z kreacji postaci - jeśli ta jest prawdopodobna? Mi się wydaje, że to jest celowy obraz matki jako hetery - i jest to uderzenie w powszechne przekonania dotyczące "matczynego ciepła". I tu pozwolę sobie na pytanie - czy jeśli bohaterowie są prawdziwi psychologicznie, wzbudzają w nas ogromne emocje - czy jest to zarzut dla książki czy raczej jej zaleta? Wydaje mi się, że to drugie. Jeśli książka wzbudza irytację nie dlatego, że jest źle napisana, ale dlatego, że bohaterowie są odrażający - to dla nie też jest plus.

Zgadzam się natomiast co do kwestii narratora. Za drugim razem czytało mi się łatwiej, bo mniej więcej pamiętałem fabułę.
Użytkownik: ka.ja 23.12.2012 13:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Czekałem na Twój głos w t... | misiak297
Prawdopodobna - tak. Wiarygodna - już znacznie mniej. Porównuję z tym, co chyba wszystkim samo się nasuwa - z "Piaskową Górą" Bator. Jadzia Chmura ma imię, ma jakieś tło i choć też jest chwilami kompletnie nie do zniesienia, dobrze się ją czyta, bo jest żywa i kompletna. Matka z "Szopki" robi wrażenie pozbawionej jednego wymiaru, a przez to jakoś nie do końca jej wierzę.

Masz rację, że wzbudzanie emocji to zaleta, ale moja irytacja nie wynikała czysto z tego, jak postępują postaci; była w niej spora domieszka złości na to, że to tylko szopka z płaskimi figurkami. Herod baba, święty Józef, Wandzia-baranek, a za plecami karton i nic więcej.
Użytkownik: misiak297 23.12.2012 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Prawdopodobna - tak. Wiar... | ka.ja
"to tylko szopka z płaskimi figurkami. Herod baba, święty Józef, Wandzia-baranek, a za plecami karton i nic więcej." - a może tak właśnie miało być? Ta rodzina odstawia szopkę, to naprawdę nie-święta rodzina.
Użytkownik: ka.ja 23.12.2012 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: "to tylko szopka z płaski... | misiak297
Ja nie twierdzę, że autorce tak wyszło przypadkiem; zazwyczaj książka jest dokładnie taka, jak ją sobie pisarz zaplanował. "Trędowata" też była dokładnie przemyślana i taka jest, jaka miała być, a jednak nie znalazła w Twoich oczach uznania. Wiem, że to zdecydowanie zbyt jaskrawy przykład.

Wzięłam się za "Szopkę", bo mi ją polecono jako przezabawną i bardzo prawdziwą. No, nie ubawiłam się, a i prawdziwości w niej jakoś nie znalazłam. Tak czy owak - czwórka. I czekam, co Papużanka napisze następnego, bo jakbym się jej nie czepiała, tak jednak na głowę bije te różne Szwaje, Grochole i Kalicińskie.
Użytkownik: misiak297 23.12.2012 14:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja nie twierdzę, że autor... | ka.ja
Masz rację, choć przykład rzeczywiście jaskrawy:)

Jeśli mnie "Szopka" rozbawiła to był to śmiech przez łzy, bo właściwie humor był groteskowy (np. litania do kotletów), natomiast ja widzę w tej historii jakąś prawdziwość. Znam kilka podobnych rodzin (niestety). Ale każdy z nas ma przecież prawo odbierać książkę indywidualnie:)

Pozdrawiam Cię serdecznie.

Użytkownik: imarba 06.04.2013 11:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Masz rację, choć przykład... | misiak297
Szopka mnie nie rozbawiła i nawet nie zdziwiła. Nie rozbawiła bo znam wiele takich rodzin. Znam wiele takich lub podobnych układów gdzie ludzie żyjąc obok siebie odgrywają kosmiczne farsy jakby byli "wprasowani" w tło. Szopka pokazała jakaś prawdę, jedną tych jakich wiele. Moim zdaniem jest prawdziwa aż do bólu, jedynym kłopotem jest fakt, że rodzina jest pokazana taka jaka jest, a nie dlaczego taka jest, ale moim zdaniem taki był zamysł autorki. W "Szopce" tak jak w życiu widzimy ludzi i ich zachowania, motywy często nam umykają, często zresztą ludzie sami nie zdają sobie sprawy z motywów jakie nimi kieruję. Odebrałam to tak jakbym patrzyła właśnie na ruchomą "szopkę" Widzę, ale nie wiem. Widzę, ale nie rozumiem, albo i rozumiem, po swojemu. To jakby z jakiegoś domu ktoś zdjął jedną ścianę i pozwolił patrzeć na to co się tam dzieje, ale tylko tyle, żadnych dodatkowych informacji czy podpowiedzi. Dla mnie ten obraz jest zaskakująco prawdziwy. Matka w 100%, Maciuś tak samo. Cała reszta tylko dopełnia obrazu, Wandzia i ojciec usiłując żyć w tym domu wypełniają przestrzeń jaka została im dana. Nic innego nie mogą zrobić i to nie jest zgoda lub niezgoda na świat, ale życie utkane z kompromisu.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: