Dodany: 13.12.2012 21:26|Autor: secretelle

Książka: Trucicielka
Schmitt Éric-Emmanuel

2 osoby polecają ten tekst.

Minimum objętości, maksimum treści


Zwykle nie czytam opowiadań, preferuję „pełnowymiarowe” książki. Wyjątkiem są niektóre dzieła Agathy Christie. Gdybym wiedziała, że „Trucicielka” składa się z czterech kilkudziesięciostronicowych tekstów, pewnie nie zdecydowałabym się na lekturę. Teraz jednak sądzę, iż najwyższy czas „przeprosić się” z opowiadaniami, pan Schmitt udowodnił mi bowiem, iż pod żadnym względem nie są gorsze od powieści.

Wstyd się przyznać, ale pierwszy raz o autorze „Trucicielki” usłyszałam (a raczej - przeczytałam) dopiero po spojrzeniu na okładkę. Nawet otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia, kiedy się dowiedziałam, że jego „Oskara i panią Różę” często porównuje się do „Małego Księcia”. Kompromituję się, wiem. Ale do rzeczy… Éric-Emmanuel Schmitt napisał swą pierwszą książkę już w wieku jedenastu lat. Obecnie jest jednym z najpoczytniejszych pisarzy francuskich. Jego dzieła, bijące rekordy popularności, przetłumaczono na kilkadziesiąt języków. „Trucicielka” zasłużyła, zdaniem jury, na prestiżową Nagrodę Goncourtów w 2010 roku.

Staruszka podejrzana o zamordowanie trzech mężów. Marynarz dowiadujący się o śmierci córki. Muzyk pragnący wyrównać rachunki ze znajomym z przeszłości. Francuska para prezydencka. To oni są bohaterami opowiadań, które składają się na „Trucicielkę” (pierwsze z nich jest właśnie tak zatytułowane). Chociaż pozornie różnią się od siebie, łączy ich jedno - obsesja. Ona zmienia ich życie. Na lepsze czy gorsze? To akurat sprawa indywidualna, u każdego jest inaczej.

Schmitt w swej książce porusza ważne życiowe tematy. Co prawda nie każdy jest zdolny do morderstwa, ale czy ktokolwiek z nas nigdy nie czuł zazdrości? Nie stanął przed trudnym wyborem? Nie pragnął zemsty? W „Trucicielce” nie znajdziemy gotowych rad czy idei, którymi warto się kierować w życiu. Sami musimy przeanalizować treść opowiadań i zastanowić się, co moglibyśmy zmienić, by nie upodobnić się do bohaterów książki. Na zmianę nigdy nie jest za późno, najlepszym na to dowodem jest historia marynarza, zatytułowana „Powrót”.

Zdecydowanie najbardziej podobało mi się opowiadanie pt. „Koncert Pamięci anioła”; to historia Kaina i Abla przeniesiona w czasy współczesne. Zmiany, które zaszły w bohaterach, naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyły, po moim policzku spłynęło nawet kilka łez. Ponieważ historii zawartych w książce nie trzeba czytać po kolei, radzę zacząć właśnie od tej, a na koniec zostawić pierwszą - „Trucicielkę”. Ona wydała mi się za mało realistyczna.

Do czterech wspaniałych opowiadań Schmitt dołączył fragment swojego pamiętnika z okresu, gdy tworzył „Trucicielkę”. Miło się czyta o tym, w jakich okolicznościach powstawała książka i jakie uczucia towarzyszyły wtenczas autorowi.

Minimum objętości, maksimum treści - tyle chyba wystarczy do podsumowania „Trucicielki”. Bardzo chętnie sięgnę po inne dzieła tego francuskiego pisarza, bo jego styl i tematyka opowiadań absolutnie mnie oczarowały.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1158
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: