Dodany: 08.12.2012 13:10|Autor: AnnRK
Literacka uczta w Zawrociu
Zdobywszy wreszcie wszystkie pięć tomów cyklu "Zawrocie" Hanny Kowalewskiej, postanowiłam powrócić do części pierwszej, którą zachwycałam się kilka lat temu. W minioną sobotę ponownie znalazłam się w uroczym zakątku na wsi. "Tego lata w Zawrociu" towarzyszyło mi w weekendowe popołudnia, sprawiając, że zapomniałam o paskudnej aurze, zmęczeniu wyjątkowo dłużącym się tygodniem i wszystkich innych nieprzyjemnościach.
Zawrocie to miejsce magiczne. Wystarczy otworzyć książkę, przeczytać kilka zdań, by znaleźć się wraz z Matyldą w świeżo odziedziczonej przez nią posesji. I wierzcie mi, stamtąd nie chce się wracać.
Wiele lat temu miałam przyjemność odwiedzić takie miejsce pełne zakurzonych historii. Dziecięca wyobraźnia podsuwała mi różne obrazy. Nieznane kąty domu i tajemnicze zakamarki podwórka dostarczyły mnóstwo emocji i oczywiście niezliczonych pomysłów zabaw. Stare domy mają swoją niepowtarzalną atmosferę.
Matylda odziedziczyła Zawrocie po śmierci babki Aleksandry. Dlaczego właśnie ona, skoro staruszka nawet nie utrzymywała kontaktów ze swą córką Krystyną, matką Matyldy? Krystyna ma siostrę. Ciotka Irena mieszka w pobliżu dworku, a jej dzieci - Emilia i Paweł - były częstymi gośćmi w Zawrociu. Skąd więc pomysł, by rodzinne włości przekazać w ręce Matyldy, stworzenia miejskiego, pracownicy teatru, która mimo dwudziestu kilku lat wciąż daleka jest od ułożeniu sobie życia przy boku jakiegoś godnego zaufania mężczyzny? Babka widziała swą wnuczkę tylko jeden raz, na weselu, gdzie pięcioletnia dziewczynka zwróciła na siebie uwagę wszystkich gości, rozsiadając się na weselnym torcie. Trudno uwierzyć by takim zachowaniem dziecko podbiło serce surowej kobiety. "Widziałyśmy się ten jeden, jedyny raz. Ja byłam małą dziewczynką, ty zaś starzejącą się kobietą, patrzącą na mnie przenikliwie i chłodno"[1].
Fakt jest jednak faktem. Zawrocie staje się własnością Matyldy, która szybko rozpoczyna buszowanie po kątach. Natrafia przy tej okazji na pamiętnik pisany początkowo przez dziadka Maurycego, a po jego śmierci kontynuowany przez babcię. Kobieta nie znajduje w nim odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Wręcz przeciwnie. Lektura zapisków dostarcza jej jeszcze więcej zagadek. A że Matylda jest osobą dociekliwą, możemy się spodziewać, iż nie odpuści i całą energię skupi na ich rozwiązaniu. "Te moje uporczywe, naiwne pytania! Nie przestanę ich jednak sobie zadawać, dopóki nie znajdę odpowiedzi. Czuję bowiem, że kryje się w niej także odpowiedź na inne pytanie - najistotniejsze - dlaczego ja się tutaj znalazłam"[2].
Energii Matylda będzie potrzebowała sporo, bo bardzo szybko wokół niej zaczną krążyć zawiedzeni, pominięci w testamencie członkowie rodziny oraz Anna, miłość Pawła, której zamiary nie do końca są jasne. Na dodatek kobieta opuściła Warszawę zapominając skonsultować swe poczynania z obecnym partnerem, Michałem. Długo nie trzeba czekać, by ten, zirytowany, stanął w bramie Zawrocia. Trudności się piętrzą, tajemnic przybywa. W zachwycającym otoczeniu rozwiązywanie problemów wcale nie staje się łatwiejsze.
"Tego lata w Zawrociu" to przede wszystkim piękny, poetycki język. Każde zdanie jest starannie przemyślane. Nie ma zbędnych słów, niejasnych wtrętów. Na jednym ze spotkań literackich Hanna Kowalewska przyznała, że bardzo długo pracuje nad tym, by tekst tak wyglądał. Wygładza zdania, poprawia konstrukcje. Po tych zabiegach czytelnik dostaje do rąk wspaniale opracowaną historię. Niezwykle wypieszczony język powieści sprawia, że wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach. To taka powieść, w której się mieszka, chłonąc wykreowany świat i uznając go za własny.
Narracja jest pierwszoosobowa. Matylda kontynuuje pamiętnik dziadków, zwracając się przy tym bezpośrednio do swej babki. Sporo w tej powieści ciekawych postaci. Każda ma precyzyjnie określony charakter. Niektóre da się lubić, inne - niekoniecznie. Nie można ich nie zauważyć.
Tematyka nie wydaje się szczególnie odkrywcza, co niektórych może zniechęcić do lektury. Ktoś może pomyśleć: ot, babskie czytadło, jakich wiele. Nic bardziej mylnego. Proza Hanny Kowalewskiej to prawdziwa perełka w polskiej literaturze współczesnej. Zachwyca bogactwem języka, precyzją wyrażania myśli, plastycznością, trafnością zdań, nastrojowością.
Droga autorko, "zadbałaś o to, bym ujrzała Zawrocie w pełnym blasku"[3]. Dziękuję.
---
[1] Hanna Kowalewska, "Tego lata w Zawrociu", wyd. Zysk i S-ka, 1998, s. 9.
[2] Tamże, s. 135-136.
[3] Tamże, s. 11.
[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]
(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.