Dodany: 07.12.2012 14:41|Autor: mastrangelo

Książka: W drodze
Kerouac Jack

1 osoba poleca ten tekst.

"W drodze"


Wymęczony chorobą alkoholową Jack Kerouac zszedł ze swej ziemskiej drogi w roku 1969. Przyczyną jego śmierci był udar mózgu. Zabrakło mu czterech lat, by usłyszeć pewien utwór muzyczny autorstwa Ronniego Van Zanta i Allena Collinsa. Gdyby miał ochotę wsłuchać się w pieśń o wolnym ptaku, być może odnalazłby w słowach i gitarowych duetach opowieść o własnym życiu z czasów, gdy był w drodze. Jeśli miałby wolną chwilę, mógłby zostawić z boku, choćby na dziewięć minut i osiem sekund, ukochany awangardowy jazz i spróbować zrozumieć nowy odcień buntu zagubionych dzieciaków, cierpiących katusze klaustrofobii na amerykańskim Południu. Mógłby dać ponieść się dźwiękom southern rocka. Być może, gdyby miał więcej sił, wyruszyłby znowu w drogę, bo przecież wolny ptak tylko w drodze czuje się spełniony. Nawet jeśli to droga donikąd albo droga na drugą stronę.

Sal Paradise, młody, zamierzający zostać pisarzem potomek włoskich emigrantów mieszkający z ciotką, poznaje Deana Moriarty’ego. Jego ułożone, szablonowe życie, ubarwione jedynie żołnierskim doświadczeniem, zostaje wyrwane z korzeniami. Rozgoryczeni sytą i zadowoloną z siebie powojenną Ameryką, tuczącą się mitem o hegemonii, a zapominającą o własnych wrzodach, Sal i Dean porzucają wszystko poza pragnieniami. Chcą podróżować, aby to opisać, a oba działania podlegają nadrzędnemu założeniu - znalezieniu głębszego sensu. Autostopem, samochodami, autobusami, koleją wzorem trampów z czasu Wielkiego Kryzysu, przemierzają przestrzeń kontynentu. W międzyczasie bawią się z elitą ruchu kontestacji, słuchają jazzu i oddają się miłostkom. Mimo że ich eskapady pozornie nie prowadzą do określonych celów, i wbrew podszeptom sceptyków, poszukują spełnienia w samej idei bycia w drodze, rozumianej zarówno dosłownie, jak i całkowicie metaforycznie.

"W drodze" to książka, która się właściwie nie zaczyna i właściwie nie kończy. Nie ma w niej fabuły rozumianej tradycyjnie, jej eksperymentalność polega na przyjęciu otwartej formuły. Czytelnik może dopisywać do opowieści Sala dowolnie skonstruowane przypuszczenia dotyczące jego przeszłości i przyszłości, w zależności od upodobania. Najbardziej uzasadnione jest traktowanie najważniejszego dzieła Kerouaca w kategoriach prozy autobiograficznej, jako wyrazu jego lęków, pragnień i przemyśleń. Dodatkowo zarówno książka, jak i postać jej twórcy istnieją we współczesnej kulturze wsparte niezwykłą strukturą mityczną. Część tej mitologii wynika wprost z książki, której konstrukcja nadaje jej charakter swoistego życiowego przewodnika i która nie bez powodu została obdarzona mianem biblii pokolenia bitników, resztę mitu stworzył sam Kerouac oraz liczni jego biografowie i znajomi. Czytamy więc "W drodze" jak mityczne dzieło religijne spisane przez wolnego ptaka.

"If I leave here tomorrow, would you still remember me?"[1]

Pierwszy lęk i pierwszy mit, jaki nasuwa się w trakcie lektury, to pamięć. Z jednej strony to pamięć poszczególnych podróży i osobnych wydarzeń, pamięć twarzy. Hans-Christian Kirsch, biograf Beat Generation, stwierdził, że Kerouac zafascynowany był postacią Fiodora Dostojewskiego. To właśnie dzięki rosyjskiemu klasykowi zrozumiał, że jedynie kierowanie się pragnieniami może zbliżyć człowieka do pełni życia, sprawić mu większą radość, choć istnieje też niebezpieczeństwo, że zaprowadzi go do piekła. Zostawia wszystko, chwyta się płaszcza Deana i wyrusza w drogę. Nie zapomina jednak o tym, co zostawił, każdy przejechany kilometr, powtarzające się krajobrazy i po raz kolejny mijane miejscowości przywodzą mu na myśl przeszłość, każą się zastanowić, czy tylko on pamięta, czy wszyscy, z którymi zetknął się w drodze, również. Z drugiej strony, pamięć to też pragnienie pozostawienia świadectwa, konieczność wylewania lęków i wątpliwości na papier. Sal, a więc Jack, zdaje sobie sprawę, że istnieje duże prawdopodobieństwo, iż jesteśmy na jedynym istniejącym świecie i droga jednak ma swój kres. Odrzuca tę myśl. Lęk autora jest nieuzasadniony, "W drodze" uczyniło go bowiem nieśmiertelnym, przynajmniej póki mamy ludzki nawyk czytania.

"For I must travelling on, now, ‘cause there’s too many places I’ve got to see"[2]

Kolejny lęk i pragnienie to podróż realna i podróż metaforyczna. Droga rozumiana nie tylko jako podskórne odebranie zewu natury. Podróż jest alegorią, podróż musi być odczytywana nie za pomocą "Odysei", a za pomocą "Podróży do kresu nocy" Céline’a. To, co u Francuza wiedzie do ostateczności równie beznadziejnej jak sama podróż, u Kerouaca jest błogosławieństwem i jedyną możliwością ucieczki. Pozostawanie w miejscu frustruje i odrzuca, tylko w podróży można znaleźć małe ziemskie radości. Sal mówi:

"Wpadło mi trochę forsy ze sprzedaży książki. Zapłaciłem ciotce czynsz do końca roku. Kiedy w Nowym Jorku zjawia się wiosna, nigdy nie mogę się oprzeć podszeptom ziemi przywiewanym znad rzeki od strony New Jersey i muszę jechać. No więc pojechałem"[3].

Po prostu pojechał. Sal i Jack chcą nam powiedzieć, że wkrótce wszyscy będziemy musieli ruszyć w drogę.

"But, if I stayed here with you, girl, things just couldn’t be the same, ‘cause I’m free as a bird now and this bird you cannot change…"[4]

Kolejny mit to Ameryka, kolejna metafora to ląd. Jack Kerouac opisał postawę bitników wobec drobnomieszczańskiej Ameryki końca prezydentury Trumana i całej - Eisenhowera. Zgodnie odrzucali schematyczność, idealnie przystrzyżone trawniki, telewizory w każdym domu, ugrzecznionych bardów i uśmiechnięty model rodziny 2 + 2. Odrzucali sytość, dobrobyt i znieczulicę. Odrzucali amerykańskie społeczeństwo, żyjąc tak, by pozostawać w opozycji, częstokroć uzależniając się od alkoholu, narkotyków i kobiet. Burroughs wyjechał do Meksyku, ale wrócił, Kerouac jako marynarz opłynął obie Ameryki i wrócił. Ginsberg i Cassady również wyjeżdżali, ale zawsze wracali. Żaden nie był gotów, by zostawić amerykańską ziemię. Paradoksalnie, nie potrafili żyć bez tego, co najbardziej ich brzydziło. Wierzyli, że przez swój styl życia zmienią zastaną rzeczywistość, że będą w stanie przywrócić Stanom ich pierwotność. Ameryka jest bowiem w gruncie rzeczy spontaniczna, anarchistyczna i wolna, należy tylko szukać możliwości przywrócenia jej mitu Dzikiego Zachodu. Rzeczy nie pozostaną po prostu takie same.

"Guitar solo"

Kolejny mit to improwizacja. Kerouac do śmierci twierdził, że "W drodze" powstało w sześć tygodni, w przypływie niepohamowanej weny. Powtarzał uparcie, że z braku papieru zapisywał wylewające się pomysły nawet na papierze toaletowym. Joyce Johnson - dziś niemal osiemdziesięcioletnia była partnerka Jacka - twierdzi, że pisarz dopieszczał swoje ukochane dziecko kilka lat, że nie ma w nim tej wielkiej iluminacji, jest solidny warsztat i ciężka praca[5]. Mimo wszystko, słowa wylane na papier przypominają jazzową improwizację, sączą się jak dźwięki wirtuozów, by czasami przypominać zlew, odpływ, gdzie znikają pozornie nieskoordynowane cząstki. Czytając, ma się nieodparte wrażenie, że to nieprawdopodobnie długa suita. Jednak nie ma tu przypadku, więc może Joyce Johnson ma rację? Analizując poszczególne akapity, widzimy wyraźnie, że to utwór harmoniczny, choć niewątpliwie z atonalnymi elementami. Kerouac sprawił, że możemy się nim bawić: jeśli chcemy, najpierw możemy słuchać o wyprawie do Meksyku, potem zapaść się w Denver, a na samym końcu wylądować w żyznym stanie Iowa. Wszystko się plącze, bo nie może być inaczej, gdy droga jest metaforą życia. Nie ma możliwości jej opisania za pomocą chronologicznej struktury.

"Bye, bye, baby it’s been a sweet love, though this feeling I can’t change, but please don’t take it so badly ‘cause Lord knows I’m to blame. (…) 'cause I’m as free as a bird now and this bird you cannot change"[6]

Sal Paradise, Dean Moriarty, Marylou, Camille, Stary Byk Lee nie są dla każdego. Nie każdy potrafi zrozumieć postawę opozycyjną nawet wobec opozycji, nie wszyscy znajdą powód, by stawić opór dla wolności. Gdy kończy się niekończąca się opowieść, pozostaje nieodparte wrażenie, że nic w rzeczywistości się nie skończyło. Podróż trwa i trwać będzie.

Wielka książka.


---
[1] "Jeśli jutro stąd wyjadę, czy będziesz mnie nadal pamiętać?"; z piosenki "Freebird" zespołu Lynyrd Skynyrd, tłumaczenie własne.
[2] "Bo muszę być teraz w drodze, jest tak wiele miejsc, które muszę zobaczyć"; z piosenki "Freebird" zespołu Lynyrd Skynyrd; tłumaczenie własne.
[3] Jack Kerouac, "W drodze", przeł. Anna Kołyszko, Wyd. W.A.B, Warszawa 2007, s. 327.
[4] "Ale jeśli bym został, nic nie byłoby takie same, bo jestem wolny jak ptak i nie możesz tego ptaka zmienić.", tłumaczenie własne piosenki "Freebird" zespołu Lynyrd Skynyrd.
[5] "Bicie w bitnika", „Książki” nr 4 (7) 2012, s. 6.
[6] "Żegnaj, to była słodka miłość, chociaż nie mogę zmienić uczucia. Więc proszę, nie traktuj tego źle, Bóg wie, że jestem winny (…), bo jestem wolny jak ptak, i nie możesz tego ptaka zmienić"; z piosenki "Freebird" zespołu Lynyrd Skynyrd, tłumaczenie własne.


[Recenzję opublikowałem także na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 3598
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 2
Użytkownik: lewkonia 22.05.2013 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Wymęczony chorobą alkohol... | mastrangelo
Piękna i mądra recenzja.Piękny tekst.
Użytkownik: mastrangelo 22.05.2013 22:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Piękna i mądra recenzja.P... | lewkonia
Dziękuję. Bardzo to miłe.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: