Dodany: 10.10.2007 16:19|Autor: dot59Opiekun BiblioNETki

O medycynie humanistycznej pięknie i mądrze


Zupełnym przypadkiem zdarzyło mi się w stosunkowo krótkim czasie zapoznać z dwoma dziełami wybitnych lekarzy i myślicieli, powstałymi w odstępie ponadstuletnim. Władysław Biegański, autor „Myśli i aforyzmów o etyce lekarskiej”, pisał swoje rozważania w dobie, gdy potęga medycyny, choć wspomagana rewolucyjnymi jak na owe czasy osiągnięciami nauki w postaci pierwszych szczepionek czy promieni Roentgena, nadal tkwiła głównie w połączeniu wiedzy, intuicji i doświadczenia indywidualnego lekarza.

Andrzej Szczeklik, nie tylko praktyk, ale i naukowiec na skalę światową, formułuje swoje refleksje w czasach niepohamowanej eksplozji nauki i techniki, dającej medycynie nieznane dotąd możliwości. Współczesny lekarz może zeskanować od stóp do głów organizm chorego przy pomocy tomografu i rezonansu magnetycznego, wykrywając tkwiącą głęboko w ciele zmianę chorobową wielkości ziarnka pieprzu; może przez pobranie pojedynczej próbki krwi orzec, jakie geny uległy uszkodzeniu, a z tego wywnioskować prawdopodobny przebieg choroby i reakcję (lub jej brak) na dostępne leki; może załatać pięciocentymetrową dziurę w sercu, rozdzielić syjamskie bliźnięta, zastąpić „zużyty” lub utracony fragment ciała – nawet rękę, nawet twarz!- innym, pobranym od żywego lub zmarłego dawcy.

Ale czy wskutek tego zmienia się optyka jego spojrzenia na pacjenta? I jego rola w całym procesie diagnozowania i leczenia choroby? XXI-wieczny klinicysta, ze swobodą rozprawiający o sekwencjach DNA i tajnikach funkcjonowania mózgu, odpowiada na te pytania w taki oto sposób: „Praktyka lekarska to nie tylko racjonalny akt. Gdy słucham historii choroby, gdy badam, obserwuję, stawiam rozpoznanie, wdrażam leczenie, mam wrażenie, że poruszam się jak łoś wchodzący do kniei, którą nieźle zna: łowi zapachy, dźwięki, szuka śladów... Idzie tropem tych wrażeń, buduje z nich obraz, który pozwoli mu reagować najtrafniej.”[1]. A potem zauważa, w odniesieniu do przypadków najcięższych, czasem - zdawałoby się – beznadziejnych: „Nie ma tu standardu podręcznikowego, nie ma znaku STOP. Gdzie szukać tego znaku? W doświadczeniu, ocenianym jako pamięć popełnianych błędów”[2]; „Trzeba znaleźć czas na przebycie z chorym wspólnej drogi, wiodącej do odsłonięcia prawdy”[3]; „Trzeba też słuchać. (...) Nie zagłuszać myśli chorego”[4]. A niezależnie od powagi stanu, „o chorym pamiętać, myśleć, nosić go w sobie.”[5] I tak powoli odsłania przed nami niezmienioną od tysięcy lat duszę medycyny, wyrażającą się kilku prostymi słowami: „Będę z tobą. Nie opuszczę cię. Nie zostaniesz sam.”[6]...

Trzeba lojalnie uprzedzić, że nie jest to lektura lekka i łatwa. Sporo w niej naukowych terminów, których objaśnienia czytelnik nie obznajomiony z medycyną będzie może potrzebował szukać w encyklopediach czy słownikach, mnóstwo odniesień do literatury, muzyki, malarstwa, cytatów z dzieł poetyckich i filozoficznych. Wiele ustępów trzeba czytać powoli, zastanawiając się nad ich wymową, analizując starannie wyłaniające się z nich myśli. Ale nagrodą za ten trud jest wielkie przeżycie – i estetyczne, i emocjonalne – i świadomość, że skoro takich wychowawców mają młodzi polscy lekarze, to może nawet w XXI wieku będziemy mogli liczyć na pomoc medycyny w pełni humanistycznej...

_ _

[1] Andrzej Szczeklik, „Kore. O chorych, chorobach i poszukiwaniu duszy medycyny”, Znak, Kraków 2007, s.117.
[2] Tamże, s.139.
[3] Tamże, s.257.
[4] Tamże, s.207.
[5] Tamże, s.254.
[6] Tamże, s.272.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7552
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 11
Użytkownik: reniferze 15.10.2007 16:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Zupełnym przypadkiem zdar... | dot59Opiekun BiblioNETki
Profesora Szczeklika znam jako autora podręczników, a o "Kore" czytałam dzisiaj w biuletynie empiku (wszyscy wiemy, jaka jest jakość recenzji z takich gazetek). Zastanawiałam się, czy warto spróbować poznania go z innej strony i chyba mnie przekonałaś - z pewnością mam do Ciebie większe zaufanie, niż do empikowych recenzentów ;).
Użytkownik: dot59Opiekun BiblioNETki 16.10.2007 17:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Profesora Szczeklika znam... | reniferze
Bardzo, bardzo polecam. Gdybym była studentką medycyny, czy początkującym lekarzem (co, zdaje mi się, ma miejsce w Twoim przypadku), to podejrzewam, że chciałabym ją mieć.
Użytkownik: verdiana 16.10.2007 17:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo, bardzo polecam. G... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ją trzeba koniecznie mieć, podobnie jak "Katharsis", nawet jeśli się lekarzem nie jest. Zazdroszczę studentom medycyny, że mają zajęcia z prof. Szczeklikiem. Chciałabym kiedyś pójść na jakiś jego wykład... Dla mnie to wzór Humanisty.
Użytkownik: reniferze 02.11.2007 14:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Ją trzeba koniecznie mieć... | verdiana
Co prawda zajęć z profesorem nie miałam (nie ta uczelnia, niestety), ale jego "Kore" podczytuję codziennie w empiku. I składam pieniądze na kupkę, bo już wiem, że mam na co je wydać.
Użytkownik: krasnal 04.01.2008 01:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Ją trzeba koniecznie mieć... | verdiana
Moja przyjaciółka miała zajęcia z profesorem Szczeklikiem i ponoć, niestety, z zachęcaniem studentów do tego, o czym pisze w książkach, nie jest najlepiej. Na egzaminach też ponoć wymaga znajomości każdego najmniejszego szczególiku - a potem się dziwi, że studenci nie chodzą do teatru;) Akurat moja przyjaciółka chodzi, czasem czyta coś ambitnego - ale wymaga to od niej niesamowitego samozaparcia, żeby po tym wszystkim jeszcze mieć na to czas i energię.
Smuci mnie, że człowiek tak myślący nie stara się bardziej wpływać na młodych/przyszłych lekarzy, mimo że ma takie możliwości. Nie zmienia to faktu, że na książki mam ogromną ochotę, bo dotąd znam Szczeklika tylko z wywiadów. Ale kolejka długa, a że w bibliotece nie ma, to tym bardziej chciałabym kupić i mieć już swoje:)
Użytkownik: verdiana 04.01.2008 13:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Moja przyjaciółka miała z... | krasnal
Mój kolega też miał z nim zajęcia i z kolei bardzo, ale to bardzo sobie chwali i Profesora wysoko ceni także jako wykładowcę. :-) Kolega dużo czyta, fotografuje, chodzi do filharmonii i w ogóle wszędzie go pełno, a na studiach bryluje - kwestia organizacji. :-)
Użytkownik: krasnal 04.01.2008 13:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Mój kolega też miał z nim... | verdiana
Jasne, że kwestia organizacji. Tylko żeby organizować czas tak, żeby mieć go jeszcze na filharmonię i takie tam, to trzeba to mieć już w sobie wcześniej i to mocno zakorzenione. Studia raczej nie zachęcają do poszerzania horyzontów. W wywiadach profesor Szczeklik ubolewa nad tym. Ale, przynajmniej w odczuciu mojej przyjaciółki, sam niewiele robi, aby to zmienić, a ze swoją pozycją na uczelni - mógłby.
Jako wykładowcę i lekarza moja przyjaciółka też go ceni. Ale jako myślącego egzaminatora zdaje się mniej;)
No i jeszcze jedno - co prawda są tacy studenci, których do poszerzania horyzontów zachęcać nie trzeba, ale to przecież nie o nich się martwimy;)
Użytkownik: verdiana 04.01.2008 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Jasne, że kwestia organiz... | krasnal
O egzaminie kolega nic nie wspominał, więc możliwe, że jako egzaminatora też ceni go mniej. :)
Ale że studia nie zachęcają do poszerzania horyzontów - nie zgadzam się! Mnie zachęciły najbardziej właśnie studia. Podobnie z kolegą. I to na studiach nauczyłam się organizować czas - bo zaczęłam go mieć mniej, prawie wcale (2 kierunki, praca na etat). Może to kwestia uczelni? Kolega studiuje na AM w Wawie. I dzięki tej uczelni poszerza też moje horyzonty. :))
Użytkownik: krasnal 04.01.2008 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: O egzaminie kolega nic ni... | verdiana
Nie miałam na myśli studiów jako takich (moje też poszerzają horyzonty), ale konkretnie medycynę, a że znam opowieści z Krakowa tylko, to właśnie te:) Jak jest gdzie indziej, nie wiem. Może lepiej.
U mnie zresztą też bardzo dużo zależy od tego, na jakich prowadzących się trafi.
Użytkownik: belle{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które! 04.01.2008 16:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Zupełnym przypadkiem zdar... | dot59Opiekun BiblioNETki
Ja obecnie czytam "Katharsis..." i muszę przyznac, że faktycznie lekturą lekką w czytaniu nie jest. Natomiast ku mojemu zaskoczeniu i zainteresowaniu, pomimo, że nie studiuję medycyny a zdrowie poubliczne, bardzo ciekawe wydaje się podejscie A.Szczeklika do medycyny. Zdecydowanie nie trzeba byc studentem medycyny by mógł ten temat kogoś zainteresowac. Dużo ciekawych nawiązań do mitologii, magii, aż dziw ile 'czysto praktyczna medycyna' ma wspólnego z 'magicznym spojrzeniem medycyny'. Jeśli chodzi o wypożyczenie, to akurat nie miałam problemu, gorzej z drugą książką "Kore...", którą najprawdopodobniej przeczytam w Empiku. A zainteresowała mnie książkami Szczeklika moja promotorka i wykładowczyni z filozofii :).
Użytkownik: Bacia 27.09.2008 17:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja obecnie czytam "K... | belle{0} obchodzi dzisiaj swoje urodziny BiblioNETkowe! Kliknij aby dowiedzieć się które!
Myślę, że studenci którzy mają szczęście pobierać wiedzę u Profesora powinni być bardzo zadowoleni.We wszechobecnym zalewie bylejakości, pozorów, niesolidności,tłumaczenia wszystkiego brakiem czasu, dyscyplina i wiedza zdobyta u takiego człowieka z pewnością zaprocentuje w przyszłości.Zresztą, jest to częsta prawidłowość, że narzekamy na srogich nauczycieli, a potem jesteśmy im wdzięczni."Kore" przeczytałam z wielkim zainteresowaniem i ogromnym podziwem dla wiedzy Profesora. O niewielu ludziach w dzisiejszych czasach możemy powiedzieć: Humanista.
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: