Dodany: 10.10.2007 10:48|Autor: shure

Niecukierkowe. Ale z lukrem.


„Kłamstwa Locke’a Lamory” to powieść rasowa. Warto ten fakt zaznaczyć, zwłaszcza, że to debiut Scotta Lyncha. Jeżeli przychodzą nam do głowy „Eragony”, zmyjmy ją natychmiast, gdyż nic bardziej mylnego nie może się tam zagnieździć. „Kłamstwa...” to powieść z krwi i kości. Jest świat: pełny, bogaty, plastycznie odmalowany. Jest bohater: prawdziwy, tryskający radością życia, pomysłowy, a kiedy trzeba – pokorny. Są postaci drugoplanowe, narysowane szczegółowo i realne. Jest wreszcie akcja – ale jaka! – skonstruowana niebanalnie, zabawnie i zaskakująco. Ale od początku…

Była sobie Camorra
Z wszechobecnym smrodem ryb, kanałów, ciał perfumowanych i ciał nieperfumowanych, a nawet (dość często) ciał niemytych, należących do żebraków, złodziei, marynarzy i innych elementów. Podstawowym środkiem lokomocji w Camorze są gondole, bo też Camorra, co musimy wiedzieć, ogromnie przypomina pełną kanałów Wenecję. Chociaż arystokracja postarała się, by JEJ dzielnice były w miarę cywilizowane, to przecież wiemy, że życie arystokracji niewiele ma wspólnego z rzeczywistością. Prawdziwe życie rozgrywa się w okolicach portu i w dzielnicach biedoty: to tam gangi walczą o teren, piją do nieprzytomności i składają daninę Wielmożnemu Capa. Świat „Kłamstw” nie jest cukierkowy, chociaż poczucie humoru bohaterów to dużo lukru na wierzchu.

Był sobie chłopiec
Młody Locke szkoli się w kunszcie złodziejskim pod okiem Mistrza Złodziei i jego pociech. Do czasu. Czas w powieści jest potraktowany fragmentarycznie i nieliniowo. Lynch wprowadza nas w przeszłość bohatera, przeplatając nią jego teraźniejszość. Locke szkoli się w kunszcie złodziejskim do czasu, aż Mistrz Złodziei musi stanąć przed wyborem: sprzedać młodego adepta lub poskromić go poderżnięciem gardła. Bo Locke cierpi na nieposkromienie przez jednych zwane pychą, a przez innych (no, może tylko przez samego Locke’a) kreatywnością. Dlatego ocali życie tylko wtedy, gdy Mistrzowi Złodziei uda się go (tanio) komuś opchnąć.

Była sobie powieść pełną gębą
Nie łudźcie się. Locke dorasta. Jeżeli pierwsze potknięcia młodego jeszcze Locke'a kosztowały miasto kilka spalonych domów, to kłopoty Locke'a dorosłego są trochę… hmm… większe.
„Kłamstwa Locke’a Lamory” bawią humorem, zaskakują zwrotami akcji, cieszą przyjemnością czytania. Najlepsza powieść z pogranicza fantasy i powieści łotrzykowskiej od bardzo dawna.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7157
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: