Hasło reklamowe: „wielka powieść o małym miasteczku” bardzo trafnie oddaje charakter książki (wyd. Znak, 2012). Wszystkich bohaterów łączył Barry, który umiera już w pierwszym rozdziale. Jak będzie wyglądać dalsze życie jego znajomych, bliskich, krewnych? Kto zajmie jego miejsce w radzie gminy? Są to błahe pytania, które zada sobie na początku czytelnik.

W miarę poznawania bohaterów, ich rodzin i Pagford przekonamy się, że walka o władzę, nawet w tak małym miasteczku, może być bardzo brutalna i krzywdząca dla pokonanych. Zresztą pragnienie władzy nie jest tutaj głównym problemem. To tylko pretekst, aby ukazać wszystkie patologie XXI wieku. Rowling bardzo realistycznie przedstawia problemy, z jakimi się borykamy. Nikt nie mówi, że dzisiejszy świat to szlachetna walka dobra ze złem. Każda akcja powoduje reakcję. Dzięki temu, że w powieści jest wielu bohaterów, a ich losy splatają się ze sobą – mieszkają w tym samym miasteczku, łączy ich większa lub mniejsza zażyłość – czytelnik ani przez minutę się nie nudzi, zwłaszcza że z postaciami wiążą się historie - tu dość uproszczone - znane nam wszystkim z życia.

Książka jest fenomenalnie napisana. Może na początku jesteśmy trochę zdezorientowani, bo imiona wciąż się zmieniają, ale po kilku rozdziałach zaczynamy coraz bardziej angażować się w całą historię. Każdy czytelnik na pewno znajdzie kogoś, z kim może sympatyzować i raczej mu współczuć, niż cieszyć się z jego sukcesów.

Debiut Rowling jako autorki powieści dla dorosłych jak najbardziej udany! Książka owiana tajemnicą i oczekiwana z wielką ciekawością zdecydowanie nie rozczarowuje.