Dodany: 25.11.2012 19:22|Autor: misiak297

Między wolnością a rutyną


W recenzji odwołuję się do szczegółów fabuły i zakończenia.


Gdy Muminek był jeszcze bardzo mały, Tatuś Muminka się przeziębił. Nigdy wcześniej nie chorował, więc traktuje tę sprawę bardzo poważnie. Nasuwają mu się nawet myśli o śmierci (rzecz jasna z powodu przeziębienia). Zachęcony przez Mamę Muminka, zaczyna pisać książkę o swoim życiu, kolejne fragmenty z ukontentowaniem czytając żonie, Muminkowi, Włóczykijowi i Ryjkowi. A Tatuś Muminka przeżył niemało! Wychowała go Ciotka Paszczaka w domu dla podrzutków. On jednak uciekł z tego przybytku i wkrótce wyruszył na wyprawę łodzią "Symfonia Mórz" razem z nowo poznanymi: wynalazcą Fredriksonem, wiecznie gubiącym wszystko Wiercipiętkiem (późniejszym ojcem Ryjka) oraz tajemniczym Jokiem (ojcem Włóczykija). Ta czwórka zyska wielu przyjaciół, odkryje nowe lądy i przeżyje ciekawe przygody, które Tove Jannson przepięknie opisała. Na pewno nie będziecie się nudzić - za to możecie pęknąć ze śmiechu, bo jak tu się nie śmiać, oceńcie sami:

"Czy one są złe, te olbrzymy? - zapytałem ostrożnie podczas gdyśmy szli w dół rzeki.
- Tak - odparł Fredrikson. - Ale nadeptują cię tylko przez pomyłkę. I potem przez tydzień płaczą. Pokrywają też koszty pogrzebu"[1].

"- Bardzo lubię historie o duchach! - ucieszyła się córka Mimbli. - Mama zawsze starała się straszyć nas wieczorem okropnymi historiami. Opowiadała i opowiadała, aż w końcu tak się sama zaczynała bać, że nie spaliśmy pół nocy, bo trzeba było ją uspakajać"[2].

"Duch się zjawił. Przyszedł naprawdę, był przezroczysty, nie rzucał cienia i natychmiast zaczął mówić o zapomnianych kościach i widmach z wąwozu. Wiercipiętek wrzasnął, chowając głowę w piasek. Ale córka Mimbli podeszła śmiało i wyciągając łapkę powiedziała:
- Hej! Jak miło spotkać prawdziwego ducha. Chcesz trochę zupy? (...)
Duch, rzecz jasna, poczuł się dotknięty. Stracił od razu pewność siebie, skulił się cały i jakby przykurczył. A kiedy zniknął, biedaczysko, w smutnej smudze dymu, Jok wybuchnął śmiechem i jestem przekonany, że Duch to usłyszał"[3].

I tak właściwie mógłby się kończyć opis "Pamiętników..." - jest śmiesznie, ciekawie, czytajcie. Mógłby. Ale to Muminki. Książki z tej serii poza interesująca fabułą odznaczają się łagodną i inteligentną zarazem ironią (zwłaszcza w sposobie kreowania postaci) oraz egzystencjalną głębią, której nie spotyka się zazwyczaj w pozycjach, których docelowym odbiorcą ma być dziecko. Właśnie owa głębia sprawia, że po książki o przygodach mieszkańców Doliny Muminków mogą bez wahania również sięgać dorośli czytelnicy - śmiem twierdzić, że tylko oni będą w stanie zauważyć całą zawartą w nich subtelną filozofię i niebłahe dylematy życiowe.

Bo właściwie "Pamiętniki Tatusia Muminka" to książka o dojrzewaniu. O młodości z jej charakterystycznym pragnieniem dokonania wielkich czynów, która później przechodzi w stabilizację. Tatuś Muminka - przekonany o własnej wielkości, irytująco zakochany w sobie - pragnie przeżywać kolejne niezwykłe przygody, nie znosi zastoju, chce odkrywać to, co nowe, przeć naprzód. Napisze w swoich pamiętnikach:

"Nie chciałem zaprzeczać, że jest nam dobrze, lecz nadal za czymś tęskniłem. Chciałem, żeby się zdarzyło coś nowego. Cokolwiek, byle się wydarzyło! (...) Miałem straszne uczucie, że wszystkie wielkie przygody dzieją się nieustannie gdzieś, gdzie mnie nie ma, i że są to wspaniałe, barwne przygody, które się już nigdy nie powtórzą. Śpieszyło mi się, okropnie mi się śpieszyło!"[4].

Nic dziwnego, że jest szczerze zafascynowany Hatifnatami, "którzy tylko gonią i gonią, i nigdy nie docierają do celu"[5], napędzani elektrycznością, "którą niektórzy nazywają tęsknotą lub niepokojem"[6].

Zagrożeniem dla wolności i niezależności jest apodyktyczna Ciotka Paszczaka, która pojawia się na pokładzie "Symfonii Mórz" w dramatycznych okolicznościach i chce się zająć czwórką podróżników (a raczej - mówiąc Gombrowiczem - ich upupić). Ta postać to symbol konserwatyzmu. Apodyktyczna ciotka gloryfikuje sztywne, odgórnie narzucone ramy (przed którymi wzbraniają się Tatuś Muminka i jego towarzysze), jest zwolenniczką gier wychowawczych, głosi puste hasła i narzuca innym swój punkt widzenia:

"- Cicho bądź. Jesteś poza tym znacznie za mały, żeby palić. Powinieneś pić mleko, ono jest pożyteczne i ci, którzy je piją nie mają trzęsących się łap, żółtego nosa ani łysego ogona. Wasze szczęście, żeście mnie wyratowali. Teraz będzie tu porządek"[7].

Jednak Ciotka Paszczaka jako persona non grata szybko i dramatycznie znika (czy raczej - nieprzypadkowo! - "wyprowadza" się ją z łodzi), a wolność bohaterów zostaje ocalona.

Jednak nie tylko Tatuś Muminka i Ciotka Paszczaka są w "Pamiętnikach..." doskonale sportretowani. Równie wyraziści są wynalazca Fredrikson - który musi być wolny, aby swobodnie tworzyć - oraz Jok, którego pragnienie wolności odzwierciedla się w całkowitym braku respektu dla zakazów, a także wszelkich norm. Z kolei Wiercipiętek czuje się bezpiecznie gromadząc rozmaite przedmioty - dla niego "być" oznacza "mieć".

To właśnie oni zakładają kolonię, gdzie główną zasadą jest niezależność (dołącza do nich wiecznie konfabulująca córka Mimbli, która musi udowadniać wszystkim swoją niezależność, a w końcu porzuca rodzinny dom na rzecz koloni (znowu normy!) i sypia każdej nocy gdzie indziej, "żeby czuć się w pełni niezależną"[8].

A jednak tkwienie w kolonii oznacza stagnację - Tatuś Muminka przeżywa kryzys, z jednej strony tęskni do podróżowania bez bliżej określonego celu, z drugiej - nie potrafi być sam:

"Zdawało mi się, że prawie bym wolał urodzić się jako Hatifnat (...) i żeby nikt nie spodziewał się po mnie niczego innego jak tylko, że będę mknął gdzieś w pogoni za nieosiągalnym horyzontem w milczeniu, całkowicie obojętny na wszystko. Ten smutny stan trwał aż do zmierzchu. Zatęskniłem wtedy za towarzystwem i poczłapałem w głąb lądu, przez pagórki, na których poddani Autokraty dalej budowali bezsensowne mury"[9].

Ale niezależność szybko się kończy - Fredrikson zostaje na służbie Autokraty, Jok i córka Mimbli wiążą się ze sobą, a Wiercipiętek staje na ślubnym kobiercu. Wkrótce wszyscy zamieszkują w sterówce Tatusia Muminka, który wciąż tęskni za wielkim światem.

"Im więcej było tego życia rodzinnego w sterówce, tym bardziej czułem się samotny. (...) Jednego dnia jest się samowolną kompanią wagabundów, którzy ruszają w drogę, gdy robi się nudno, mogą robić co tylko chcą, cały świat stoi przed nimi otworem - aż raptem obojętnieją na to wszystko, przestaje ich to obchodzić. Chcą, żeby im było ciepło. Boją się deszczu. Zaczynają zbierać duże rzeczy, na które nie ma miejsca w podróżnym tobołku. Mówią tylko o małych rzeczach. Nie lubią nagle decydować się na coś, a potem robić odwrotnie. Przedtem rozwijali żagle - teraz strugają półeczki na porcelanę. (...) Najgorsze ze wszystkiego było to, że zarażałem się od nich i im więcej przyjemności sprawiało mi siedzenie z nimi przy piecu, tym trudniej mi było czuć się wolnym i odważnym jak orzeł morski. (...) Zamknięty w środku, pozostawałem jednocześnie na zewnątrz"[10].

I w końcu Tatuś Muminka - podobnie jak dwaj jego kompani - żeni się, porzuca przygodę i wybiera stagnację u boku Mamusi Muminka. A więc zarazem dojrzewa, co ma swoją cenę:

"Od tej pory jej łagodne, pełne zrozumienia oczy kontrolowały moje szaleństwa, które dzięki temu przemieniły się w mądrość i rozsądek, choć równocześnie straciły urok nieskrępowanej swobody"[11].

Oto finał "Pamiętników Tatusia Muminka" - części cyklu Jansson traktującej o konflikcie między potrzebą przygody a przymusem akceptacji ogólnych norm. Temu konfliktowi jest wszystko podporządkowane (od postaw bohaterów po takie szczegóły, jak nazwanie władcy Autokratą czy zapędzanie jego poddanych do bezsensownego stawiania murów). Jednak to wszystko podane jest inteligentnie, bez nachalnego moralizatorstwa, ze zdrowym dystansem i humorem.

I nadal będę twierdził, że "Muminki" są może bardziej dla dorosłych niż dla dzieci. Potwierdzenie zresztą znalazłem w jednej ze scen "Pamiętników...", gdzie Tatuś Muminka frustruje się, gdy jego mali słuchacze nie doceniają wagi kryzysu światopoglądowego:

"- Uważam, że ten rozdział o kryzysie w mojej młodości jest głupi - powiedział Tatuś. (...)
- To jedno z najlepszych miejsc w całej książce - rzekła Mama Muminka. - Wszystko zaraz nabiera życia, jak dajesz parę stron bez przechwałek [czyli przygód; przyp. mój - Misiak]. Ale dzieci są za małe, żeby to zrozumieć"[12].

Jednak potrzeba przygody wygra ostatecznie z rutyną codziennego życia - w części "Tatuś Muminka i morze" bohaterowie porzucą bezpieczną Dolinę i wyruszą w nieznane...

Ale to już zupełnie inna historia.


---
[1] Tove Jansson, "Pamiętniki Tatusia Muminka", przeł. Teresa Chłapowska, wyd. Nasza Księgarnia, 2000, s. 47.
[2] Tamże, s. 126.
[3] Tamże, s. 127-128.
[4] Tamże, s. 66.
[5] Tamże, s. 71.
[6] Tamże, s. 73.
[7] Tamże, s. 58.
[8] Tamże, s. 118.
[9] Tamże, s. 119.
[10] Tamże, s. 159-160.
[11] Tamże, s. 164.
[12] Tamże, s. 123-124.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 13725
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 15
Użytkownik: miłośniczka 27.11.2012 14:50 napisał(a):
Odpowiedź na: W recenzji odwołuję się d... | misiak297
Wiesz, rzeczywiście długo nie odbierałam "Muminków" jako cyklu skierowanego do kogoś innego, niż dziecko, a jeśli już to ze względów innych, niż sentyment do czasów dzieciństwa. Teraz jednak, gdy czytam przytaczane przez Ciebie cytaty, widzę, jak bardzo się myliłam i... jak bardzo "Muminków" nie znam! Rzeczywiście, może warto je sobie powtórzyć. Myślę, że mam w sobie sporo z Tatusia Muminka. :-)
Użytkownik: galenlomiel 27.11.2012 16:42 napisał(a):
Odpowiedź na: W recenzji odwołuję się d... | misiak297
Poczułam się wezwana do odpowiedzi ;-). Cieszę się, że na Biblionetce zaczął się jakiś ruch muminkologiczny! :-)

Dla mnie to jest przede wszystkim książka o prawdzie i zmyśleniu. Tatuś pisze na wstępie: "mówię prawdę, o ile nie jest zbyt nudna", "moja dobra niegdyś pamięć niewątpliwie popsuła się z biegiem lat" i dalej: "Jednakże z wyjątkiem nielicznych wypadków, gdzie być może zdarzy mi się trochę przesadzić bądź przekręcić, co z pewnością doda tylko barwy opowiadaniu, autobiografia ta będzie całkowicie wiarygodna" (w moim wydaniu - Nasza Księgarnia 1978 - to strony 10-11). Po takim wstępie prawdę mówiąc moje podejrzenia, że Tatuś będzie koloryzował aż nadto pogłębiły się. Może dopadła mnie dekonstrukcyjna paranoja, ale z drugiej strony się cieszę, że będzie okazja do skonfrontowania spostrzeżeń:

- Buka - w "W Dolinie..." Buka pojawia się po raz pierwszy; Tatuś nie wie, czym jest, zastanawia się, czy taka duża Buka może być groźna. Tymczasem w "Pamiętnikach" pisze o niej jak gdyby nigdy nic;
- ojcowie Ryjka i Włóczykija; jak mogą być im nieznani? Mam wrażenie, że ostatnia scena, gdy wszyscy się nagle pojawiają, to taka "piękna ułuda" - w końcu potem nie zostaje po tym ślad w dalszych częściach cyklu;
- Ciotka Paszczaka - ale to akurat wątpliwość translatorska: czy to przypadkiem nie powinna być Ciotka Paszczkowa/Ciotka Paszczakówna?
- Hatifnatowie: dzieci ciągle czekają, aż Tatuś napisze coś o swoim "łajdackim życiu" z Hatifnatami (wiemy o tym co nieco z "Opowiadań" i niewiele, ale jednak z "Małych trolli..."), ale on zbywa to milczeniem - co on tam takiego robił? Ta ciemna strona Tatusia, która wychodzi na jaw w "Morzu" jest dość niepokojąca.

Ciekawostka: opis kolonii wagabundów Jansson wzrowała na takiej "kolonii" artystów, gdzie dość krótko pracowała (bodajże w Paryżu) - ale tak ją męczyła atmosfera zgrai ludzi, którzy chcą, żeby zajmować się ich problemami, że zrezygnowała :-). I ciekawostka numer 2, moja chyba ulubiona z całego cyklu - ta "słynna postać", na której wzoruje się Tatuś w "Przedmowie" to Cennini, renesansowy twórca podręcznika dla artystów, który Jansson uwielbiała, napisała nawet przedmowę do szwedzkiego wydania :-).

Uwaga: Jok nie żeni się z córką Mimbli, prowadzą "łajdackie życie" ;-). W ogóle mnie się wydaje, że matką Włóczykija jest stara okrągła Mimbla!
Użytkownik: misiak297 27.11.2012 18:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Poczułam się wezwana do o... | galenlomiel
I dobrze! Cieszę się, że możemy porozmawiać o Muminkach - uwielbiam literaturę wielopłaszczyznową, o której można rozmawiać i rozmawiać i nigdy nie skończyć. Wydaje mi się, że cykl o Muminkach się właśnie do takiej literatury zalicza. Widać to doskonale w Twoim komentarzu - wszak zwróciłaś uwagę na zupełnie inne aspekty "Pamiętników Tatusia Muminka" niż ja. Dla mnie Tatuś Muminka to typ narcystyczny, zakochany w sobie i swojej rzekomej nieomylności - typ, którego "ostoją" jest racjonalna Mama Muminka. Z innych literackich par - bardzo podobni wydają mi się Ignacy i Mila Borejkowie (choć oczywiście Ignacy nie miał w sobie tej żyłki przygody!).

Włóczykij moim zdaniem jest synem córki Mimbli. Łączy w sobie niechęć do zakazów Joka oraz niezależność córki Mimbli. A matka Mimbli to ciekawa postać - niesztampowa, nie jest ikoną macierzyństwa (jak na przykład Mamusia Muminka). A swoją drogą - błąd rzeczowy w recenzji już zgłosiłem redakcji czekam na korektę, dzięki za zwrócenie uwagi.

I właśnie ta ostatnia - zbyt landrynkowa - scena obniżyła moją ocenę. I "Pamiętnikom..." nie dałem szóstki.

Mam nadzieję, że nie raz będziemy się jeszcze spotykać pod recenzjami Muminków:)
Użytkownik: sowa 27.11.2012 18:32 napisał(a):
Odpowiedź na: I dobrze! Cieszę się, że ... | misiak297
Redakcja przyjęła zgłoszenie i wprowadziła poprawkę :-).
Użytkownik: misiak297 27.11.2012 18:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Redakcja przyjęła zgłosze... | sowa
Bardzo dziękuję:)
Użytkownik: galenlomiel 27.11.2012 18:41 napisał(a):
Odpowiedź na: I dobrze! Cieszę się, że ... | misiak297
"Pamiętniki" to moja ulubiona część przez sentyment - czytałam ją największą ilość razy i zawsze nieźle się przy tym ubawię. Niemniej czytając je teraz zrodziło się we mnie kilka podejrzeń, z którymi nie wiem co zrobić. Czy Tatuś naprawdę większość swoich przygód zmyślił? Warto sobie w tym kontekście przypomnieć opowiadanie z "Opowiadań z Doliny Muminków" o tym, jak podróżował z Hatifnatami, że stawał się do nich podobny - obojętny, przestał myśleć, chciał tylko wędrować i wędrować. Nawet życie wewnętrzne w nim zamarło - i może dlatego musiał zmyślać?

Ta ostatnia scena nijak nie pasuje do książki (której swoją drogą i tak daję niezmiennie 6,0, bo zmusza do myślenia). Tak jakby Jansson ją dopisała, żeby wszystkim nie było smutno. Notabene, jeszcze o tatusiach: przecież Ryjka Mamusia Muminka i Muminek znajdują w czasie wielkiej powodzi, gdy wędrują, by odnaleźć Tatusia (Ryjek jest tam jeszcze bezimiennym zwierzaczkiem). "Wypadanie" Ryjka z ram opowieści zresztą fascynuje mnie od dawna (np. nie ma go wcale w "Lecie"!).

Co do matki Włóczykija - zwróć uwagę, że Jok mówi (s. 154): "niezwykła ta Mimbla", a mówi to przecież w momencie, gdy stara Mimbla zwija dzieci i uchodzi w ciemność zabawy. Stąd moje przypuszczenie.

Tatuś mnie irytuje najbardziej w "Morzu" (chyba już o tym mówiłam pod moją recenzją "Zimy") - cała rodzina rzuca wszystko, żeby jemu było lepiej. A on nie jest się w stanie przyznać, że czegoś nie umie (zapalić latarni), chodzi i smęci, nie zwraca uwagi na to, co się dzieje z żoną i synem. Zawsze ogarnia mnie wtedy na niego złość - tak jak piszesz, straszny z niego narcyz. I egocentryk. Ignacy Borejko mnie zawsze irytował, zresztą "Jeżycjada" to dla mnie zupełnie inne rejestry niż "Muminki".
Użytkownik: misiak297 27.11.2012 19:43 napisał(a):
Odpowiedź na: "Pamiętniki" to moja ulub... | galenlomiel
Robisz mi apetyt na powtórkę z Muminków:) Ale to już postanowione - przyszły rok będzie z Muminkami:)

A z tym, kto był matką Włóczykija nabiłaś mi niezłego ćwieka! Wikipedia podaje, że jego matką jest córka Mimbli, ale wiadomo jak to z Wikipedią bywa. A oto fragment, który ja znalazłem - sama końcówka:

"Stał też Jok z wygasłą fajką w ustach i Mimbla płaczące ze wzruszenia, i córka Mimbli i trzydzieści czworo młodych Mimblątek".

Rany, to kto był w końcu matką Włóczykija?!
Użytkownik: galenlomiel 27.11.2012 20:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Robisz mi apetyt na powtó... | misiak297
Z jednej strony wciąż mi się zdaje, że stara Mimbla. Z drugiej - ta młoda też wydaje się prawdopodobna, bo jednak inaczej jest "niezakomponowana" w tym parującym się świecie. Ale! Może to przecież być wolna artystka, która dzieci mieć nie chce i wiązać się z Jokiem nie musi.

Włóczykij zastanawia się nad swoim pokrewieństwem z Małą Mi - w sumie gdyby była jego przyrodnią siostrą (opcja: matka - stara Mimbla) nie byłby tak określał tego pokrewieństwa, inaczej w wypadku, gdyby była jego przyrodnią ciotką (opcja: matka - młoda Mimbla). Sęk w tym, że młoda Mimbla może też być Mimblą z "Lata" i "Listopada" i co wtedy? Jednak stara Mimbla byłaby prawdopodobniejsza!
Użytkownik: misiak297 27.11.2012 20:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Z jednej strony wciąż mi ... | galenlomiel
No właśnie, przypominam sobie o Mimbli z "Doliny Muminków w listopadzie". Przecież tam się spotykają z Włóczykijem... i co? I w sumie nic, żadnych wspominków! Więc może to była Stara Mimbla, jednorazowy wyskok Włóczykija i kolejne dziecko Mimbli...

Ech, rany! I to ma być książka dla dzieci! Jak my się tu zastanawiamy z kim współżył Jok... z matką czy z córką...:D
Użytkownik: misiak297 27.11.2012 20:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Z jednej strony wciąż mi ... | galenlomiel
Nie no ja nie zasnę w nocy normalnie przez to! Gryzie mnie to i gryzie! Stara Mimbla nie pasuje mi do Joka - ona uwiązana przez dzieci, trochę jednak zajmująca się domem (pyta swojej córki: "To nie będzie cię na obiedzie?" - to jest takie "mamusiowe"). Jest jeszcze jedna opcja - że matką Włóczykija jest Stara Mimbla (niezwykle płodna! Ilu tu musiało być ojców!), natomiast Jok związał się z jej córką, z którą czuł pokrewieństwo dusz - jakby to ujęła bohaterka innej dziecięcej klasyki. Nie bez znaczenia przecież, że w finale pojawili się wszyscy razem...:D
Użytkownik: galenlomiel 27.11.2012 22:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie no ja nie zasnę w noc... | misiak297
Młoda Mimbla jest siostrą Mi (jest o tym i w "Lecie", i w "Listopadzie"). To jest pewnik. Wszystko inne to domysł. Nie zgodzę się, że stara Mimbla jest "mamusiowa", najbardziej mi przypomina Janę Černą, tyle że może ciut bardziej opiekuńczą. Ale może jestem tu stronnicza, jako ktoś, kto się tak okopał na pozycjach broniących macierzyństwa Starej Mimbli, że Włóczykij jako syn młodej wydaje się aż nieprzyzwoity. Niemniej będę to ustalała dalej ;-).
Użytkownik: miłośniczka 28.11.2012 01:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Młoda Mimbla jest siostrą... | galenlomiel
Nie no, teraz to już na pewno powtórzę sobie "Muminki"! :D
Użytkownik: galenlomiel 28.11.2012 13:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie no ja nie zasnę w noc... | misiak297
Internet donosi:
https://research.wsulibs.wsu.edu:8443/xmlui/bitstr​eam/handle/2376/1535/moomin.htm;jsessionid=EE8D3EA​B7D453938E89C374248396D80#snufkin
Zatem Stara Mimbla!
Użytkownik: misiak297 28.11.2012 22:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Internet donosi: https:/... | galenlomiel
Uffff! I niech tak już zostanie...:)
Użytkownik: galenlomiel 29.11.2012 10:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Uffff! I niech tak już zo... | misiak297
Ano - starą Mimblę wskazuje też Boel Westin (biografka Jansson) :-).
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: