Dodany: 25.11.2012 13:53|Autor: ka.ja

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Rozmowa
Kleyff Jacek

2 osoby polecają ten tekst.

Po "Rozmowie" z Jackiem Kleyffem


W Czymanowie 16 lipca 1995 roku w tłumie zebranym pod sceną w rytm muzyki podskakiwał koło mnie dziwny brzydal w trampkach bez sznurowadeł, opadających gaciach i pasiastej czapeczce typu skarpetka. Podskakiwał bardzo zapamiętale, wywijał hołubce i machał rękami, a ja zachodziłam w głowę, skąd, do jasnej cholery, znam tę postać. No – skąd się zna Jacka Kleyffa? Starszaki znają go z Salonu Niezależnych, powielanych domowym sposobem kaset z piosenkami o sejmie kalek albo o holenderskim jajcu. Średniaki - z Orkiestry na Zdrowie. A nieliczne maluchy- po trochu z tego i tamtego, trochę z telewizji, trochę z YouTube'a.

Myślałam, że znam Jacka Kleyffa lepiej niż przeciętnie – wiedziałam, że szorował wieżowce zawieszony na kawałku sznurka i że zarabiał na życie zbieraniem szyszek. Znałam jego stare piosenki, bo rodzice nagrali je na taśmę magnetofonu ZK140T, znałam nowe, bo w moim środowisku Orkiestra Na Zdrowie była lekturą obowiązkową, zestawem podstawowym, piosenkami do tańca i różańca. Poznałam też w końcu samego Jacka, bo to towarzyski, otwarty człowiek, który lubi pogadać, nie stwarza barier, lubi innych ludzi.

Czytanie "Rozmowy' wydanej właśnie przed chwilą przez Czarne do złudzenia przypomina słuchanie gadania Kleyffa. Czasem nawet musiałam sobie fragmenty tekstu czytać na głos, bo jego język ma taki specyficzny rytm, zawsze jakby lekko krzywy, trochę utykający, zapętlony, i jeśli się tylko wodzi wzrokiem po literach, coś może umknąć, czegoś się nie złapie.

Mniej więcej połowa "Rozmowy" dotyczy polityki, czego się zupełnie nie spodziewałam, bo mimo że znałam piosenki Slalomu Nieżelaznych, zawsze wydawały mi się one czymś, co minęło, skończyło się razem z upadkiem poprzedniego ustroju. A choć nie lubię gadania o polityce, czytałam z zainteresowaniem i czy się zgadzałam, czy nie, podobało mi się to, jak wygłasza swoje poglądy. Czasem śmieszyło mnie, kiedy sam siebie cytował. Czasem śmiałam się w głos, kiedy wpadał w barwne opisy, metafory i anegdoty, dwukrotnie sięgnęłam po ołówek, żeby zaznaczyć sobie szczególnie trafny fragment i znów się śmiałam, tym razem z siebie, bo przecież czytałam e-book.

"Rozmowa" to jest zbiór wywiadów, pociętych, a potem pozszywanych, posklejanych i obrobionych tak, żeby układał się w wywiad-rzekę, więc czasem wpada się na powtórzenia, rozmówcy się nagle zmieniają – jedni atakują Jacka ideologicznie, inni wspominają wspólne sprawy, ktoś się nagle wtrąca z jednym pytaniem, jeszcze inni po prostu wyciągają z niego różne informacje, namawiają do analizowania zjawisk czy podśmiewają się z tego, jak sam siebie opisuje. Pewnie część z tych pytań autor zadał sam sobie, zmieniając lekko ton głosu i robiąc poważne miny albo wysuwając głupio żuchwę jak słynny wodowskaz Henryk Mur.

Brakuje mi w tej książce zdjęć – choćby kilku, tak na okrasę, szkoda też, że Kleyff nie mówi więcej o fenomenalnym zjawisku, jakim jest Orkiestra i o tym, co wciąż robi na scenie. Może ktoś go o to jeszcze zapyta w jakimś gazetowym wywiadzie, wtedy dokleję sobie ten wywiad do pliku, jakbym wklejała pod okładkę, w ten sposób będę mogła tę książkę rozwijać, jak długo jeszcze jej autor i bohater będzie chciał gadać z dziennikarzami albo sam ze sobą.

Wrócę do "Rozmowy" na pewno, jak wracam do piosenek ONZ i skeczów Salonu.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1363
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: