Dodany: 15.11.2012 17:58|Autor: AnnRK

Redakcja BiblioNETki poleca!

Książka: Requiem dla wilka
Nurowska Maria

4 osoby polecają ten tekst.

Wilki w Bieszczadach, odsłona druga


Niełatwo zrecenzować drugą część serii nie zdradzając przy tym zakończenia pierwszego tomu. Dlatego też ten tekst miał nigdy nie powstać. W trakcie lektury zmieniłam jednak zdanie i postanowiłam napisać kilka słów o kontynuacji powieści Marii Nurowskiej "Nakarmić wilki".

Na początek chcę Was przestrzec: jeśli zamierzacie przeczytać tom pierwszy, nie czytajcie opisu z okładki tomu drugiego, który zdradza zakończenie poprzedniej części.

"Requiem dla wilka" zaczyna się w momencie, gdy w Bieszczady przyjeżdża Joanna Pasieczna. Kobieta skończyła łódzką filmówkę, a na południowo-wschodnie krańce Polski przyciągnęła ją postać wybitnego, choć zapomnianego reżysera, Jerzego Glinickiego, który właśnie w Bieszczadach postanowił spędzić resztę życia. Joanna zamierzała nakręcić film o swym idolu, ten jednak z góry odrzucił pomysł. Porażka była dotkliwa, ale kobieta szybko trafiła na nowy, nie mniej ciekawy pomysł na film. Otóż ze dwa lata wcześniej w okolicy, w której zatrzymała się Asia, wydarzyła się tragedia. I to właśnie stanie się powodem, dla którego pani reżyser pozostanie w leśnej głuszy z postanowieniem nakręcenia filmu dokumentalnego wyjaśniającego okoliczności tamtego zdarzenia.

Tak jak w poprzedniej powieści, główna bohaterka to młoda, uparta absolwentka, która chce udowodnić wszystkim, że jest stanowczą oraz zaradną dziewczyną z jasno sprecyzowanym celem, głucha na wszelkie rady i sugestie. Podobnie jak Katarzyna, Joanna ma też problemy z relacjami damsko-męskimi.

Wątek miłosny znów jest nieciekawy, wilki nieliczne, ale wciąż towarzyskie, a o samych Bieszczadach - niewiele. Gdyby to były jedyne moje zarzuty, potraktowałabym książkę jak typowe babskie czytadło, a ten tekst w ogóle by nie powstał. Niestety tak nie jest.

W "Nakarmić wilki" dla rozkręcenia fabuły autorka sięgnęła po tragedię, która wydarzyła się naprawdę. Wplotła w treść powieści dramat Czeczenki, która wraz z dziećmi zimą nielegalnie przekroczyła polską granicę. Z czwórki potomstwa przeżyło tylko jedno dziecko. Trzy dziewczynki zmarły z wychłodzenia. Wykorzystanie tej historii i potraktowanie jej jako ubarwiający akcję epizod wydało mi się niesmaczne i nie na miejscu. W "Requiem dla wilka" budzi mój niesmak wprowadzenie do tekstu polityki i wykorzystywanie katastrofy smoleńskiej.

"- Tutaj to też uderzenie w państwo, zginęła elita, prezydent, generałowie.
- Nie przesadzaj, prezydent był już na wylocie, w dodatku cały czas ręcznie sterowany przez swojego brata"[1].

Gdy przeczytałam ten fragment rozmowy Joanny z Glinickim, coś się we mnie zagotowało. Czemu mają służyć teksty tego typu? Po co wykorzystywać tę tragedię w tak prymitywny sposób? To pomysł na stworzenie tła powieści? Sposób na zaognienie stosunków między absolwentką filmówki a jej mentorem? Czy może pokazanie, że w tym dzikim zakątku ludzie są na bieżąco z wiadomościami? W końcu, jak głosi opis na okładce, Bieszczady to "nie do końca ucywilizowana kraina"[2].

Może i jestem przewrażliwiona na tym punkcie, ale nie cierpię, gdy moje rodzinne strony traktowane są jak gorsza, mniej rozwinięta część kraju. Do dziś pamiętam pewną rozmowę w pociągu, gdy podróżujące w tym samym przedziale małżeństwo w średnim wieku wypytywało mnie o Bieszczady. W końcu padło pytanie, czym zajmują się moi rodzice, a gdy zgodnie z prawdą odparłam, że są nauczycielami, usłyszałam szczere zdziwienie: "to tam są szkoły?". Tak, tak, to nie żart. Pewnie gdyby nie wredne wilki, wszyscy wypasalibyśmy owce i szkoły nie musiałyby powstawać, ale zagrożeni bezrobociem chwytaliśmy się czego się da. Tak powstały pierwsze szkoły, sklepy, a nawet szpitale. Strach jednak się w tych placówkach leczyć. Gdy Joanna złamała nogę i wylądowała w szpitalu w Ustrzykach, Jerzy szybko ją stamtąd zabrał do Warszawy. Uzasadnienie? "Joasiu, nie zostawię cię tutaj, jeszcze ci wszczepią jakiegoś gronkowca"[3].

Tak naprawdę w tej powieści podoba mi się jedynie okładka. Wykorzystane na niej zdjęcie jest przepiękne. Cała reszta, delikatnie mówiąc, nie przypadła mi do gustu.

Trochę się uniosłam. Może za bardzo, może niesłusznie, może bez sensu. Czasami człowiek potrzebuje się wygadać. Nieopierzony recenzent-amator też.


---
[1] Maria Nurowska, "Requiem dla wilka", wyd. W.A.B., 2011, s. 136.
[2] Tamże, tekst z okładki.
[3] Tamże, s. 153.


[Recenzję opublikowałam wcześniej na moim blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 7004
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 10
Użytkownik: misiak297 15.11.2012 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Niełatwo zrecenzować drug... | AnnRK
"Trochę się uniosłam. Może za bardzo, może niesłusznie, może bez sensu. Czasami człowiek potrzebuje się wygadać. Nieopierzony recenzent-amator też. "

Nie dziwię się. Rzeczonej pozycji nie czytałem, ale poprzednia również mnie zirytowała. I w poprzedniej części również wykorzystano autentyczny dramat, o którym wspominasz, a przedstawiono go w sposób straszliwie powierzchowny. Nurowska to dla mnie pisarka skreślona.
Użytkownik: AnnRK 15.11.2012 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: "Trochę się uniosłam. Moż... | misiak297
Pamiętam. Dramat Czeczenki i jej dzieci wykorzystany dla uatrakcyjnienia (?) fabuły. Niesmaczne i nie na miejscu.
Użytkownik: misiak297 15.11.2012 23:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamiętam. Dramat Czeczenk... | AnnRK
Wiesz, nie mam nic przeciwko czerpaniu z prawdziwych zdarzeń - ale na miłość boską, niech pisarze mają chociaż... jakby to nazwać? Trochę przyzwoitości, żeby nadać tym wydarzeniom odpowiednią rangę! Niech to nie będzie tylko ciężkostrawny fabularny smaczek, po którym się odbija czytelnikowi, oburzonemu na taką powierzchowność. A tam było: trzy akapity, pójście na łatwiznę (przyjechała policja, wypytali, trójka bohaterów odpowiedziała, a potem już nie chcieli do tego wracać i kropka. Co słychać u wilków?). Żenujące.
Użytkownik: AnnRK 16.11.2012 18:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, nie mam nic przeci... | misiak297
Podpisuję się pod każdym Twoim słowem. Ludzki dramat sprowadzony do epizodu potraktowanego w tak powierzchowny, lekceważący sposób... To kompletnie nie na miejscu.
Zresztą, moim zdaniem, cała książka jest płytka i tak naprawdę żaden temat nie jest podany w sposób choćby zadowalający.
Rzadko mi się zdarza, że nie bardzo jestem w stanie wskazać plusy danej pozycji, ale w tym wypadku naprawdę nie potrafię znaleźć w tej książce pozytywów. Im bardziej ją analizuję, tym więcej widzę w niej wad.
Użytkownik: nnbobak 14.05.2013 14:39 napisał(a):
Odpowiedź na: "Trochę się uniosłam. Moż... | misiak297
Dla mnie również, jakoś nie podchodzi mi jej pisanie i tok prowadzenia fabuły.
Użytkownik: Zbojnica 22.11.2012 19:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Niełatwo zrecenzować drug... | AnnRK
No wezmę i w końcu przeczytam tę Nurowską, ostatnio tyle złego na jej temat słyszę, że chyba się nie oprę ;).
Użytkownik: lady P. 22.11.2012 19:54 napisał(a):
Odpowiedź na: No wezmę i w końcu przecz... | Zbojnica
Dokładnie to samo ostatnio pomyślałam. :)) Kto by pomyślał, że takie negatywne opinie mogą stanowić zachętę. ;) Czyli "wróg" na grudzień? A może lepiej grudnia sobie nie psuć? ;))
Użytkownik: Zbojnica 22.11.2012 20:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dokładnie to samo ostatni... | lady P.
Hihi, grudzień jest tak pozytywnym miesiącem, że zła lektura go nie zepsuje. Ale najpierw trzeba książkę zdobyć ;). A może ktoś się chce pozbyć Nurowskiej na jakiś czas? :D To chętnie wezmę,a nawet podam dalej ;).
Użytkownik: AnnRK 23.11.2012 12:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Hihi, grudzień jest tak p... | Zbojnica
I co ja najlepszego zrobiłam? :P
Użytkownik: lady P. 23.11.2012 12:29 napisał(a):
Odpowiedź na: I co ja najlepszego zrobi... | AnnRK
:)))
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: