Dodany: 14.11.2012 20:31|Autor: Literadar

Książka: Korzeniec
Białas Zbigniew

1 osoba poleca ten tekst.

Korzeniec


Rec. Dorota Tukaj
Ocena: 3,5 / 6

Okładka

Któż nie lubi sobie wyobrażać, jak wyglądało życie w jego rodzinnej miejscowości (albo w jakimś innym miejscu, do którego z tych czy innych powodów ma sentyment) przed stu czy dwustu laty? Mieszkańcy miast z bogatymi tradycjami historycznymi mają zwykle ułatwione zadanie: z pomocą przychodzą im autorzy licznych powieści i wspomnień, na podstawie których łatwo odtworzyć w myśli obraz Warszawy, Krakowa czy Lwowa z dowolnego okresu historycznego.

Ale znacznie trudniej znaleźć utwór z akcją umiejscowioną w Sosnowcu, Będzinie czy Dąbrowie Górniczej… Przynajmniej do niedawna, bo oto w sukurs mieszkańcom Zagłębia przyszedł rodowity sosnowiczanin Zbigniew Białas. Bohaterem jego powieści Korzeniec jest bowiem nie tyle Alojzy Korzeniec, mistrz posadzkarski, który już na trzydziestej stronie pada ofiarą nieznanego przestępcy, co samo miasto Sosnowiec – wówczas, czyli w roku 1913, noszące jeszcze nazwę Sosnowice – wraz z całą rzeszą swych mieszkańców. Sporadycznie akcja przenosi się także do Mysłowic i Siewierza oraz do niewymienionego z nazwy miasteczka, oddalonego od Sosnowca o półtorej godziny jazdy dorożką. Ale żadne z nich nie jest sportretowane tak pięknie jak Sosnowiec, z klimatycznymi pejzażami dzielnic biednych i bogatych, poszczególnych ulic i charakterystycznych obiektów, z umiejętnie wplecionymi w narrację informacjami o historii miasta i z ukłonem w stronę kilku znanych postaci, które tu przyszły na świat. Autentyzmu dodają scenerii liczne cytaty z ówczesnej prasy regionalnej.

A fabuła? Cóż, prawdę powiedziawszy, jest ona wyraźnie słabszą stroną tej powieści. Dość wątła intryga kryminalna ginie w cieniu kilku równolegle snutych wątków, a one z kolei momentami rozplatają się na całą gęstwinę drobnych scenek rodzajowych. I te są zdecydowanie najlepsze. Bo o ile opisy nawiązywania się nowej relacji pomiędzy panem Walerianem i panią Jadwigą lub starań rodziców panny Izabeli o korzystne zamążpójście córki mogą się wydać nieco sztampowe i nużące, o tyle trudno się znudzić, zatapiając się w wywodach niejakiej Maciejowej u łoża konającego Zimorodzica, monologach kolejarza Ociepy czy też dyskusji panów Emanuela, Tadeusza i Andrzeja na temat wpływu wojny na proletariat, nie mówiąc już o swoistym przewodniku po sosnowieckich gabinetach dentystycznych.

Lekka chaotyczność narracji, wskutek której uwaga czytelnika musi nieustannie przeskakiwać między kilkoma miejscami akcji i dwoma planami czasowymi, dla jednych może być wadą, dla innych zaletą; natomiast niezbyt udanym chwytem wydaje się wplecenie w tekst dwóch fragmentów z pamiętnika panny Emmy (postaci o znaczeniu raczej marginalnym), jednego zajmującego cały rozdział, drugiego upchniętego ni w pięć, ni w dziewięć między dwa epizody z udziałem innych osób, relacjonowane przez narratora zewnętrznego, z oddzieleniem ich tylko akapitami. Do minusów należy też zaliczyć parę potknięć w skądinąd udanej stylizacji językowej. Raczej mało prawdopodobne, by funkcjonariusze carskiej ochrany, choćby i znający język polski, używali w roli „przecinka” słowa znanego wprawdzie od średniowiecza, ale aż do połowy XX wieku funkcjonującego jedynie jako obelżywa nazwa kobiety lekkich obyczajów; aż się prosi, by ową nieszczęsną „k…ę” zastąpił jakiś rosyjski wulgaryzm! Podobnie, o ile jeszcze od biedy można przyjąć, że rozmodlona leciwa babunia w złości rzuci „cholerą” i „duperelami”, o tyle już „szlag by trafił tę pieprzoną starość” w jej wykonaniu wydaje się lekkim anachronizmem.

Największe zaskoczenie czeka czytelnika na końcu. I nie chodzi tu o rozwiązanie zagadki śmierci pana Korzeńca ani też o dalsze losy wdowy, lecz… o widniejący pod ostatnim zdaniem napis „Koniec tomu pierwszego”. Jeśli choć połowę czytelników pobudzi on do spekulacji, które wątki autor zechce kontynuować i do jakiego momentu historycznego doprowadzi znanych i nieznanych sosnowiczan, a w konsekwencji do sięgnięcia po tom drugi – będzie to znaczyło, że mimo pewnych słabości lektura zasługuje na uwagę.

Więcej recenzji Doroty Tukaj znaleźć można na http://ksiazki.wp.pl/kuid,44,nick,Dorota-Tukaj,profil.html


(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 1291
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: