Dodany: 01.11.2012 19:04|Autor: misiak297

Książki i okolice> Akcje i wyzwania czytelnicze

Prywatna akcja czytelnicza - listopad z "Trędowatą"


Od lat odwlekam lekturę "Trędowatej" - tyle lepszych książek, na te gorsze zawsze znajdzie się czas. Swego czasu podszedłem do dziełka Mniszkówny, ale porzuciłem je na rzecz pierwszego tomu "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta i już nie wróciłem. A przecież to powieść zekranizowana w gwiazdorskiej obsadzie (Starostecka, Barańska, Dmochowski, Dymna, Kownacka, Fronczewski), no i wreszcie - to klasyka, znać wypada! A że przy okazji można się świetnie bawić to tym lepiej.

Odwlekałem, odwlekałem - za to zmobilizował mnie Biblionetkołaj, ofiarowując mi piękne wydanie "Trędowatej". Postanowiłem, że każdego listopadowego wieczoru będę czytał po 2-3 rozdziały romansu Mniszkówny. Chętnie też będę dzielił się z Wami cytatami oraz swoimi komentarzami na łamach tego wątku. Trzymajcie za mnie kciuki!
Wyświetleń: 39738
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 100
Użytkownik: misiak297 01.11.2012 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
I już po pierwszej odsłonie losów pożal-się-Boże-Stefci mogę co nieco wynotować. Historia sztampowa (z której czasem kwitły arcydzieła literatury światowej - vide: "Duma i uprzedzenie"). On i ona spotykają się i pałają niechęcią do siebie. W tym przypadku ona to Stefcia Rudecka, nauczycielka, a on ordynat Waldemar Michorowski o nader wdzięcznym przezwisku "Waldy" i ładnych "złotawoblond" wąsach. A co do tego? Powalające opisy przyrody, oto i przykład z samego początku:

"Jasna smuga na wchodzie rozszerzała się dalej i dalej. Z różowej wpadała w tony blade, coraz świetlistsze, prawie przejrzyste, haftowane na tle złotogłowiu. Powietrze, pełne surowych powiewów nocnych, wchłaniało słoneczne smugi wilgocią mgły opadając na dół. Z każdą chwilą było rzeźwiejsze, jak brylantowe. Zbudzone ptaki dzwoniły niezliczoną ilością świergotów".

I tym dniem zachwyca się właśnie nasza bohaterka, której "Pąsowe usta uśmiechały się majowo jak poranek". Stefcia dużo myśli, a w tych jej myślach "Piękna postać Edmunda Prątnickiego uwypuklała się głównie". Na szczęście Stefcię z ponurych rozmyślań wyciąga Waldy, który "Jechał na pysznym, czarnym jak lawa wierzchowcu. Ładnie wyglądało na nim [na kim? na wierzchowcu czy jeźdźcu?] zamszowe siodło, żółty czaprak u uzdeczka. Koń arabski szedł z fantazją [czyli jak?], nogi stawiał klasycznie [jak się nogi stawia klasycznie?], z wdzięcznie przegiętą szyją niespokojnie gryzł wędzidło". Ich tet-a-tet nie należy do romantycznych. Ponownie spotykają się na obiedzie, gdzie odbywa się ciekawa dyskusja o szparagach. Później Waldy oddaje się przyjemności kurzenia:

"Pełne, barwne, zmysłowe usta wydymał lekko, pykając z cygara błękitnym dymkiem. Z brwią zmarszczoną siedział, z widocznym skupieniem w szarych oczach. Świeciły w nich złowrogie płomyki. Po chwili (...) rzekł głośno, nie wyjmując z ust cygara:
- Po prostu dała mi w pysk."

Cóż, sądzę, że to cygaro musiało mu z pyska wylecieć w tamtym momencie... Ale tego Mniszkówna już nie opisała. Wyobraźcie sobie boskiego Waldy'ego gaszącego swoje spodnie w okolicy krocza...

Użytkownik: Zbojnica 01.11.2012 19:37 napisał(a):
Odpowiedź na: I już po pierwszej odsłon... | misiak297
Ja to mam jakieś nieeleganckie asocjacje z nazwiskiem owego Edmunda ;). Ale nie napiszę, coby poziomu zacnego portalu nie zaniżać ;).

I gdybyś był w targecie, to byś wiedział jak się chodzi klasycznie - zwłaszcza, jak jest się koniem. Ale żeś się arystokratą nie był urodził to i o jeździectwie pojęcie masz mierne ;).
Użytkownik: Neelith 20.11.2012 14:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja to mam jakieś nieeleg... | Zbojnica
Skonam chyba ze śmiechu w związku z Twoimi "nieeleganckimi asocjacjami". Oczywiście nie mam pojęcia co możesz mieć na myśli :)
Użytkownik: joanna.syrenka 01.11.2012 19:39 napisał(a):
Odpowiedź na: I już po pierwszej odsłon... | misiak297
Misiak, na koniach się nie znasz po prostu :P Zwłaszcza czarnych jak lawa.

Wchodzę w to! Jest u mnie w bibliotece, więc wypożyczę w przyszłym tygodniu.
Użytkownik: misiak297 01.11.2012 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Misiak, na koniach się ni... | joanna.syrenka
Aha i myślisz, że najeżdżam na Bogu ducha winnego konia Waldy'ego z czystej zawiści? Cóż... przejrzałaś mnie. Zawsze chciałem mieć "złotoblond wąsy" jak ordynat:D
Użytkownik: joanna.syrenka 01.11.2012 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Aha i myślisz, że najeżdż... | misiak297
Jak zapuścisz wąsy to przestanę być Twoją żoną... :P Ja wiem, to kusi, ale nawet się nie waż!!!
Użytkownik: anek7 01.11.2012 20:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Aha i myślisz, że najeżdż... | misiak297
No "złotoblond wąsy" to Ci raczej nie grożą... Ale Misiak z wąsami (obojętnie jakiej barwy) to by było coś;)

Trędowatą czytałam dawno temu, może czas na powtórkę. Grafomania, bo grafomania, ale swój urok ma:)
Użytkownik: joanna.syrenka 01.11.2012 20:16 napisał(a):
Odpowiedź na: No "złotoblond wąsy" to C... | anek7
Zawsze mam problem, jak oceniać tego typu książki - tak miałam z socjalistycznym tomikiem Szymborskiej. Bo niby "się nie powinno", ale takie rzeczy szalenie bawią - nie wiadomo, jak to traktować!
Użytkownik: anek7 01.11.2012 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Zawsze mam problem, jak o... | joanna.syrenka
Staram się nie oceniać przez jakieś "pryzmaty" tylko tak jak czuję;)
Nie jestem krytykiem, żebym była zobowiązana tępić grafomanię na każdym kroku - zresztą grafomania grafomanii nie jest równa. Te cytaty, które Misiak przywołał są może nieco śmieszne i napuszone, ale to perełki w porównaniu z tym co wypisują niektórzy współcześni "Literaci" - chociażby Piątkowski, Dryjer czy pewna ulubiona Misiakowa ałtorka;)

A jeśli idzie o mniej lub bardziej zaangażowaną poezję to mam taką teorię, że prawdziwy mistrz, nawet jak pisze o dzielnych kołchoźnicach na traktorze to zrobi to z wdziękiem. I na to zwracam uwagę a nie na okoliczności w jakich dany utwór powstał.
Użytkownik: joanna.syrenka 01.11.2012 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Staram się nie oceniać pr... | anek7
Dlatego też oceniam "tak jak czuję", ale akurat często zwracam uwagę na okoliczności. Lubię - o ile to oczywiście możliwe - zajrzeć w notkę biograficzną autora, którego poznaję. Czasami starczają mi podstawowe informacje: w jakich latach żył i gdzie mieszkał. Czasami potrzebny jest szerszy kontekst. Należę do tych "czytaczy", którzy uważają, że miejsce i czas powstania utworu bywa do niego kluczem :) W sumie to nawet fajny temat do dyskusji, chyba że już taka była?

A ja już czuję, że lubię "Trędowatą" - chociażby przez kapitalny opis lektury w "Przyślę panu list i klucz", albo przez parodię Samozwaniec. Od dawna chciałam poznać pierwowzór. Dlatego muszę się przyłączyć do akcji :)
Użytkownik: misiak297 01.11.2012 21:19 napisał(a):
Odpowiedź na: Staram się nie oceniać pr... | anek7
"to perełki w porównaniu z tym co wypisują niektórzy współcześni "Literaci" - chociażby Piątkowski, Dryjer czy pewna ulubiona Misiakowa ałtorka;)"

Fakt. Choć sądzę (po czytatce Dot o cytatach z "Trędowatej"), że najlepsze smaczki dopiero przede mną. Syrenka niżej pisze o kontekście - myślę, że tu kontekst, czas powstania też jest ważny - co i tak tej powieści nie ratuje:)
Użytkownik: joanna.syrenka 01.11.2012 21:28 napisał(a):
Odpowiedź na: "to perełki w porównaniu ... | misiak297
Nie no - chała to chała, obojętnie w jakich czasach powstaje ;)))
Użytkownik: misiak297 01.11.2012 23:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie no - chała to chała, ... | joanna.syrenka
"Oczu ordynata nie widział, gdyż były spuszczone na papiery, ale domyślał się, że wyraz ich nie jest zachęcający"

"Tylko widzisz, ja nie lubię nerwów, a ona je posiada w wysokim stopniu"

:)

Ta książka gra mi na posiadanych nerwach, ilekroć oczy swe spuszczę na tekst:D Ale i tak dobrze się bawię:D
Użytkownik: Anna 46 02.11.2012 16:27 napisał(a):
Odpowiedź na: "to perełki w porównaniu ... | misiak297
Najwyższa pora, Petitku Misiakowy / Misiaku Petitkowy (które wolisz) na lekturę tego kiczu nad kiczami.
Literacko, to on zasługuje wyłącznie na 1, ale huragany śmiechu, które wywołuje, sprawiają, że trzeba go w domciu mieć i czasem sobie czytnąć na poprawę humoru.
Użytkownik: nainala 14.11.2012 20:37 napisał(a):
Odpowiedź na: No "złotoblond wąsy" to C... | anek7
A jaki urok miało, kiedy było się w wieku nastoletnim.
Użytkownik: anek7 14.11.2012 22:41 napisał(a):
Odpowiedź na: A jaki urok miało, kiedy... | nainala
Słusznie prawisz - czytałam licealistką będąc i nawet sporo łez wylałam nad biedną Stefcią...
Użytkownik: nainala 15.11.2012 00:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Słusznie prawisz - czytał... | anek7
Też płakałam i nie wstydzę się tego. Najważniejsze, że teraz widzę ten " gwałt" literacki. Lepiej późno niż wcale.
Użytkownik: nainala 14.11.2012 01:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Aha i myślisz, że najeżdż... | misiak297
Bardzo się cieszę, że masz trochę większą wiedzę niż licealistki. Koleżanka mojej córki ( nie mylić z Annviną) myślała , że kary to imię konia i napisała " curry". Uśmiałam się do łez.
Użytkownik: margines 01.11.2012 21:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
... Co by tu rzec, żeby nie cytować przynajmniej początku misiakowego opisu akcji?
Też odwlekałem lekturę tej książki, a stoją u mnie 2 tomy "Trędowatej" z "Ordynatem Michorowskim" pospołu:)
Zatem... przyłączę się do akcji:)

Widzisz, jak to Bibliomikołaj "niechcący" może przysłużyć się:)?
Także literaturze polskiej.
Użytkownik: misiak297 02.11.2012 21:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
Dziś mija drugi dzień mojego tete-a-tete ze Stefcią Rudecką. Pochłonęła mnie ta historia - to przyjęcie w Słodkowcach, te niby-śmieszne dyskusje o niczym, te głębokie przemyślenia panny Stefanii, która siedzi przy majowym stole (Kwiaty rozrzucone na stole nadawały mu wygląd majowy"), że niby jest jako ten bławatek wśród wspaniałych sreber i w ogóle ojej. Ale Mniszkówna przeszła samą siebie w opisie amanta, czyli ordynata Waldy'ego. Kiedy niejaki Misiak był młodszy, jego zmorą było pisanie charakterystyk (wiecie, schemat: wygląd-charakter-ocena, dlaczego bohater jest pozytywny). Taki ktoś, kto chciałby dziś napisać charakterystykę Waldy'ego (choć wątpię, czy "Trędowata" mogłaby być kiedykolwiek lekturą szkolną w podstawówce) miałby ułatwione zadanie - Mniszkówna odwaliła całą robotę za niego. Odwaliła aż za dobrze - w połowie tego opisu chce się go już przeskoczyć. Oto i nasz Waldy:

"Ruchy miał cokolwiek rozrzucone, lecz to nadawało właściwy jemu wdzięk [przypomina mi się bohater piosenki Jożin z Bażin]. W zaniedbaniu jego przebijał szyk i dystynkcja zupełnie odrębna, jego własna [zaniedbanie jest szykowne? Artystyczny nieład?]. Nie był pięknym, ale miał w sobie coś nieokreślonego [nie wierzę, że Mniszkówna przy swojej miłości do opisów nie potrafiła tego czegoś określić!], co robiło wrażenie. Smukły i bardzo zgrabny, posiadał rysy wyraziste i płeć smagławą, włosy ciemnoblond, ładnie rozdzielone z boku głowy; małe wypukłości nad pysznie zagiętymi brwiami [tak pysznie, że chciałoby się te brwi schrupać, razem z całym mniam-mniam Waldym] zdawały się skupiać w sobie energię, siłę woli i zdolności. Oczy miał szare, przenikliwe, o rozumnym i stanowczym wyrazie, zawsze prawie drwiące, często figlarne; niesłychanie piękne usta, wydatne, pąsowe, ocienione eleganckim w miarę bujnym, złotawoblond wąsem, trochę najeżonym i rozczesanym na końcach [panowie wąsacze! Czy wąsy się czesze? Bo nie wiem, ale jestem gotów zapuścić i zafarbować na ciemnoblond w miarę bujnego, odpowiednio najeżonego wąsa, żeby to sprawdzić]. Na twarzy widniała głęboka myśl [jaka? Może pani Mniszek zajrzałaby też ordynatowi pod kopułę, prosimy!] w połączeniu z odrobiną nudy; w oczach gwałtowność, czasem duma, lub też błyskały w nich iskry żartu. Z ust [e o ustach już było! Zejdź do podbródka, Helenko!] poznawało się epikurejczyka, uśmiech, jeśli nie był ironiczny, miał w sobie dużo łagodności".

Po prostu ideał, nie? No to pasuje do naszej Stefci - jak stwierdził jeden z bohaterów, mając na myśli irytującą w swej słodyczy nauczycielkę: "przyznał w duchu, że jest możliwa" (cokolwiek to znaczy).

Ale uwaga na horyzoncie czarne chmury! Oto pojawia się czarny charakter - Edmund Prątnicki, który swego czasu porzucił Stenię! Co więcej, planuje okrutną zemstę na niedoszłej narzeczonej... Co to będzie? Ach, drżę z przejęcia...! Chyba wrócę do "Trędowatej" żeby się przekonać.

Stefanio, nie daj się!
Użytkownik: misiak297 04.11.2012 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś mija drugi dzień moj... | misiak297
Oj, dzieje się, dzieje w Słodkowcach! Nie uwierzycie - Waldy się zakochał! I to jak! Płomiennie!

"Waldemar powstał, podszedł krok naprzód i oparty o konsolę kominka przepalał Stefcię gorejącymi oczyma.
Co za temperament, jaki zapał! - myślał, widząc ruch jej palców i ognie na twarzy. Olbrzymia siła namiętności, jakiej dawno już nie doznawał, pchała go do niej. Uczuł, że pożąda tej dziewczyny, że ona przepala mu krew, szarpie nerwy. [podobne opisy znalazłem w książkach wspomnianej przez Anek7 ałtorki].
- Ogień, ogień - mruczał przez zaciśnięte zęby. I skurcz szalonej, namiętnej fali ściągnął jego brwi, poruszył nozdrza, drżał na ustach. Miał wygląd orła gotowego do zadania ciosu, szeptał już wściekły [nie mógł po prostu tego pomyśleć, zamiast pleść na głos takie banialuki?]:
- Ona musi być moją... (...) To ogień!... Wulkan... Ale dwa ognie poparzyć się nie mogą... i tyle rozkoszy!..."

Stefcia, uciekaj...

A teraz kwiatek kwiatków:

"Szatan namiętności zapalał go, a biały czysty duch owiewał Stefcię iluzją, jakiej nawet jego demon rozedrzeć nie śmiał. Waldemar walczył... [dawaj, Waldy, dawaj, dzielny wojaku!] Płomienie buchnęły mu na twarz [sfajczy się chłopak...], oczy gorzały piekłem pożądania. Nie zdołał wytrwać, pochylił głowę niżej, oddech jego palący, przepojony ogniem wewnętrznym sparzył szyję Stefci [biedaczka, przypalił jej włosy!]".

A i jeszcze jedno:

"Prątnicki oddychał, kiedy Waldemar odjeżdżał. Stefcia oddychała, gdy przyjeżdżał" - ciekawe jak długo musieli potem wstrzymywać powietrze...
Użytkownik: Czajka 04.11.2012 10:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, dzieje się, dzieje w ... | misiak297
Trzeba się cieszyć, że taka przepalona oddychała w przerwach. :D
Użytkownik: alicja225 04.11.2012 12:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, dzieje się, dzieje w ... | misiak297
Aż chciałoby się zaśpiewać: "Spalam się, dla ciebie spalam się..." ;)
Użytkownik: misiak297 04.11.2012 16:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Aż chciałoby się zaśpiewa... | alicja225
A ja czytam właśnie o majątku Waldy'ego. Ja chcę taki pałac z parkiem! Na spotkania biblionetkowe!
Użytkownik: misiak297 06.11.2012 06:31 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja czytam właśnie o maj... | misiak297
Doniesienia z lekturowego frontu: jeszcze żyję. Choć zanudzam się na śmierć w tym gąszczu rozmów o niczym i koszmarnych opisów przyrody. Zastanawiam się, co jeszcze będzie się tam działo przez te 400 stron... Mniszkówno, litości!
Użytkownik: aleutka 06.11.2012 09:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Doniesienia z lekturowego... | misiak297
Mniszkowna podobno czytala kiedys Tredowata Prusowi (zaznaczyla, ze na jego wlasna prosbe...) i Prus ponoc mial powiedziec cos w stylu "pisac bedziesz zawsze bo to twoj mus". (To byl czlowiek ogromnej dobroci. Przewidzial, rzecz jasna, ze ja krytycy zjedza i wspolczul jej).

Ale jak to u grafomanow - nie potrafia przestac i zbyt lubia to co napisza zeby skreslac. Mniszkowna nie jest tu wyjatkiem :) Trzymaj sie. Lingas Loniewska zmogles. To nie moze byc duzo gorsze.
Użytkownik: miłośniczka 07.11.2012 21:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Mniszkowna podobno czytal... | aleutka
Powiedzcie mi, jakim cudem ktoś to w ogóle wydał? I czemu potem doczekało się tylu wznowień??? Ktoś to wszak musiał czytać chyba i brać lekturę na całkiem poważnie...
Użytkownik: joanna.syrenka 07.11.2012 21:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedzcie mi, jakim cude... | miłośniczka
No jak to, nie wiesz? A dlaczego powstają mierne seriale i inne Tańce z Fokami? :]
Użytkownik: miłośniczka 07.11.2012 21:55 napisał(a):
Odpowiedź na: No jak to, nie wiesz? A d... | joanna.syrenka
Mówisz, że czytelnik z niższej półki też żąda w literaturze czegoś tylko dla siebie? ;P
Użytkownik: joanna.syrenka 07.11.2012 23:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Mówisz, że czytelnik z ni... | miłośniczka
Nie, kochana, nie. Mówię, że nie ważne co, ważne żeby się dobrze sprzedało. Możliwe, że pani Mniszkównie wyszło przez przypadek, ale kolejne nakłady to zasługa żądnych zysku wydawców.

Nawiasem mówiąc - wydało się Twoje kompletnie niematerialne podejście do życia :)))))
Użytkownik: miłośniczka 09.11.2012 14:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, kochana, nie. Mówię,... | joanna.syrenka
Niestety. Nie jestem w stanie dłużej tego ukrywać. ;)
Użytkownik: misiak297 07.11.2012 23:48 napisał(a):
Odpowiedź na: Powiedzcie mi, jakim cude... | miłośniczka
I czterech ekranizacji...:)
Użytkownik: nainala 14.11.2012 01:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Doniesienia z lekturowego... | misiak297
To nie jest książka dla krytyków literackich po filologii polskiej, tylko dla pensjonarek. A Tobie chyba daleko do pensjonarki i to jeszcze z zeszłego wieku. Litości dla biednej Mniszkównej, toć ona w grobie się przewraca, a jak wstanie, to dopiero napisze Zmierzch bis.
Użytkownik: Czajka 14.11.2012 06:28 napisał(a):
Odpowiedź na: To nie jest książka dla k... | nainala
Ale, Nainalo, to nie jest kwestia dla krytyka, to wachlowanie chrap i falowanie postaci. To wypełzanie zmysłów na czoło (czy podobnie). To kwestia gwałtu na języku. Ja tam byłam pensjonarką, lubiłam powieści dla pensjonarek i dla pensjonarków. To mogło być kiczowate, biało czarne, bez głębi, bez filozofii, ale było napisane po polsku. Na przykład taki Winnetou. Strasznie dla pensjonarków w młodym wieku. Ale grafomańskie zmysły mu na nic nie wypełzały. Już sobie naszykowałam oba tomy do czytania. :)
Użytkownik: nainala 14.11.2012 20:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale, Nainalo, to nie jest... | Czajka
Całe szczęście, że czytałam tę książkę w wieku bardzo, ale to bardzo, nastoletnim i chyba wtedy nie wiedziałam, że można dokonać gwałtu na języku. Nie wiem czy w wieku pensjonarskim czytałaś 9 przyznaję, że nie pamiętam jak się pisze poprawnie nazwisko tej autorki ) Curtz- Ma(h)llerową. Toż to język bardzo podobny. Nie sądzisz?
Użytkownik: Czajka 15.11.2012 19:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Całe szczęście, że czytał... | nainala
Nie, nie czytałam nic, a przynajmniej w ogóle nie pamiętam. Ale sobie myślę, że nieco przesadna w opisach jest również Ania z Zielonego Wzgórza, ale tam przynajmniej język jest jak najbardziej poprawny.
Właśnie słucham Trędowatej czytanej przez Irenę Kwiatkowską - czyta genialnie. Napisane jest to okropnie, okropnie, natomiast bardzo żywo. I to jest cenne. No i ta historia z bajki, która lubi poruszać. Dobre są też niespodziewanie dialogi. Tak więc da się tego słuchać, nawet z zajęciem. No i z rozbawieniem, bo egzaltacja porównań i niesłychany kicz opisów jest bardzo śmieszny. I tę śmieszność uznaję za zaletę książki. Wdzięczna jestem Misiakowi, że mnie skusił czarownymi cytatami. A teraz uniosę się na własnych myślach w stronę wieczornej lektury i księżyc niech otula noc diamentowymi poświatami i nieci iskierki w powabnych kształtach łyżek.
Hyhy, to też kuriozum - wydatny kształt łyżki spoczywający na podstawce. :)
Użytkownik: nainala 15.11.2012 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie czytałam nic, a ... | Czajka
I nie masz czego żałować. Ja czytałam mając chyba 11-12 lat, bo moja babcia ( urodzona dwa wieki temu - 1897 rok) Jadwigę Courths - Mahlerową wręcz uwielbiała. A co czytała moja babcia czytałam i ja.
Użytkownik: misiak297 22.11.2012 10:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie, nie czytałam nic, a ... | Czajka
Jako uzupełnienie lektury polecam świetny szkic krytycznoliteracki Teresy Walas o "Trędowatej" dołączony do starszego wydania.
Użytkownik: helen__ 04.11.2012 13:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, dzieje się, dzieje w ... | misiak297
Chyba muszę wrócić do tej książki, bo czytało mi się ją w podstawówce, więc te wszystkie stare niuansiki zupełnie mi uciekły - umiałam dojrzeć kiepskawo napisany romans. A tu! - proszę - bezcenne!:)
Użytkownik: aleutka 06.11.2012 09:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, dzieje się, dzieje w ... | misiak297
Szepczacy skurcz, ktory wygladal w dodatku jak orzel. Ciekawe bestiarium.
Użytkownik: miłośniczka 07.11.2012 21:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj, dzieje się, dzieje w ... | misiak297
Ja umieram ze śmiechu, kiedy czytam Twoje komentarze w środku cytatu! ;P Nie rób mi tego, chcę dojeść gołąbki w spokoju! ;P
Użytkownik: helen__ 04.11.2012 13:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś mija drugi dzień moj... | misiak297
Misiaku, myślałam, że spadnę z krzesła, kiedy czytała te fragmenty, wspaniałe!!! Muszę jednak to przeczytać znów, tym razem z właściwym spojrzeniem.:)
Użytkownik: Eida 14.11.2012 16:34 napisał(a):
Odpowiedź na: Dziś mija drugi dzień moj... | misiak297
Chętnie bym sobie przeczytała tę książkę, ale tylko (!) przeplataną Twoimi komentarzami. Prawie się popłakałam ;-)
Użytkownik: misiak297 06.11.2012 21:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
I jeszcze jedno cudeńko. Tym razem relacja z wyścigów konnych:

"[Waldy] W obcisłym ubraniu i żółtych sztylpach, w białych rękawiczkach, miał w swej postawie dużo klasycznej dzielności przy pewnym zaniedbaniu. Siedział jak przymurowany na koniu, z zimną krwią i wielką pewnością siebie. Spokojnie normował rozgorączkowanego wierzchowca. Był wspaniały. (...) Apollo [koń do którego Walduś był przymurowany] Brał przeszkody z fantazją, bez trudu, jak piłka podrzucana w górę przez rakietę. (...) Stefcia ani drgnęła, tylko na twarzy jej wykwitły silne kolory i oczy pociemniały od wewnętrznego wrażenia [nie wiem, co to jest wewnętrzne wrażenie, ale od dziś wpisuję je sobie do mojego prywatnego (by nie powiedzieć: wewnętrznego) słownika]. Podobał jej się ten świetny jeździec. Cała jej dusza rwała się do niego, tysiące słów wyrywało się na tor, ale usta milczały. Siedząc bez poruszenia, mówiła sobie: "Nie można" [więc jednak nie milczała!]. Tym jeźdźcem był Waldemar Michorowski [popatrz, popatrz, któż by się domyślił!], ordynat głębowicki, pan z panów, magnat jeden z najpierwszych w kraju, noszący starożytne nazwisko [nie wiedziałem, że już w antyku byli jacyś Michorowscy. Czego to się człowiek dowie, nawet podczas lektury takiej "Trędowatej"].

Ufff! Waldy przeżył wyścig - i ja też...
Użytkownik: nainala 14.11.2012 01:12 napisał(a):
Odpowiedź na: I jeszcze jedno cudeńko. ... | misiak297
Boki można zrywać czytając Twoje komentarze. Aż mnie mięśnie brzucha bolą ze śmiechu.
Użytkownik: misiak297 06.11.2012 22:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
Słuchajcie, naprawdę wielką przyjemność sprawia natykanie się na takie kwiatki (a może chwasty?) jak:

"Wysoki dostojnik umiał odpowiednio falować swą postacią i doborem słów".

"Jednak przyznacie, ta Stefcia ma w sobie diablika. W niej coś po prostu goreje" [przypominają mi się kurwiki w oczach pewnej uroczej posłanki]

"To esencjonalna dziewczyna, tylko nie bardzo pozwala badać temperaturę swych gorejących oczu"

"zagrała mu przed oczyma ogniem czarnych źrenic"

"Stefcia zerwała się. Twarz miała w ogniu [gorejąca dziewczyna!], oczy pałające, zaszklone łzami".

"Oczy jej patrzyły na ojca zdumione, wylękłe, aż zakryły się powiekami| [jakby te oczy Stefci miały jakieś osobne własne życie...]

...to naprawdę przyjemność. Ale niestrawne jest dla mnie pisanie o niczym. To, co zacytuję poniżej może śmieszyć, ale gdy się takie coś czyta po raz n-ty, przestaje to być śmieszne, a zaczyna być męczące:

"- Ostrygi wyborne! Nie skosztuje pan? - zapytał Zaniecki.
- Dziękuję!
- Waldy, zjedz homara... mówię ci, zjedz Homara - nalegał Brochwicz [Jasiu, jak nie zjesz obiadu nie dostaniesz deseru].
- Ja polecam ostryżki - mówił pan Świrko (...). - Ja polecam ostryżki - mówił schylony nad talerzem - tłuściutkie, smaczne, milutkie, prawdziwe pieszczoszki. Niech ordynat raczy spróbować jedną... o tę, tę figlarkę. Jaka apetyczna, co? Po niej przyjdzie ochota na wszystkie!
- A dajcież mi pokój z ostrygami - odrzekł niecierpliwie Waldemar". i nigdy ów drogi Waldy nie był mi bliższy, nigdy tak wspaniale nasze myśli się nie skrzyżowały, nigdy z jego ust nie wyrwały się słowa, które właśnie miały się wyrwać z moich.

Och, ordynacie, chyba podzielę zachwyt Stefci... Ciekawe co byś powiedział podczas lektury "Trędowatej". "A dajcież mi spokój z tą całą Stefą!"?
Użytkownik: Jabłonka 06.11.2012 23:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchajcie, naprawdę wiel... | misiak297
Misiaku, popłakałam się ze śmiechu :D dziękuję i życzę wytrwałości :)
Użytkownik: Marylek 07.11.2012 09:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchajcie, naprawdę wiel... | misiak297
Ja Ciebie jednak podziwiam...
Użytkownik: misiak297 07.11.2012 13:06 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja Ciebie jednak podziwia... | Marylek
Uwaga, uwaga, niebezpieczeństwo. Waldy spotkał swą dawną ponętną kochankę! Margrabinę, która "piwne powłóczyste źrenice zmysłowe i gorące przesunęła do jego oczu. Z wąskich ust wypadły namiętne słowa:
- Mój zawsze! Kocham cię!..."

Tak namiętnie przywitała ordynata margrabina. Na szczęście ten nie dał się uwieść, choć Wera nie ustawała w zakusach:

"Ciężka materia sukni spłynęła na dywan, odsłaniając wytwornie przybrane stopy, złożone z wdziękiem. Pierś margrabiny falowała gorączkowo, po jej ciele przelatywały płomienie. Gibkim ruchem odwróciła do ordynata głowę i biust i świecąc zębami, śmiała się ciągle. Oczy jej ciskały kolące ognie." Samospalenie?

I Waldy prawie uległ, choć "W źrenicach igrały mu szatanki śmiechu":

"Michorowskiemu zmysły wypełzły na usta. Oczy zmrużyły się satyrycznie [satyryczne to jest to wszystko], ale nozdrza zaczęły wachlować szybkim tempem [nawet nie próbuję sobie tego wyobrazić. Mam nadzieję, że ordynat nie miał kataru] (...) Tylko chłód jakiś owiewał go teraz mimo wewnętrznej gorączki."

Waldy, plusujesz, plusujesz. Bądź wierny Stefci!
Użytkownik: Zbojnica 07.11.2012 13:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga, niebezpiecz... | misiak297
Zmysły wypełzające na usta :D Mniszkówna to jednak musiała wiele w życiu widzieć ;).
Użytkownik: misiak297 07.11.2012 13:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Zmysły wypełzające na ust... | Zbojnica
Oj tak! "Waldemar dorzucał często swe atuty, co zwiększało grę słów, płynących szeroką rzeką, pełnych wytrysków dowcipu".
Użytkownik: Zbojnica 07.11.2012 13:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Oj tak! "Waldemar dorzuca... | misiak297
Teraz to już trąca pornografią ;)
Użytkownik: alicja225 07.11.2012 15:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga, niebezpiecz... | misiak297
"ale nozdrza zaczęły wachlować szybkim tempem". Cieszę się, że czytasz "Trędowatą", dzięki temu ja nie będę musiała, a poznam perełki w stylu wachlujących nozdrzy i powłóczystych źrenic zmysłowych. Powiem Ci po cichu, że niecierpliwie czekam na ciąg dalszy:):):)
Użytkownik: sowa 07.11.2012 20:59 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga, niebezpiecz... | misiak297
"umiał odpowiednio falować swą postacią i doborem słów": omatko, ja bym też chciała tak umieć.
"odwróciła do ordynata głowę i biust i świecąc zębami...": ciekawe, czy margrabina tylko zębami tak do Waldiego świeciła, czy biustem też.
Czytałam "Trędowatą" dawno, dawno temu, może by tak spróbować jeszcze raz? Tych pereł tam tyle...

Na hasło "Trędowata" przypomina mi się zawsze anegdotka opowiedziana przez mojego kumpla, który grał swego czasu w scenicznej adaptacji tego dzieła. Otóż była tam scena, Uwaga: po kliknięciu pokażą się szczegóły fabuły lub zakończenia utworu
Użytkownik: alva 07.11.2012 21:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga, niebezpiecz... | misiak297
Świecące zęby! Ratunku... Chociaż nie, praktyczna musi być tak mała wbudowana latarka;))
Użytkownik: nainala 14.11.2012 01:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Uwaga, uwaga, niebezpiecz... | misiak297
"...nozdrza zaczęły wachlować szybkim tempem..." Może to tak podobnie jak chrapy u konia po biegu?
Użytkownik: Czajka 14.11.2012 01:54 napisał(a):
Odpowiedź na: "...nozdrza zaczęły wachl... | nainala
Raczej uszy, chrapy chyba nie mają odpowiednich powierzchni wachlujących. :D
Użytkownik: Marylek 14.11.2012 06:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Raczej uszy, chrapy chyba... | Czajka
Ależ mają powierzchnię jak najbardziej odpowiednią. Ja bym się raczej tu czepiła czasownika "wachlować"... ;)
Użytkownik: Czajka 14.11.2012 06:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Ależ mają powierzchnię ja... | Marylek
Ja tam się nie znam za bardzo na chrapach, ale myślę, że musiałyby mieć wielkość i swobodę co najmniej uszu słonia, żeby sobie powachlować bez kompleksów i trudności. :)
Użytkownik: Marylek 14.11.2012 06:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja tam się nie znam za ba... | Czajka
No właśnie dlatego czepiam się czasownika. Chrapy końskie jednak się ruszają szybko po biegu, co więc robią? Falują? Hmmm... ;)
Użytkownik: Czajka 14.11.2012 20:17 napisał(a):
Odpowiedź na: No właśnie dlatego czepia... | Marylek
Wachlowanie samo w sobie jest w porządku. Chrapy też. Osobno są w porządku, dopiero razem nie grają, to znaczy nie wachlują. A po biegu mogą drgać. Ewentualnie. Mogą się rozszerzyć. Chrapy to nozdrza, co nozdrza mogą robić po biegu? Niewiele chyba. :)
Użytkownik: nainala 14.11.2012 20:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Raczej uszy, chrapy chyba... | Czajka
Bardzo Ciebie przepraszam, ale słyszałam od ludzi związanych z jeździectwem, że nos ( czytaj płaty czy boki nozdrzy ) po intensywnym biegu wachlują.
Użytkownik: Zbojnica 07.11.2012 13:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchajcie, naprawdę wiel... | misiak297
Ty wiesz, że ostrygi to afrodyzjaki? ;)
Użytkownik: ka.ja 07.11.2012 17:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchajcie, naprawdę wiel... | misiak297
Magdalena Samozwaniec strasznie się nabijała z tego dzieła i tego stylu. Proponuję, żebyś sobie utrwalił działanie "Trędowatej" czytając "Na ustach grzechu".
Użytkownik: miłośniczka 07.11.2012 21:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Słuchajcie, naprawdę wiel... | misiak297
Ja tam zawsze badam sobie temperaturę oczu. Bez kitu, termometr noszę w torebce i po każdej poważniejszej rozmowie wychodzę do toalety i wpycham go sobie powieki. Nie wiem, jakim cudem inteligentna dziewczyna "nie bardzo potrafiła badać temperaturę swych oczu". Phi! Każdy to potrafi!
Użytkownik: vikt 07.11.2012 12:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
Do "Trędowatej" polecam przeczytać "Przyślę panu list i klucz" - tam bohaterka dwa razy zmaga się z lekturą.
Użytkownik: reniferze 07.11.2012 17:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
Chcę jeszcze! Misiaku, czytaj szybciej :)!
Użytkownik: miłośniczka 07.11.2012 21:42 napisał(a):
Odpowiedź na: Chcę jeszcze! Misiaku, cz... | reniferze
Ja też chcę, ja też chcę! Jeszcze jeszcze! :D
Użytkownik: misiak297 08.11.2012 22:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Chcę jeszcze! Misiaku, cz... | reniferze
Dla Ciebie wszystko, kochana doktór Reniferze:

"Klacz z fantazją [te konie są bardziej fantazyjne niż nasze rodzime "Fasolki". Pamiętacie taki szlagier: bo fantazja, fantazja jest od tego...] uderzała kopytami w ziemię, chrapiąc, z oczu jej sypały się iskry". Przez chwilę myślałem, że mowa o Stefci, która co i rusz sypie iskrami z oczu. Swoją drogą, chrapiące iskry, niezłe...

"Czarne, ogniste oczy hrabianki płonęły [kolejna świetlista w tym towarzystwie. Ciekawe czy płonęła też klacz hrabianki. W sumie mówi się, że właściciele upodabniają się do swoich zwierząt...], nozdrza jej poruszały się z lubością wietrząc krew. Zmysły grały w niej jak struny w dzikim instrumencie. Książę Zaniecki (...) nerwował się na jej widok. Podniecała go...
- Demon! Demon! - szeptał w zachwycie."

"Podniosła na niego ciemne źrenice. On patrzył na nią poważny, z fałdą na czole i odrobiną smutku w zagięciu ust".
Użytkownik: alva 08.11.2012 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla Ciebie wszystko, koch... | misiak297
"nerwował się na jej widok" - przepraszam, CO robił?!

Nie wspominając już o tym, że jeśli podnieca go demon, to... nawet nie wiem, co to jest, nie zoofilia chyba?.. Demonolatria? I jeszcze demon, więc rozumiem, że płci męskiej... Nie, o rany, coś nie w tę stronę mnie poniosło:)
Użytkownik: alicja225 09.11.2012 17:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Dla Ciebie wszystko, koch... | misiak297
Myślę, że jak doczytasz do końca będziemy już wszyscy wiedzieć co mogą robić nozdrza:) Zastanawiam się też, czy ta książka może być jeszcze bardziej ognista niż do tej pory;)
Użytkownik: misiak297 09.11.2012 20:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że jak doczytasz d... | alicja225
Ach, Alicjo, owszem! Oto Waldemar oświadczył się Stefci:

"Powiedział to z energią, w sposób trochę nerwowy. Stefcia zmartwiała. Płomień gorący ogarnął jej mózg. (...) Palący wzrok Waldemara pochłaniał ją, pieścił, całował."

Zresztą ordynat "Gromy miał w oczach, sztylety na ustach".

A jednak Stefcia go nie przyjęła, co okupiła wpadnięciem w czarną rozpacz, której nawet nie mam siły zbytnio komentować:

"Wrzała w niej męka i krew rozkpiała, bijąca ogniem na twarz. Dłonie łamały się w żywiołowej walce (...). Miłość jej tragiczna, głęboka a poważna przez swą ciszę, gwałtownie, jak pożar od iskry piorunu, targnęła jej serce, porywając w bezkresny wir zmysły i duszę. Pożoga olbrzymich uczuć zatrzęsła istotą Stefci, waląc w mózg [no tak, rzuciło się dziewczynie na mózg w końcu] niezmierną potęgą, płomieniem, niosąc z rozpędem huraganu gorące zarzewia do jej żył. Krótka chwila uścisku Waldemara pozostała w nerwach [ja też pozostaję w nerwach, jak to czytam]. Stefcia czuła się opasaną żelaznymi okowami jego namiętnych ramion, czuła rozpalony oddech jego ust [oby świeży] obok swej skroni przez jeden błysk oka. (...)
- Kocham go do szaleństwa, bez pamięci! Jego być chcę! Jego niewolnicą. (...) Kocham go! Waldy! Waldy, mój panie!
Dygotała leżąc na ziemi, ale obuch groźnej prawdy uderzył w jej umysł brutalnie i otrzeźwił. Z rękoma przy skroniach dźwignęła się, uklękła. Oparta na krawędzi łóżka, odczuwała, jak wielka konieczność miażdży w niej wybuch szału, jak lodem ścina gotującą się krew i wolno, boleśnie, niby gradem ostrych kamyków pada jej na mózg. (...) Potworne macki nieszczęścia wypełzały do Stefci groźne i nieubłagane, zabijając w niej życie [to już? Przecież jestem dopiero na półmetku książki! Nie umieraj, Stefcia! Choć może... nie byłoby to takie złe]. Sfera ordynata jak hydra złośliwa wciągnęła ją w siebie i piła jej krew ssawkami czaru aż do zatracenia [WTF???!!!]. (...) Wyznanie Waldemara było ostatnią macką hydry, wypijającą krew z serca [Waldy wampir! A raczej wyznanie wampir! Już wiem od kogo Meyer zerżnęła pomysł na "Zmierzch"]. (...) Łzy się w niej zapiekły cierpieniem, przenikliwy mróz ścinał krew w jej arteriach, pokrywał szronem zapalne wyskoki krwi [normalnie szok termiczny, lekarza, lekarza!], dusił ją chłodną bezwzględną prawdą. Jakby muśnięte powiewem śmierci, stężały w niej uczucia, zlodowaciał mózg. Stefcia była głazem [już nie ogniem?].

I jeszcze mała uwaga - Lutek jest złym dyktowaczem/dyktatorem (dyktowanie ułatwia mi wklejanie dla Was cytatów]. Swoje dyktowanie co chwila przerywa wybuchami śmiechu, ja się tak nie bawię. Muszę cierpliwie znosić te wybuchy i jak on się już wyśmieje pytać, udając, że wcale nie jestem zirytowany: "I co dalej po tym obuchu groźnej prawdy, uderzającym na mózg?"
Użytkownik: alva 09.11.2012 20:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Ach, Alicjo, owszem! Oto ... | misiak297
Swoją drogą, jeszcze nie tak dawno temu byłam przekonana, że "Trędowata" dlatego jest "Trędowatą", że opowiada o kobiecie chorej na trąd (no dobra, możecie się śmiać) i dopiero jakiś rok temu moja mama wyprowadziła mnie z błędu. Postanowiłam sobie wówczas, że muszę tę książkę przeczytać, ale, borze zielony, po twoich cytato-komentarzach, Misiaku, ochota przeszła mi jak ręką odjął. Nie zdzierżyłabym takiego nagromadzenia... czegoś, bo chyba nawet grafomanią tego nie nazwę.
Użytkownik: misiak297 09.11.2012 20:49 napisał(a):
Odpowiedź na: Swoją drogą, jeszcze nie ... | alva
A ja się naprawdę świetnie bawię - poza momentami, przy których wymiękam zupełnie - i nie żałuję czasu spędzonego z tą książką:) Choć śmiać się z cudzej rozpaczy (vide: powyższy fragment...) - coś jest ze mną nie tak?:D

Waldy miał jednak nieświeży oddech: "Przycisnął usta do jej ust. Jego wąsy muskały ją w policzek, gorący żar oddechu odurzył Stefcię aż do utraty zmysłów".

"Dreszcz przebiegał jej członki, dreszcz chłodny, wstrząsający [dobrze, że Mniszkówna podkreśliła jego temperaturę. Znając uczucia Stefci ten dreszcz mógłby palić jak ogień]. Była blada, tylko oczy gorzały jakimś ogniem tragicznym, palącym się w duszy, tylko usta rozpalone piekły żarem. W piersi czuła prędkie suche [czyli jakie? Czyje serce bije sucho?] uderzenia serca, szum w głowie ogłuszał ją [też tak mam - na kacu]".
Użytkownik: ka.ja 09.11.2012 21:26 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja się naprawdę świetni... | misiak297
Czepiasz się tego suchego! Suche stukanie to odgłos na przykład kamyka w pudełku - w odróżnieniu od faktycznego "mokrego" łomotu miękkiego serca w klatce piersiowej. Do Mniszkówny trzeba jednak mieć sporo wyobraźni.

Śmieszne, bo śmieszne, ale zdecydowanie wolę erotyczne opisy nozdrzy, niż genitaliów. Swoją drogą - kojarzy mi się to z niemym kinem; z filmami, w których aktorki wiją się w namiętnych konwulsjach, miotają się, podrygują jak w ataku rzucawki i wywracają oczami. Czy to jest głupsze niż niekończące się współczesne sceny filmowe z osiłkami prezentującymi spocony tors i broń maszynową? Śmiem wątpić.

Serio mówię - oprócz wykpiwania oczywistych głupot, doceń bogactwo opisów i naprawdę zasobny słownik autorki. No i fantazję. Pani Meyer - ta od wampirów mogłaby Mniszkównie pozazdrościć.
Użytkownik: alva 10.11.2012 01:25 napisał(a):
Odpowiedź na: A ja się naprawdę świetni... | misiak297
Nie no, w takich dawkach, jakie Ty podajesz, to jest to do zniesienia, a poza tym śmiech przedłuża życie, ale gdybym miała to czytać w całości... brrr!
Użytkownik: misiak297 09.11.2012 22:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
Nie uwierzycie! Waldy bronił swej Stefci jak lew i w końcu sobie wywalczył zgodę na to małżeństwo. Całe szczęście, bo roztrząsanie kwestii tegoż małżeństwa przez ostatnie sto stron zaczęło mnie już męczyć i irytować. Byłem gotów sam stanąć z Waldym do walki byle już przestali o tym ględzić. Ufff... Chyba babka Waldemara też już miała tego dosyć i za cenę świętego spokoju zgodziła się na ten mariaż (w końcu "Krew uderzyła jej do głowy, zalewając policzki i czoło". No po prostu biedną staruszkę krew zalała... Za to "Waldemarowi zapaliły się ognie w oczach".
Użytkownik: misiak297 09.11.2012 22:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
Może się czepiam, ale:

"Do salonu w Ruczajewie wpadł złoty powłóczysty promień słońca, obiegł ściany kryte białą tapetą, pogładził orzechowe meble, zajaśniał na ciemnopąsowym pluszu i drugą smugą rozłożył się oświecając froterowaną posadzkę. Błyskał dookoła iskierkami swych gwiaździstych oczu, jakby zmęczony czy znudzony. Nagle złotolity promień ożywił się: ujrzał coś nowego - coś, co go wprowadziło w podziw. Były to kwiaty".

Widzicie, u Mniszkówny nawet promyczek słońca ma bogate życie wewnętrzne. Dziwi mnie tylko, że słonko do tej pory kwiatów nie widziało, a przecież istnieje trochę na tym świecie, nie?:D A tu się słonko zdziwiło...

"Promień zachwycony niezwykłym widokiem (...), oczarowany, wślizgnął się w kwiaty i rozpoczął badanie. Zajrzał w korony róż i szeptał do nich, zapytując, skąd się tu wzięły, takie pyszne, w tym skromnym dworze wiejskim, jak się tu dostały przez śniegi i zawieje, dlaczego je tu przywieziono. Szeptał to samo dumnie wzniesionym głowom tulipanów i arystokratycznym storczykom, całując je z lekka. Ale całusy słońca są czarowne, umaszczają złotem. Kwiaty wyglądały jak w aureoli, ożywiły się, błysnęły barwą. Pierwsze konwalie niewiniątka zadrżały perłowymi główkami i tuląc się do słońca zaczęły opowiadać swe dzieje. Za nimi poszły białe i liliowe bzy, chyląc kiście poważnie, lecz wesoło. Już zaczęły szeptać do słońca fiołki skromne a wdzięczne, wysuwając aksamitne łebki z osłon szmaragdowych listków. I dumni ich bracia alpejscy o świetnych barwach i wytwornych kształtach... I śliczne hiacynty o kolorach tęczy zachrzęściły suchym, jedwabnym szelestem. Raźniej strzeliły w górę secesyjne irysy, żółte, lila i ciemne nakrapiane. Zadygotały rozkosznie białe, delikatne piórka różnobarwnych goździków, wionęły drobniusie listeczki ozdobnej pierzastej paprotki. Zabłysły białe narcyzy. Wówczas przemówiły monarchowie tej poddańczej rzeszy, pachnącej i rozgwarzonej, w pierwszym rzędzie pyszne królowe - róże, nęcące barwami i bogactwem kształtów"

Nawet nie mam siły tego komentować... Zawsze chciałem sobie pogadać z kwiatami... I ze słonkiem... Ciekaw jestem, co miały do powiedzenia konwalie...

Ratunku!
Użytkownik: joanna.syrenka 09.11.2012 22:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Może się czepiam, ale: ... | misiak297
Hyhy. Nie dość, że ma bogate życie wewnętrzne, to jeszcze ma oczy.
Użytkownik: misiak297 09.11.2012 23:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Hyhy. Nie dość, że ma bog... | joanna.syrenka
A te kwiaty! Spójrz na komentarz powyżej... Te to dopiero... Życie wewnętrzne i stosunek płcio... kwiatowy z promyczkiem...
Użytkownik: misiak297 09.11.2012 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Hyhy. Nie dość, że ma bog... | joanna.syrenka
To jest po prostu powalające - musiałbym przepisać 3/4 rozdziału, ale mi się naprawdę nie chce. Za to jeszcze jedno zdanie, które wpiszę sobie do zeszyciku z aforyzmami: "Storczyki są to wybrednisie".
Użytkownik: joanna.syrenka 09.11.2012 23:22 napisał(a):
Odpowiedź na: To jest po prostu powalaj... | misiak297
Muszę Mamę ostrzec :))))))))
Użytkownik: ka.ja 09.11.2012 23:04 napisał(a):
Odpowiedź na: Może się czepiam, ale: ... | misiak297
Chichram się okropnie, bo akurat ten kawałek jest w stylu Ani Shirley - zwłaszcza, że ona uwielbiała takie wyjątkowe kolory, jak ciemnopąsowy - niby to samo, co czerwony, ale jakże piękniej brzmi! Aż dziwne, że Stefcia nie ma na imię Kordelia.
Użytkownik: lutek01 10.11.2012 00:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
Podyktowano mi i kazano pisać: "Ognie buchały z olbrzymich brylantów. Stefcia była jak ukwiecona. Uśmiechnęła się do księżnej, oczy jej płonęły, różowe wargi rozchyliły się radośnie. Promienność wiała z niej i młodość w pierwszym rozkwicie, i niewinność dziecka, i postawa księżniczki."
Użytkownik: sowa 10.11.2012 00:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Podyktowano mi i kazano p... | lutek01
Ciekawe, dokąd to wszystko z niej wiało. Postawa księżniczki - zapewne z powrotem do księżniczki?
Użytkownik: misiak297 10.11.2012 00:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawe, dokąd to wszystk... | sowa
A "Waldemarowi oczy grały zachwytem":D A Stefcia też grała:

"Utwór grany prze nią wyfruwał jej z nerwów"
Użytkownik: sowa 10.11.2012 01:59 napisał(a):
Odpowiedź na: A "Waldemarowi oczy grały... | misiak297
...i też wiał? ;-)))
Użytkownik: misiak297 10.11.2012 04:41 napisał(a):
Odpowiedź na: ...i też wiał? ;-))) | sowa
Nie, falował...

"Stary hrabia kręcił się niespokojnie. Wypukłe oczy utkwił w ordynacie (...). Pęki żółtawo-siwych włosów nad uszami najeżyły się więcej, nos niby ostra dzida i zacięte wąskie usta wyrażały jakąś obrazę. Ordynat spokojnie wytrzymał karcący wzrok hrabiego tylko usta drgnęły mu uśmiechem, a nozdrza zaczęły falować".
Użytkownik: misiak297 10.11.2012 04:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
No i stało się... Stefcia nie żyje (powód: list, bezpośrednia przyczyna: "ciężary waliły jej w mózg (...). W mózgu miała tysiące młotów. Ogarniał ją ogień [jak zwykle - dziwię się, że ten ogień nie zabił jej wcześniej] i mój listopad z "Trędowatą" dobiegł końca (ach, te bezsenne noce!), choć zakładałem, że lektura starczy na cały miesiąc. Oceniłem na 2.

Po pierwsze: tak, to kiczol nad kiczole - nie ma się co czarować. Napuszenie wypływające z każdego akapitu, patos, sztuczne dialogi, nawet nie tyle nużące co idiotyczne opisy przyrody, dłużyzny (nie wyłączając sekwencji końcowej, która w założeniu miała chyba wzruszać czytelnika do łez, a mnie zwyczajnie kazała ziewać), absurdy (durny list, który zabija) a nade wszystko kretyńskie przedstawienie stanów uczuciowych bohaterów - to wszystko każe przechodzić obok "Trędowatej" z odrazą, ale może i ze śmiechem... W sumie dobrze się bawiłem, nie powiem, choć miałem momenty zwątpienia.

I jest mi właściwie zwyczajnie przykro. Bo ta powieść - pod względem fabularnym - mogłaby wyjść spod pióra Elizabeth Gaskell, George Sand czy nawet Anne lub Charlotte Bronte (swoją drogą - "Jane Eyre" traktuje również o zakrawającym na mezalians związku ambitnej guwernantki z możnym panem). Tyle że Mniszkówna... no mój Boże, zwyczajnie nie umie pisać. Ten pomysł niósł ze sobą ogromny potencjał i nawet w tej książce widać jego ślady (bardzo ciekawa postać Margeryty-Rity Szylinżanki czy hrabiego Trestki, wątek zakazanej miłości przechodzącej z pokolenia na pokolenie...), ale trafił na niewłaściwe pióro.

Jeszcze nawet nie ma połowy listopada, teoretycznie mógłbym się zabrać za "Ordynata Michorowskiego", ale nie... Nigdy więcej Mniszkówny. Nie żałuję, że przeczytałem "Trędowatą", ta lektura ma w sobie pewien staroświecki urok (no i dawno tak się nie śmiałem przy książce), ale dalszym tomom cyklu mówię stanowcze "nie".
Użytkownik: helen__ 12.11.2012 13:51 napisał(a):
Odpowiedź na: No i stało się... Stefcia... | misiak297
Tak mi się nasuwa do głowy, że idąc za ciosem i podobną tematyką, nieźle można się pobawić (do łez) z
Na ustach grzechu (Samozwaniec Magdalena (właśc. Kossak Magdalena)) :)
Użytkownik: misiak297 12.11.2012 14:14 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak mi się nasuwa do gł... | helen__
Być może po to sięgnę, ale za kilka lat... Cóż, klimatów "Trędowatopodobnych" mam na razie dosyć:D
Użytkownik: reniferze 12.11.2012 14:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Tak mi się nasuwa do gł... | helen__
A mnie fragmenty "Trędowatej" śmieszyły znacznie bardziej, niż "Na ustach grzechu".
Użytkownik: helen__ 12.11.2012 14:32 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie fragmenty "Trędowa... | reniferze
Jasne, bo oryginał.:) Musze wrócić do Mniszkówny, czytałam w późnej podstawówce i nie umiałam docenić.:)
Użytkownik: alicja225 14.11.2012 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: No i stało się... Stefcia... | misiak297
No proszę, miałam- wydawało mi się- tylko malutkie zaległości w lekturze Twoich komentarzy, a tu już koniec?! Taka gruba książka i już koniec? Już nie dowiem się co jeszcze mogą robić nozdrza? Szkoda...pozostaje czekać na kolejne perły literatury polskiej, które przyjdzie Ci przeczytać:)
Użytkownik: Czajka 14.11.2012 20:03 napisał(a):
Odpowiedź na: No proszę, miałam- wydawa... | alicja225
Ale z brwiami co można robić możesz się dowiedzieć: "Ładne gęste brwi zsunęła na czole" - kiedy Stefcia nie jest smutna, to pewnie je zsuwa na policzku albo gdzie indziej. :)
Użytkownik: alicja225 14.11.2012 21:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale z brwiami co można ro... | Czajka
Myślę, że to ogólnie jest bardzo pouczająca książka. Wiedza o ogniu też niczego sobie;)
Użytkownik: Czajka 15.11.2012 19:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że to ogólnie jest... | alicja225
"Ogień zamknięty w kielichu białej lilii." :D
Użytkownik: misiak297 24.11.2012 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
Właśnie obejrzałem ekranizację "Trędowatej" Hoffmana. Cóż, jestem pod dużym wrażeniem. Powiem tak: aktorzy potrafią uratować ekranizację największej szmiry. Starostecka, Teleszyński, Barańska, Kownacka, Dymna, Fronczewski, Dmochowski - no po prostu cudo, pełna klasa. Piękne plenery, cudne zdjęcia. Natomiast sam film miał dla mnie zbyt szybkie tempo. Mógłby być pół godziny dłuższy.
Użytkownik: Florice 26.11.2012 21:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Właśnie obejrzałem ekrani... | misiak297
Też dziś oglądałam. :) Dobry film, a sceny z Kownacką i Fronczewskim - cudo! :)
Użytkownik: Czajka 26.11.2012 05:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Od lat odwlekam lekturę "... | misiak297
Zachęcona nieodpartym urokiem cytatów, przeczytałam i ja. Wystawiłam 1,5, bo to zła książka. Zła i powinna być zabroniona dzieciom i młodej młodzieży. Ale potem, kiedy człowiek dorośnie, to może przeczytać, co też w eleganckim świecie pełnym brylantów i blasku dzieje się między zapaleniem a zgaszeniem cygara. Oczywiście cytat jest nieco dowolny, niczego jednak nie dodałam, wręcz przeciwnie, wycięłam. Ściśle zachowane są ramy cygara i słownictwo:
– Pozwolisz zapalić?
Ona odwrócona białymi plecami do niego rwała chusteczkę koronkową w zębach
On wzdrygnął się z dziwnego wstrętu. Usiadł.
Ona żywo podbiegła. Jej postać gięła się kokieteryjnie, rozchylone usta drżały.
On badał ją wzrokiem.
Ona upadła na otomanę
A ciężka materia sukni spłynęła na dywan
Jej pierś falowała gorączkowo, po ciele jej przelatywały płomienie, oczy jej ciskały kolące ognie.
Gibko odwróciła do niego głowę i biust
Zaświeciła zębami
Przegięła się bliżej, poruszając miękko ciałem jak zaspana tygryska
On wydął usta z lekceważeniem. W źrenicach igrał mu szatański śmiech.
Ona przymknęła powieki oddychając szybko. Stopy jej drżały.
Jemu zmysły wypełzły na usta, oczy mrużyły się satyrycznie, nozdrza zaczęły wachlować prędkim tempem.
Margrabina wisząc półciałem w powietrzu, syknęła przez namiętnie zaciśnięte wargi
Rzuciła się w tył jak wąż
Ordynat zaśmiał się. Wzgarda tryskała z jego głosu. Głos jego brzmiał dziko.
Ona wyciągnęła głowę z ciekawością i błyskiem w oczach
Oczy jego piekły żarem. W oczach przybyło mu stali
Brylanty na palcach błysnęły obfitą zawieją kolorów.
Opadła na haftowaną poduszkę otomany,
Zerwała się i usiadła. Twarz jej zaszła purpurą.
–Wypaliłem cygaro.


To wszystko na dwóch niespełna stronach. :)
PS. Opracowania poszukam w bibliotece, może będzie. I tak jak Ty, Misiaku, nie mam już chęci sięgać do Ordynata. Najbardziej w ogóle mnie zniesmaczyła scena końcowa. Ta z trelami słowika, światłem księżyca, chórami anielskimi i brylantami łez. Okropne. :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: