Dodany: 24.09.2007 00:06|Autor: bogna

Książki i okolice> Rozmowa z pisarzem

1 osoba poleca ten tekst.

Daniel Koziarski - Spotkanie nr 15


Daniel Koziarski urodził się w 1979 roku w Gdyni – tam też ukończył Trzecie Liceum Ogólnokształcące. Później zdecydował się na studia prawnicze na Uniwersytecie Gdańskim, które ukończył w 2003 roku.

Pisywał do "Gazety Polskiej", gdzie opublikował między innymi cykl satyryczny "Opowiadania poprawne" oraz artykuł o licealnej indoktrynacji. W internecie wcielił się w fikcyjnego doktora Daniela, psychoterapeutę, którego porady budziły tak rozbawienie jak i kontrowersje. Obecnie redaguje bloga oraz współpracuje z kilkoma stronami internetowymi (między innymi pisze felietony do Internetowego Imperium Książki). Próbuje zaistnieć jako scenarzysta – jest między innymi współautorem pomysłu i pilota do "Bloody Foreigners" – niezrealizowany (jeszcze) serial opowiada historię kilku mieszkających pod jednym dachem emigrantów, którzy próbują ułożyć sobie życie w Londynie.

Jako powieściopisarz zadebiutował książką o życiowych przypadkach neurotycznego trzydziestolatka Tomasza Płachty - "Kłopoty to moja specjalność, czyli kroniki socjopaty", która ukazała się w lutym 2007 nakładem wydawnictwa Prószyński i Spółka. Powieść otrzymała na tyle dobre recenzje i przyjęcie, że już pół roku później, w sierpniu, ukazała się druga książka Koziarskiego - "Socjopata w Londynie", będąca z jednej strony kontynuacją debiutu, a z drugiej – jak chciałby to widzieć autor - pierwszą powieścią o nowej fali polskiej emigracji.

Obecnie mieszka w Gdyni, gdzie próbuje wskrzesić swoją karierę prawniczą, pisząc jednocześnie dwie kolejne powieści. Jego życie, jak sam mówi, jest "planowane spontanicznie".

Na stronę Autora, gdzie napisał "słowo o sobie", można wejść tutaj.

Blog autora - tutaj; zobacz z kim rozmawiasz :-)

UWAGA! Jeżeli chcesz nawiązać kontakt z Autorem, możesz do niego napisać mail: kozdanny@yahoo.co.uk


Wyświetleń: 34165
Dyskusja została zamknięta.
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 120
Użytkownik: bogna 06.10.2007 07:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Zacząłeś pisać, jako nastolatek. Pisałeś, paliłeś, pisałeś dla przyjaciół, dla znajomych… Skąd wiedziałeś, że pierwszej książki o Tomku Płachcie nie należy już "palić", że trzeba spróbować ją wydać?
Użytkownik: bogna 06.10.2007 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Jak wymyślasz imiona i nazwiska dla bohaterów swoich książek? Czy nadajesz im "personalia" od razu, czy nazywasz ich dopiero w trakcie pisania, a może już na końcu? Dlaczego Tomek? Dlaczego Płachta?


Użytkownik: verdiana 06.10.2007 09:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
A mnie ciekawi, skąd w ogóle pomysł na socjopatycznego bohatera, i to aż przez dwie powieści. Czy kolejne powieści też będą o nim? :-)
Użytkownik: bogna 07.10.2007 17:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Skończyłeś prawo, próbujesz teraz wskrzesić swoją działalność prawniczą.
Zbieg okoliczności?
Mieliśmy teraz w BiblioNETce konkurs "SĄDY, PROCESY, WYROKI, czyli SPRAWIEDLIWOŚCI NIECH STANIE SIĘ ZADOŚĆ". Uczestnicy konkursu musieli odgadnąć z jakich książek pochodzą fragmenty zacytowane w konkursie. Chmielewska, Grisham, Christie i inni piszący książki o tej tematyce, są bardzo popularni.
Masz podstawy, które możesz wykorzystać, nie myślisz o pisaniu książek, w których przewijałyby się wątki prawnicze?
Użytkownik: elizas 07.10.2007 23:03 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
"Kłopoty to moja specjalność" - nieszczególnie oryginalny tytuł. A może zamierzone nawiązanie do Chandlera? Jestem bardzo ciekawa, bo to jeden z moich ulubionych pisarzy.
Użytkownik: d.koziarski 08.10.2007 00:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Zacząłeś pisać, jako nast... | bogna
Myślę, że każdy pisarz był kiedyś mniejszym lub większym grafomanem (a tak przy okazji, tej grafomanii nie da się też później uniknąć – nawet Pilch uprawia ostatnio w publicystyce antykaczystowską grafomanię), że to naturalny proces dochodzenia do pewnego etapu, na którym stwierdzasz, że samokrytycyzm przestał pełnić rolę krytyczno-kreacyjną, a zaczął pełnić rolę krytyczno-destrukcyjną. Jeśli stwierdzisz obiektywnie, że to co piszesz jest w stanie oddziaływać na szerszą grupę, czy w jakiś tam sposób do niej przemawia, to przecież grzechem byłoby nie spróbować upublicznić swojej twórczości, nie dać jej szansy realnie zaistnieć. Pisząc, Kroniki socjopaty’ miałem koncepcję (anty)bohatera, pewną konkretną wizję całości, mnóstwo szczegółowych pomysłów i poczucie, że jestem w stanie wypełnić lukę na rynku - to wszystko razem wzięte przekonało mnie, że to jest ten moment, w którym należy wyjść z ukrycia.
Użytkownik: d.koziarski 08.10.2007 00:13 napisał(a):
Odpowiedź na: A mnie ciekawi, skąd w og... | verdiana
Cykl o Tomaszu Płachcie chciałbym jeszcze pociągnąć, przynajmniej do trylogii – obecnie pracuję więc nad trzecią, być może ostatnią częścią. Natomiast, ogólnie rzecz biorąc, socjopatia jako zjawisko jest fascynujące, ma wiele twarzy i rozmaite odcienie i dlatego jako temat wydaje się niewyczerpywalna, więc w takiej czy innej formie będzie w mojej twórczości powracać. Odpowiadając natomiast na Twoje pytanie o źródło pomysłu... Noszę w sobie przeświadczenie, że polska proza funkcjonuje w ramach pewnych zamkniętych kategorii i warto czasem poszerzyć te spektrum, nawet za cenę niezrozumienia czy marginalizacji. Męczył mnie tak zwany wódczany egzystencjalizm, książki bez fabuły będące zapisem strumienia świadomości autorów, irytowało ciągłe narzekanie na kapitalizm albo skrajnie sielskie czy z drugiej strony skrajnie obrzydliwe obrazy prowincji i tak dalej. Pomyślałem sobie, że jeśli stworzę (anty)bohatera, całkiem dobrze sytuowanego, wrzucę go z jego neurotyzmem, socjopatią i rewanżyzmem w codzienne sprawy, każę mu konfrontować rzeczywistość a z drugiej strony przez tą rzeczywistość być konfrontowanym, to po pierwsze ludzie czytający te książki zaczną się zastanawiać, ile w nich samych jest socjopatii, a po drugie, ile w tym powieściowym świecie jest z codziennych realiów, a ile z z literackiej groteski. To zacieranie się granic pomiędzy akcją a reakcją, pomiedzy socjopatią a naturalnym sprzeciwem, pomiędzy groteskową rzeczywistością a literacką jej kreacją - myślę, że jest to fascynująca sprawa.
Użytkownik: bogna 08.10.2007 07:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Myślę, że każdy pisarz by... | d.koziarski
Co możesz poradzić młodym piszącym, czy uważasz, że Twoja droga do pierwszej wydanej książki była dobra, czy coś byś w niej zmienił?
Użytkownik: d.koziarski 08.10.2007 08:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak wymyślasz imiona i na... | bogna
Choć, Płachta’ to nazwisko wzięte od człowieka, którego poznałem kilka lat temu, osoba ta nie jest w żaden sposób pierwowzorem postaci, choć oczywiście znalazłyby się punkty zbieżne. Głównie chodziło o to, że to nazwisko jest w jakimś sensie nietuzinkowe, z drugiej strony potencjalnie chwytliwe, a po trzecie, kojarzyć się może i powinno z, płachtą na byka’, czyli w tym wypadku – trawestując – płachtą na ludzi. Tomasz Płachta przyciąga uwagę w sposób negatywny, w sposób zamierzony i niezamierzony prowokuje skrajne reakcje, choć jemu samemu wydaje się na ogół, że to on sam jest prowokowany, że w tym układzie, to on jest ciągle ofiarą. Same imiona są zaś dobierane najczęściej przypadkowo, z rzadka instrumentalnie (na przykład dwudziestokilkuletnia Stanisława, która wydaje się czymś już dzisiaj nie do pojęcia i to nie tylko w przekonaniu Tomasza).
Użytkownik: d.koziarski 08.10.2007 08:49 napisał(a):
Odpowiedź na: "Kłopoty to moja spe... | elizas
Oczywiście, miałem świadomość, że Ameryki tym tytułem nie odkryję – proszę to bardziej traktować jako świadome, nieco żartobliwe nawiązanie. Ostatecznie mój debiut jest bardziej znany jako, Kroniki socjopaty’. Na zasadzie tej samej gry skojarzeń, Socjopata w Londynie’ miał pierwotnie nazywać się, Na Zachodzie bez zmian, czyli socjopata w Londynie’, ale ostatecznie pomysł upadł.
Użytkownik: d.koziarski 08.10.2007 10:11 napisał(a):
Odpowiedź na: Skończyłeś prawo, próbuje... | bogna
Oczywiście, autor kryminałów musi dysponować jakąś wiedzą z postępowania karnego – w przeciwnym razie może ucierpieć wiarygodność jego książek. Przy tym, niekoniecznie musi ukończyć studia prawnicze – przecież sama Chmielewska jest absolwentką architektury. Marzyło mi się napisanie kryminału, ale co tak naprawdę można wymyślić skoro Agatha Christie wymyśliła już wszystko? Ewentualnie więc mogę jedynie rozważyć napisanie antykryminału. Co do Grishama, to on tę wiedzę i doświadczenie prawnicze wykorzystuje w sposób niesłychanie twórczy, ale trzeba mieć na uwadze, że amerykański system prawny -oparty na precedensie i dający istotną rolę ławie przysięgłych - jest o wiele bardziej wdzięcznym tematem niż prawo kontynentalne (w tym więc polskie), co przekłada się na podstawy do pisania naprawdę wartościowych thrillerów prawniczych. Ostatecznie jednak wątki prawnicze pojawią się w trzeciej części, Socjopaty’ - pracuję właśnie nad twórczym rozwinięciem pewnego pomysłu.
Użytkownik: verdiana 08.10.2007 10:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Oczywiście, autor krymina... | d.koziarski
A czym miałby być antykryminał? :-)
Co nowego? Oj można, można... większość kryminałów pisana jest wciąż na jedną modłę: zabili go i uciekł, a żeby znaleźć jakiś DOBRY KRYMINAŁ, trzeba się naszukać, z wątłymi rezultatami. Najlepszym kryminałem, jaki czytałam ostatnio, był Środek lata (Warda Małgorzata (Szymańska-Warda Małgorzata)) Wardy. Wcześniej - Krajewski czy Chmielewska (wczesna). Może Mankell. A poza tym... nic. Sztampa, nuda, płaskie postacie. Socjopata bandytą - o, ucieszyłabym się. :-)
Użytkownik: bogna 08.10.2007 11:54 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Jaka jest u Ciebie droga od pomysłu na książkę, do jej pisania? Czy najpierw całą tworzysz ją w głowie, potem robisz sobie jakieś szkice postaci, plan, krótkie streszczenie, itp., czy po prostu - siadasz i piszesz?
Użytkownik: d.koziarski 08.10.2007 12:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Co możesz poradzić młodym... | bogna
Nie mam takiego przeświadczenia, że w moim konkretnym przypadku należałoby coś zmieniać. Jeśli chodzi o rady... Młodzi pisarze powinni iść swoją drogą, starać się zagospodarować tę przestrzeń, w której nie powiedziano jeszcze nic, powiedziano niewiele, a przynajmniej nie powiedziano ostatniego słowa. Każdy piszący ma w sobie pokusę, żeby powielać jakieś wzorce, a w pisaniu chodzi przede wszystkim o to, żeby przecierać nowe szlaki albo drążyć wyeksploatowane już tematy w nowatorski sposób. A z drugiej strony trzeba mieć świadomość, że w zasadzie niewiele nowego da się wymyślić i silenie się na przesadną oryginalność może sprowadzić na manowce śmieszności. W pisaniu istotne jest to, żeby pamiętać, że to, co bawi lub wzrusza mnie samego, niekoniecznie jest śmieszne czy poruszające dla kogoś innego. Zachowując pewien autorski indywidualizm, należy też brać pod uwagę potencjalnego odbiorcę, jednocześnie pamiętając, że nie ma czegoś takiego jak tekst uniwersalny. Krótko mówiąc, trzeba znaleźć złoty środek, jak we wszystkim zresztą. Warto zacząć od prób publikowania opowiadań w jakichś gazetach, magazynach (niekoniecznie w Internecie, bo to automatycznie deprecjonuje tekst). Trzeba też trzymać rękę na pulsie w kwestii konkursów literackich, bo to zawsze jest jakaś szansa na zaistnienie. Jeśli chodzi o względy techniczne i przesyłanie swoich propozycji do wydawnictw, to sugeruję, żeby swój tekst mocno doszlifować, wielokrotnie przemyśleć i kierować tylko do wydawnictw, które wydają książki o przedmiotowym profilu – najlepiej kilku jednocześnie, bo trzeba mieć na uwadze, że Polacy książki piszą tysiącami, rynek jest chwiejny i szanse na debiut są mniej lub bardziej ograniczone. Należy także stosować się do wymogów formalnych, które określają same wydawnictwa. Trzeba mieć też sporo cierpliwości, bo samo rozpatrywanie propozycji nowych autorów może przeciągać się w czasie. Krótko mówiąc, debiut rodzi się w bólach.
Użytkownik: d.koziarski 08.10.2007 14:03 napisał(a):
Odpowiedź na: A czym miałby być antykry... | verdiana
Niektórzy twierdzą, że antykryminały pisuje obecnie Świetlicki, choć on sam nie lubi takich określeń względem, Dwanaście’ czy, Trzynaście’. Gdyby ktoś chciał stworzyć antykryminał mógłby napisać powieść, w której nie ma komu prowadzić śledztwa w sprawie morderstwa, którego nigdy tak naprawdę nie było, ale to byłaby zapewne śmiertelnie nudna lektura. Jeśli chodzi o kryminały, to z nowszych rzeczy ostatnio zarekomendowano mi, Uwikłanie’ Miłoszewskiego, ale jeszcze nie miałem okazji sięgnąć po tę książkę. Tomasz Płachta nie zostanie w, trójce’ klasycznym bandytą, ale będzie miał kłopoty z prawem.
Użytkownik: bogna 08.10.2007 16:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Uśmiechnij się :-)))
Ze Skarbczyka Imion [www.skarbczyk.com] skopiowałam charakterystykę osób, które noszą imię Daniel:
"Osoba odpowiedzialna, pełna zaradności, dobry gospodarz i organizator. Potrafi ująć innych i prowadzić do końca podjęte dzieło. Posiada wiele inicjatyw, które konsekwentnie realizuje. Nie znosi słomianego zapału, nie uznaje trudności. Jest człowiekiem bardzo szlachetnym, mądrym i słownym. Ma dar intuicyjnego przewidywania wydarzeń, potrafi zjawiska przyrodnicze logicznie kojarzyć ze sobą oraz interpretować. Mimo to za bardzo dba o swoje wygody, a mniej troszczy się o dobrobyt swojej rodziny, wykształcenie dzieci, życie współmałżonka. Z tego powodu ludzie są im przeciwni".
Charakterystyka dobra :-), ale przy okazji zdradź; Skarbczyk podaje, że Daniel obchodzi imieniny m.in. 10 i 13 października. Będziesz któregoś z tych dni przyjmował życzenia?

Kiedyś w gazecie przeczytałam wywiad z jakimś pisarzem, który twierdził, że przed nadaniem imion swoim bohaterom, studiuje ich źródłosłów, charakterystyki, itp. Uważa, że bohater jest bardziej wiarygodny, jeżeli ma imię idealnie dobrane.
Co o tym sądzisz?
Znasz tomik "Portrety imion" Iłłakowiczówny?
Użytkownik: d.koziarski 08.10.2007 17:45 napisał(a):
Odpowiedź na: Jaka jest u Ciebie droga ... | bogna
Najpierw jest ogólny pomysł, potem powstają zręby fabuły i rysy postaci – to wystarczy, żeby zasiąść do pisania, ale niekoniecznie wystarczy, żeby pisać w sposób efektywny. Obserwuję, myślę, robię notatki (bo przecież pamięć bywa zawodna). Pomysłów na książki mi nie brakuje - mam ich dziesiątki - to nie jest problem, żeby książkę, wymyślić’, gorzej, żeby ją potem napisać. Tym bardziej, że jak wiedzą moi czytelnicy, jestem zwolennikiem zagęszczania fabuły i mnożenia postaci epizodycznych.
Użytkownik: d.koziarski 08.10.2007 21:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Uśmiechnij się :-))) Ze ... | bogna
Nieskromnie zgodzę się z pozytywną częścią charakterystyki. Imienin praktycznie nie obchodzę, a jeśli już, to raczej 21.7. aniżeli w październiku.

Wiem trochę o samej Iłłakowiczównie, ale nie czytałem jej ‘Portretów imion’. Chętnie dowiem się, co straciłem. Właściwie to miałem sprawdzić dzisiaj w bibliotece, ale przypadkowo wypatrzyłem Trumana Capote i Ewę Woydyłło – i przyznam, że jakoś z tego wszystkiego zapomniałem.

Co do tego autora, który studiuje znaczenia imion, żeby zyskać na wiarygodności postaci, mogę tylko wyrazić podziw, ale też zadać pytanie praktyczne - ilu czytelników zna znaczenie poszczególnych imion albo ilu zada sobie trud poznawczy?

Jeśli imiennik określa ‘Tomasza’ jako osobę szlachetną, kulturalną i do tego subtelną, to chyba gorzej już z wyborem imienia dla swojego bohatera nie mogłem trafić...
Użytkownik: verdiana 08.10.2007 21:32 napisał(a):
Odpowiedź na: Nieskromnie zgodzę się z ... | d.koziarski
A czy warto pisać dla tych, którzy "nie zadadzą sobie trudu poznawczego"? Myślę, że wątpię. O ile w ogóle warto pisać pod publiczkę (pod czytelnika).

"Zdaniem Wandy granie dla słuchacza jest czymś niebezpiecznym. Człowiek myśli, że coś dla niego wyczarowuje., chce na niego wpłynąć, manipulować nim, pochwycić go i skrępować. To wszystko przesada i nadmierna pewność siebie. Zanurzenie się w rozmowę z kompozytorem, stopienie się w jedność z klawiszami i mechanizmem instrumentu jest już wystarczająco skomplikowane. Słuchacz nie ma znaczenia. Można go ignorować".
Anna Enquist, „Sekret”, tłum. Ewa Jusewicz-Kalter, PIW 2006.

To samo można powiedzieć i pisarzach, pisaniu i czytelnikach. Chyba wolę, żeby pisarz pisał z własnej potrzeby, nie myśląc totalnie o mnie (czytelniku), i dał mi do rąk arcydzieło, niż żeby pisał "pode mnie" - bo jak ma pisać dla czytelnika, skoro go nie zna? Pod czytelnika statystycznego? Nie istnieje statystyczny człowiek. :-)

Czytujesz Ewę Woydyłło? Bardzo mnie to podnosi na duchu. Tak niewiele ma ocen w bnetce, a szkoda.
Użytkownik: bogna 08.10.2007 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Nieskromnie zgodzę się z ... | d.koziarski
Skoro wypatrzyłeś w bibliotece Trumana Capote i Ewę Woydyłło (zdradzisz co?), to powiedz, jak dużo czytasz, co czytasz, czy zbierasz jakiś własny księgozbiór?
Użytkownik: d.koziarski 08.10.2007 23:10 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy warto pisać dla tyc... | verdiana
Skoro - jak słusznie zauważasz - nie istnieje człowiek statystyczny, to pisanie pod publiczkę jawi się właśnie jako próba dotarcia bardziej do pewnej grupy docelowej niż ogółu. W tych kategoriach, z jaką to grupą docelową mamy w danym przypadku do czynienia staje się kwestią drugorzędną.

Osobiście – jako czytelnik – nie chciałbym być zakładnikiem aspiracji, megalomanii i własnych potrzeb autora. Jeśli płacę za koncert, to mam prawo oczekiwać, że ralacja muzyk – słuchacz okaże się wzajemna, a nie podlegać będzie podporządkowaniu się charyzmie muzyka bez oglądania się na moją wrażliwość.

Tak długo jak ten trud poznawczy, którego wymaga się od czytelnika nie wynika z przerostu formy nad treścią, jest on oczywiście elementem wartościowym.

Wiesz, o Ewie Woydyłło przeczytałem kiedyś w, Wysokich Obcasach’ i od tego czasu polowałem na książkę, My rodzice dorosłych dzieci’. Tym bardziej, że ta toksyczna relacja ma w moich książkach bardzo istotne znaczenie praktyczne.
Użytkownik: verdiana 08.10.2007 23:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro - jak słusznie zauw... | d.koziarski
Kiedy właśnie aspiracje i megalomania to jest to, co każe pisać dla czytelnika. Do mnie zdecydowanie bardziej trafiają książki, które w zamierzeniu w ogóle nie były książkami. Powstały w efekcie kompulsji, takiej czy innej, albo po prostu - dla przyjemności, a jeśli stały się akurat tekstami dobrymi, to DOPIERO WTEDY można rozważyć upublicznienie ich, choćby po to, żeby znaleźć pokrewne dusze albo po prostu dać komuś coś dobrego, żeby ten ktoś - czytelnik - mógł przeżyć coś wartościowego.

Jasne, że inne rodzaje literatury też są potrzebne. (Popularno)naukowe, poradniki, beletrystyka, felietonistyka itd. itp. Ale one nie zostają książkami życia. Na ogół.

Po koncercie z kolei nie oczekuję żadnych relacji - tylko doskonałej muzyki. Jeśli muzykowi, żeby tak grać, potrzeba wyłączenia się i zapomnienia, gdzie się znajduje i że ma publiczność, to jest to dla mnie oczywiste, jasne i nie podlega dyskusji. Chociaż prawdę powiedziawszy, jako były muzyk, zupełnie, ale to zupełnie nie rozumiem, po co muzykowi koncerty. Bo po co melomanowi - to jasne. :-)

W ogóle jeśli patrzę z perspektywy twórcy, to nie pojmuję, po co twórcy jakakolwiek publiczność. :-) Czy Ty już zgłębiłeś tę tajemnicę? :-)

I w ogóle po co się pisze? Po co SIĘ pisze? Mogłabym to pytanie zadawać każdemu twórcy. Dostaję odpowiedzi, przyjmuję je do wiadomości, ale rzadko udaje mi się je zinternalizować.

"My rodzice dorosłych dzieci" to świetna książka na prezent - dla rodziców dorosłych dzieci. :-)

Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 00:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro wypatrzyłeś w bibli... | bogna
Ewa Woydyłło, My rodzice dorosłych dzieci’ a Trumana Capote, Letnia przeprawa’. Książki dawkuję, wszak bycie pisarzem nie oznacza zaraz hurtowej konsumpcji. Rodzajowo czytam właściwie wszystko, istnieją tylko lepsze i gorsze książki, a nie lepsze i gorsze gatunki literackie. Staram się trzymać rękę na pulsie, wiedzieć, co się wydaje, jakie trendy panują na rynku wydawniczym; czytam też recenzje. Niekoniecznie jednak reaguję w ten sposób, że jeśli jest na kogoś moda albo ktoś obsypany zostaje nagrodami, to ja natychmiast biegnę do księgarni w czołobitnym szale. Nie mam właściwego uporządkowanego księgozbioru, za to książki są ze mną we wszystkich miejscach, do których trafiam.
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 11:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedy właśnie aspiracje i... | verdiana
Kompulsje jako impuls twórczy, strumień świadomości porywający autora, który przy okazji zakłada, że porwie on również czytelnika - jak dla mnie kryje się w tym wielkie niebezpieczeństwo twórczego szału, równie groźnego jak literackie wyrobnictwo. Prędzej czy później taki autor staje się męczący! Czytałaś recenzję nowej książki Tokarczuk w, Newsweeku'?

Myślę, że twórcy potrzebna jest publiczność choćby dlatego, że samowystarczalność artysty jest fikcją. Literatura, sztuka, tak jak wszystko inne podlega weryfikacji, ocenom, nie może żyć w oderwaniu od ludzi, co nie oznacza przecież zaraz, że musi schlebiać masowemu odbiorcy. W sile wzajemnej relacji twórca-odbiorca kryją się tak samo szanse jak i zagrożenia, wszystko sprowadza się do eliminowania skrajności po obu stronach.

Moje pisarstwo określiłbym jako autoterapię, której dobrodziejstwo chcę przelać na czytelnika.
Użytkownik: verdiana 09.10.2007 11:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Kompulsje jako impuls twó... | d.koziarski
Autoterapeutyczny autor piszący dobre książki nigdy nie staje się męczący. :-) Na tym właśnie polega wielkość jego dzieła, niedostępna piszącym pod publiczkę. Taki autor ma tę przewagę, że nie uważa się za artystę, nie zakłada w trakcie pisania, że może kogoś też to porwie, więc nie ulega potrzebom i wymaganiom innych.

Co oczywiście nie znaczy, że grafoman piszący do szuflady nie dojdzie do wniosku, że właściwie trzeba to upublicznić, i że komuś się to spodoba. :-) Bo ZAWSZE się znajdzie ktoś, komu się spodoba. Na szczęście to czytelnik segreguje sobie lektury sam. :-)

Recenzji nowej książki Tokarczuk nie czytałam - nie czytuję prasy. :-) A szczególnie recenzji w prasie - jeszcze nigdy nie trafiłam na wiarygodną (no, może poza "Dialogiem", "Twórczością" itd.), więc się zniechęciłam. :( Jest gdzieś w sieci?

Samowystarczalność artysty to podstawa. Inaczej nie mógłby pisać dzieł wybitnych. :-) Zresztą... wspominałam wyżej o poszukiwaniu bratnich dusz właśnie poprzez pisanie. Dla mnie to jedyna kolejność: najpierw pisanie, POTEM szukanie bratnich dusz, w żadnym wypadku odwrotnie.

A widzisz, w swoim ostatnim zdaniu podbudowujesz moje pierwsze. :-) I to właśnie to zdanie sprawiło, że mam ochotę sięgnąć po Twoje książki. :-)

Użytkownik: bogna 09.10.2007 12:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Piszesz scenariusze do seriali. Czy widzisz swoją trylogię na małym ekranie? Którego z aktorów widziałbyś w roli Tomka?
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 12:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Piszesz scenariusze do se... | bogna
Perypetie Tomasza Płachty świetnie nadają się na podstawę do scenariusza sitcomu - zauważył to choćby Piotr Kofta w recenzji mojej książki w, Kulturze', Dziennika'. Nie miałbym nawet nic przeciwko temu, żeby Tomka zagrać osobiście, choć od razu podkreślam, żeby nie doszukiwać się w nim przesadnie mojego alter ego. Jeśli chodzi o wskazanie jakiegoś konkretnego aktora, to powiem tak - optowałbym za jakąś zupełnie nową twarzą. Nie może być tak, że w Polsce gra tylko 5% aktorów. Nie mógłbym znieść na przykład takiej sytuacji, w której kojarzony z innymi rolami Małaszyński czy Zakościelny psuje oryginalność postaci Tomka.
Użytkownik: bogna 09.10.2007 13:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Perypetie Tomasza Płachty... | d.koziarski
Też tak myślałam, że cykl "Tomek Płachta" mógłby odświeżyć nieco to, co nam oferują do oglądania. Życzę Ci, abyś napisał scenariusz i aby został on skierowany do realizacji!

Użytkownik: bogna 09.10.2007 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Jesteś współautorem pomysłu i pilota do serialu "Bloody Foreigners".
Drugi autor (lub pozostali), to Anglik, czy też Polak?
Masz jakieś wieści? Jest szansa, że w niedalekiej przyszłości ukaże się na ekranie, czy terroryzm jednak zwycięży?
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 14:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Autoterapeutyczny autor p... | verdiana
Na stronie Newsweeka jest tylko zapowiedź, Tokarczuk na mieliźnie' następującej treści:, Znajdą się recenzenci, którzy będą przekonywać, że "Bieguni" to książka wybitna. Nie należy im wierzyć. Ta powieść jest dowodem głębokiego kryzysu pisarstwa Olgi Tokarczuk'.

A - dajmy na to - Masłowska, czy jej samowystarczalność przy niewątpliwym talencie nie staje się pułapką? Jest więc jeszcze pytanie natury ogólnej, kiedy owa samowystarczalność czy ów artyzm jest jeszcze wyrazem niezależności autora, a kiedy niepostrzeżenie przechodzi w nieznośną manierę?

Poza tym są przecież tacy pisarze, którzy manipulują czytelnikami, sięgając po autokreację i egzaltację. Nie chciałbym być bratnią duszą takich autorów, nawet, jeśli posługujemy się w tym układzie pewną konwencją.

Cieszę się, że zdanie o terapii zachęciło Cię do sięgnięcia po moje książki - z góry jednak uprzedzam, że ta terapia pozostawia skutki uboczne.
Użytkownik: verdiana 09.10.2007 15:17 napisał(a):
Odpowiedź na: Na stronie Newsweeka jest... | d.koziarski
Ale widzisz, wszelkie maniery, egzaltacje, autokreacje i manipulacje są możliwe tylko wtedy, kiedy piszesz dla kogoś. Pisanie dla siebie jest wolne od wszystkich niebezpieczeństw (poza tym, że się sam od tego pisania uzależnisz, ale też - co to za uzależnienie? Od powietrza? :-)). Jeśli to rzeczywiście pisanie dla siebie, a nie tylko samooszukiwanie się albo oszukiwanie czytelników.

Poza tym nikomu nie grozi zostanie bratnią duszą z kimś, z kim się bratnią duszą być nie chce. Przecież szuka się kogoś, kto odczuwa podobnie, a nie inaczej. A jeśli odczuwasz - Ty jako czytelnik - podobnie, to jedyne zarzuty do autora będą ewentualnie dotyczyły formy. Bratnią duszą pisarza egzaltowanego zostanie co najwyżej ktoś, komu egzaltacja odpowiada. I tyle. Jeśli to będzie szczere, a nie kreowane, to fajnie.

Nowej książki Tokarczuk jeszcze nie czytałam (ale przeczytam na pewno), więc nie mogę skomentować Newsweeka, ale Newsweek niestety nigdy dla mnie wyznacznikiem jakości literatury nie był.

Talent Masłowskiej jest dla mnie bardzo wątpliwy. Chyba że mówimy o talencie poznawczym, obserwacyjnym, nie pisarskim. :-)

Niestraszne skutki uboczne czytelnikowi - inaczej by nie czytał nic. :-)

Właśnie miałam Ci napisać o dzisiejszym spotkaniu, ale uświadomiłam sobie, że Ty przecież nie jesteś z Wawy. :(
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 16:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Też tak myślałam, że cykl... | bogna
Bardzo Ci dziękuję. Miejmy zatem nadzieję, że kiedyś Tomasz Płachta zagości na małym lub dużym ekranie.
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Jesteś współautorem pomys... | bogna
Współautorką ‘Bloody Foreigners’ jest Panagiota Giogli, której alter ego Helena jest ważną postacią w, Socjopacie w Londynie’. Oczywiście scenariusz nie leży w szufladzie i przesłany został jako propozycja do kilku nowych miejsc. Myślę, że terroryzm politycznej poprawności w ostatnim czasie znacznie się osłabił, choć nigdy nie można go lekceważyć. Przypominam, że prezenterzy pewnej angielskiej stacji telewizyjnej - po zamachach terrorystycznych w Londynie - zmuszeni byli do używania względem terrorystów, którzy stali za tym aktem określeń, bombiarze’, a nie właśnie, terroryści’. Śmieszność politycznej poprawności uosabia burmistrz Londynu Livingstone - jednego dnia przyjmuje z honorami islamskiego mówcę, którzy głosi m.in. że homoseksualistów powinno się tracić, aby chwilę póżniej dumnie kroczyć podczas marszu gejów i lesbijek.
Użytkownik: bogna 09.10.2007 17:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Dwa dni temu przyznano Nike 2007. Czy z nominowanych książek też wybrałbyś książkę Wiesława Myśliwskiego? Co w ogóle sądzisz o nagrodach literackich?
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Ale widzisz, wszelkie man... | verdiana
Wiesz, bardzo podejrzliwie podchodzę do deklaracji pisarzy, którzy podkreślają swoją niezależność od czytelników, twierdząc, że tak naprawdę piszą tylko dla siebie.

Ja bym tutaj, Newsweeka’ bronił, i to niekoniecznie z tego powodu, że akurat tam moje książki miały dobre recenzje. Bardzo fajnie, że są jeszcze gazety, które nie mają programowo czołobitnego stosunku do uznanych pisarzy, potrafiąc z kolei dać kredyt zaufania twórcom mniej znanym.

A co takiego mnie ominęło w Warszawie? :(
Użytkownik: bogna 09.10.2007 19:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, bardzo podejrzliwi... | d.koziarski
Sądzę, że właśnie jest na spotkaniu, które Cię ominęło. Do pierwszych Twoich zdań ustosunkuje się pewnie verdiana, jak wróci, a ja Ci powiem, gdzie jest.

BiblioNETkowicze spotykają się także w realnym świecie. Po prostu umawiają się na Forum. Dzisiaj w Warszawie jest właśnie takie spotkanie.

Jak wejdziesz na Forum, to w dziale BiblioNETka (na końcu) wybierz - Spotkania BiblioNETkowiczów. W tematach jest Trójmiasto 2007. Chyba spotkają się na "zlocie", jak to swoje spotkanie nazywają, jeszcze w październiku. Mógłbyś do nich dołączyć :-)
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 19:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Dwa dni temu przyznano Ni... | bogna
Szczerze mówiąc, chciałem, żeby wygrał Mariusz Szczygieł. Nagrody literackie jako takie popularyzują książkę, więc programowo mam do nich przychylny stosunek. Ubolewam jednak, że czasem trochę na wyrost obracamy się w tym samym kręgu nazwisk. Założę się - nie umniejszając talentu tego autora - że gdyby w następny weekend Jerzy Pilch napisał na kolanie, Moje drugie samobójstwo’ i tak za rok przeczytalibyśmy o jego nominacji do Nike.
Użytkownik: bogna 09.10.2007 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: Szczerze mówiąc, chciałem... | d.koziarski
A Nobla 2007, który będzie ogłoszony we czwartek, komu byś przyznał?
Zajrzyj: tutaj.
Użytkownik: bogna 09.10.2007 19:55 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Wiem, że sporo osób zagląda na tę stronę i czyta rozmowę, ale chyba nie mają odwagi się odezwać. Może poprosimy Ich, aby się tu meldowali?
Jeżeli nie czytali Twoich książek, też mogą znaleźć z Tobą "wspólny język".
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 21:01 napisał(a):
Odpowiedź na: A Nobla 2007, który będzi... | bogna
Łatwiej byłoby mi wskazywać osoby, którym literackiego Nobla bym zabrał (Fo, Jellinek) niż przyznał. Ze względu na swoiste, smaczki’, chciałbym osobiście, żeby zwyciężył Rushdie albo Pynchon. Obaj żyją w ukryciu, ale z jakże różnych powodów.
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 22:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Sądzę, że właśnie jest na... | bogna
Mógłbym, pytanie tylko, czy byłaby to obecność mile widziana. ;)
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 22:33 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że sporo osób zaglą... | bogna
To ja tylko dodam, że to nie jest spotkanie przy kawie i ciasteczku; jeśli ktoś ma coś krytycznego do powiedzenia albo ma jakieś niewygodne pytania, to również jest mile widziany. ;)
Użytkownik: juka 09.10.2007 22:52 napisał(a):
Odpowiedź na: To ja tylko dodam, że to ... | d.koziarski
Witam, niewygodnych pytań raczej nie zadam, bez obaw.:) Interesuje mnie, jakie są Twoje literackie i filmowe fascynacje? Że lubisz Gombrowicza, to już wiem.:) A poza tym? Jakie książki czytasz w wolnych chwilach?
Użytkownik: d.koziarski 09.10.2007 23:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Witam, niewygodnych pytań... | juka
Wiem, że zabrzmi to trochę niepoważnie, ale tak naprawdę nie mam swoich ukochanych autorów, już nie. Kiedy jako młody chłopiec pochłaniałem kolejne książki Maya czy Szklarskiego, o takie deklaracje było łatwo, teraz trudno mi się zdecydować na jedno, czy choćby kilka nazwisk. Wbrew temu, co twierdzą niektórzy krytycy wydaje się wiele wartościowych rzeczy, pozostaje kwestia ich odkrycia i dotarcia do nich. A klasyką gardzić też nie wolno. Są przecież takie książki, do których wraca się kilkakrotnie, odczytując je na nowo przez pryzmat zmian we własnej wrażliwości – dla mnie taką książką jest na przykład, Lalka’.

Z filmów natomiast, jeśli przemilczymy moją słabość do brutalnych klasyków z lat 70, Bondów, de Palmy i Scorsese jako ulubione obrazy przychodzą mi na myśl liczne filmy Allena,, Leon’,, Egzorcysta’,, Upadek’,, Barwy ochronne’,, Infamous’ (o Trumanie Capote),, Przypadek’, obie części, Kill Billa’. Jestem też wielkim fanem, Miasteczka Twin Peaks’ Lyncha. Jak widać, rzeczy skrajnie różne.
Użytkownik: juka 10.10.2007 00:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiem, że zabrzmi to troch... | d.koziarski
To wcale nie brzmi niepoważnie, ja tez nie umiałabym chyba wskazać kilku ulubionych autorów, już prędzej ulubione gatunki. A "rozrzut" filmowy mnie nie dziwi - ludzie ograniczający się do wąskiego zamkniętego kręgu swoich upodobań nie mają szerokich horyzontów i chyba brakuje im wyobraźni - potrzebnej choćby do pisania książek.:)
Użytkownik: d.koziarski 10.10.2007 00:22 napisał(a):
Odpowiedź na: To wcale nie brzmi niepow... | juka
Nie pozostaje mi nic innego jak tylko podpisać się pod tego rodzaju stwierdzeniem. ;)
Użytkownik: bogna 10.10.2007 11:37 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Tomek Płachta, zwiedziony historiami o łatwej i szybkiej karierze na Wyspach Brytyjskich wyrusza do Londynu, by tam znaleźć wymarzoną, dobrze płatną pracę. Czy to Twoje doświadczenie? Czy wyjeżdżając do Londynu też tak widziałeś swoją przyszłość? Czym skusił Cię Londyn?
Użytkownik: d.koziarski 10.10.2007 12:10 napisał(a):
Odpowiedź na: Tomek Płachta, zwiedziony... | bogna
Kiedy ukończyłem studia prawnicze, miałem poczucie beznadziei z powodu panującego wówczas systemu aplikacji, a poza tym, prawdę mówiąc, chyba nie byłem jeszcze gotów, żeby dokonać ostatecznego określenia się. Londyn jest miejscem krzyżowania się skrajnie odmiennych społeczności i wrażliwości, buzującego życia kulturalnego, najwspanialszą europejską stolicą, takim europejskim Nowym Jorkiem - i to właśnie zachęciło mnie do wyjazdu. Oczywiście nigdy nie miałem jakichś wygórowanych oczekiwań co do mojego pobytu nad Tamizą, choć z drugiej strony nie spodziewałem się też, że rzeczywistość emigracyjna może być tak ciężka nawet dla osoby wykształconej. Na pewno z tych doświadczeń wyrasta właśnie, Socjopata w Londynie', chociaż oczywiście, żeby uniknąć emigracyjnego cierpiętnictwa w sztampowej postaci, ten smutek wyziera z kart powieści w nieco pośredni sposób. To społeczna satyra jest na pierwszym planie.
Użytkownik: bogna 10.10.2007 12:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Niektórzy pisarze starszego pokolenia przyznają się do tego, że do pisania muszą się wyłączyć ze świata, w którym żyją; zamykają się, nie chcą mieć kontaktu z bieżącymi sprawami. Bliscy chodzą w domu na paluszkach; musi być cisza i spokój. Czasem w tle słuchają spokojnej ulubionej muzyki.
Jak u Ciebie to wygląda?
Użytkownik: d.koziarski 10.10.2007 13:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Niektórzy pisarze starsze... | bogna
Niestety, proza życia, jego dynamika i ta smutna okoliczność, że pisarstwu nie zawsze udaje się nadać charakter priorytetowy, sprawiają, że autor musi wykazać dużą wytrzymałość i znaczne zdolności adaptacyjne. Dlatego wśród twórców młodszej generacji posiadanie domku w lesie uchodzić może za swego rodzaju ekscentryzm (chociaż zapewne jest to niezbędne do pisania traktatów o samotności, czy o łuskaniu fasoli). A co do muzyki to ona oczywiście pomaga, z tym, że niekoniecznie musi to być klasyczna czy ogólnie instrumentalna rzecz. Podobno Stephen King podczas produkowania kolejnych opasłych tomisk słucha zespółów heavymetalowych i hardrockowych...
Użytkownik: juka 10.10.2007 15:12 napisał(a):
Odpowiedź na: Niestety, proza życia, je... | d.koziarski
Czy będę bardzo wścibska, jeśli zapytam, jak wygląda u Ciebie sam akt pisania? Narzucasz sobie reżim i piszesz np. codziennie od godz....do godz....? Albo codziennie ileś stron? Czy raczej nie piszesz przez 2 miesiące nic, a potem przez kilka dni nie wstajesz od... no właśnie od komputera, tak? Bo chciałam w pierwszej chwili napisać: od biurka:) I czy dużo pracujesz nad redakcją swoich tekstów, poprawiasz, zmieniasz, cyzelujesz zdania? Czy to, co napiszesz, jest zazwyczaj wersją ostateczną i rzadko coś skreślasz, przerabiasz?
Użytkownik: d.koziarski 10.10.2007 17:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy będę bardzo wścibska,... | juka
Ależ to żadna wścibskość! ;) Staram się narzucić sobie dyscyplinę pisania i jeśli któregoś dnia nie uda mi się czegoś nowego stworzyć, to przynajmniej próbuję ulepszyć czy przeredagować gotowy już tekst. Oczywiście, słyszy się o wenie twórczej, o przypływach pomysłów w jesienne wieczory... Jakiś tam autor wspomniał, że napisanie pierwszej powieści zajęło mu siedem lat, a drugą ukończył w zaledwie siedem dni. Nie wierzę. Mój znajomy poeta przez kilka miesięcy pogrąża się w depresji, aby potem w ciągu kilku dni ukończyć tomik poezji. To nie jest moja metodologia; wolę twórczą konsekwencję.

Przerabianie, skreślanie, weryfikowanie jest u mnie stałym elementem warsztatowym. Jednak prędzej czy później nadchodzi taki moment, że na coś trzeba się zdecydować, że dochodzi się do punktu, w którym można autentycznie przekombinować; punktu, w którym zaczyna się nienawidzieć swój tekst, tracić cierpliwość i popadać w histerię samokrytycyzmu.
Użytkownik: bogna 10.10.2007 20:38 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Czytałam w jednym z Twoich wywiadów, że Londyn kochasz i równocześnie nienawidzisz.
Za co go kochasz, a za co nienawidzisz?
Użytkownik: d.koziarski 10.10.2007 21:29 napisał(a):
Odpowiedź na: Czytałam w jednym z Twoic... | bogna
Kocham Londyn za koloryt tego miasta, za pozytywne aspekty mieszania się różnych kultur, społeczności, tradycji i wrażliwości. Ale jednocześnie nienawidzę za efekt uboczny tego przenikania, czyli za to, że wyraźnie zarysowane konflikty albo usiłuje się sztucznie marginalizować i trywializować, albo zupełnie przeciwnie, wyolbrzymia się je i nakłada na ludzi kaganiec politycznej poprawności. Właśnie dzisiaj ukazała się recenzja, Socjopaty w Londynie’ w, Polityce’ – książka recenzetkę mocno zirytowała, jej prawo, a po części moje zamierzenie, ale nie mogę pogodzić się z wyraźnie pobrzmiewającym tam twierdzeniem, że political correctness jest mitem. Otóż nie jest i ten, kto trochę pobył w Londynie i obracał się w naprawdę różnych kręgach, przyzna mi z pewnością rację.
Użytkownik: bogna 10.10.2007 22:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Na pewno miałeś wiele spotkań, wiele pytań od czytelników.
Zdradź może jakieś pytanie, które jest Ci zadawane dosyć często, a tu nie padło.
Użytkownik: d.koziarski 10.10.2007 23:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Na pewno miałeś wiele spo... | bogna
Klasyczne pytanie zadawane podczas rozmów: Ile w tobie jest Tomasza Płachty?

Ludzie chcą wiedzieć, co jest fikcją literacką, a co elementem autobiograficznym czy obserwacyjną kalką.
Użytkownik: bogna 11.10.2007 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Jaki jest Twój stosunek do poezji? Na Forum była tu kiedyś burzliwa dyskusja na temat twórczości Mickiewicza. Co o niej sądzisz?
Czy jacyś poeci są Ci "potrzebni"?
Użytkownik: d.koziarski 11.10.2007 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Jaki jest Twój stosunek d... | bogna
Burzliwe dyskusje zawsze są potrzebne! Zmuszając dzieci i młodzież w szkołach do delektowania się poezją, wyrządza się im krzywdę, bo do odbioru poezji trzeba dojrzeć, bo często w młodym człowieku rodzi się z przekory opór. Kiedy Szymborskiej przyznano Nobla, żeby wyprowadzić z równowagi polonistkę - która zaczęła nas karmić poezją noblistki do przesady - zacząłem cytować fragmenty socrealistycznych utworów autorki. Do prozy można przymusić, ale do poezji w żadnym razie!

Druga sprawa, jeśli zapomnieć o starych mistrzach, w poezji polskiej tak naprawdę nie dzieje się wiele. Pokolenie brulionu, Wencel, Dehnel to trochę za mało jak na prawie czterdziestomilionowy kraj z takimi tradycjami.

Użytkownik: bogna 11.10.2007 15:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Bezludną wyspę zamieńmy na szykujący się kataklizm dziejowy. Masz 10 książek i tylko te książki będziesz mógł czytać; jak często, to zależy od Ciebie, a przede wszystkim chyba od tego, jakie książki będziesz miał na swojej półce. No właśnie... jakie? Wymień je :-)
Użytkownik: d.koziarski 11.10.2007 16:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Bezludną wyspę zamieńmy n... | bogna
Kolejność nie ma tu znaczenia. ;) Zatem, zanim zmienię zdanie:

1. ,Biblia’
2. Philip K. Dick, Ubik’
3. Agatha Christie, Zabójstwo Rogera Ackroyda’
4. Witold Gombrowicz, Pornografia’
5. Franz Kafka, Przemiana’
6. Fiodor Dostojewski, Zbrodnia i kara’
7. Bolesław Prus, Lalka’
8. Ken Kesey, Lot nad kukułczym gniazdem’
9. Charles Bukowski, Listonosz’
10. George Orwell, 1984’
Użytkownik: bogna 11.10.2007 16:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Kolejność nie ma tu znacz... | d.koziarski
Większość z tych książek jest dla mnie mniej lub więcej dosyć oczywista. Zaciekawił mnie tylko "Listonosz" Bukowskiego. O autorze słyszałam, ale książki nie znam. "Pobiegłam" szybko na jego stronę, przeczytałam notę wydawniczą, kilka słów BiblioNETkowicza i teraz wcale Ci się nie dziwię. Chyba przeczytam tę książkę.
Użytkownik: bogna 11.10.2007 16:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Narzekałeś trochę na recenzję "Socjopaty w Londynie" zamieszczoną w "Polityce".
A sam czasem piszesz recenzje?
Użytkownik: juka 11.10.2007 16:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Burzliwe dyskusje zawsze ... | d.koziarski
Nie do końca się z Tobą zgodzę. Piszesz: "Zmuszając dzieci i młodzież w szkołach do delektowania się poezją, wyrządza się im krzywdę, bo do odbioru poezji trzeba dojrzeć, bo często w młodym człowieku rodzi się z przekory opór."
Ale gdybyśmy w ogóle tej poezji dzieciom czy młodzieży nie pokazywali, ilu młodych ludzi sięgnęłoby po nią w przyszłości, właśnie gdy już by do niej dojrzeli? Obawiam się, że dla wielu ludzi szkolny kontakt z poezją czy w ogóle z literaturą jest jedynym w życiu. Problem, moim zdaniem jest inny: jaką poezję my dzieciom, młodzieży pokazujemy. Zazwyczaj jest tak, że dzieci w młodszych klasach uwielbiają wierszyki, bo jest to twórczość przeznaczona dla nich, więc ją rozumieją. Schody zaczynają się później, bo nagle 10,11 - latkom każe się czytać wiersze np. Przybosia czy Czechowicza. Skądinąd świetne, ale nie w tym wieku! I dzieci się zniechęcają, dlatego potem hasło "poezja" kojarzą z czyms kompletnie niezrozumiałym, trudnym. A poezję mozna przecież objaśniać i zarażać nią także młodych czytelników.
PS. Przepraszam, rozpisałam się, a tu przeciez zadaje się pytania, a nie prezentuje swoje wywody:)
Użytkownik: d.koziarski 11.10.2007 18:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie do końca się z Tobą ... | juka
Przepraszam za może zbyt radykalny ton tej wypowiedzi. ;) Skądinąd dokonałem pewnego skrótu myślowego... Oczywiście, najważniejszy jest tu dobór utworów, który często ma decydujące znaczenie w kształtowaniu podejścia ucznia do literatury, a także formowaniu jego zapatrywań na przyszłość w tej kwestii, masz tutaj zupełną rację. Niesety, u nas często albo wałkuje się kanony po całości albo traktuje pewne sprawy zbyt skrótowo, wręcz zdawkowo. Oczekuje się, żeby jedenastolatek nie tylko raz na zawsze zapamiętał, że, Słowacki wielkim poetą był’, ale także, żeby był w stanie zmierzyć się z tajemnicą przemijania, jaka wypływa z bardzo wysublimowanego utworu. Poza tym bywa i tak, że bardziej autorski program języka polskiego wykorzystywany jest do indoktrynacji, a nie popularyzacji literatury.
Użytkownik: d.koziarski 11.10.2007 18:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Większość z tych książek ... | bogna
Skoro ma wydarzyć się kataklizm dziejowy, to na mojej półce muszą być pozycje klasyczne. ;) A Bukowski ze swoim autobiograficznym antybohaterem choćby po to, żeby pamiętać, że lepszy kataklizm dziejowy niż wyniszczająca monotonia.
Użytkownik: juka 11.10.2007 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Przepraszam za może zbyt ... | d.koziarski
Zgadzam się, nie ma nic gorszego od nawiedzonych polonistów usiłujących "przerobić uczniów" na swoją modłę i wmuszać w nich swoje literackie fascynacje. To już chyba lepszy jest ten kanon (pozostawiający wiele do życzenia), ale przynajmniej zmuszający do bardziej wszechstronnego pokazywania literatury, choć rzeczywiście bardzo trudno jest wzbudzać zamiłowanie uczniów do książek, do których samemu nie ma się serca, a tak niestety bywa:)
Użytkownik: d.koziarski 11.10.2007 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Narzekałeś trochę na rece... | bogna
Wiesz, ja mam mieszane uczucia co do recenzji. Z jednej strony najważniejsze jest przecież, że książkom poświęca się uwagę, że recenzują je czy czynią o nich wzmianki prestiżowe gazety oraz magazyny. Jeśli recenzje są przychylne, jeśli padają superlatywy, tym lepiej dla samopoczucia autora, to przecież nie tylko buduje pozycję pisarza, ale i uwalnia pozytywną twórczą energię. Jeśli nieprzychylne, no cóż, recenzent, jak każdy inny czytelnik ma prawo do wydania subiektywnego osądu oraz, dodatkowo, podzielenia się nim na łamach gazety, a fochy i dąsy autora na niewiele się tutaj zdadzą, są wręcz oznaką pewnej słabości. Ale z drugiej strony, niektóre recenzje aż proszą się o to, żeby z nimi polemizować, żeby przeciwstawiać się manipulacjom czy skrótom myślowym obiektywnie niesprawiedliwie deprecjonującym autora.

Jeśli recenzentka, Polityki’ twierdzi, że, Socjopata w Londynie’ to nie jest powieść, to mi, mówiąc delikatnie, ręce opadają. Poza tym, jeśli trafnie dostrzega w Tomaszu Płachcie antybohatera, to dlaczego pisze o nim w taki sposób, jakby antybohaterem stał się wbrew autorskim intencjom, kompletnie ignorując społeczną satyrę, którą w oczywisty sposób uprawia ta książka?

Wolę pisać recenzje filmowe niż książkowe, ze zrozumiałych względów. ;)
Użytkownik: bogna 11.10.2007 19:56 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiesz, ja mam mieszane uc... | d.koziarski
O, piszesz recenzje filmowe... o filmach jeszcze nie rozmawialiśmy.
Jaki film wywarł na Ciebie największe wrażenie?
Użytkownik: d.koziarski 11.10.2007 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: A Nobla 2007, który będzi... | bogna
No i mamy laureatkę. Znając logikę Komitetu Noblowskiego, Lessing pomogła przynależność do partii komunistycznej. Przepraszam za złośliwość. ;)
Użytkownik: bogna 11.10.2007 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: No i mamy laureatkę. Znaj... | d.koziarski
Na Forum jest dyskusja o laureatce i większość sądzi, że pomógł również jej wiek - 88 lat.
Użytkownik: d.koziarski 11.10.2007 20:47 napisał(a):
Odpowiedź na: Zgadzam się, nie ma nic g... | juka
Zobacz, a propos kanonu lektur. Nauczyciele z mojego dawnego liceum podjęli pewną inicjatywę w opozycji do propozycji ministra Legutko. Cytuję za forum-avalon:

Poloniści z elitarnego gdyńskiego liceum wysłali do ministra edukacji protest. "Wprowadzenie nowych lektur do przeładowanego programu przekształca nauczanie w zwykły proces produkcyjny" - napisali.
Ośmiu polonistów z Gdyni prosi w liście ministra Ryszarda Legutkę "o zdrowy rozsądek i matematyczną kalkulację". Tydzień przed początkiem roku szkolnego minister wprowadził nowy kanon lektur, w liceum powiększony o ok. dziesięciu pozycji, dodatkowo niektóre z lektur omawianych dotąd tylko we fragmentach zalecił czytać w całości (np. pięć tomów "Nocy i dni" Marii Dąbrowskiej).

Nauczyciele z Gdyni przeliczyli kanon na liczbę godzin lekcyjnych. Wyszło im, że do realizacji programu zabraknie co najmniej sześciu tygodni. I jest to rachunek obliczony na możliwości zdolnej, a nie przeciętnej młodzieży (do III LO można się dostać ze średnią co najmniej 5,0) - pisze gazeta.

"Jak nauczyć młodzież samodzielności intelektualnej, kiedy musimy skupić się jedynie na zmuszaniu ich do terminowego czytania tekstów?" - piszą rozpaczliwie w liście.

"Nowy kanon zamieni ucznia w maszynę do czytania" - mówi jeden z podpisanych pod listem Andrzej Spilkowski. "Liczba godzin przeznaczonych na polski nie wzrosła, za to uczniom przybyło kilkanaście tomów do czytania. A gdzie czas na przeżycie lektury?" - pyta.

Według nauczycieli trzeba będzie zlecać czytanie więcej niż jednej książki w tygodniu. "Nie zdążą, będą czytać bryki. Nie chcemy się na to zgodzić" - mówi polonistka Ewa Niwińska.

Wicedyrektor III LO, polonistka Brygida Maciejewska: "Nie damy rady omówić lektur w sensowny sposób. Zabraknie czasu na kontekst utworu. Np. w +Lalce+ - trzeba wspomnieć o powstaniu styczniowym, o którym Prus nie mógł napisać wprost. Teraz nie będzie na to czasu. Uczniowie nie dowiedzą się więc, że Wokulski ma czerwone dłonie, ponieważ odmroził je na zsyłce na Syberii. A jeśli ten fragment będzie na maturze? To obleją" - mówi "Gazecie Wyborczej".
Użytkownik: juka 11.10.2007 21:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Zobacz, a propos kanonu l... | d.koziarski
Pamiętam, że jak poszłam do liceum, zaskoczyło mnie tempo omawiania lektur - na grube powieści poświęcaliśmy ledwie kilka lekcji, dramaty omawialiśmy w 2-3. W dzisiejszych czasach i tak takie tempo wydałoby się żółwim:) Trudno mówić o jakimś omawianiu lektur, to raczej ich "przelecenie". Ja mam ten komfort, że pracuję w gimnazjum, więc lektur jest niewiele, kilka na rok. Oczywiście, muszę się mordować z "Krzyżakami" czy "Syzyfowymi pracami", ale mogę dodawać także rzeczy, których w kanonie nie ma, a ja je lubię:)
Użytkownik: d.koziarski 11.10.2007 21:59 napisał(a):
Odpowiedź na: O, piszesz recenzje filmo... | bogna
Pozwól, że zwrócę uwagę na trzy filmy z 2006 roku.

Venus. To opowieść o starości - z Peterem O’Toole w roli głównej. Za tę rolę otrzymał zresztą nominację do Oscara, ale bodaj po raz ósmy musiał obejść się ze smakiem...

Infamous. Genialnie pokazuje, jaka była cena napisania przez Trumana Capote, Z zimną krwią’. W roli jednego z morderców Daniel Craig, czyli najnowszy odtwórca Bonda.

Notes On A Scandal/Notatki o skandalu. Film na podstawie książki Zoe Heller. Fenomenalna Judi Dench jako zgorzkniała londyńska nauczycielka, która posługuje się wyrafinowaną manipulacją.
Użytkownik: d.koziarski 11.10.2007 22:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Pamiętam, że jak poszłam ... | juka
Zabójcze tempo sprawia, że uczniowie sięgają po bryki i opracowania z czystej kalkulacji – komu opłaca się czytać przez kilka dni książkę, której ostatecznie poświęcona zostanie jedna lekcja?

A skoro wspomniałaś, Krzyżaków’ i, Syzyfowe prace’, to ciekawi mnie, czy znajdujesz czas i cierpliwość, żeby potem oglądać z uczniami ekranizacje.

Intryguje mnie też, jakie to rzeczy spoza kanonu dodajesz. ;)
Użytkownik: juka 11.10.2007 23:02 napisał(a):
Odpowiedź na: Zabójcze tempo sprawia, ż... | d.koziarski
Kiedyś oglądałam, teraz już nie. Polecam obejrzeć w domu. Raz, że szkoda mi czasu (na obejrzenie "Krzyżaków" musiałabym poświęcić tydzień), dwa - oglądanie tego typu produkcji w 30-osobowej klasie w gimnazjum to nie jest dobry pomysł:) Zresztą, zazwyczaj filmy znają przed omawianiem książki (i tylko filmy, niestety). Ale krótkie fragmenty (np. Wesele Boryny) oglądam.
Dodaję zazwyczaj "zjadliwą" klasykę - np. Moliera (przeważnie "Skąpca"), opowiadania Czechowa, Hemingwaya, Mrożka, reportaże Kapuścińskiego, no i oczywiście poezję. Głównie po to, żeby pokazać, że klasyka to nie znaczy nudy na pudy i flaki z olejem. A takie, niestety wrażenie można odnieść patrząc na spis lektur:)
Użytkownik: d.koziarski 11.10.2007 23:46 napisał(a):
Odpowiedź na: Kiedyś oglądałam, teraz j... | juka
Minister Giertych przy całym swoim fatalnym popisie zainicjował pośrednio wiele ciekawych dyskusji, między innymi na temat kanonu lektur. Tam rzeczywiście przydałoby się trochę zmienić, choć niekoniecznie eliminując Gombrowicza i wciągając Dobraczyńskiego. Tymczasem jestem pełen podziwu dla Twojej mądrej selekcji. A sami, Krzyżacy’ w ostatnim czasie kilkakrotnie mignęli mi na kablówce. Zresztą, za jakiś czas wszyscy będziemy żyć, Victorią’. Nie wiem tylko, po co Harasimowicz zdecydował się najpierw na wydanie tego w formie książkowej...
Użytkownik: bogna 12.10.2007 07:21 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwól, że zwrócę uwagę n... | d.koziarski
A film polski? Czy jest taki reżyser, na którego film poszedłbyś nic o nim nie wiedząc i będąc pewnym, że się nie zawiedziesz?
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 08:53 napisał(a):
Odpowiedź na: A film polski? Czy jest t... | bogna
Krzysztof Zanussi. Cenię go nie tylko jako reżysera czy scenarzystę, ale także jako humanistę.
Użytkownik: bogna 12.10.2007 10:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Krzysztof Zanussi. Cenię ... | d.koziarski
A który z jego filmów najbardziej utkwił Ci w pamięci.
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 11:28 napisał(a):
Odpowiedź na: A który z jego filmów naj... | bogna
Będę może mało oryginalny, ale wskażę, Barwy ochronne'. Zwracam też uwagę na mniej znaną pozycję reżysera, Dusza śpiewa' z cyklu, Opowieści weekendowe'.
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 11:31 napisał(a):
Odpowiedź na: Na Forum jest dyskusja o ... | bogna
A dzisiaj ogłoszono, że laureatem Pokojowej Nagrody Nobla został Al Gore,, ekolog'. Dla mnie to jakaś żenada.
Użytkownik: bogna 12.10.2007 11:35 napisał(a):
Odpowiedź na: A dzisiaj ogłoszono, że l... | d.koziarski
Pokojowe Nagrody Nobla są chyba najbardziej kontrowersyjne :-)
Użytkownik: bogna 12.10.2007 11:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Dosyć często wypowiadasz się na tematy polityczne. Manuela Gretkowska założyła partię; czy uważasz, że pisarze powinni aż tak mocno angażować się w politykę?
Użytkownik: bogna 12.10.2007 12:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Co sądzisz na temat e-booków, czy według Ciebie zagrażają one tradycyjnym książkom?
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 13:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Pokojowe Nagrody Nobla są... | bogna
Chyba tak. Al Gore użył ekologii jako platformy do powrotu na polityczną scenę (jak wiadomo przegrani kandydaci na urząd prezydenta USA odchodzą na ogół w cień, a media kompletnie tracą nimi zainteresowanie). Złośliwi wypominają mu, że pod względem zużycia energii jego posiadłości przyczyniają się do tak zwanego globalnego ocieplenia bardziej niż ma to miejsce w przypadku dziewiętnastu przeciętnych Amerykanów. Nie wspominając już nawet o tym, że jako wiceprezydent USA nie wykazywał wcale takiej dbałości o środowisko, jak chcieliby to wiedzieć jego zwolennicy.
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 13:23 napisał(a):
Odpowiedź na: Co sądzisz na temat e-boo... | bogna
Bodaj Kuczok stwierdził mądrze, że książka jest czymś namacalnym, nie jest samym tekstem, dlatego przed i po lekturze pozostaje przedmiotem - a trzeba pamiętać, że ludzie lubią otaczać się przedmiotami.

Ze względu na użytkowy charakter muzyki, elektroniczna kompresja jako taka zagraża rynkowi muzycznemu, chociaż z drugiej strony nie jest to przesądzone (olbrzymi sukces grupy Radiohead, która zdecydowała się udostępnić swój album w wersji elektronicznej za cenę, jaką każdorazowo ustala kupujący).

Tekst czytany z ekranu nie ma już takiej siły oddziaływania jak ten, który zawarty jest na tradycyjnym papierowym nośniku. Niektórzy lubią świeży zapach farby drukarskiej wydanej właśnie książki, inni preferują pożółkłe karty woluminów z biblioteki - łączy ich z pewnością to, że wolą przerzucać strony dłonią, a nie myszką. ;)

Gutenberg może zatem spać spokojnie.
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 14:51 napisał(a):
Odpowiedź na: Dosyć często wypowiadasz ... | bogna
Ostatnio staram się temperować, żeby nie irytować siebie, a przy okazji innych. Pisarz powinien zachować niezależność myślenia, a nie opowiadać się wyraźnie po którejkolwiek ze stron politycznego sporu, bo konsekwencją tego będzie gra w skojarzenia, która źle się może dla niego skończyć. Oczywiście apatia i bezideowość są równie niewskazane, natomiast z całą pewnością pewna wstrzemięźliwość i umiar, jak najbardziej. Wolę Pilcha piszącego pięknie o uzależnieniu od alkoholu niż Pilcha żartującego banalnie na temat moherowych beretów.

Gretkowska dokonała pewnego wyboru. Nie wiem, czy rzeczywiście tak bardzo przejęta jest sprawami kobiet, czy to tylko chwyt promocyjny, a może zwykła forma happeningu. Jej wybór, jej odpowiedzialność, ale i też jej ryzyko. Pytanie tylko, czy interes kobiet jako taki i kilka prosocjalnych sloganów to wystarczająca oferta do tego, żeby korzystać ze swojego biernego prawa wyborczego. Słowo, kobieta' nie stanie się przecież kluczem do rozwiązywania istotnych problemów kraju, bo one nie sprowadzają się do parytetów. Poza tym Partia Kobiet reklamuje się plakatem, który akcentuje ciała i to już samo w sobie jest chybionym, by nie rzec - pretensjonalnym - pomysłem. I jeszcze ten spot reklamowy - sympatyczny, ale bezmyślny; nawet naczelna, Wysokich obcasów' pytała słusznie, co stanie się z tą upokarzaną kobietą, kiedy Rylik nie będzie już w pobliżu...
Użytkownik: juka 12.10.2007 15:18 napisał(a):
Odpowiedź na: Minister Giertych przy ca... | d.koziarski
Mądra selekcja? To raczej znajomość uczniów:) Ale dziękuję za miłe słowa:)
Użytkownik: juka 12.10.2007 15:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Bodaj Kuczok stwierdził m... | d.koziarski
A czy przywiązujesz się do książek? Kolekcjonujesz je, swoje ulubione masz zawsze na półce? Czy może po przeczytaniu książki możesz ją oddać, podarować, bo nie stanowi już dla Ciebie wartości?
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 16:26 napisał(a):
Odpowiedź na: Mądra selekcja? To raczej... | juka
A tak przy okazji, Dzień Nauczyciela aka Dzień Edukacji Narodowej się zbliża, więc już zawczasu składam najserdeczniejsze życzenia Tobie oraz wszystkim nauczycielom – użytkownikom Biblionetki. ;) Ciekawi mnie, czy dzieci przynoszą jeszcze bombonierki - jak za dawnych czasów...
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 17:08 napisał(a):
Odpowiedź na: A czy przywiązujesz się d... | juka
Dużo bardziej przywiązuję się do płyt. ;)
Użytkownik: verdiana 12.10.2007 17:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Dużo bardziej przywiązuję... | d.koziarski
A do jakich konkretnie? :>
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 18:50 napisał(a):
Odpowiedź na: A do jakich konkretnie? :... | verdiana
W mojej płytotece jest dosłownie wszystko, od koncertów Milesa Davisa przez brytyjskiego rocka, skończywszy na elektronice.

Przypadłość stingomaniaka, którą obdarzyłem swojego bohatera jest elementem autobiograficznym (recenzent mojego debiutu z, Lampy’ napisał nawet z sarkazmem -, też mi ulubiony artysta’). Kiedyś wydałem duże pieniądze na zestaw z archiwów XTC, tylko dlatego, że był to jedyny sposób na wejście w posiadanie rzadkiego utworu, w którym Sting... klaskał. Ostatnio przeżyłem wielkie zdumienie, kiedy dowiedziałem się, że magazyn, Blender’ uznał Stinga za najgorszego tekściarza w świecie muzyki, zarzucając mu, wielką pompatyczność i przesycenie duchowością’. Na litość boską, czyż takie utwory jak, Fields Of Gold’ są naprawdę świadectwem twórczej słabości?

Uwielbiam też Pet Shop Boys, za to, że ich muzyka i teksty w tak genialny sposób łączą melancholię z przebojowością, dekadentyzm z wysublimowaną ironią.
Użytkownik: verdiana 12.10.2007 19:16 napisał(a):
Odpowiedź na: W mojej płytotece jest do... | d.koziarski
Mam koleżankę stingomaniaczkę, która potrafi robić nieprawdopodobne rzeczy, żeby zdobyć jakieś niezwykle rzadkie bootlegi Stinga. Tej pasji nie podzielam, Stinga nie znoszę, natomiast jego piosenki w cudzym wykonaniu - owszem. Np. "Fields of Gold" w wykonaniu Evy Cassidy. Samą manię rozumiem, jestem w stanie dziwne rzeczy robić, żeby zdobyć rzadkie bootlegi klasyczne (np. nagrania Goulda) i książki. :-)

Czego słuchasz w tej chwili?
O jaką płytę wzbogaciła się Twoja kolekcja ostatnio?
Audycji Marcina Sobesto w PINie słuchasz może? :-)
Użytkownik: juka 12.10.2007 19:36 napisał(a):
Odpowiedź na: A tak przy okazji, Dzień ... | d.koziarski
Bardzo dziękuję.
Przynoszą kwiaty, bombonierki rzadko. Zresztą, słyszałam gdzieś, że nauczyciele mają zakaz przyjmowania prezentów (żeby nie być posądzonym o łapówkarstwo). Mnie w każdym razie takie prezenty krępują, więc bombonierkami, czekoladami itp. częstuję zawsze uczniów.
Użytkownik: bogna 12.10.2007 19:52 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
To może wróćmy do Gombrowicza, skoro się na niego powołujesz - jak on Ciebie inspiruje?
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 20:27 napisał(a):
Odpowiedź na: Mam koleżankę stingomania... | verdiana
Ciekawi mnie, czy Stinga nie znosisz jako pretensjonalnego bufona, czy też jako twórcę, którego muzyka Ci najzwyczajniej nie podchodzi? Być może mógłbym zasugerować kilka nagrań, które wpłynęłby na zmianę Twojego zdania, choć - jak zakładam - Twoja koleżanka poczyniła już takie próby...

Kocham ‘Fields Of Gold’ w interpretacji Evy Cassidy, często do tego utworu wracam.

Audycji Marcina Sobesto jeszcze nie słyszałem, ale odnalazłem w internecie listę utworów z, Piękni 30-letni’ i muszę powiedzieć, że obecność tam Genesis, ELO, Xymox czy Dusty Springfield budzi bardzo dobre skojarzenia.

Mój ostatni zakup to Manic Street Preachers ‘Send Away The Tigers’. W tej chwili słucham natomiast czterech utworów, które udostępnił do ściągnięcia na swojej oficjalnej stronie Chris Botti.
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 20:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Bardzo dziękuję. Przynos... | juka
Wiesz, wyobraziłem sobie właśnie billboard z wielką łapką na myszy - z bombonierką zamiast pliku dolarów...
Użytkownik: verdiana 12.10.2007 20:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ciekawi mnie, czy Stinga ... | d.koziarski
Nie cierpię jego głosu, dla mnie Sting jest - przepraszam za sformułowanie :-) - grafomanem w muzyce. :-) I to się nie odnosi do tekstów. Słusznie podejrzewasz, że moja koleżanka poczyniła już takie próby. Z tych prób jedna piosenka Stinga - i to w jego własnym wykonaniu - wyszła zwycięsko: "Windmills of Your Mind". Jest wprost genialna. Nie rozumiem, jak ktoś, kto umie stworzyć coś tak wyjątkowego, skupia się na tworzeniu czegoś innego. :-)

Piękni już nie istnieją od maja, ku mojej rozpaczy. Teraz jest Muzyka dla Dorosłych, audycja krótsza od Pięknych i nie w niedzielę, a w czwartek. Ale muzyczne tradycje zostały w większości utrzymane (nie ma już, niestety, chwili klasyki). Ale jest cudowny jazz i rozmaite perełki nie do znalezienie gdzie indziej - nie mam pojęcia, jak Sobesto to robi, że je znajduje.

Chris Botti? Czy te utwory są z "Italii", czy z jeszcze czegoś nowszego?
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 21:20 napisał(a):
Odpowiedź na: To może wróćmy do Gombrow... | bogna
Bardzo trafnie napisano w notce wydawcy do, Bakakaj’ - Gombrowicz rozprawia się ze społecznym konwenansem, kryjącym pod sobą żywioły. Ma przy tym ambicje wykraczające poza kreślenie psychicznych dewiantów, próbując odkryć bardzo ogólne prawidła rządzące współdziałaniem elementów chaosu i formy w ludzkiej osobowości.

Walka z formą, społecznymi stereotypami, konformizmem zbiorowości występuje na kartach większości dzieł Gombrowicza. Najciekawsze w tym jest to, że toczona jest przez samotników, bohaterów obarczonych niedojrzałością czy psychopatologiami.

I to u Gombrowicza jest właśnie fascynujące i działa na mnie niezywkle inspirująco.
Użytkownik: bogna 12.10.2007 21:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Czy dzisiaj literatura może żyć bez prowokacji, a szczegolnie czy mogą się bez niej obyć nowi autorzy?
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 21:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie cierpię jego głosu, d... | verdiana
To są utwory bonusowe do ‘Italii’ właśnie.

‘Windmills Of Your Mind’ jest prawdziwą stingową filmową perełką. Ale tego jest więcej, na przykład ‘Moonlight’ z filmu ‘Sabrina’.

Tymczasem proponuję Ci ‘All Would Envy’ sygnowane przez Chrisa Bottiego, zaśpiewane przez Shawn Colvin, a skomponowane przez... Stinga właśnie.
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 22:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Pozwól, że zwrócę uwagę n... | d.koziarski
Tak się składa, że ‘Infamous’/,Bez skrupułów’ i, Notatki o skandalu’ ukazały się właśnie na DVD i z tej okazji są recenzowane przez najnowszą, Kulturę’ (,Dziennik’). Zainteresowanych odsyłam do lektury.
Użytkownik: d.koziarski 12.10.2007 23:24 napisał(a):
Odpowiedź na: Czy dzisiaj literatura mo... | bogna
Jeśli pomyślimy o sukcesie debiutanckich propozycji np. Masłowskiej czy Witkowskiego, to oczywiste staje się, że zawdzięczają go w dużej mierze kontrowersyjnej tematyce czy formalnym eksperymentom. Oczywiście, literatura nie może unikać drażliwych tematów, czy formalnych przewartościowań, ale nie może też traktować ich nazbyt instrumentalnie. Ostatnio wydano powieść Ewy Madeyskiej, Katoniela’ rzekomo demaskującą obłudę polskiego katolicyzmu – nie miałem jeszcze okazji przeczytać – ale odnosiło się wrażenie, że ona weszła na rynek z etykietką, kontrowersyjna’, zanim ktokolwiek miał okazję ją poznać, że tę etykietkę czytelnikowi w sposób nachalny narzucano, zanim jeszcze wziął książkę do ręki. I to jest przykład instrumentalnego traktowania prowokacji, niestety.
Użytkownik: bogna 13.10.2007 06:53 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
W "Socjopacie w Londynie" parodiujesz "Samotność w sieci" Wiśniewskiego; dlaczego? Irytuje Cię jego proza?
Użytkownik: bogna 13.10.2007 09:58 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Wiemy już, że widziałbyś swoją trylogię na małym ekranie, jako serial. A co w ogóle myślisz o ekranizacji książek? Jak daleko reżyser może posunąć się do zmian treści książki? Czy dobry film to reklama dla książki? A może wielu tych, co obejrzą film, powiedzą – obejrzałem, już nie muszę czytać?
Użytkownik: d.koziarski 13.10.2007 10:51 napisał(a):
Odpowiedź na: W "Socjopacie w Londynie"... | bogna
Wiśniewski posiada znakomity dar nawiązywania dialogu z czytelnikami – krytycy mogą sobie zgrzytać zębami, ale i tak w żaden sposób nie wpłyną na odbiór jego książek czy na osłabienie jego pozycji. Ale kiedy uplastyczniłem sobie tę słynną scenę dworcową z, Samotności w sieci’, poraziła mnie jej sztuczność i dlatego właśnie postanowiłem ją sparodiować - uprzedzam, w nieco wulgarny sposób. Co do wirtualnej relacji Tomka i Ani w, Socjopacie w Londynie’, to posłużyła mi ona nieco instrumentalnie – jej finał daje sporo do myślenia wszystkim tym, którzy liczyli na przemianę głównego bohatera; którzy wierzyli w to, że miłość może mieć wymiar ocalający.
Użytkownik: verdiana 13.10.2007 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: To są utwory bonusowe do ... | d.koziarski
Ja jeszcze bardzo lubię to, co leci pod koniec "Leona zawodowca", bo to chyba też Stinga, prawda? Sting jest wybornym kompozytorem, ale słuchać się go nie da zupełnie, dlatego dużo lepiej brzmią jego utwory wykonywane przez innych muzyków. :-)
Użytkownik: d.koziarski 13.10.2007 11:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Wiemy już, że widziałbyś ... | bogna
Najpierw książka, potem film, jestem w tej mierze tradycjonalistą. Choć w ostatecznym rozrachunku nie ma chyba takiej sytuacji, w której film nie wyświadczyłby przysługi literaturze, stanowiąc jej ekranizację, nawet pośrednio. W końcu słaby film dowodzi raczej bezradności jego twórcy wobec książki, którą przełożył na język filmowy, niekoniecznie zaś deprecjonuje samą literaturę, którą się posłużył. Pisarz dysponuje daleko bardziej ograniczonymi możliwościami wpływania na widza niż filmowiec, więc nie można szukać źródeł jego porażki w adaptowanej książce. Irytował mnie, Kod da Vinci’, ale nie da się ukryć, że Dan Brown, choć cynicznym, to bardzo sprawnym pisarzem jest. Tymczasem ekranizacja była jednym wielkim rozczarowaniem. Ale bywa i tak, że pisarz odmawia reżyserowi prawa do wydobycia ze swojej książki czegoś więcej, innego rozłożenia akcentów. Pamiętamy, że genialna ekranizacja, Lśnienia’ Stephena Kinga przez Kubricka, była przez samego Kinga bardzo krytykowana. W latach dziewięćdziesiątych King zaangażował się nawet osobiście w nową ekranizację, Lśnienia’, która okazała się z kolei kompletnym nieporozumieniem.
Użytkownik: d.koziarski 13.10.2007 11:44 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja jeszcze bardzo lubię t... | verdiana
Tak, ‘Shape Of My Heart’ to oczywiście Sting. ;)
Użytkownik: bogna 13.10.2007 13:43 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
Będąc w Londynie na pewno szczególnie interesowałeś się literaturą "nowoemigracyjną". Jak myślisz, w jakim kierunku będzie się ona rozwijać?
Użytkownik: d.koziarski 13.10.2007 15:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Będąc w Londynie na pewno... | bogna
Właściwie to, stwierdzę nieskromnie, jestem jednym z pionierów literatury nowoemigracyjnej. Jest jeszcze kilka książek mierzących się z tą tematyką, na przykład, Zajezdnia Londyn’ Kropiwnickiego, ale póki co szlaki literatury nowoemigracyjnej są dopiero przecierane. Choć, z drugiej strony, pole do popisu jest znacznie mniejsze niż w epoce komunizmu. Wówczas w grę wchodziły bardzo gryzące kontrasty - obecnie różnice pomiędzy Polską a Zachodem znacznie się zatarły, czasem są wręcz instrumentalnie wyolbrzymiane, nie wspominając już o czymś tak podstawowym jak otwarcie granic dla Polaków. Poza tym, wtedy w grę wchodziła ucieczka przed systemem, eksponowano kwestię wolności, kalkulacja ekonomiczna miała bardziej drugorzędne znaczenie.

Przepis na powieść emigracyjną wydawał się prosty – machnąć pozytywistyczną cegłę z bohaterami uwikłanymi w londyńską rzeczywistość, zupełnie nie odnajdującymi się w nowych realiach, walczącymi o przetrwanie, tęskniącymi za Polską, ale jednocześnie chcącymi poprawić swój byt. Tyle tylko, że to było najbardziej oczywiste z rozwiązań, więc należało go programowo unikać i dlatego, Socjopata w Londynie’ zamiast w kierunku pozytywizmu i banalnego cierpiętnictwa poszedł w kierunku społecznej satyry, a postać emigranta, jaka wyłania się z mojej książki szalenie irytuje zamiast wymuszać współczucie i to jest mój świadomy zabieg. Nie ma powieści emigracyjnej bez kontrastów – tym najbardziej oczywistym jest konfrontacja oczekiwań i rzeczywistości, ale to za mało, żeby zbudować całość. Osobiście zdecydowałem się dodatkowo na otwarcie konfrontacji na polu politycznej poprawności, licząc się ze wszelkimi tego konsekwencjami, włącznie z ryzykiem bycia dezinterpretowanym.

W którą stronę pójdą następni pisarze, chcący zmierzyć się z podobną tematyką, czas pokaże. Obawiam się jednak, że będzie to raczej zakamuflowana sztampa.
Użytkownik: bogna 13.10.2007 15:57 napisał(a):
Odpowiedź na: Właściwie to, stwierdzę n... | d.koziarski
Skoro myślisz o działalności prawniczej, to na razie chyba chcesz zapuścić korzenie w Polsce. Czy myślisz jednak o tym, aby w przyszłości znów na kilka lat pojechać do Londynu i przy okazji zebrać materiał do jakiejś innej książki...
Użytkownik: d.koziarski 13.10.2007 17:01 napisał(a):
Odpowiedź na: Skoro myślisz o działalno... | bogna
Nie mam jeszcze zupełnie sprecyzowanych planów co do przyszłości. Londyn jest miejscem niesłychanie inspirującym i jeszcze nieraz zagości w jakiejś formie w mojej twórczości, ale trzecia część, Socjopaty’ rozgrywać się będzie w Polsce.
Użytkownik: bogna 13.10.2007 17:15 napisał(a):
Odpowiedź na: Nie mam jeszcze zupełnie ... | d.koziarski
A wracając jeszcze do Londynu... chodziłeś na pewno po londyńskich księgarniach, jakie one są, takie same, jak u nas w dużych miastach?
Użytkownik: d.koziarski 13.10.2007 18:18 napisał(a):
Odpowiedź na: A wracając jeszcze do Lon... | bogna
W Londynie najbardziej liczą się dwie sieci - Borders i Waterstones. Bogato wyposażone, przestrzenne sklepy – można się dosłownie zapomnieć i spędzić tam kilka godzin, przeszukując półki, czy przeglądając poszczególne pozycje. Dodatkową atrakcję stanowią organizowane przez te księgarnie spotkania z pisarzami, czy innymi ludźmi zasłużonymi na polu kultury (m.in. sesje Lauren Bacall czy Goldie Hawn podpisujących swoje autobiografie, Stephen King promujący ‘Lisey’s Story’). W asortymencie bodajże Borders pojawiły się ostatnio książki polskojęzyczne z myślą o polskich emigrantach (dotychczas używali oni głównie sklepu internetowego polishbooks.co.uk). Będąc w Londynie należy zwrócić uwagę na książkowy raj - Charing Cross Road, na której znajdują się zarówno księgarnie uniwersalne, jak i specjalistyczne (np. Murder One), a także antykwariaty. Dodam jeszcze, że wielu londyńczyków zaopatruje się w używane książki dostępne po przystępnych cenach w licznych sklepach charytatywnych.
Użytkownik: bogna 13.10.2007 19:07 napisał(a):
Odpowiedź na: Daniel Koziarski urodzi... | bogna
W imieniu Redakcji i wszystkich Biblionetkowiczów, chcę serdecznie podziękować
Danielowi Koziarskiemu, który gościł u nas od poniedziałku i odpowiadał na nasze pytania.

Użytkownik: juka 13.10.2007 19:46 napisał(a):
Odpowiedź na: W imieniu Redakcji i wsz... | bogna
Ja też dziękuję za miłą i ciekawą rozmowę.
Użytkownik: d.koziarski 13.10.2007 19:59 napisał(a):
Odpowiedź na: W imieniu Redakcji i wsz... | bogna
Bardzo dziękuję za zaproszenie i za wszystkie zadane mi w trakcie spotkania pytania. Życzę Redakcji powodzenia w dalszym rozwijaniu znakomitego serwisu, jakim jest Biblionetka, a wszystkim Biblionetkowiczom lektury jeszcze wielu wspaniałych książek. Jeśli ktoś miałby jakieś pytania, sugestie, czy przemyślenia, którymi chciałby się ze mną podzielić, to proszę pisać na adres: kozdanny@yahoo.co.uk

Wszystkiego dobrego i do przeczytania!
Użytkownik: d.koziarski 13.10.2007 20:00 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja też dziękuję za miłą i... | juka
Cała przyjemność po mojej stronie. :)
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: