Dodany: 23.10.2012 18:26|Autor: mastrangelo

Książka: Bóg mordu
Reza Yasmina

1 osoba poleca ten tekst.

Pozy


Muszę ze wstydem przyznać, że mimo niezwykłej popularności zarówno w rodzimej Francji, jak również poza jej granicami, Yasmina Reza była dla mnie tylko nazwiskiem. Wiedziałem tylko, że para się pisarstwem. Jednakże nie szła za tym znajomość konkretnych tytułów ani tym bardziej lektura jej książek. Trzeba mi było (zresztą podobnie jak wydawcy i znakomitej większości polskich czytelników zapewne) świetnej filmowej inscenizacji Romana Polańskiego, aby sięgnąć po jej najpopularniejszy utwór. Celowo używam teatralnego słowa „inscenizacja” zamiast filmoznawczego „adaptacja”, gdyż lektura dramatu Francuzki utwierdza w przekonaniu, że Polański wykorzystał samograj, a przekorna genialność jego filmu jest głównie efektem nieingerencji w oryginalny tekst.

Dwie pary w średnim wieku spotykają się w celu omówienia bójki ich jedenastoletnich synów, w której wyniku jeden z chłopców stracił zęby. Rzeczowe i kurtuazyjne omawianie konkretnej sprawy szybko przeradza się w niekontrolowaną serię przypadków odzierającą to spotkanie ze społecznej i kulturowej otoczki. Rozmowa czterech osób w średnim w wieku odsłania podstawowe instynkty; znikają pozy i wyuczone zachowania. Wszystko jest rękach boga mordu, który prowadzi do rzezi.

Najłatwiej byłoby odwołać się do starożytnego czy też inaczej – licealnego podziału dramatu. Powiedzielibyśmy bezsprzecznie, że Reza stworzyła doskonałą komedię o problemach przekwitania czy też o kryzysie wieku średniego. Jednak chaotyczność i relatywność świata, zmiany i rozwój literatury, a przede wszystkim grono genialnych dramaturgów - wszystkie te czynniki spowodowały niekontrolowane pękanie sztywnych ram i problemy ze snem wśród genologów. Zakończenie nie przynosi odpowiedzi, a sama autorka zdaje się ostatnim zdaniem wypowiedzialnym przez Michela: „Nigdy nic nie wiadomo” kpić z prób klasyfikacji.

Nie wiadomo, dlaczego powściągamy nasze odruchy. Rzekomo, by odróżnić się od zwierząt. Jesteśmy przecież kulturalni, chcemy uchodzić za odrębne jednostki, odrzucamy naturalność, a więc stadność. Dramatopisarka w sposób niezwykle wymowny ukazuje sztywność społecznych konwenansów, krępujących nas ram, które sami sobie narzucamy, a potem dusimy się w nich, chcielibyśmy czasem nago pochodzić środkiem szerokich miejskich ulic. Reza pisze, że jak kiedyś ograniczały nas zwyczaje i normy, podziały klasowe, mezalianse czy brak kindersztuby, tak dziś, gdy walec historii zgniótł te reakcyjne okowy, budujemy sobie własne więzienia. Staramy się uchodzić za lepszych, niż rzeczywiście jesteśmy.

Druga kwestia wynikająca z wydarzeń w salonie państwa Houllié to stereotyp i rozliczenie się z nim. Yasmina Reza niezwykle trafnie kreśli uniwersalne postaci bez indywidualnych cech - wcielenie najczęstszych społecznych póz, jakie przybiera współczesność. Nawet jeśli czytając bądź oglądając sztukę trudno nam się wpisać w model, to przyglądając się pojedynczym cechom bez trudu znajdziemy cząsteczkę własnego nieszczerego zachowania. Schematyczność i uniwersalność, trochę jak w dramatach Szekspira, są tu ogromną zaletą. A stereotypowych, niemalże mitycznych konfliktów przeciwieństw znajdziemy wiele: damsko-męski, pokoleń, drobnomieszczaństwa z inteligencką pozą, wielkomiejskiego biznesmena z przedsiębiorcą z przedmieść, matki i pani domu z rozwydrzoną paniusią. Wymieniać można długo, choć to niewiele ponad sto stron tekstu. Niezwykła powszechność tej sztuki tworzy jej kwintesencję i bardzo przyciąga.

Wybór pretekstu dla spotkania się obu małżeństw również nie wydaje się przypadkowy. Początkowe zestawienie nieracjonalnego świata dzieci, które nie potrafią myśleć perspektywicznie i przez to doprowadzają do tragedii, z ułożonym, wyedukowanym, oświeconym światem dorosłych to trzecia istotna kwestia. Yasmina Reza pokazuje całą człowieczą dziecinność, zadając pytanie, czy to nie niezrozumiała chęć stania się dorosłym powoduje wszystkie zgrzyty i patologie. Szczerość tkwi w emocjach, a te wyrazić potrafią albo dzieci, albo zdziecinniali artyści, których nastawione na zysk, konsumpcyjne społeczeństwo konsekwentnie odrzuca i deprecjonuje. Dzięki kilku prostym zabiegom, używając nieszkodliwych klisz, autorka pastiszowo pokazuje, kiedy potrafimy być jedynie zabawni – tylko wtedy, gdy z jakiegoś powodu, często prozaicznego, zrzucamy maski.

Mimo niezwykłej lakoniczności, prostoty i operowania sprawdzonymi schematami, Reza daje nam dzieło naprawdę ważne, książkę, która opisuje problemy współczesności równie poważnie, a przy okazji znacznie bardziej zabawnie, jak najważniejsze pozycje w dorobku Zygmunta Baumana. Smutne niestety jest to, że polskojęzyczny czytelnik, aby móc doświadczyć przyjemności lektury, musiał czekać, aż po utwór sięgnie Roman Polański, przy okazji udowadniający swój kunszt reżyserski i popularyzujący ważną współczesną dramatopisarkę. Chwała również wydawcy (Sonia Draga, 2012), że nie uległ pokusie stworzenia nawiązującej do filmu okładki książki. Papierowa obwoluta z jasnych marketingowych powodów jest, jednakże kto chce zachować psychiczny komfort, łatwo się jej na czas lektury pozbędzie.


[Recenzję opublikowałem także na blogu]

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 784
Dodaj komentarz
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: