Dodany: 18.10.2012 12:27|Autor: Firmin

Radziecki atom pokojowy, który wywołał wojnę


Kilka lat temu widziałam w telewizji popularnonaukowy film dokumentalny o deformacjach ciała u dzieci urodzonych po katastrofie w Czarnobylu, w którym spiker spokojnym i rzeczowym głosem tłumaczył mechanizmy powstawania tych zniekształceń.

W lipcu tego roku odwiedziłam Muzeum Czarnobyla w Kijowie. W środku: makieta elektrowni z technicznym wyjaśnieniem mechanizmu powstania awarii, biogramy ludzi, którzy tam zginęli, mapy ilustrujące zasięg promieniowania na Europę, kilka eksponatów. Trochę liczb, dużo dat…

Fakty – te w większości znamy, choć o Czarnobylu niewiele już mówi się w telewizji czy ogólnie w publicznych mediach. Jednakże jeden niepozorny (jak wtedy sądzono) pożar naznaczył kilka pokoleń Ukraińców i Białorusinów. Przedstawienia ich osobistych historii podjęła się białoruska pisarka i dziennikarka Swietłana Aleksijewicz, której naród został tragicznie doświadczony przez wybuch w elektrowni atomowej w sąsiednim kraju. Reporterka oddaje głos tym, którzy skutki zabójczego promieniowania odczuwają po dziś dzień. O tym wszystkim, o czym słyszeliśmy już w wielu oficjalnych przekazach i o wielu straszniejszych rzeczach można przeczytać w reportażu „Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości”.

Jest to opowieść o ludzkich dramatach, niekiedy tak sugestywna, że trudno czytać, bo rodzą się w czytelniku złość, współczucie, smutek, a łzy cisną się do oczu. Z kart książki przeziera poczucie beznadziejności, w jakie popadł naród, brak perspektyw, strach o przyszłość, żal ludzi, których władza nie poinformowała o promieniowaniu. O nie, w Związku Radzieckim nie liczyły się jednostki, a człowiek sowiecki gotowy był zrobić wszystko dla swojej ojczyzny. Iść w samo centrum promieniowania bez odzieży ochronnej, a potem umierać 14 dni w niewyobrażalnym mękach za kilka medali i dyplomów. Właśnie opis umierania jednego ze strażaków, przy którym do końca czuwała żona, był dla mnie najbardziej wstrząsającym i najtrudniejszym do zniesienia opisem w książce.

„Czarnobylska modlitwa…” to także reportaż o tragedii, która wydarzyła się na żyznych ziemiach Ukrainy i wywołała rewolucję w życiu ludzi żyjących blisko przyrody, utrzymujących się z uprawy roli i hodowli zwierząt. Pośród historii osób doświadczonych przez los pojawiają się ważne głosy przedstawiające analizę sytuacji. Dowiadujemy się o tym, że „Czarnobyl to katastrofa rosyjskiej mentalności”[1]. Jak dodaje kolejny rozmówca Swietłany Aleksijewicz: „Nigdy nie będziemy Holendrami czy Niemcami. I nie będzie u nas ani porządnego asfaltu, ani zadbanych trawników”[2].

Pokojowy atom - nazywano go tak, kiedy była wznoszona elektrownia - wywołał prawdziwą wojnę, jak określają stan po wybuchu świadkowie i ofiary. Jednak jeden z bohaterów reportażu, były żołnierz mówi, że różnica jest taka, iż kiedy wrócił z Afganistanu, skończył się jego strach i walka o przeżycie, zaś po Czarnobylu walka nadal trwa, a atomowa katastrofa wciąż zbiera swoje śmiertelne plony. Społeczeństwo zmaga się z problemami zdrowotnymi, starsze osoby - z nowotworami, młodzi ludzie - z niepłodnością. Wszyscy oni są na ogół pozostawieni sami sobie: medycyna bywa bezradna, trudno o wsparcie ze strony państwa.

Swietłana Aleksijewicz oddała głos tym, którzy utracili swoje przedczarnobylskie życie, gdyż właśnie tak bohaterzy reportażu dzielą swoje losy, na przed i po Czarnobylu. Jedna z kobiet, które zdecydowały się na pozostanie w strefie skażonej, zwraca się do dziennikarki z wyrzutem: „No i co pani wie o Czarnobylu? Co pani może nagrać? (…) Jak można nagrać moją duszę? Jeśli ja sama nie zawsze ją słyszę…” [3]. Zapewne niektórych emocji, odczuć nie da się przekazać, mimo wszystko Swietłanie Aleksijewicz udało się jednak opowiedzieć bardzo wiele i dać świadectwo tragicznej przeszłości, za którą pokutują niewinni ludzie. Uważam, że ta książka była bardzo potrzebna szczególnie Ukraińcom i Białorusinom, by nie cierpieli w milczeniu.


---
[1] Swietłana Aleksijewicz, „Czarnobylska modlitwa. Kronika przyszłości”, przeł. Jerzy Czech, Wydawnictwo Czarne, 2012, s. 202.
[2] Tamże, s. 93.
[3] Tamże, s. 224.

(c)Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie bez zgody autora zabronione.

Wyświetleń: 4528
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 3
Użytkownik: tynulec 11.12.2012 14:41 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka lat temu widziałam ... | Firmin
Firmin, świetna recenzja! Mnie w czasie czytania towarzyszyły podobne emocje, które Ty świetnie tutaj ujęłaś.

Polecam tej autorki "Wojna nie ma w sobie nic z kobiety", za którą dostała w 2011 roku Nagrodę im. Ryszarda Kapuścińskiego.
Użytkownik: Firmin 17.12.2012 13:08 napisał(a):
Odpowiedź na: Firmin, świetna recenzja!... | tynulec
Dziękuję tynulcu za zauważenie mojej recenzji i polecenie kolejnej książki. Druga książka tej autorki ląduje w schowku. A ja polecam Ci reportaże o przemyśle turystycznym, o których wspominałam na ostatnim spotkaniu: Witajcie w raju: Reportaże o przemyśle turystycznym (Dielemans Jennie).
Użytkownik: jarrro 09.06.2013 22:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Kilka lat temu widziałam ... | Firmin
Chyba zacznę sam tu pisać recenzje.... Książka zwala z nóg, poraża, zdaje mi się , że już potem , po przeczytaniu , będę kimś innym, może lepszym? Polecam , ale to nie dla każdego książka, trzeba do niej dorosnąć, a tak niewielu dorasta...
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: