Dodany: 17.09.2007 21:37|Autor: Natii
Kontrkonkurs dla Joya
Anndzi się udało i kontrkonkursu nie było, ale Tobie, Joy, już tak łatwo nie pójdzie. ;-) Wiem, że to konkurs rezerwowy, ale mam nadzieję, że znajdziesz czas, żeby zmierzyć się z kilkoma fragmentami.
1. Ojciec zdjął rękawiczki i podał je Jory’emu Casselowi, kapitanowi gwardii przybocznej. Ujął Lód w obie ręce i przemówił:
- W imieniu króla Roberta z Rodu Baratheonów, Pierwszego Tego Imienia, Króla Wandalów, Rhoynarów oraz Pierwszych Ludzi, wyrokiem E. S. z Rodu S., Lorda Winterfell i Namiestnika Północy, skazuję cię na śmierć. – Po tych słowach uniósł miecz wysoko nad głowę.
Jon Snow, brat bękart Brana, przysunął się do niego.
- Trzymaj mocno kuca – szepnął. – I nie odwracaj się. Ojciec zauważy, jeśli się odwrócisz.
Bran trzymał mocno kuca i nie odwrócił się.
2. Nie wiedział, gdzie jest. Prawdopodobnie przebywał w Ministerstwie M., ale nie miał jak się upewnić.
Znajdował się w wysokiej, pozbawionej okien celi o ścianach wyłożonych lśniącymi białymi kaflami. Ukryte lampy zalewały pomieszczenie zimnym światłem. Skądś dobiegał cichy, miarowy szum, zapewne urządzeń wentylacyjnych. Wzdłuż ścian, z przerwą na drzwi oraz na usytuowany naprzeciwko nich klozet bez deski, biegła ława lub raczej półka, tak wąska, że ledwo dawało się na niej usiąść.
W brzuchu czuł tępe kłucie. Ból towarzyszył mu od momentu, kiedy wepchnęli go do furgonetki i odjechali spod sklepu. Równocześnie doskwierał mu głód, od którego aż skręcały mu się kiszki. Minęła doba, może półtorej, odkąd jadł po raz ostatni. Wciąż nie wiedział i podejrzewał, że już nigdy się nie dowie, czy aresztowano go rano, czy wieczorem. Od chwili aresztowania nie miał nic w ustach.
3. Wyrok sądu polubownego:
Zważywszy trudną do rozwikłania zawiłość sporu i dobrą wolę obustronną mającą na względzie jedynie szczęście dziecka, my podpisani, orzekamy: B. B. ma przebywać aż do dnia uzyskania pełnoletniości lub odnalezienia bliższej rodziny przez miesiące parzyste u X, przez miesiące nieparzyste u Y. Obu stronom przysługuje prawo zamiany tych terminów, przedłużania ich i skracania po uprzednim porozumieniu. Zarówno p. X, jak i p. Y przyrzekają dziecku najtroskliwszą opiekę i usilne staranie o zdrowie jej duszy i ciała. W razie sporów, które nie mogą być przewidziane, obie strony wezwą zawsze sąd polubowny.
Podpisano:
Ksiądz Mikołaj Mościcki, proboszcz
Z, powieściopisarz