Dodany: 10.10.2012 13:58|Autor: Rudaizunia

Książki i okolice> Książki w szczególe> Kłamczucha (Musierowicz Małgorzata)

1 osoba poleca ten tekst.

Ile razy można przeczytać Kłamczuchę?


Jak myślicie? Od czasu, kiedy w podstawówce pierwszy raz znalazło się ją w bibliotece, znalazło u koleżanki, starszej siostry lub dostało od kogoś na urodziny/imieniny - aż do wieku średniego, gdzie ma się pracę, dzieci etc?
Wydawało mi się, że wiele razy - i za każdym razem z przyjemnością - a dziś znalazłam na jednym z portali aukcyjnych BRYK z Kłamczuchy - za 2,5 zł można sobie oszczędzić wysiłku i "KŁAMCZUCHA - Małgorzaty Musierowicz -
sreszczenie, analiza, interpretacja
Tylko 2,50 !!!
Szczegółowe i obszerne streszczenie, dokładna analiza, bohaterowie, przynależność gatunkowa.
Problematyka utworu, motywy, analogie do innych utworów
Istotne cytaty.
Zadania sprawdzające i krzyżówka.
Pomoc w przygotowaniu do lekcji, testów sprawdzających i klasówek.
Konsultacja merytoryczna z nauczycielami języka polskiego z wieloletnim doświadczeniem zawodowym."

Jestem w szoku!!!
Wyświetleń: 6086
Dodaj komentarz
Przeczytaj komentarze
ilość komentarzy: 12
Użytkownik: rastanja 10.10.2012 15:28 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak myślicie? Od czasu, k... | Rudaizunia
No niestety... ludzie czytają mniej. Dzieci coraz częściej nauczone są cwaniactwa, co przekłada się na popyt na tego typu bryki. Ostatnio znajoma chwaliła mi się, że w ogóle nie czyta. Przeczytała tylko 2 książki": "Dzieci z Bullerbyn" i "Kwiat pustyni" - miałam wrażenie, że jest z siebie dumna...
Użytkownik: Aquilla 10.10.2012 15:55 napisał(a):
Odpowiedź na: No niestety... ludzie czy... | rastanja
Jest też inny problem. Ja zawsze czytałam lektury (nie zdzierżyłam tylko Chłopów i Ludzi Bezdomnych). Pamiętam, jak w liceum nauczycielka zrobiła nam test "czy czytaliśmy Lalkę". Ja przeczytałam, chyba jako jedna z mniejszości. Pamiętam jedno z pytań (a wszystkie były w podobnym stylu) "Na jakiej ulicy był sklep Wokulskiego". Kurczę pieczone - ta informacja była podana raz na samym początku wielgachnej książki - myślicie że zapamiętałam nazwę (zwłaszcza, że jestem ze Śląska, kompletnie nie znam planu Warszawy i nic mi ta nazwa nie mówiła)?. Na to pytanie odpowiedzieli dobrze uczniowie, którzy czytali tylko bryk, bo tam ta informacja była napisana ze 3 razy i podkreślona trzema liniami.
Użytkownik: emkawu 10.10.2012 16:13 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest też inny problem. Ja... | Aquilla
Poruszyłaś ciekawy problem, niedawno właśnie rozmawialiśmy sobie z mężem o tym, że "Lalka" to bardzo warszawska książka i że zupełnie inaczej musi ją odbierać ktoś, kto się w Warszawie nie wychował.
Użytkownik: Pingwinek 16.10.2012 05:25 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest też inny problem. Ja... | Aquilla
Potwierdzam, taki problem istnieje. Ja czytam tak, że w głowie zostaje mi głównie klimat książki, a te wszystkie szczegóły fabularne, nazwy itd. zwyczajnie mi uciekają. I im bardziej książka mnie wciąga, tym więcej może mi się wymknąć (bo stosunek emocjonalny jakoś wyłącza mi trzeźwe ogarnianie rzeczywistości, w życiu również). Teraz to już nie ma szczególnego znaczenia, ale w latach szkolnych miało. W VI klasie podstawówki dostałam 3+ (wielka porażka dla uczennicy szóstkowej i finalistki olimpiady polonistycznej) ze znajomości treści "Tego obcego" (lektury, która baaardzo mi się podobała!). No ale jak ja miałam pamiętać, jak któraś z bohaterek określiła deszcz... W gimnazjum było lepiej, dostawałam piątki i szóstki, nie wiem dlaczego, może pytania były bardziej problemowe. A w liceum niestety miłość do języka polskiego przybladła, nie miał kto jej na nowo rozniecić, lektur zwłaszcza w klasie maturalnej było za dużo, nie nadążało się ich czytać, więc czytałam średnio co trzecią (ale obecnie nadrabiam zaległości i braki), atmosfera na lekcjach była dość nieprzyjemna, chociaż prace w dalszym ciągu pisałam bardzo dobre i miałam 5 na świadectwie.

A odnośnie samej "Kłamczuchy" - uwielbiam "Jeżycjadę", ale za pierwszym razem ta część akurat była dla mnie męczarnią. Dałabym dwóję! Jakaś taka chyba "zbyt poważna" wówczas byłam... Na szczęście do szkoły musiałam przeczytać "Opium w rosole" i w tej pozycji zakochałam się od pierwszego wejrzenia (moja ukochana część cyklu!!!). Zaś jak przed paru laty postanowiłam przejść po kolei przez całą "Jeżycjadę", "Kłamczucha" spodobała mi się ogromnie. Cóż za humor! Ileż ta Aniela miała fantazji! Zauroczona dziewczyna, pozytywnie zakręcona :-)))
Użytkownik: Monika.W 16.10.2012 20:39 napisał(a):
Odpowiedź na: Jest też inny problem. Ja... | Aquilla
Aquillo kochana - miałam ten sam problem i także z Lalką. Jako jedyna w całej klasie przeczytałam z wielkim zachwytem i miłością (została mi do dziś, a nawet rośnie). W III klasie mieliśmy nowego polonistę i zaczęliśmy od Lalki, zgłosiłam się na ochotnika - dostałam 3. Do dziś pamiętam pytania, na które nie odpowiedziałam - co dowodziło, że Lalki NIE czytałam:
- czym stary Minz bił Rzeckiego?
- jakiego kształtu była brama w kamienicy, w której mieszkała Stawska?

Oczywiście teraz pamiętam odpowiedzi. Ale głupota nauczyciela - przerażająca. Nie wiem, co to miało sprawdzać. Ale na pewno nie był to - Nasz Pan Polonista:).
Użytkownik: Aquilla 17.10.2012 00:16 napisał(a):
Odpowiedź na: Aquillo kochana - miałam ... | Monika.W
Ja pamiętam, że nauczycielka przy oddawaniu prac zaczęła się niemal tłumaczyć i chyba obniżyła punktację, bo ona doskonale kojarzyła, kto w klasie lubił czytać, a kto nie. Więcej chyba nam takich sprawdzianów nie robiła (wcześniej pamiętam był raz, przy Krzyżakach, ale tam były dwa tematy wypracowania do wyboru, jeden parszywie szczegółowy, drugi na szczęście ogólny), a ja też dzięki temu, że miałam opinię bardzo czytającej cichutko przemknęłam przez Ludzi Bezdomnych, od których mnie odrzuciło po jednym rozdziale.
Użytkownik: Monika.W 17.10.2012 09:30 napisał(a):
Odpowiedź na: Ja pamiętam, że nauczycie... | Aquilla
Mnie od Ludzi tez odrzucało, ale przeczytałam. A teraz - mam zamiar powtórzyć sobie Żeromskiego (i jemu podobnych). Opowiadania mnie zachwyciły, w tym także Siłaczka, która była jakąś traumą w podstawówce. Teraz słucham sobie Przedwiośnia - i podoba mi się. Bardzo.
Użytkownik: Incrusta 10.10.2012 16:40 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak myślicie? Od czasu, k... | Rudaizunia
"Kłamczuchy" nie czytałam i trochę mi głupio. Liczę na to, że kiedyś jeszcze to nadrobię.

A co do samych lektur i ich opracowań. Szkoda mi tych uczniów, którzy mają marne oceny, bo czytają książki, a nie same streszczenia. Te osoby może i zdają sobie sprawę, że kształcą swoją wyobraźnię i też doskonalą bogactwo językowe, ale ilu z tych uczniów będzie tak zachęconym, w ten sposób, do czytania od wczesnych lat? Przestaje dziwić, że coraz mniej osób czyta, gdy szkoła do tego, świadomie bądź nieświadomie, dąży.

Ja jestem dumna, że przeczytałam wszystkie szkolne lektury. Żadnej nie pominęłam. Ale, tak szczerze, już nie szokuje mnie to, kiedy ktoś chwali się, że nie sięgnął po nic więcej ponad streszczenie czy opracowanie.
Użytkownik: Lutka 66 11.10.2012 12:20 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak myślicie? Od czasu, k... | Rudaizunia
Odpowiadając na twoje główne pytanie: jak się ma już 45+ to można przeczytać wiele, wiele razy i zawsze z przyjemnością :)

A propo czytania, to czasem zazdroszczę nieczytającym wcale - żyją bez stresu,w nieświadomości tylu ciekawych historii i spraw zamkniętych pomiędzy dwiema okładkami :)Nie martwią się, że nie zdążą przeczytać wszystkiego, co by chcieli. A ja, ciągle otoczona przez stosy i stosiki książek, kuszące półki biblioteczne itp. A czasu wciąż za mało, za mało.....
Użytkownik: Niedosłowna 11.10.2012 21:05 napisał(a):
Odpowiedź na: Odpowiadając na twoje głó... | Lutka 66
A ja wcale nieczytającym nie zazdroszczę. Może rzeczywiście oszczędzają sobie stresów, ale omija ich tyle niesamowitych przeżyć. Ile razy jako dziecko czytałam po nocach za zamkniętymi drzwiami, by światło lampki nocnej, nie daj Boże, nie obudziło rodziców, podskakując i rozglądając się nerwowo, gdy wiatr szumiał za oknem. Dziś już tak nie potrafię, ale dalej doświadczam tego niezwykłego podekscytowania, gdy zagłębiam się w nową opowieść.

Wydaje mi się, że winę za niechęć dzieci do czytania w dużej mierze ponoszą rodzice. Lektury szkolne może i są pouczające, ale wiele z nich jest nudnych, a ucznia odstrasza sama świadomość, że przeczytanie danej pozycji jest obowiązkowe. Skoro każą czytać, to trzeba się jakoś wymigać. Nawet im do głowy nie przyjdzie, że czytanie może być przyjemne.

Ja, gdy byłam mała, nie zasnęłam bez książki. Najpierw czytali mi rodzice, później, gdy też posiadłam tę umiejętność, radziłam sobie sama. Tak samo wychowana została moja siostra. Większość dzieci dostaje szlaban na komputer, na wychodzenie z kolegami. Jeśli ja coś przeskrobałam, rodzice zabierali mi książkę, którą aktualnie czytałam. Z perspektywy lat stwierdzam, że takie działanie powinno się zaliczać do psychicznego znęcania się nad dzieckiem.
Użytkownik: mio_dzio 16.10.2012 07:22 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak myślicie? Od czasu, k... | Rudaizunia
Bardzo nie lubiłam lekcji języka polskiego w liceum. Zwykle siedzieliśmy przez 45 minut w poczuciu zagrożenia. Przy omawianiu lektur często nawet jak ktoś książkę przeczytał, nie wiedział o co pani polonistce chodzi, jakiej oczekuje odpowiedzi. A zwykle pytała na wyrywki dopóty, dopóki ktoś nie wpadł na idealną odpowiedź. Później zorientowaliśmy się, że korzysta ona z opracowań epok literackich Teresy Nowackiej. Okazało się, że niektóre zdania, które kazała nam zapisać są żywcem wzięte z tych opracowań. Klasa oczywiście zaopatrzyła się w te opracowania i było nam znacznie łatwiej przetrwać lekcje polskiego. Nie mogę powiedzieć, że przeczytałam wszystkie szkolne lektury, kilku po prostu nie dałam rady (np. Nad Niemnem). Ale w biologiczno-chemicznej klasie mało kto w ogóle czytał te książki. Zresztą nie dziwię się, skoro nawet nauczycielka sztywno trzymała się opracowań.
A jeśli chodzi o Jeżycjadę, to są to jedne z książek mojego dzieciństwa, niektóre części faktycznie czytałam po kilka razy :) Nie widzę najmniejszego sensu w kupowaniu opracowania do takiej "Kłamczuchy". Nawet nie przypuszczałam, że takowe istnieje.
Użytkownik: Aquilla 17.10.2012 00:35 napisał(a):
Odpowiedź na: Jak myślicie? Od czasu, k... | Rudaizunia
Ja mam jeszcze jeden problem z lekturami - konkretnie z trzecią klasą liceum. Tam lektury lecą tak:
- Opowiadania Borowskiego
- Medaliony Nałkowskiej
- Wiersze Baczyńskiego
- Inny Świat Grudzińskiego

i nie wiem, czy nie Zdążyć przed Panem Bogiem Krall (na pewno było lekturą, ale nie wiem, czy w tym ciągu).

Efekt? Chyba odwrotny do zamierzonego. Borowski mnie kopnął porządnie, Nałkowska też, Baczyński średnio (Dopiero Turnau mi pokazał piękno tych wierszy), a przy Grudzińskim poziewywałam i patrzyłam, ile stron do końca. Jakby pod wpływem takiego nawału historii o okropieństwach wojny i holokaustu w moim mózgu zamknęła się jakaś klapka i mój łepek stwierdził, że więcej nie przyjmuje. Ostatnio oglądałam parę filmów i stwierdziłam, że nie rusza mnie kompletnie ani Przesłuchanie, ani Pasażerka. Doceniam filmy i historie, ale wyłącznie na poziomie intelektualnym, bez uczuć. Na szczęście (o ile o szczęściu można mówić w takim kontekście) Dzisiaj narysujemy śmierć walnęło mnie porządnie, więc całkiem znieczulicy nie mam ;) , tylko na ten okres w historii. I wydaje mi się, że tu akurat szkoła zrobiła mi dość dużą krzywdę.
Legenda
  • - książka oceniona przez Ciebie - najedź na ikonę przy książce aby zobaczyć ocenę
  • - do książki dodano opisy lub recenzje
  • - książka dostępna w naszej księgarni
  • - książka dostępna u innych użytkowników (wymiana, kupno)
  • - książka znajduje się w Twoim schowku
Patronaty Biblionetki
Biblionetka potrzebuje opiekunów
Recenzje

Użytkownicy polecają:

Redakcja poleca: